Bridgertonowie. Mój książę

"Bridgertonowie. Mój książę" Julia Quinn. Recenzja

Najgłośniejszy tytuł ostatnich tygodni to właśnie "Bridgertonowie". A wszystko za sprawą serialu na Netflixie. Dla niewtajemniczonych powiem, że serial jest na podstawie książki. Dla ciekawych dodam, że to jedynie pierwszy tom serii, która składa się z, uwaga, 9 części.

Tom 1 - "Mój książę" - Daphne
Tom 2 - "Ktoś mnie pokochał" - Anthony
Tom 3 - "Propozycja dżentelmena" - Benedict
Tom 4 - "Miłosne tajemnice" - Colin
Tom 5 - "Oświadczyny" - Eloise
Tom 6 - "Grzesznik nawrócony" - Francesca
Tom 7 - "Magia pocałunku" - Hiacynta
Tom 8 - "Ślubny skandal" - Gregory

Już na samym początku przyznaję, że serialu nie oglądałam (choć zdjęcie sugeruje inaczej), więc nie znajdziecie tutaj porównania ekranizacji z książką.

Celem matki Daphne jest wydanie ją za mąż. To sprawia, że młoda kobieta poznaje licznych kandydatów na mężów, którzy niestety nie zaskakują ją w pozytywny sposób. Właśnie odrzuca kolejną propozycję narzeczeństwa, choć mężczyzna nie do końca rozumie, co oznacza odmowa i namolnie próbuje przekonać Daff do zmiany zdania. Dziewczyna jest już zmęczona. Szuka miłości, ale większość mężczyzn, których ceni, widzi w niej jedynie przyjaciółkę. Ona pragnie namiętności, wierszy o miłości, iskier przy każdym dotyku.

W tym czasie do miasta powraca po latach książę Hastings, który ma opinię bawidamka. Choć kobiety wzajemnie ostrzegają się przed tym mężczyzną, to ten i tak robi furorę na salonach, a wszystkie matki, córki i ich siostry po kolei mu się przedstawiają. To jego pierwsze spotkanie towarzyskie, a on ma już dość.

Kiedy poznaje Daphne, siostrę jego najlepszego przyjaciela (co równocześnie oznacza, że Daff jest dla niego nietykalna), wpada na, jego zdaniem, genialny plan. Proponuje jej, aby udawali parę, co sprawi, że on uwolni się od tych wszystkich męczących kobiet, a ona w oczach zazdrosnych mężczyzn stanie się kobietą pożądaną. W ten sposób łatwiej jej będzie znaleźć męża.

To co prawda pokrętna logika, ale wydaje się wystarczająca dla Daphne, która się zgadza. Nie może mieć pojęcia, do jakich problemów to doprowadzi...

Początkowo byłam zachwycona. Anglia, XIX wiek, debiutantki, powozy, bale. Klimat był niezwykły. Co więcej - główna bohaterka miała być "inną niż wszystkie". Jej kandydaci na męża postrzegali ją bardziej jako dobrą rozmówczynię niż kobietę, dla której pisze się wiersze. Daphne kilkukrotnie udowodniła też, że ma dobry prawy sierpowy i nie jest kobietą, którą należy ratować z opresji.

Potem wszystko się zmieniło.

Kiedy przyszedł czas decyzji, Daphne nie popisała się rozsądkiem. Zresztą ten sam zarzut mam do pozostałych bohaterów. Z każdym rozdziałem coraz częściej łapałam się za głowę, zastanawiając się, co do licha oni wyprawiają? Uwierzcie mi, że najchętniej opisałabym Wam wszystkie te irracjonalne zachowania, ale na moim blogu nie ma miejsca na spoilery. Ale kto czytał, ten wie, o czym mówię. W pewnym momencie tak dobrze zapowiadająca się książka zamieniła się w stos manipulacji, intryg i tchórzliwych decyzji. Nie tego oczekiwałam.

Spowodowało to, że lektura pierwszego tomu Bridgertonów powoli przeistoczyła się z przyjemności w, może nie męczarnię, ale z pewnością nic miłego. Byłam naprawdę rozczarowana. Opinie dotyczące tego tomu są raczej pozytywne, więc nie spodziewałam się takiego obrotu spraw.

"Mój książę", pierwszy tom serii "Bridgertonowie" nagradzam dwiema kostkami czekolady.

Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.

Jeśli mimo wszystko chcecie sami się przekonać, jak odbierzecie tę książkę, poniżej znajduje się tabelka z zestawieniem cen "Mojego księcia".

Może zainteresuje Cię również

4 komentarze

  1. Ja jestem bardzo ciekawa zarówno książki, jak i filmu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaczęłam od serialu. Dopiero później dowiedziałam się, że jest na podstawie książki. Właśnie rozpoczynam czytanie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak się składa, że oglądałam ten serial i jestem nim zachwycona - naprawdę mi się spodobał.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za aktywność na blogu. Miłego dnia. :)