Obsługiwane przez usługę Blogger.
  • STRONA GŁÓWNA
  • O AUTORCE
  • SPIS RECENZJI
  • WSPÓŁPRACA
  • MÓJ BOOKSTAGRAM
  • PATRONATY
  • ARTYKUŁY
    • Wizyta w studio Harry'ego Pottera
    • Co podarować książkoholikowi na święta?
    • Bookstagram - jak zacząć?
    • 21 ulubionych książek na 21 urodziny
    • Podróż z książką
    • Czytelnicy polecają świąteczne książki
    • Blogerzy polecają świąteczne książki
    • Jak poradzić sobie z lekturami szkolnymi?
    • Co blog zmienił w moim życiu?
    • O BOOKSTAGRAMIE
    • CYTATY
    Facebook Instagram Pinterest

    Książki Dobre Jak Czekolada | blog z recenzjami książek

    Nie jest łatwo, kiedy próbujesz wygrać wojnę ze swoim sercem.
    Maybe Someday

    Ridge znakomicie gra na gitarze. Każdego dnia siada na balkonie i gra swoje własne melodie. Sydney mieszka w bloku naprzeciwko. Wychodzi na balkon, by wsłuchiwać się w dźwięki gitary Ridge’a. Nieświadomie wymyśla teksty piosenek do jego utworów. Jest urzeczona jego piosenkami. On ma blokadę twórczą, od kilku miesięcy nie stworzył żadnego tekstu, dlatego postanawia poprosić Sydney, aby się z nim podzieliła tekstami. Zawierają układ. Zaczynają razem tworzyć muzykę przepełnioną szczerością i uczuciami.



    Czasami słowa mają większy wpływ na czyjeś serce niż pocałunki.
    Maybe Someday

    Krótko po zawarciu umowy między Ridge’m i Sydney, dziewczyna nakrywa swojego chłopaka na zdradzie z przyjaciółką i to w dniu jej urodzin. Zostaje bez pieniędzy i dachu nad głową. Idealne życie Sydney w jednej chwili się burzy. Traci miłość swojego życia i najbliższą przyjaciółkę.

    Ridge proponuje jej, aby u niego zamieszkała, akurat jest wolny jeden pokój. Wtedy też Sydney odkrywa, że chłopak jest głuchy. Jeszcze bardziej imponuje jej, że mimo utraty zmysłu słuchu potrafi tworzyć tak piękne melodie.

    Razem spędzają godziny na pisaniu tekstów. Ten czas zbliża ich do siebie. Chemię czuć w powietrzu. Mimo że Sydney jest dopiero od kilku dni singielką, czuje coś do współlokatora. Wtedy dowiaduje się, że Ridge ma dziewczynę.

    Najgorsza rzecz, jaka mogłaby ci się przytrafić, to zdradzenie mnie. Wtedy musiałabym z tobą zerwać, twoje serce byłoby złamane, i oboje będziemy nieszczęśliwi i ty możesz być tak przygnębiony, że już nigdy się z tego nie podniesiesz. Więc upewnij się, że jeśli chcesz mnie zdradzić, to będzie najlepszy seks w twoim życiu, bo jednocześnie będzie twoim ostatnim.
    Maybe Someday

    Ridge i Sydney starają się zachowywać się dorośle i nie poddawać pożądaniu. Nie jest to łatwe, kiedy wspólnie pracują nad piosenkami o miłości. Piszą do siebie i o sobie. Piszą o uczuciu, które jest zakazane. Ridge coraz częściej zastanawia się, czy można kochać dwie kobiety jednocześnie. Kiedy przestają panować nad pożądaniem, chłopak wyrzuca z domu współlokatorkę, by nie zranić swojej dziewczyny. Sydney cierpi.

    Zdaję sobie sprawę, że może nie być żadnego „może kiedyś”. Nigdy nie będzie „może kiedyś”. On ją kocha, ona najwyraźniej kocha jego, a ja nie mogę ich winić, bo cokolwiek oni mają… to jest piękne.
    Maybe Someday

    Nagle dziewczyna Ridge trafia do szpitala, dowiaduje się o zdradzie swojego chłopaka, a Ridge traci obie połówki swojego serca. Traci obie kobiety, które kocha.

    Czy jest możliwe posiadanie dwóch bratnich duszy? Czy dwie osoby mogą być dla ciebie stworzone? Czy potrafisz zrezygnować z jednej osoby, którą kochasz, dla dobra drugiej?

    „Maybe someday” to wyjątkowa książka, ponieważ jest wzbogacona o ścieżkę dźwiękową. W trakcie czytania możecie posłuchać wspólnie stworzonych piosenek Sydney i Ridge’a. Osobiście jestem zakochana w tych utworach.

    Książkę przeczytałam kilka razy i wciąż mi się nie nudzi. „Maybe Someday” zdobywa trzy kostki czekolady.




    Share
    Tweet
    Pin
    9 komentarze
    Kate rozpoczyna właśnie studia daleko od domu. Ma przyjaciela Gusa, z którym znają się właściwie od zawsze. To przyjaciel, który nie wiesz, kiedy dokładnie pojawił się w twoim życiu, bo każde twoje wspomnienie łączy się z nim. Ostatniej nocy przed wyjazdem Kate oboje tracą kontrolę i spędzają ją razem, mimo że boją się, jak to wpłynie na ich przyjaźń. Na szczęście nie zmienia to ich relacji. Gus gra w zespole rockowym i właśnie rusza w trasę, jednak cały czas jest w kontakcie z przyjaciółką.


    Masz przed sobą wspaniałe życie. Przeżyj je co do minuty. Zacznij już teraz.
    Promyczek


    Pewnego dnia Kate w kawiarni poznaje Kellera. Przystojny i nieco nieśmiały chłopak oczarowuje ją. Z wzajemnością. Razem spędzają czas i zbliżają się do siebie. To jednak nie jest takie łatwe, ponieważ oboje ukrywają przed całym światem swoje sekrety. Keller prowadzi drugie życie w Chicago, a Kate, no cóż, jej nie zostało wiele z życia. Z tego powodu dziewczyna nie chce angażować się w związek. Wie, że skończy się to tylko cierpieniem, a przecież ona nie chce nikogo zranić.

    Miłość jest nieuchwytnym, nierealnym, niezdefiniowanym uczuciem. Wiem, że niektórzy ją czują, dla mnie też nie jest całkowicie obca, jednak mimo że jestem optymistką, przede wszystkim jestem też realistką. Moje życie nie będzie bajką i nie przeszkadza mi to. Żyję teraźniejszością, bo w moim świecie nie ma zakochania, małżeństwa, oraz szczęśliwego zakończenia, ponieważ życie jest zbyt skomplikowane. I pogmatwane.
    Promyczek

    Kate jest niesamowitą bohaterką. Od razu ją polubiłam. Jej po prostu nie da się nie lubić. Ma wspaniały wpływ na ludzi, dlatego oni lgną do niej. Zawsze uśmiechnięta, wręcz zaraża wiecznym optymizmem. Nigdy nie narzeka. Nie żali się. Cieszy się życiem, czerpie radość z tego, co ma. Z każdego człowieka potrafi wyciągnąć jego dobre cechy, pomaga przełamywać słabości, jej obecność jest jak promyk słońca.

    Jest modelowym przykładem optymizmu. Jest niespotykanym promykiem słońca. Nie tylko szuka jasnych stron… ale nimi żyje.
    Promyczek

    Pokochałam jej nastawienie do życia i rady, które przekazywała w tej książce. Żałuję, że to tylko bohaterka książki, bo naprawdę chciałabym się z nią zaprzyjaźnić. Ale może to zainspiruje mnie, aby kierować się w życiu jej zasadami. Mam wrażenie, że przesłanie tej książki to jak cieszyć się życiem, nie zamartwiać się przyszłością, ale żyć teraźniejszością, doceniać małe chwile, drobne rzeczy, które nas uszczęśliwiają. Po co przejmować się jutrem, skoro nie mamy pewności, czy będzie ono nam dane?

    Nie mówię, że nie powinieneś realizować celów i spełniać marzeń. Po prostu nie rezygnuj z tego, co dzieje się teraz, dla nieznanej przyszłości. Może ominąć cię wiele szczęścia, kiedy będziesz czekał na lata, które mogą nigdy nie nadejść. Nie trać czasu, bo przegapisz chwilę obecną, a przyszłość wcale nie jest taka pewna.
    Promyczek

    Przeżywajcie każdy dzień, jakby był Waszym ostatnim. (...) Bądźcie spontaniczni. Życie ma zbyt wiele reguł, schematów i wymagań. Zmieńcie plany, by zrobić miejsce na zabawę.
    Promyczek

    Z początku czytałam „Promyczek” z myślą, że to nie jest książka, którą chciałabym polecić moim czytelnikom. Jest zwyczajna. To taka prosta historia o miłości, nic nowego. Dziewczyna ma przyjaciela, z którym ją łączy coś więcej, wyjeżdża do nowego miasta i poznaje chłopaka, dla którego totalnie traci głowę. To dobrze znany schemat. Aż za dobrze.

    Jednak kontynuowałam czytanie i bardzo cieszę się, że to zrobiłam, bo „Promyczek” okazał się kompletnym zaskoczeniem i być może stał się nawet moją ulubioną książką. Sekrety bohaterów zmieniły przebieg akcji o 180 stopni i nic nie wydarzyło się tak, jak z początku przypuszczałam. Przyznaję się, na zakończeniu płakałam jak dziecko. Jest bardzo emocjonujące.

    Ta książka z pewnością zasługuje na cztery kostki czekolady, a gdybym mogła, to dałabym i całą tabliczkę mojej ulubionej czekolady.



    Jeśli jeszcze jej nie przeczytaliście, to koniecznie to nadróbcie.
    Share
    Tweet
    Pin
    8 komentarze
    Miłość ogłupia.
    Zaślepia.
    Potrafi obezwładnić i uczynić nas zupełnie bezbronnymi.
    Ale może też wszystko naprawić.
    Twoim śladem

    Aubrey wydaje się przeciętną studentką psychologii. Z całego serca pragnie pomagać ludziom, dlatego w ramach zajęć dodatkowych bierze udział w spotkaniach grupy wsparcia dla osób uzależnionych od narkotyków. Jednak za ładną buzią i świetnymi ocenami kryje się dramatyczna historia rodzinna. Aubrey straciła siostrę przez narkotyki.


    Pewnego wieczoru przyjaciółka Aubrey trafia w tarapaty. Dziewczyna jedzie do popularnego i nieco tajemniczego klubu, aby ją odebrać. To tam poznaje Maxxa - niesamowicie przystojnego, przyciągającego wzrok dwudziestoparolatka. Maxx pomaga jej odnaleźć koleżankę, a potem znika.

    Wkrótce Maxx pojawia się na spotkaniu grupy wsparcia, gdzie wszystkich oczarowuje swoją chęcią leczenia i zmiany życia. Pragnie być ocalony.

    Czas mija, a oni się do siebie zbliżają. Między nimi rodzi się więź. To skomplikowana relacja – Aubrey jest przecież po części jego terapeutką, a takie związki są zabronione. Są jak zakazany owoc. Maxx w  jednej chwili potrafi być romantyczny i czuły, a w następnej już szaleje ze złości spowodowanej głodem narkotykowym. W dodatku zbyt stawia na pierwszym miejscu narkotyki, kompletnie zapominając o dziewczynie.

    Dzięki niemu znów dostrzegłam w sobie coś, z czym już dawno się pożegnałam.
    Dzięki niemu nauczyłam się kochać całym sercem. Dzięki niemu stałam się silniejsza niż kiedykolwiek przedtem.
    Twoim śladem

    Aubrey i Maxxa łączy ich silne uczucie, które coraz trudniej jest im ukryć. Razem próbują zwalczyć swoje dramatyczne przeszłości. Jednak Maxx jest jak tykająca bomba, nigdy nie wiesz, kiedy wybuchnie i jakie szkody przyniesie. Malutkie tabletki, które przyniosą chwilowe uczucie ulgi, zapomnienie, ale zepsują wszystko, co udało mu się zbudować i zemszczą się podwójnie silnym głodem narkotykowym. Ciemne interesy, podejrzani mężczyźni, handel narkotykami, tajemniczy klub i nieznany artysta „X”.

    Ta opowieść nie miała szczęśliwego zakończenia. Maxxa i mnie nie czekało idealne życie w domku za płotkiem z białych sztachetek.
    Jedyne życie jakie mogliśmy wieść razem, było paskudne, chaotyczne i destrukcyjne.
    I nie miałam cienia wątpliwości, że to zabije nas oboje.
    Twoim śladem

    Jak pomóc komuś, kto nie chce Twojej pomocy? Czy można uratować kogoś na siłę? Czy miłość jest w stanie przezwyciężyć nawet tak silne uzależnienie?

    On miał swoje dragi, ja miałam swoje.
    Moim narkotykiem był Maxx Demelo.
    Twoim śladem

    „Twoim śladem” kompletnie mnie wciągnęło. Książka pokazuje rzeczywiste życie narkomanów. To nie jest bajka. Malutkie tabletki niszczą życie nie tylko Maxxa, ale i wszystkich bliskich mu osób. Zdecydowanie zachęcam Was do przeczytania, bo warto. „Twoim śladem” zdobywa w pełni zasłużone trzy kostki czekolady.
    Share
    Tweet
    Pin
    4 komentarze
    Jakie znaczenie w perspektywie całego naszego życia może mieć jeden dzień? Wydaje się, że niewielkie. A jednak się mylimy.

    Rodzimy się w jeden dzień. Umieramy w jeden dzień. W jeden dzień możemy się zmienić. I w jeden dzień możemy się zakochać. Wszystko może się zdarzyć w ciągu zaledwie jednego dnia.
    Ten jeden dzień

    Allyson to taka porządna dziewczyna. Jak na osiemnastolatkę jej życie jest za bardzo poukładane, przewidywalne, można wręcz powiedzieć, że nudne. Wraz ze swoją przyjaciółką Melanie wyruszają do Europy na zorganizowaną wycieczkę. Ostatniego dnia, kiedy czekają w Londynie na wstęp do teatru na jedną ze sztuk Szekspira, zostają zaproszone na plenerową interpretację „Wieczoru Trzech Króli”. 

    Willem jest całkowitym przeciwieństwem Allyson. Od dwóch lat nie był w domu – podróżuje po świecie, tam, gdzie go wiatr poniesie. Tego wieczoru występuje wraz z grupą teatralną w Londynie.

    Melanie namawia Allyson, aby wyrwały się z wycieczki i poszły zobaczyć coś innego. Ona jest temu przeciwna. Nie lubi zmieniać planów, boi się konsekwencji, dlatego mówi „nie”. To nic nowego.

    - Czemu zawsze to robisz?
    - Co?
    - Na wszystko mówisz nie. Jakbyś miała alergię na przygody.
    - Nie zawsze odmawiam.
    - Dziewięć na dziesięć razy. Lada moment zaczniemy studia. Pożyjmy trochę.

    Ten jeden dzień

    Ostatecznie Allyson zgadza się i wraz z przyjaciółką idą na przedstawienie Willema. Chce go odnaleźć i poznać. Przedstawienie niesamowicie się podoba dziewczynom, jednak szybko się kończy. Willem przez cały czas kieruje spojrzenia na Allyson. Melanie proponuje spędzenie wieczoru wraz z grupą teatralną, lecz Allyson znowu mówi nie. Następnego dnia rano czeka ich powrót do domu.

    W drodze powrotnej w pociągu Allyson spotyka jego – Willema. To niesamowity zbieg okoliczności – wypadek.

    Może mimo wszystko 'wypadek' nie jest na to właściwym określeniem. Może brzmi ono: cud. Albo może to nie cud. Może to po prostu życie. Kiedy się na nie otwieramy. Kiedy stajemy na jego drodze. Kiedy mówimy 'tak'.
    Ten jeden dzień


    Spędzają czas na swobodnej rozmowie, jakby znali się od lat. Chłopak proponuje jej jednodniową wycieczkę do Paryża, który jest oddalone od Londynu zaledwie dwie godziny drogi pociągiem. Allyson waha się, przecież powinna wracać do domu, ale jednak nie chce stracić takiej szansy na zobaczenie miasta miłości. Zastanawia się, czy nie warto byłoby zrobić czegoś nowego, zaryzykować, przeżyć prawdziwą przygodę. W końcu się zgadza.

    Więc tym razem zamiast powiedzieć „nie”, próbuję czegoś nowego.
    Mówię „tak”.

    Ten jeden dzień

    Wraz z praktycznie obcym jej Willemem jadą do Paryża, ale ona nie boi się, jest podekscytowana czekającą na nią przygodą. Spędzają cały dzień w mieście, Allyson jest zauroczona. Płyną kanałami, jedzą francuskie dania, jeżdżą rowerem. Maksymalnie wykorzystują dany im czas. Przyciąganie tej dwójki jest niezaprzeczalne. Razem spędzają romantyczną noc w składziku artystów. Jest jak w bajce. A potem Allyson się budzi, a Willema nie ma. Jest sama w obcym miejscu, w nieznanym kraju. Zaczyna panikować. Zastanawia się, jak mogła być tak nierozsądna. Płacząc, szuka chłopaka, ale nigdzie nie może go znaleźć. Dzwoni do organizatorki wycieczki, która jest wyraźnie rozczarowana nieroztropnym zachowaniem porządnej Allyson.

    Kiedy dziewczyna wraca do domu nie jest już tą samą szczęśliwą Allyson. Cierpi. Ma złamane serce. Nie rozumie dlaczego, chłopak nie zostawił jej nawet listu, choćby kontaktu do siebie. Nie wie, co o tym myśleć. Tymczasem rozpoczyna pierwszy rok na studiach. Czas, który powinien być najlepszą częścią jej życia, spędza w łóżku. Wygląda jak cień człowieka. Zajęcia przesypia. Zawala swoje oceny. Nie potrafi skupić się na nauce.


    W końcu podejmuje decyzję. Musi odnaleźć Williema i zrozumieć, dlaczego zostawił ją tak bez słowa.

    To nie jest łatwe, dziewczyna ma jedynie kilka informacji o nim, nie wie nawet, jak brzmi jego nazwisko. Jednak próbuje. Decyduje się wrócić do Paryża, dokładnie rok po poznaniu chłopaka.

    Czy uda jej się go odnaleźć? Czy chłopak będzie chciał z nią rozmawiać? A może nie został nawet ślad po pożądaniu, które było między nimi rok temu?

    Śmiało mogę stwierdzić, że „Ten jeden dzień” to fantastyczna książka. Zaczynając od niecodziennej fabuły, kończąc na świetnych postaciach. A do tego akcja powieści dzieje się w wielu miejscach na świecie. Jest jak wakacyjna podróż. Podróż w poszukiwaniu miłości z zegarkiem w ręku.

    Jeżeli czas jest płynny to jeden dzień może trwać wiecznie.
    Ten jeden dzień

    Z radością przyznaję książce cztery kostki czekolady.
    Share
    Tweet
    Pin
    10 komentarze
    Znacie to uczucie, kiedy czytacie książkę, jak najszybciej chłonąc każde słowo, z niecierpliwością czekając na zakończenie, a kiedy do niego dotrzecie, okazuje się, że nie jest takie, jakie sobie zaplanowaliście? Kiedy okazuje się, że autor miał zupełnie inną wizję zakończenia niż ty. Albo co gorsze, że finałowa scena jest przerwana i będzie kontynuowana w następnej części książki, której ty jeszcze nie masz? Okropne uczucie. Tak właśnie czuję się po przeczytaniu pierwszej części „Manwhore”.

    Zaczęłam czytać tą książkę z dość sceptycznym podejściem. Już od pierwszych stron za bardzo przypominała mi „Pięćdziesiąt twarzy Grey’a”, a rynek książkowy jest już przepełniony tego typu historiami, których mam serdecznie dość. Nie zrozumcie mnie źle, „Pięćdziesiąt twarzy Grey’a” to dobra książka, ale ile można czytać o bogatym, przystojnym i oczywiście niedostępnym mężczyźnie, który zakochuje się w przeciętnej dziewczynie?

    To nie jest tego typu mężczyzna, który daje z siebie więcej, a ja nie jestem kobietą, która zmienia całe swoje życie po to, aby spełnić szaleńcze marzenie o miłości. Ale co by było, gdybym pozwoliła sobie spędzić z nim jedną noc? Jedną jedyną noc?
    Manwhore

    „Manwhore” opowiada o losach dziennikarki pracującej w upadającej redakcji. Pewnego dnia Rachel dostaje od zarządu wyzwanie. To szansa na wypromowanie jej nazwiska, ale przede wszystkim na uratowanie miejsca pracy. Jej zadaniem jest napisanie artykułu ukazującego prawdziwe oblicze bogacza i playboya – Malcolma Saint’a.

    Nie na tym polega życie? – pytam ją. – Na dokonywaniu niewłaściwych wyborów?
    Manwhore



    Rachel udaje się spotkać z mężczyzną, przeprowadza wywiad, który jest jednak dla niej niewystarczający. Umawiają się na kolejne spotkania. Ona zaczyna go intrygować. Kiedy dziewczyna pojawia się na imprezie biznesowej, gdzie jest też Malcolm, on ją publicznie „zaklepuje”. Biznesmen walczy o uwagę dziennikarki. Randki. Pocałunki. Wspólne spędzanie dnia i nocy.

    Miłość jest dla romantyczek, ja jestem dziennikarką.
    Kiedy jednak tak po raz pierwszy w życiu leżę w łóżku mężczyzny, nie mogę się powstrzymać przed pragnieniem, aby na jedną noc stać się kimś innym.
    Manwhore

    Do czego odważy się Rachel, aby napisać artykuł, który uratuje ukochane miejsce pracy, przyniesie sławę oraz pieniądze na zapewnienie bezpieczeństwa i godnych warunków życia matce? Czy jest w stanie zniszczyć reputację milionera, aby zadbać o siebie i swoją rodzinę? Co, jeśli Rachel nie uda się zapanować nad swoimi uczuciami? Miała tylko wykorzystać Malcolma, nie zakochiwać się w nim.

    Co ja wyrabiam? Podałam mu na tacy swoje serce. Dlaczego po prostu nie powiedziałam, że piszę o nim artykuł demaskatorski?
    Nie taki był mój plan. Mam przecież zdemaskować jego, a nie siebie.
    Manwhore

    Mimo że książka jest oparta na wspomnianym przeze mnie schemacie bogacz + szara myszka, to naprawdę wciągnęłam się w lekturę i nie mogłam się oderwać aż do zakończenia, które wzbudziło we mnie mnóstwo emocji. Dlatego „Manwhore” zdobywa trzy kostki czekolady. 

    Share
    Tweet
    Pin
    3 komentarze
    Jestem pewna, że dobrze znacie grę „Prawda czy Wyzwanie”. Może teraz uśmiechacie się, wspominając jakie głupoty robiliście pod wpływem tej zabawy, jakie sekrety wyznaliście. Chęć, aby nie przegrać, sprawiała, że nie myślało się o konsekwencjach naszych czynów. To niewinna gra, ale w łatwy sposób może wymsknąć się spod kontroli.

    O „Nerve” dowiedziałam się w wakacje, obejrzałam wtedy zwiastun filmu, który nagrano na podstawie tej książki. Wystarczył krótki fragment, aby na moim ciele pojawiły się ciarki, byłam podekscytowana. Postanowiłam, że koniecznie zobaczę tej film. 

    Kilka dni temu przeczytałam książkę (zawsze kieruję się zasadą „najpierw książka, potem film”) i jedyne, co przychodzi mi na myśl wspominając tę książkę to „wow”.

    Vee to taka szara myszka pośród jej popularnych znajomych. Pracuje w teatrze, nie na scenie, lecz za kulisami. Można odnieść wrażenie, że w życiu też jest za kurtyną. Cicha, spokojna, grzeczna, dobrze ułożona dziewczyna. NUDA. Dlatego, kiedy widzi reklamę NERVE postanawia wykorzystać program, aby zmienić swoje życie, lub chociaż dodać mu odrobinę dreszczyku.


    Zacznij wreszcie żyć. Bez ryzyka nie ma zabawy.
    NERVE

    Organizatorzy gry NERVE zachęcają ludzi do podjęcia wyzwania drobnymi prezentami dostosowanymi indywidualnie do każdego z graczy. Najpierw to buty, telefon, komputer, a w miarę upływu czasu spora suma pieniędzy, czy opłacenie najlepszych studiów.

    Vee podczas pierwszego wyzwania poznaje Ian’a – przystojnego uczestnika gry. Później zostają połączeni i razem mają współpracować przy kolejnych zadaniach. Między nimi pojawia się nić porozumienia, która szybko zmienia się w pożądanie. Tymczasem zabawne wyzwania stają się niebezpieczne i przerażające.

    Gra, która miała być tylko chwilową rozrywką, przeradza się w mechanizm sterujący życiem bohaterów. Chęć wygranej, która ma zmienić całe życie, popycha ich do akceptowania kolejnych wyzwań. Nie potrafią się wycofać, co więcej nie zważają na niebezpieczeństwo, które ze sobą niosą kolejne zadania. Finałowa akcja zamienia się w koszmar. Życie Vee i Ian’a jest zagrożone.

    Jak daleko potrafisz się posunąć, aby zdobyć to, czego pragniesz? Czy jesteś w stanie ZABIĆ, aby ODMIENIĆ CAŁE SWOJE ŻYCIE?

    Z początku książkę czyta się ciężko, a akcja nie jest interesująca. Ale obiecuję, że jeśli przebrniecie przez pierwsze rozdziały, nie będziecie mogli odłożyć jej, dopóki nie skończycie.

    Intrygująca. Trzymająca w napięciu. Z dreszczykiem emocji. Wciąga.

    „NERVE” zdobywa cztery cząstki czekolady (zerknijcie na Czekoladową Skalę po prawej stronie).


    Share
    Tweet
    Pin
    8 komentarze
    Zastanawiałeś się kiedyś jaki naprawdę jesteś? Nie w szkole, nie przed znajomymi, nie przy rodzicach. Kim jesteś, kiedy zdejmiesz wszystkie maski, które zakładasz, no właśnie, po co? Po co udajemy kogoś, kim nie jesteśmy? Ile mamy twarzy? Inaczej zachowujemy się, kiedy jesteśmy sami, inaczej kiedy ktoś nas obserwuje. Wydaje mi się, że to za powodu tak silnej potrzeby akceptacji. Najpierw próbujemy poznać ideał osoby, z którą spędzamy czas, a następnie poprawiamy daną wizję siebie. Chcemy być idealną córką, idealną przyjaciółką, idealną uczennicą. Czy nie mam racji? To nie dotyczy tylko mnie i Ciebie. To dotyczy większości (jeśli nie wszystkich) ludzi. To dotyczy też Waverly – główną bohaterkę powieści Brenny Yovanoff.

    Prawo doskonałości. Wrażenie, jakie wywołujemy, jest odwrotnie proporcjonalne do tego, co ludzie wiedzą na nasz temat.
    Wyśnione miejsca


    Waverly wraz ze swoją przyjaciółką Maribeth stworzyły perfekcyjne wersje siebie. Liczne zajęcia pozalekcyjne, praca w komitecie organizującym imprezy szkolne to tylko część planu, dzięki któremu dziewczyny zajmują wysokie miejsce w szkolnej hierarchii. Waverly nie zwierza się nikomu ze swoich problemów, nie mówi o swoich słabościach, nawet swoim najbliższym. To byłaby dla niej porażka.

    -Ponieważ musimy być idealne, zgadza się? Idealne wewnątrz, idealne na zewnątrz, inaczej nie ma po co żyć.
    Wyśnione miejsca

    Marshall zdecydowanie przerastają problemy. Nadużywanie alkoholu i narkotyków, omijanie zajęć lekcyjnych to tylko początek góry lodowej, która sukcesywnie niszczy jego życie. Używki to jego chwilowa ucieczka od kłopotów rodzinnych. Nosi maskę bad boy’a, a w rzeczywistości jest to bardzo inteligentny, choć zagubiony chłopak.

    Podczas jednej z wielu bezsennych nocy Waverly postanawia spróbować pewnej metody relaksacyjnej, która ma pomóc jej zasnąć. To sprawia, że dziewczyna przenosi się na imprezę, na której jest też Marshall. Brzmi nierealnie i takie też wydaje się dla obojga bohaterów. Jednak gdy Waverly budzi się i zauważa jesienne liście przyczepione do jej stóp, wie, że nie spędziła tej nocy w domu. Tak to się zaczyna.

    Nocne spotkania, szczere rozmowy, próby zrozumienia co się dzieje i jak to możliwe, że Waverly pojawia się jak duch zawsze tam, gdzie przebywa Marshall. Wszystko to doprowadza do ściągnięcia kolejnych mask i poznawania prawdziwych wersji siebie.

    Kiedy zrozumiemy, że w życiu nie powinniśmy udawać kogoś, kim nie jesteśmy? Nie ma ideału, dlaczego więc do niego dążymy?


    Książka bardzo „lekka”, przyjemnie się ją czyta, skłania do przemyśleń. Uprzedzam, że nie jest to powieść fantastyczna. Zdecydowanie polecam i przyznaję trzy cząstki czekolady (sprawdź Czekoladową Skalę po prawej stronie).
    Share
    Tweet
    Pin
    11 komentarze
    Większość  nastolatek czytała chociaż jedną książkę autorstwa Colleen Hoover. To mistrzyni powieści młodzieżowych. Doprowadza mnie do płaczu każdym swoim dziełem. Zawładnęła sercami nastolatek (i ich matek ukradkiem podkradających im książki) na całym świecie.

    Natomiast Tarryn Fisher pisze dla dorosłych kobiet. Zadebiutowała na rynku znakomitą trylogią „Mimo moich win”.


    Te autorki razem to mieszanka wybuchowa. Te autorki razem stworzyły „Never never”.


    Akcja książki zaczyna się od nicości. Dziwne? Tak właśnie się czuła główna bohaterka, która nagle orientuje się, że straciła pamięć. Nie wie, gdzie jest, kim są ludzie dookoła niej, co więcej, nie wie, kim jest ona sama. Nie pamiętać nawet swojego imienia? Brzmi dość przerażająco. To samo przydarzyło się Silasowi.

    Co zrobić, kiedy nie wiesz, kim jesteś? Możesz udawać, że wszystko jest w porządku. Improwizować. Silas i Charlie próbują zrozumieć swoją tożsamość, odkryć co się stało i przede wszystkim dowiedzieć się jak odzyskać pamięć. Na to zadanie mają jedynie czterdzieści osiem godzin. Po upływie tego czasu ponownie zapomną wszystko i gra rozpocznie się na nowo.

    Czy uda im się odkryć tajemnicę? Czy może utkną, pośród ludzi których nie znają? Co, jeśli baśnie nie kłamią i tylko pocałunek prawdziwej miłości może naprawić świat? Tego wszystkiego dowiecie się, czytając „Never never”.


    Książka, która wciąga od pierwszej strony. Idealna na jesienny wieczór.

    UWAGA najpierw zajmij się obowiązkami, potem zacznij czytać, bo gwarantuję, że nie oderwiesz się od lektury.

    "Never never" zdobywa dwie kostki czekolady. (Sprawdźcie po prawej stronie Czekoladową Skalę).
    Share
    Tweet
    Pin
    16 komentarze
    Witam wszystkich na moim blogu!

    Każdy z nas ma coś, co lubi najbardziej. Coś, co na samą myśl wywołuje uśmiech. Czasem jest to niezdrowe, czasem trudno dostępne. Niekoniecznie musi być to jedzenie. To może być hobby, np. granie na gitarze. W moim przypadku jest to czekolada. Jestem czekoladoholiczką. I nieważne ile razy usłyszę, że czekolada jest wysokokaloryczna, tucząca itd., ja i tak z radością sięgnę po kolejną cząstkę tego smakołyku.



    Pewnie zastanawiacie się, co czekolada ma wspólnego z książkami? Otóż skoro tak bardzo uwielbiam czekoladę, powinnam mieć trudności ze znalezieniem czegoś dobrego jak ona, czegoś, co sprawia mi tyle radości jak zjedzenie kolejnej tabliczki. Dlatego podjęłam to wyzwanie i w kolejnych postach przedstawię Wam książki dobre jak czekolada. Zrecenzuję Wam tylko powieści, które warto przeczytać. W dodatku będę je oceniać według stworzonej przeze mnie skali. To niezwykła skala, ponieważ jest CZEKOLADOWA! 

    Ciekawi efektów? Zapraszam do obserwowania mojego bloga. ;)

    PS. TERAZ MOŻECIE POBRAĆ CZEKOLADOWĄ ZAKŁADKĘ DO KSIĄŻEK - GADŻET REKLAMOWY MOJEGO BLOGA. WYSTARCZY, ŻE KLIKNIECIE TUTAJ. DAJCIE ZNAĆ, JAK WAM SIĘ PODOBA. :)

    Share
    Tweet
    Pin
    12 komentarze
    Nowsze Posty

    Bookstagram

    Patronat

    Patronat

    Czekoladowa Skala

    Czekoladowa Skala

    Wybierz coś dla siebie

    • artykuł (15)
    • cytaty (23)
    • hate-love (18)
    • Kalendarze/dzienniki (4)
    • Kryminał/sensacja/thriller (38)
    • Literatura dla dzieci (2)
    • Literatura fantastyczna (37)
    • Literatura historyczna (13)
    • Literatura kobieca (195)
    • Literatura młodzieżowa (81)
    • Literatura piękna (1)
    • Literatura świąteczna (13)
    • Literatura współczesna (7)
    • Patronat (13)
    • Poezja (4)
    • Reportaż (1)
    • wywiad (4)

    Najpopularniejsze

    • Zostawiłeś mi tylko przeszłość
      (...) wiedz, że mi przykro, ale nie bądź na mnie zły, że znowu to wszystko przeżywam. Zostawiłeś mi tylko przeszłość. Tak to się wszyst...
    • Karminowe serce
      Czasami, kiedy wszystkie drogi prowadzą donikąd, ucieczka wydaje się jedynym rozwiązaniem. Brakuje słów, żeby wytłumaczyć to, co było. Br...
    • Bookstagram. Jak zacząć?
      2 października 2018 roku minął rok odkąd prowadzę bookstagrama. Zakładając konto na Instagramie, nie przypuszczałam, że osiągnie ono tak ...

    Archiwum

    • ►  2023 (8)
      • ►  marca (2)
      • ►  lutego (4)
      • ►  stycznia (2)
    • ►  2022 (42)
      • ►  listopada (4)
      • ►  października (5)
      • ►  września (3)
      • ►  sierpnia (4)
      • ►  lipca (5)
      • ►  czerwca (2)
      • ►  maja (4)
      • ►  marca (3)
      • ►  lutego (8)
      • ►  stycznia (4)
    • ►  2021 (51)
      • ►  grudnia (9)
      • ►  listopada (4)
      • ►  października (1)
      • ►  września (3)
      • ►  sierpnia (1)
      • ►  lipca (4)
      • ►  czerwca (3)
      • ►  maja (6)
      • ►  kwietnia (3)
      • ►  marca (4)
      • ►  lutego (8)
      • ►  stycznia (5)
    • ►  2020 (71)
      • ►  grudnia (5)
      • ►  listopada (3)
      • ►  października (10)
      • ►  września (12)
      • ►  sierpnia (1)
      • ►  lipca (4)
      • ►  czerwca (5)
      • ►  maja (2)
      • ►  kwietnia (5)
      • ►  marca (13)
      • ►  lutego (10)
      • ►  stycznia (1)
    • ►  2019 (55)
      • ►  grudnia (1)
      • ►  listopada (6)
      • ►  października (2)
      • ►  sierpnia (6)
      • ►  lipca (7)
      • ►  czerwca (4)
      • ►  maja (5)
      • ►  kwietnia (8)
      • ►  lutego (15)
      • ►  stycznia (1)
    • ►  2018 (85)
      • ►  grudnia (4)
      • ►  listopada (6)
      • ►  października (6)
      • ►  września (9)
      • ►  sierpnia (4)
      • ►  lipca (19)
      • ►  czerwca (5)
      • ►  maja (8)
      • ►  kwietnia (8)
      • ►  marca (6)
      • ►  lutego (6)
      • ►  stycznia (4)
    • ►  2017 (65)
      • ►  grudnia (7)
      • ►  listopada (7)
      • ►  października (4)
      • ►  września (5)
      • ►  sierpnia (4)
      • ►  lipca (9)
      • ►  czerwca (8)
      • ►  maja (5)
      • ►  kwietnia (4)
      • ►  marca (4)
      • ►  lutego (4)
      • ►  stycznia (4)
    • ▼  2016 (21)
      • ►  grudnia (4)
      • ►  listopada (8)
      • ▼  października (9)
        • Maybe Someday
        • Promyczek
        • Twoim śladem
        • Ten jeden dzień
        • Manwhore
        • NERVE
        • Wyśnione miejsca
        • NEVER NEVER
        • Książki? Czekolada? Ale o co chodzi?
    Facebook Instagram Pinterest

    Created with by ThemeXpose | Distributed By Gooyaabi Templates