Obsługiwane przez usługę Blogger.
  • STRONA GŁÓWNA
  • O AUTORCE
  • SPIS RECENZJI
  • WSPÓŁPRACA
  • MÓJ BOOKSTAGRAM
  • PATRONATY
  • ARTYKUŁY
    • Wizyta w studio Harry'ego Pottera
    • Co podarować książkoholikowi na święta?
    • Bookstagram - jak zacząć?
    • 21 ulubionych książek na 21 urodziny
    • Podróż z książką
    • Czytelnicy polecają świąteczne książki
    • Blogerzy polecają świąteczne książki
    • Jak poradzić sobie z lekturami szkolnymi?
    • Co blog zmienił w moim życiu?
    • O BOOKSTAGRAMIE
    • CYTATY
    Facebook Instagram Pinterest

    Książki Dobre Jak Czekolada | blog z recenzjami książek

    Ostatnio mam szczęście, bo trafiam na dobre książki, które wywołują we mnie silne emocje i zmuszają do refleksji. To przyjemność czytać je wieczorową porą, popijając ciepłą herbatę/CZEKOLADĘ. Klimat jest nadzwyczajny. Dziś zrecenzuję kolejną taką powieść, którą mogę Wam z całego serca polecić.


    Minione miesiące coraz bardziej zabliźniały bolesne rany, ale pustka wciąż wyglądała z każdego kąta. Jednak kiedy łzy przestały płynąć, a usta nauczyły się ponownie uśmiechać, coś sobie obiecałam. Przyrzekłam być szczęśliwa i do tego zmierzałam, choć nie było to łatwe.

    Zuza ma za sobą naprawdę trudny okres. Kiedyś była szczęśliwa, beztroska, zakochana. To wtedy jej chłopak Adam zostawił ją bez słowa, łamiąc jej serce. Wkrótce po tym odeszła jej ukochana babcia, a dziewczyna załamała się jeszcze bardziej. Los jej nie oszczędzał. Porzuciła wszelkie plany na przyszłość. Pozostała w rodzinnym miasteczku pomagając rodzicom przy sklepie. Próbowała ułożyć sobie życie na nowo, a przede wszystkim w taki sposób, aby nie pozwolić na kolejne zranienie. Jej związek z Marcinem był nijaki — bezpieczny, ale i nudny. Przyjaźnili się od dziecka, zawsze spędzali razem czas. Zuza jednak nie czuła do niego tego, co do Adama.

    Była to forma stłumienia samotności – dwa bijące serca stojące obok siebie robiły więcej hałasu i zagłuszały te okropne dźwięki ciszy. Ta melodia brzmiała najżałośniej, choć czasami, przyznaję, działała jak lekarstwo.

    Teraz wszystko, co zbudowała, znowu zostanie zburzone. Skorupa, pod którą skrywa się przed zranieniem, zamieni się w pył, wraz z niespodziewanym powrotem ukochanego. A to wydarzenie będzie wiązało się z odkryciem tajemnic, na które niekoniecznie Zuza jest gotowa.

    Jaki sekret skrywa Adam? Co sprawiło, że zostawił ukochaną bez słowa? Co jest tak ważne, że wygrało z jego wielką miłością? Czy w ogóle była to prawdziwa miłość? Czy ich uczucia przetrwały próbę czasu? A jeśli tak, to czy będą w stanie dalej walczyć w obliczu ujawnionych sekretów?

    Nie jesteś w stanie zaplanować życia, poskładać go niczym puzzle. Wszystko, co posiada moc w naszym życiu, to chwila. Jeden moment. Dlatego tak ważne jest, abyśmy cieszyli się tą chwilą i zapamiętywali momenty; byśmy często powtarzali, że skoro nie udało się dzisiaj, to uda się jutro. Byśmy wierzyli, że jutro będziemy szczęśliwi.

    Tak jak wspomniałam już na początku, „Jutro będziemy szczęśliwi” to niezwykle pouczająca książka. Niesie za sobą ważne przesłanie. Miałam ciarki podczas jej czytania. Momentami nawet łezka zakręciła się w moim oku. Wzruszająca, piękna i po prostu ciekawa historia. Bohaterowie są prawdziwi, nieprzerysowani. Nie sposób ich nie polubić, współczuć im, kibicować im. Fabuła jest tak wciągająca, że spędziłam nad nią jeden, jakże przyjemny wieczór. Nie mogłam oderwać się od tej książki. Można zauważyć, że „Jutro będziemy szczęśliwi” utrzymana jest w nieco już świątecznym klimacie, więc z pewnością wrócę do niej w grudniu, ale i będę wracać jeszcze wielokrotnie. To kolejna po „W rytmie passady” książka Anny Dąbrowskiej, która zawładnęła moim serduchem. Polecam z całego serca. Cztery kostki czekolady przyznaję z przyjemnością.


    Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.


    Książkę "Jutro będziemy szczęśliwi" możecie wygrać na facebooku. :)
    https://www.facebook.com/ksiazkidobrejakczekolada/posts/2073221042899644
    Share
    Tweet
    Pin
    25 komentarze
    Czas gna naprzód, nie zważając na nasze zachcianki, to pędzący ekspres, który zatrzyma się dopiero w dniu naszej śmierci . Jedyny wybór, jaki mamy, to wyskoczyć z niego wcześniej lub pędzić przed siebie, nie będąc pewnym, co czeka za rogiem.

    Leila i Leo poznają się w dzieciństwie i przyjaźnią od tamtego czasu. Na kartach książki dorastają i prowadzą w końcu dorosłe życie. Zakochują się, są w związkach, ranią, są ranieni i zrywają. Takie historie są piękne, ale przewidywalne. Przecież z góry wiemy, że przyjaciele po latach zrozumieją, że są sobie przeznaczeni i powinni być razem.

    Dorastaliśmy razem: zmagaliśmy się z pierwszymi miłostkami, zwierzaliśmy się sobie z każdej kłótni z rodzicami i chwaliliśmy się osiągnięciami. Była przy mnie zawsze, gdy tego potrzebowałem, nie musiałem dzwonić ani prosić, nie musiałem się nawet wysilać. W zasadzie wystarczyło, że udałem się na plaże, a ona już tam na mnie czekała (...).

    Sądziłam, że wlasnie tak to będzie wyglądać.   Ale ta historia okazała się niespodzianką. Nie potoczyła się tak, jakbyśmy przypuszczali po pierwszych rozdziałach. Dobrze wiecie, że najbardziej cenie sobie oryginalność i nieprzewidywalność, więc ta książka zaplusowała u mnie.


    Leila jest dziewczyną z plaży. To tylko tam Leo ją spotyka. O dowolnej porze dnia i nocy, zawsze sama, zawsze na plaży. Niezwykle piękna, mądra i wydaje się, że rozumie chłopaka bez słów. Tę dwójkę łączy niesamowita więź, nic dziwnego, że są tak sobie bliscy.

    Czas dorosnąć. Leo dostaje bardzo atrakcyjną propozycję pracy. Wyprowadza się, wprawdzie jedynie 15 kilometrów dalej, ale nie będzie miał już tak wiele czasu na spotkania z rodziną i Leilą.

    Nie zmieniaj się tylko dlatego, że nie wiesz, czego pragniesz. Nie bój się czuć niepewności, nie bój się pytać, nie bój się, bo zostaniesz nikim, przezroczystą plamą i wtedy znikniesz. 

    Czas mija, a Leo poznaje Ninę — wyjątkowo piękną kobietę. Od razu czuje do niej pożądanie. Umawiają się na randkę, chemia jest zauważalna. Kiedy zbliża się do Niny — Leila odchodzi. Leo nic nie rozumie.

    Kim tak naprawdę jest Leila? Jaki sekret skrywa? Czy miłość niesie ze sobą magię?

    To nie będzie kolejna książka o miłości, jakiej się spodziewacie. To wzruszająca opowieść o dorastaniu, rodzinie i bliskich, którzy utrzymują nas przy życiu. I otaczającej nas magii, której często nie zauważamy biorąc wiele rzeczy za pewnik.

    Miłość, co to takiego? Czym jesteś, o istoto bez twarzy? Zapewne kobietą, gdyż tylko kobieta jest w stanie zamieszać w głowie, doprowadzając wręcz do szaleństwa. A więc, dziewczyno z twarzą o milionie barw, jak cię zwą? Bo miłość to nie jedyne twe imię, czyż nie taka jest właśnie prawda?


    To niezwykła lekcja życia. Książkę przeczytałam w dwie godziny, nie mogłam się od niej oderwać. Ta historia uświadamia wiele rzeczy czytelnikowi. Z książki można byłoby wypisać dziesiątki cytatów wartych zapisania i zapamiętania. Karolina Klimkiewicz pisze tak pięknie, że najprostsze zdanie brzmi jakoś bardziej wyjątkowo. Chce się czytać więcej i więcej, aż nagle pojawia się epilog. Zakochałam się w stylu tej autorki i w tej opowieści. Przyjemnością było jej czytanie. Polecam Wam z całego serca. A te morze będzie idealnym wspomnieniem wakacji w jesienne wieczory. "Jeśli tylko" z przyjemnością przyznaję cztery kostki czekolady.

    Za egzemplarz recenzencki dziękuję samej autorce - Karolinie Klimkiewicz i wydawnictwu Novae Res.


    Share
    Tweet
    Pin
    24 komentarze
    Dominika w wieku 16 lat przeżyła okropny wypadek. Ojciec przez przypadek wylał na nią benzynę i podpalił. Dziewczyna trafiła do szpitala z ogromnymi obrażeniami. Ponad połowa jej ciała była silnie poparzona. Nad jej nogą wisiała groźba amputacji. Rehabilitacja przychodziła z trudem. A nastolatka nie miała siły już walczyć. NIE CHCIAŁA już dłużej walczyć. Tylko myśl o ojcu, który został skazany na 3 lata więzienia, utrzymywała ją przy życiu. Jej miłość do ojca ją ratowała.

    Wiem, że żyję i wcale tego nie chcę, ale słowa taty wracają uparcie jak bumerang. "Musisz przetrwać, żebym uwierzył, że ja też dam radę. Masz żyć, nie poddawaj się. Moja księżniczko, walcz! Ja też będę walczył, przysięgam, ale gdy Ciebie zabraknie, przegram." Nie mogę go zawieść, choć tak bardzo brakuje mi sił. Muszę zmierzyć się z moim ciasnym życiem, w którym nie ma ani kropelki nadziei, że kiedyś wszystko, co złe, przeminie.

    Od dnia wypadku jest coraz gorzej. Przedtem — ukochana córeczka tatusia, której niczego nie brakowało. Jej wszystkie zachcianki były błyskawicznie spełniane, a ona żyła pełnią życia. Po tym tragicznym dniu wali się wszystko jak domino. Nic dziwnego, że dziewczyna ma dość. Nie może już patrzeć na swoje poranione ciało.

    Wiem jedynie, że pół dnia przeleżałam, modląc się o koniec. Koniec wszystkiego, ze mną włącznie.

    Jej przypadkiem interesuje się młody lekarz — Tomasz pragnie jej pomóc. Szczególnie po incydencie z przedawkowaniem tabletek. Sama Dominika nie wie, czy był to wypadek, czy próba samobójcza... Dzięki Tomkowi poznaje jego młodszego brata — Marcela. Chłopak jest z zupełnie innej bajki. A jednak ciągnie ich do siebie. Tylko, czy tak skrzywdzona nie tylko fizycznie, ale przede wszystkim psychicznie, nastolatka jest w stanie jeszcze odnaleźć motywację i powód do życia? Czy znowu nauczy się czerpać radość z każdego dnia i doceni, ile miała szczęścia?

    Moja dusza skowyczy z żalu, że jej "opakowanie" jest brzydkie, ułomne i już nigdy nie będzie takie jak dawniej. Czy to możliwe, żebym kiedyś uwierzyła w zachwyt w oczach mężczyzny? Mężczyzny, który patrzy na mnie? To jak lot na księżyc - przekracza moją wyobraźnię.
    Nie mam prawa o tym marzyć.

    Wszystko brzmi pięknie, książka zapowiadała się naprawdę dobrze. Byłam oczarowana jej opisami i szatą graficzną. Z niecierpliwością oczekiwałam premiery, a kiedy okazało się, że będę mieć możliwość przedpremierowego przeczytania książki, byłam wniebowzięta. Do momentu, w którym zaczęłam czytać. 

    "Najlepszy powód, by żyć" porównywany jest do "Ponad wszystko" i mimo że widać na pierwszy rzut oka podobieństwa (chora, cierpiąca nastolatka i pierwsza młodzieńcza miłość), to według mnie, te historie dzieli przepaść. "Ponad wszystko" mnie wzruszało, zachwycało, natychmiastowo odnalazło drogę do mojego serca. "Najlepszy powód, by żyć" jedynie mnie irytował. Na początku miałam chęć przebrnięcia przez kolejne strony, rozdziały, bo myślałam, że może akcja się rozkręci i się w nią wciągnę. Jednak z każdą chwilą miałam coraz bardziej dość.

    Zdecydowanie wolałam Tomka od Marcela. Tomek wydawał mi się dorosłym, odpowiedzialnym mężczyzną, a jego brat był jego zupełnym przeciwieństwem. Długo zastanawiałam się, co bohaterka w nim widzi. Lubiła go, bo on nie zauważał uszkodzeń jej skóry? To chyba była jego jedyna zaleta. Za szybko też według mnie rozwijała się relacja między tą dwójką. Po zbyt krótkim czasie znajomości zamieszkali ze sobą. 

    Rozdziały są pisane "Przedtem" i "Teraz". W dodatku z dwóch perspektyw - Dominiki i Marcela. I jak zazwyczaj, nie miałam problemu z takim podziałem narracji, to w tym przypadku poprowadzone jest to jakoś tak chaotycznie, że były momenty, w których nie wiedziałam już, czy czytam o czasie przed wypadkiem, czy po. Do tego, kiedy Marcel mówił myślałam, że zwariuję. Autorka postanowiła postawić na mocny slang młodzieżowy. Obawiam się jednak, że z takim słownictwem to nie spotykam się wśród moich rówieśników.

    Trzeba jednak przyznać, że "Najlepszy powód, by żyć" nie jest schematyczny. Nie mamy tu do czynienia z kolejną taką samą książką młodzieżową. Miłość nie jest na pierwszym planie, a sceny romantyczne nie są wulgarne. To miła odmiana. Ta historia pokazuje nam, że nawet w najtrudniejszych momentach naszego życia obecność bliskiej osoby będzie utrzymywać nas przy życiu. Kiedy wszystko się wali, to miłość będzie naszą ostoją.

    Książka kończy się w taki sposób, że wszystko wskazuje na powstanie kontynuacji. I mam nadzieję, bo mimo kilku wad, wciąż mam ochotę poznać dalsze losy bohaterów. Przymykając oko na te denerwujące szczegóły mamy do czynienia z naprawdę ciekawą opowieścią z tragicznymi losami w tle i młodymi ludźmi, którzy muszą im podołać. Ta powieść zdobywa 2 kostki czekolady.

    Zachęcam również do obejrzenia traileru tej powieści. KLIKNIJ, ABY OBEJRZEĆ.

    Premiera książki zapowiedziana jest na 27 września 2017 roku. Skusicie się, żeby przeczytać? Czy raczej nie?

    Każdy popełnia błędy, każdy na prawo do wybaczenia i szansy naprawienia szkód. Gdy kogoś kochasz, kochasz również mu wybaczać.

    Za przedpremierowy egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Znak.
    Share
    Tweet
    Pin
    39 komentarze
    Oto jest tajemnica życia - pomyślała, patrząc na swą najnowszą ofiarę. Ciągła ucieczka przed cierpieniem, które i tak prędzej czy później dopadnie nas i wypatroszy. Wszystkich i każdego z osobna...

    Prolog wprawia czytelnika w zakłopotanie. Czyżby kryminał zaczynał się od rozwiązania zagadki? Od podania na tacy zabójcy? To byłby za łatwe. Oczywiście autor pogrywa z nami, a po przeczytaniu prologu już jesteśmy oniemiali. Dalej jest jeszcze ciekawiej.

    Umiera bardzo surowa, wręcz despotyczna producentka o pseudonimie Paloma. Kilka dni wcześniej aktorka z pierwszych stron okładek, zwolniona przez tę producentkę, mruczy pod nosem, że ją zabije. Czy można jednak łączyć te fakty? Niejednokrotnie zdarza mi się powiedzieć do kogoś "zabiję cię", a jednak nie mówię tego na poważnie.

    Wszyscy na planie słyszeli, jak Grażyna grozi producentce śmiercią.
    Trzy dni później zaalarmowana przez sąsiadów policja, (...) weszła do mieszkania Palomy na Powiślu. Producentka była w stanie postępującego rozkładu.

    W motywach można przebierać, tak dużo ich jest. Czy to było samobójstwo? Paloma prawdopodobnie w dniu śmierci dowiedziała się o zdjęciu jej serialu z anteny. Na jaw wychodzi także, że została odrzucona przez mężczyznę. Wiele osób w pracy jej nienawidziło. Damian szybko przyjął jej stanowisko i wprowadził się do jej biura. Może to on chciał jej się pozbyć? A może jednak ta słynna aktorka, która po zwolnieniu została sama z ogromnymi długami?

    Teorie spiskowe tworzą się błyskawicznie, plotki również. W tym całym zamieszaniu na planie serialu trzeba dociec prawdy — jak zginęła Paloma. A rodzeństwo - Sylwia i Kuba - zamierzają poprowadzić swoje własne śledztwo i znaleźć mordercę.

    Książkę szybko się czyta i jest interesująca. Jak każdy kryminał sprawia, że chce się rozwikłać zagadkę śmierci. Bohaterowie posługują się mową potoczną. Ogólnie są bardzo "prawdziwi", a nie przerysowani. Borykają się z codziennymi problemami i nie są idealni jak w niektórych historiach. Zdecydowanie można ich polubić, szczególnie przystojnego gwiazdora. :) Do tego poznajemy wielki świat telewizji i gwiazd zza kulis. Dowiadujemy się wielu ciekawych sekretów i sztuczek stosowanych za kamerą. Autor książki — Wojciech Nerkowski — to scenarzysta filmowy i telewizyjny, widać, że wie, o czym pisze. Współtworzył dobrze znaną Wam "BrzydUlę", "Singielkę" i "Na Wspólnej".

    Z drugiej jednak strony cała historia wydaje się grubymi nićmi szyta. Wcześniej, kiedy czytałam kryminały, były one realistyczne. Mogłam wyobrazić sobie, że to się dzieje naprawdę. Tutaj mam z tym problem. Policji pomagają scenarzyści. Rozwiązują sprawę na własną rękę. A poszlaki, które odnajdują, są wręcz niezauważalne. Nie jestem przekonana, czy ktokolwiek mógłby to odkryć.

    "Spisek scenarzystów" nazywany jest kryminalną komedią, jednak ja się z tym nie zgodzę. Nie uśmiałam się, więc nie wiem skąd pomysł, że miałaby być to komedia.

    Zauważyliście, jak ostatnio popularne są kryminały? Niestety często powtarzają one kolejne schematy. "Spisek scenarzystów", jest zupełnie inny, oryginalny, za co daję plus. Ale wciąż jestem rozdarta co do oceny. Bo z jednej strony czytało się przyjemnie, wciągnęłam się i nie nudziłam się. Ale z drugiej strony niektóre wydarzenia były dla mnie mało realne...

    Przyczepiłam się do kilku rzeczy, ale mimo to jestem pozytywnie nastawiona do tej historii i polecam ją. Ta książka jest za dobra na 2 kostki czekolady. Dałabym jej 3 kostki może z nadgryzionym kawałkiem. ;) 
    Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu "Czwarta Strona".

    Lubicie kryminały? Co myślicie o historii z zabójstwem na planie serialu? Skusicie się na tę pozycję? Dajcie znać w komentarzach.
    Share
    Tweet
    Pin
    32 komentarze
    "Klątwa przeznaczenia" to kolejna książka, na którą napotykałam się na każdym kroku. Dosłownie. Kiedy czytałam recenzje — były one tylko pozytywne. Wiele osób mówiło o tej powieści w samych superlatywach. Wobec tego nie pozostało mi nic innego, jak sięgnąć po ten jakże wychwalany tytuł. Czas na moją recenzję "Klątwy przeznaczenia".

    Zacznijmy od fabuły. Poznajemy Arienne — młodziutką, bo zaledwie szesnastoletnią czarodziejkę, która z powodu niebezpieczeństwa czyhającego na nią w ojczyźnie, szuka schronienia. Bezpiecznym miejscem ma być dla niej Ravillon. Przekraczając bramę, jeszcze nie wie, jak jej życie się tutaj odmieni.

    Jeśli decydujecie się poznać prawdę o przyszłości, to musicie pamiętać o tym, że każde wypowiedziane słowo staje się Przeznaczeniem. To, co zakryte, może się zmienić, ale raz ujawniona przepowiednia zawsze się ziści.

    Już następnego dnia dziewczynę czekają mordercze treningi. Mistrzowie wielu dziedzin uczą młodych ludzi. Arienne poznaje powoli Ravillon. Opiekująca się nią kobieta od razu informuje ją, że jeżeli Arianne chce osiągnąć coś w tym miejscu, musi stać się Milady jednego z Mistrzów. Swaty, uroki, przymilanie się — żadna z tych rzeczy nie jest na rękę dziewczynie, ale wie, że musi to zrobić dla swojej przyszłości.


    Albo wybiera cię któryś z Mistrzów i nie martwisz się już o nic ponad to, żeby sprawić mu przyjemność, albo pozostajesz sama i reszta Związkowców używa ciebie do woli, ani myśląc o twoich przyjemnościach. Jeżeli zostaniesz wybrana, nikt inny cię nie tknie. To prawie tak, jakbyś wyszła za mąż.

    Wkrótce szesnastolatka staje się Milady Mistrza Walk i podczas ceremonii, na oczach wszystkich zebranych traci z nim dziewictwo.

    Od tamtej pory darzy nienawiścią osobę Mistrza, opiekunkę, cały Ravillon i swoje przeznaczenie. A ono mówi wyraźnie, że los Arienne jest już ustalony i nie wygląda tak, jak ona by sobie tego życzyła.

    Zaczyna się jej walka o przetrwanie, adaptacja w nowym miejscu i w nowej roli. Poznawanie obowiązków Milady i samej osoby jej Mistrza jest niezwykle fascynujące dla czytelnika.

    Sam świat przedstawiony w tej książce jest niezwykły. Moce, zaklęcia, uroki, niezwykłe zwierzęta, ale i z drugiej strony to wszystko, co rządzi i ludzkim światem — władza, pieniądze, zazdrość i miłość, choć ta nazywana tutaj Zakazanym Uczuciem jest karana śmiercią.

    "Klątwa przeznaczenia" jest bardzo obszerną powieścią, składa się na nią 800 stron. Od razu rzuca się w oczy wyjątkowy sposób prowadzenia narracji. Zmienia się ona niespodziewanie i nagle. W jednej chwili czytamy w trzeciej osobie liczby pojedynczej o losach Mistrza, a kolejny akapit już jest prowadzony w pierwszej osobie liczby pojedynczej i mówi do nas Arienne.

    Kolejną charakterystyczną cechą tej książki jest występująca tu dialektyzacja. Postacie w zależności od miejsca czy statusu podchodzenia mówią inaczej i posługują się albo wyrafinowanym językiem lub wręcz przeciwnie dość prostym, prowincjonalnym słownictwem. To wszystko, aby czytelnik jak najbardziej wgłębił się w świat przedstawiony.


    Czytając "Klątwę przeznaczenia" nie sposób nie zauważyć ogromu pracy włożonego przez autorki, by stworzyć tak szczegółowo opisany świat magii i mistrzów. Strukturę miasta, podziemi, ich święta, zwyczaje, drzewa genealogiczne rodzin królewskich z całego kontynentu.

    A na koniec zostawiłam najbardziej szokującą informację. Przynajmniej dla mnie było to ogromne zaskoczenie. Autorkami tej wyjątkowej historii są dwie Polki. Gdybym nie widziała tego przed przeczytaniem książki, z pewnością bym w to nie uwierzyła, ponieważ przypomina ona bestsellerowe powieści fantastyczne, które podbiły serca nastolatków (i nie tylko) na całym świecie. Ba! Co więcej! Autorki zaczęły pisać książkę 18 lat temu! Na jednej z nudnych lekcji, w szkolnej ławce, dwie szesnastolatki, miłośniczki fantastyki rozpoczęły przygodę, którą teraz możecie przeczytać. Jak opowiadały w jednym z wywiadów, obie panie nie sądziły, że zostaną pisarkami, to była tylko zabawa. 

    To kolejna książka, która jest czystym dowodem na to, że w Polsce mamy wielu wybitnych i utalentowanych pisarzy. 

    Podsumowując: za fascynującą, wielowątkową fabułę i szczegółowo przedstawiony świat nie sposób nie nagrodzić tej książki. Czytelnik był utrzymywany w napięciu do ostatniej strony i jestem pewna, że każdy zareagował złością na widniejący skrót CDN. ;) "Klątwa przeznaczenia" to powieść długa i wymagająca czasu, ale jednocześnie wciągająca, więc nie będziecie mieli problemu z przebrnięciem przez te 800 stron. Wręcz poczujecie niedosyt. Polecam z całego serca.

    Share
    Tweet
    Pin
    35 komentarze
    Nowsze Posty
    Starsze Posty

    Bookstagram

    Polecany post

    Wydane w Polsce książki z zestawień Goodreads

    Od 2022 roku z niecierpliwością czekam na nowe zestawienie najlepszych romansów według Goodreads. W lutym 2022 roku pojawiła się lista 64 na...

    Wybierz coś dla siebie

    • Kalendarze/dzienniki (4)
    • Kryminał/sensacja/thriller (38)
    • Literatura dla dzieci (2)
    • Literatura fantastyczna (40)
    • Literatura historyczna (14)
    • Literatura kobieca (232)
    • Literatura młodzieżowa (90)
    • Literatura piękna (1)
    • Literatura współczesna (7)
    • Literatura świąteczna (14)
    • Patronat (29)
    • Poezja (4)
    • Reportaż (1)
    • artykuł (15)
    • cytaty (23)
    • hate-love (18)
    • wywiad (4)

    Najpopularniejsze

    • Bookstagram. Jak zacząć?
      2 października 2018 roku minął rok odkąd prowadzę bookstagrama. Zakładając konto na Instagramie, nie przypuszczałam, że osiągnie ono tak ...
    • Zostawiłeś mi tylko przeszłość
      (...) wiedz, że mi przykro, ale nie bądź na mnie zły, że znowu to wszystko przeżywam. Zostawiłeś mi tylko przeszłość. Tak to się wszyst...
    • Karminowe serce
      Czasami, kiedy wszystkie drogi prowadzą donikąd, ucieczka wydaje się jedynym rozwiązaniem. Brakuje słów, żeby wytłumaczyć to, co było. Br...

    Archiwum

    • ►  2025 (3)
      • ►  lutego (3)
    • ►  2024 (27)
      • ►  listopada (3)
      • ►  października (4)
      • ►  września (5)
      • ►  sierpnia (1)
      • ►  lipca (4)
      • ►  czerwca (1)
      • ►  maja (2)
      • ►  kwietnia (1)
      • ►  marca (2)
      • ►  lutego (3)
      • ►  stycznia (1)
    • ►  2023 (25)
      • ►  listopada (2)
      • ►  października (2)
      • ►  września (5)
      • ►  sierpnia (1)
      • ►  lipca (1)
      • ►  czerwca (4)
      • ►  maja (1)
      • ►  marca (3)
      • ►  lutego (4)
      • ►  stycznia (2)
    • ►  2022 (42)
      • ►  listopada (4)
      • ►  października (5)
      • ►  września (3)
      • ►  sierpnia (4)
      • ►  lipca (5)
      • ►  czerwca (2)
      • ►  maja (4)
      • ►  marca (3)
      • ►  lutego (8)
      • ►  stycznia (4)
    • ►  2021 (51)
      • ►  grudnia (9)
      • ►  listopada (4)
      • ►  października (1)
      • ►  września (3)
      • ►  sierpnia (1)
      • ►  lipca (4)
      • ►  czerwca (3)
      • ►  maja (6)
      • ►  kwietnia (3)
      • ►  marca (4)
      • ►  lutego (8)
      • ►  stycznia (5)
    • ►  2020 (71)
      • ►  grudnia (5)
      • ►  listopada (3)
      • ►  października (10)
      • ►  września (12)
      • ►  sierpnia (1)
      • ►  lipca (4)
      • ►  czerwca (5)
      • ►  maja (2)
      • ►  kwietnia (5)
      • ►  marca (13)
      • ►  lutego (10)
      • ►  stycznia (1)
    • ►  2019 (55)
      • ►  grudnia (1)
      • ►  listopada (6)
      • ►  października (2)
      • ►  sierpnia (6)
      • ►  lipca (7)
      • ►  czerwca (4)
      • ►  maja (5)
      • ►  kwietnia (8)
      • ►  lutego (15)
      • ►  stycznia (1)
    • ►  2018 (85)
      • ►  grudnia (4)
      • ►  listopada (6)
      • ►  października (6)
      • ►  września (9)
      • ►  sierpnia (4)
      • ►  lipca (19)
      • ►  czerwca (5)
      • ►  maja (8)
      • ►  kwietnia (8)
      • ►  marca (6)
      • ►  lutego (6)
      • ►  stycznia (4)
    • ▼  2017 (65)
      • ►  grudnia (7)
      • ►  listopada (7)
      • ►  października (4)
      • ▼  września (5)
        • Jutro będziemy szczęśliwi
        • Jeśli tylko...
        • Najlepszy powód, by żyć
        • Spisek scenarzystów
        • Klątwa przeznaczenia
      • ►  sierpnia (4)
      • ►  lipca (9)
      • ►  czerwca (8)
      • ►  maja (5)
      • ►  kwietnia (4)
      • ►  marca (4)
      • ►  lutego (4)
      • ►  stycznia (4)
    • ►  2016 (21)
      • ►  grudnia (4)
      • ►  listopada (8)
      • ►  października (9)
    Facebook Instagram Pinterest

    Created with by ThemeXpose | Distributed By Gooyaabi Templates