Obsługiwane przez usługę Blogger.
  • STRONA GŁÓWNA
  • O AUTORCE
  • SPIS RECENZJI
  • WSPÓŁPRACA
  • MÓJ BOOKSTAGRAM
  • PATRONATY
  • ARTYKUŁY
    • Wizyta w studio Harry'ego Pottera
    • Co podarować książkoholikowi na święta?
    • Bookstagram - jak zacząć?
    • 21 ulubionych książek na 21 urodziny
    • Podróż z książką
    • Czytelnicy polecają świąteczne książki
    • Blogerzy polecają świąteczne książki
    • Jak poradzić sobie z lekturami szkolnymi?
    • Co blog zmienił w moim życiu?
    • O BOOKSTAGRAMIE
    • CYTATY
    Facebook Instagram Pinterest

    Książki Dobre Jak Czekolada | blog z recenzjami książek

    Narzeczony na miesiąc Whitney G recenzja

    Lubicie krótkie książki? Przyznam, że rzadko po takie sięgam (zresztą też rzadko na nie trafiam) ze względu na przyspieszoną fabułę, ale są ciekawą odmianą od grubych tomisk.

    Emily jest świetna w swojej pracy, jednak to nie zmienia faktu, że nie marzy o niczym innym jak o zmianie miejsca zatrudnienia. Niestety, chociaż dwoi się i troi, nie może znaleźć żadnej luki w umowie, obowiązującej ją jeszcze przez 2 lata. Gdy sytuacja wydaje się już naprawdę beznadziejna, szef składa jej propozycję nie do odrzucenia — jeśli Emily przez miesiąc będzie udawała jego narzeczoną, on pozwoli jej odejść przed wygaśnięciem umowy. To szalone, ale to również jedyne, co pozwoli kobiecie uwolnić się od tej pracy.

    Tak, "Narzeczonego na miesiąc" czyta się błyskawicznie (bo jakżeby inaczej). Tak, ta historia wciąga od razu. Tak, jest przyjemnie i zabawnie. To rozrywka nie wymagająca większych przemyśleń, idealna po długim dniu w pracy. "Narzeczony na miesiąc" to bardzo dobry romans, ALE za krótki! 170 stron to nawet nie jest powieść, tylko opowiadanie.

    Whitney G znana jest z takich krótkich książek, więc nie powinno to zaskakiwać. Jednak wciąż jest to dla mnie niezrozumiałe, bo autorka potrafi pisać, ma przyjemny styl, jej romanse są zabawne i namiętne. Jedyny problem to tak mała liczba stron, która znacznie przyspiesza akcję i sprawia, że romans zmienia się w bajkę. Dlaczego więc nie chce napisać pełnowymiarowej książki?

    Podczas czytania "Narzeczonego na miesiąc" cały czas z tyłu głowy miałam myśl, że to jest za bardzo oderwane od rzeczywistości. A wystarczyłoby nieco wydłużyć akcję w czasie, przedłużyć trochę rozwijanie relacji między bohaterami i byłoby naprawdę lepiej. Dla mnie przejście od "tylko razem pracujemy, choć jest między nami napięcie seksualne" do "kocham cię" było za szybkie. Ale z drugiej strony — czy na 170 stronach można byłoby to zrobić powoli?

    Dlatego żałuję, że ta książka nie jest po prostu obszerniejsza, a akcja bardziej rozciągnięta w czasie. Dla mnie to taki romans w przyspieszeniu — bardzo dobry romans, ale wciąż w przyspieszeniu.

    Ode mnie trzy kostki czekolady.


    Poniżej sprawdzisz, gdzie w najlepszej cenie kupisz "Narzeczonego na miesiąc".

    Share
    Tweet
    Pin
    2 komentarze
     
    Icebreaker A.L. Graziadei recenzja

    "Icebreaker" w skrócie:
    ✔️ young adult (bohaterowie mają 17 lat)
    ✔️ reprezentacja LGBT+,
    ✔️ mlm
    ✔️ ważne tematy: depresja, zaburzenia lękowe, dyskryminacja kobiet,
    ✔️ hate-love,
    ✔️ sportowa rywalizacja

    "Icebreaker" to powieść młodzieżowa z reprezentacją LGBT+. Bohaterowie cierpią na depresję i zaburzenia lękowe. Autorka nie ucieka od trudnych tematów, a wręcz przeciwnie - "przemyca" je do wciągającej fabuły.

    Mickey James rozpoczyna życie akademickie i dołącza do nowej drużyny hokejowej, ale nic z tego nie było jego własnym wyborem. To tradycja rozpoczęta przez dziadka, kontynuowana przez ojca i oczekuje się, że syn również będzie godnie reprezentował swoje nazwisko i zostanie wybrany jako pierwszy w zbliżającym się drafcie NHL.

    Problemy są dwa. Po pierwsze: Mickey nie jest przekonany, czy chce podążać drogą swoich przodków. Po drugie: jego kolega z drużyny, Jaysen Caulfield, również walczy o to, aby to jego nazwisko jako pierwsze padło podczas draftu. A to oznacza zaciekłą rywalizację.

    "Icebreaker" ma wszystko to, czego oczekuję od młodzieżówki: dylematy dotyczące dorosłości, pytania dotyczące przyszłości, ale też zabawę, przyjaźń i poczucie humoru.

    Od razu doprecyzuję, że to wciąż jest książka o depresji, zaburzeniach lękowych, lęku przed coming outem oraz potrzebie akceptacji wśród najbliższych oraz rówieśników. Po prostu pojawiają się też te nieco lepsze dni.

    Nie da się ukryć, że sport jest ważną częścią powieści, a motyw ten łączy wiele istotnych wątków, takich jak dyskryminacja osiągnięć kobiet i umniejszanie ich roli.

    Aż sama nie mogę uwierzyć, że jest to literacki debiut A.L. Graziadei! Kompletnie tego nie odczuwa się podczas lektury. Chemia między bohaterami jest bardzo dobrze budowana, napięcie jest niemalże namacalne. A jednocześnie czytelnik jest świadomy wszystkich przeszkód, które stoją na drodze Mickeya i z całych sił mu kibicuje.

    Ponieważ ta książka błyskawicznie wciąga w swój świat, a także porusza ważne tematy, o których trzeba rozmawiać, nie wyobrażam sobie, żebyście nie przeczytali "Icebreaker". 🤎

    Naprawdę gorąco Wam ją polecam i przyznaję cztery kostki czekolady.


    Poniżej sprawdzisz, gdzie w najlepszej cenie kupisz "Icebreaker".
    Share
    Tweet
    Pin
    1 komentarze
    Grudzień drugich szans Anna Langner recenzja

    Rozpoczęliście już czytanie świątecznych książek czy czekacie na grudzień? ☃️🎄🎁

    Mam dla Was propozycję właśnie świątecznej powieści. "Grudzień drugich szans" to historia, która ujęła mnie swoim klimatem, ale też pikanterią. Połączenie to było wyważone i żadna z tych cech nie była przesadzona.

    Klaudia i Filip w dzieciństwie byli przyjaciółmi. Ta dwójka wyróżniała się na tle innych dzieci, ale wzajemnie chroniła się przed ich dokuczaniem. Do czasu. Klaudia zapragnęła akceptacji rówieśników, a może i ich podziwu. Schudła, zaczęła się inaczej ubierać, malować, a przede wszystkim inaczej zachowywać. Odrzuciła przyjaźń Filipa i stała się kimś innym. Filip pozostał słodkim kujonem.

    Nasza dwójka bohaterów spotyka się po latach. Okazuje się, że pracują w jednej firmie. Nie znoszą się wzajemnie i nie ukrywają tego. Pewnego wieczoru, kiedy Klaudia zostaje zmuszona zostać z Filipem po pracy, aby poznać szczegóły obsługi firmowej strony internetowej, rzuca mu wyzwanie. Pojawia się alkohol, znikają ubrania, znika między nimi napięcie, pojawia się... szef!

    Przyłapani na niewłaściwym zachowaniu w pracy zostają ukarani. A karę będę musieli odbyć w Zakopanem w najbardziej magicznym czasie w roku. Czeka ich niezła przygoda, oczywiście, tylko jeśli wcześniej się nie pozabijają. 😅

    Przyznaję, że "Grudzień drugich szans" bardzo dobrze się czytało. Wyciągnęłam się od pierwszych rozdziałów i byłam zauroczona wszechobecnym świątecznym klimatem. Jako osoba, która nigdy nie była w górach zimą, muszę przyznać, że czułam się, jakby autorka przeniosła mnie tam za pomocą swojego pióra!

    Brakuje mi dokończenia niektórych wątków, np. kleptomani. Nie ukrywam też, że nie polubiłam się z główną bohaterką. Za to Filip! Filip skradł moje serce.

    A fragment, w którym bohaterowie wzajemnie czytali sobie książki, mnie rozczulił. 🥺🤎

    Zaciekawieni? Zachęcam do lektury! Ode mnie trzy kostki czekolady.

    Poniżej sprawdzisz, gdzie w najlepszej cenie zakupisz "Grudzień drugich szans"
    Share
    Tweet
    Pin
    1 komentarze
    It starts with us Colleen Hoover recenzja

    To miała być jednotomówka. Ale użytkownicy TikToka sprawili, że Hoover zdecydowała się wrócić do zakończenia "It ends with us" i napisać ciąg dalszy. Bo to dopiero początek drugiej szansy Lily i Atlasa.

    Nie będę ukrywać, że bałam się tej części. Obawiałam się, że może być napisana na siłę. Że to niepotrzebne przeciągnięcie tej historii. Ale na szczęście tak się nie stało. To domknięcie było potrzebne. Na to zakończenie zasłużyli nasi bohaterowie.

    Podoba mi się to, że autorka nie sprawiła, że Riley jest postacią czarną lub białą. Jest szarą. A decyzje Lily nie są łatwe. To w ogóle nie jest łatwa historia. Jest naprawdę bolesna. Pamiętajcie, że ta książka porusza temat przemocy fizycznej i psychicznej, być może nie jest to powieść dla każdego.

    Nie brakowało wzruszających momentów. Czytelnik ma szansę obserwować, jak miłość Atlasa i Lili dostaje kolejną szansę. Jak nasi bohaterowie powoli pozwalają sobie uwierzyć, że tym razem im się może naprawdę udać. Widzimy, jak wciąż zmagają się z problemami, ale zauważamy też, że razem przychodzi im to łatwiej.

    Kilkukrotnie zaszkliły mi się oczy. Użyłam mnóstwa znaczników. Po lekturze "It starts with us" potrzebowałam kilku dni na refleksję, bo emocjonalnie byłam "przeczołgana".

    Wiem, że niektórzy nie będą usatysfakcjonowani wyborem Hoover. Ale ja nie wyobrażam sobie innej opcji. I o tym też pisze autorka w podziękowaniach obu tomów.

    Według mnie ta książka nie mogłaby być lepsza.

    "It starts with us" jest dla mnie wyjątkowo ważnym tytułem, ponieważ na skrzydełku znajdziecie moją polecajkę, co mnie cały czas wzrusza. 🥺🤎

    Odpowiedzi na kilka zadawanych pytań:
    💭Tak, znajomość pierwszej części ("It ends with us") jest wymagana.
    💭Tak, znajdziecie tam kilka scen erotycznych.
    💭Narracja jest pierwszoosobowa, prowadzona naprzemiennie przez Lily i Atlasa.

    Ode mnie oczywiście cztery kostki czekolady.


    Poniżej sprawdzisz, gdzie w najlepszej cenie kupisz egzemplarz "It starts with us".
    Share
    Tweet
    Pin
    No komentarze
    Rodzina Monet Skarb Weronika Marczak recenzja


    Hailie ma 14 lat, a życie, które dotychczas znała, rozpada się w jednej chwili. W czasie wypadku ginie jej mama i babcia, a nastolatka pozostaje bez opieki. Na opiekuna prawnego dziewczynki zgłasza się jej najstarszy przyrodni brat. Hailie z dnia na dzień przeprowadza się z Wielkiej Brytanii do willi w Pensylwanii i ma poznać pięciu swoich braci przyrodnich. Poza nimi nie ma już nikogo.

    Nowa rodzina, nowy dom, nowa szkoła, nowi znajomi - jednym słowem nowa rzeczywistość. W dostosowaniu się do tej nowej (słowo dna - nowe) sytuacji nie pomaga fakt, że bracia są niezwykle tajemniczy. Mówią jej, których części domu ma kategorycznie unikać, decydują o tym, jak ma się zachowywać i czego nie robić, ale nie chcą zdradzić ani słowa na temat tego, czym się zajmują.

    A ich biznes jest największą tajemnicą tej książki.

    Po "Rodzinie Monet" oczekiwałam mądrej młodzieżówki, historii o żałobie, o radzeniu sobie w nowej sytuacji, o poznawaniu się z dotychczas obcymi braćmi, być może o pierwszej miłości i nowych przyjaźniach.

    Dostałam powieść młodzieżową z wątkiem mafijnym.

    Główną osią tej książki nie jest żałoba dziewczynki, jej nastoletnie problemy i trudności. Najważniejszym wątkiem jest tajemnicza firma braci przyrodnich.

    I to było ogromne rozczarowanie.

    "Rodzina Monet" to książka... Nijaka. Nie wywołała we mnie żadnych emocji poza znudzeniem. Nie przekazała żadnych wartości.

    Moim celem nie jest spoilerowanie, a ostrzeżenie młodszych czytelników - w tej powieści pojawiają się sceny z bronią i przemocą fizyczną.

    Ale żeby nie było, że potrafię tylko krytykować. Doceniam bogate słownictwo autorki i całkiem niezły styl, który rokuje na przyszłość. To jednak nie mogło uratować fabuły, która wymaga wielu zmian.

    Nie brakuje pozytywnych opinii "Rodziny Monet". Ja jednak nie dołączę do grona zachwyconych czytelników, ale to nie oznacza, że Wam ta książka się nie spodoba. Gusta są różne i to jest piękne. 🤎


    Ode mnie dwie kostki czekolady.


    Poniżej sprawdzisz, gdzie w najlepszej cenie kupisz "Rodzinę Monet".

    Share
    Tweet
    Pin
    1 komentarze
    Jak stracić hrabiego w dziesięć tygodni -  Jenni Fletcher - recenzja

    "Jak stracić hrabiego w dziesięć tygodni" to opowieść o Essie, która jako ośmiolatka została zaręczona z hrabią - Aidenem, wówczas niewiele od niej starszym. Związek został zaaranżowany przez ojców tej dwójki, a para widziała się tylko raz, w dzieciństwie. Chłopiec nie wywarł na Essie dobrego wrażenia.

    Po wielu latach przychodzi czas, aby zrealizować umowę i doprowadzić do ślubu Essie z Aidenem. Problem polega na tym, że młoda kobieta nie chce wychodzić za mąż. Ma inne plany na swoją przyszłość, marzy o aktorstwie, a małżeństwo nie jest jej po drodze. Postanawia więc zniechęcić do siebie narzeczonego. Essie sprawdza, jak stracić hrabiego w dziesięć tygodni, które pozostały do ślubu.

    Powieść tę czytało się rewelacyjnie. Była zabawna, pełna docinków i przekomarzania się. Wciągnęła mnie od pierwszych stron. Losy bohaterów niezwykle mnie intrygowały i nie mogłam się oderwać od lektury.

    Mam tylko jeden problem z "Jak stracić hrabiego w dziesięć tygodni". Jeden jedyny. Miałam wrażenie, że gdzieś już to czytałam. I chyba mam na myśli powieść "Towarzyski poradnik dla panien bez posagu". Aby uniknąć spoilerowania, mogę tylko zdradzić, że scena z Gretną Green była praktycznie identyczna jak we wspomnianym tytule. Podobna również była niespodzianka babci na koniec książki. To chyba jednak za dużo zbieżności jak na dwa romanse historyczne.

    Ale jeśli nie czytaliście "Towarzyskiego poradnika..." to nie będziecie widzieli tej wady. "Jak stracić hrabiego w dziesięć tygodni" to emocjonujący romans historyczny, idealny nie tylko dla fanów Bridgertonów!

    Ode mnie cztery kostki czekolady. :)

    Poniżej sprawdzisz, gdzie w najlepszej cenie kupisz "Jak stracić hrabiego w dziesięć tygodni".



    Share
    Tweet
    Pin
    1 komentarze
     
    The Atlas Six Olivie Blake recenzja

    Sześć magicznie utalentowanych młodych osób zostaje wybranych do tajnego Towarzystwa Aleksandryjskiego, w którym to będą mogli rozwijać swoje wyjątkowe umiejętności. Ale tylko pięcioro z nich stanie się członkami towarzystwa. Co stanie się z szóstą osobą? Kim będzie? I w jaki sposób zostanie wyeliminowana?

    Rzadko sięgam po fantastykę, ale lubię sobie zrobić przerwę od romansów. W "The Atlas Six" miłość nie ma żadnego znaczenia. Jest zepchnięta na naprawdę daleki plan. Ale jednocześnie muszę uprzedzić, że są tutaj sceny zbliżeń. W pewnym momencie pojawia się nawet trójkąt. Dlatego sugerowałabym, aby sięgnąć po tę książkę od 16, a najlepiej 18 lat.

    To, że autorka nie uczyniła z tej książki romansu, nie powstrzymało mnie przed zauważeniem ogromnego potencjału na powieść z motywem hate-love, w której świetnie by się spisali Nico i Libby. Liczę, że w kontynuacji ich relacja się zacieśni.

    A jeśli mowa o motywach - w The Atlas Six pojawia się motyw dark academia, czyli to, co związane z nauką, ale w mrocznym klimacie. Nasi bohaterowie mają możliwość zgłębiania wiedzy i rozwijania swoich umiejętności dzięki zbiorom Biblioteki Aleksandryjskiej, ale jednocześnie muszą chronić ten dobytek, co jest nie lada wyzwaniem, ale również okazją do praktycznego sprawdzenia swojej magii. 

    To, co już od pierwszych stron uderzyło mnie w powieści Blake to jej rewelacyjne tłumaczenie. Nie jestem znawczynią, nie czytałam też oryginału, więc nie mam odniesienia. Ale tłumacz wykazał się niezwykle bogatym słownictwem, które uświetnia lekturę The Atlas Six.

    Książka została wzbogacona o miłe dla oka ilustracje przedstawiające bohaterów powieści.

    Podsumowując - nie spodziewałam się, że tak wciągnę się w The Atlas Six i będę ekscytowała się rywalizacją między postaciami. Czekam na kolejny tom. 🤎

    "The Atlas Six" nagradzam czterema kostkami czekolady i czekam na kontynuację.


    Poniżej sprawdzisz, gdzie w najlepszej cenie kupisz recenzowaną książkę.
    Share
    Tweet
    Pin
    No komentarze
     
    Neon Gods Katee Robert recenzja

    Oj, to nie jest niewinna książka. Nie miałam pojęcia, że to jest erotyk! Mitologia nagle nabrała zupełnie innego znaczenia. 😂 To powieść zdecydowanie dla czytelników powyżej 18 lat i takich, którzy lubią pikantne powieści.

    "Neon Gods" to retelling mitu o Persefonie i Hadesie. Doceniam fakt, że autorka nie ściągnęła wszystkiego z mitologii, a nadała tej historii swój własny charakter. Akcja rozgrywa się we współczesności. Bohaterowie korzystają z telefonów komórkowych i mieszkają w wieżowcach. Katee Robert też co nieco pozmieniała — Hermes w "Neon Gods" jest kobietą.

    Chciałam złościć się, że główna bohaterka jest stale noszona na rękach jak księżniczka, ale nie potrafię, ponieważ to pokazywało, jak troskliwy jest główny bohater. 🥺

    Wyciągnęłam się błyskawicznie i nawet nie widziałam, kiedy dotarłam do końca. Na szczęście kolejne tomy są o innych postaciach znanych nam z mitologii greckiej, dlatego zakończenie nie jest żadnym cliffhangerem.

    Znalazłam kilka literówek, ale czytałam wersję przed korektą, więc to powinno ulec zmianie w finalnym wydaniu.

    Pamiętajcie też, że jest to książka z listy najlepszych romansów z ostatnich 3 lat według Goodreads! To mówi samo za siebie!

    Gdy wspominałam o "Neon Gods" na stories, pytaliście, jak myślę, czy Wam się spodoba. Nie wiem, bo nie znam Waszego gustu. 😉 To rewelacyjnie napisana historia i niesamowicie wciąga, ale musicie być świadomi tego, że jest to bardzo pikantny erotyk, a wiem, że nie każdy takie książki. 😈

    Ode mnie cztery kostki czekolady!


    Poniżej sprawdzicie, gdzie zakupicie "Neon Gods" w najlepszej cenie.

    Share
    Tweet
    Pin
    No komentarze
    A jak to się wyda Cale Dietrich, Sophie Gonzales recenzja

    Opowieść o ograniczeniach w przemyśle muzycznym. O sterowaniu zespołem jak marionetkami. O shippowaniu członków zespołu przez fanów. O życiu w kłamstwie i tańczeniu do choreografii wymyślonej przez management. O poszukiwaniu własnej tożsamości.

    Książka "A jak to się wyda" wciągnęła mnie od pierwszych stron. W zespole Saturday widziałam One Direction. Przypomniałam sobie moje nastoletnie lata i shippowanie członków zespołu. Ale oczywiście pomijając wątek sławy i kontroli zarządu, to opowieść o poszukiwaniu siebie. O seksualności, o wsparciu, jakie jest wtedy potrzebne, kiedy zastanawiasz się, kim jesteś. O reakcjach innych i ich wpływie na nas. O zagubieniu.

    To young adult, bohaterowie mają około 18 lat. Są młodzi, ale życie na świeczniku sprawia, że muszą dorosnąć. Nic dziwnego, że wciąż sprawdzają, kim są i czego chcą od życia.

    Historia, która pochłania, nie pozwala myśleć o niczym innym i sprawia, że czytelnik nieustannie trzyma kciuki za głównych bohaterów.

    Uwielbiam tę książkę. Naprawdę. I polecam ją wszystkim, bez względu na wiek. To jedna z najlepszych książek z reprezentacją LGBT+, jaką czytałam.

    Ode mnie cztery kostki czekolady.


    Poniżej sprawdzisz, gdzie w najlepszej cenie kupisz recenzowaną książkę.
    Share
    Tweet
    Pin
    1 komentarze
    Julia Quinn Magia pocałunku recenzja

    "Magia pocałunku" to siódmy tom serii "Bridgertonowie", która zyskała ogromny rozgłos dzięki serialowi na Netflixie.

    Każdy tom opowiada o innym z rodzeństwa Bridgetonów, więc teoretycznie można czytać je oddzielnie, jednak to naraża na spoilery treści poprzednich części.

    Tom 1 - "Mój książę" - Daphne
    Tom 2 - "Ktoś mnie pokochał" - Anthony
    Tom 3 - "Propozycja dżentelmena" - Benedict
    Tom 4 - "Miłosne tajemnice" - Colin
    Tom 5 - "Oświadczyny" - Eloise
    Tom 6 - "Grzesznik nawrócony" - Francesca
    Tom 7 - "Magia pocałunku" - Hiacynta
    Tom 8 - "Ślubny skandal" - Gregory

    Hiacynta to chyba najbardziej charakterna spośród rodzeństwa Bridgertonów. Wtorki spędza w towarzystwie lady Danbury, której czyta powieści romantyczne. Wspomniana lady jest znana z ciętego języka, który również udziela się Hiacyncie. We dwie są wprost nie do zniesienia, a to oznacza, że automatycznie stają się moimi ulubienicami. 😂

    Lady Danbury postanawia zeswatać Hiacyntę ze swoim wnukiem — Garethem. Mężczyzna jest inteligentny i przystojny, co zdarza się rzadko, jednak Hiacynta zdaje sobie sprawę również z tego, że Gareth nie przebiera w kobietach. Ale Hiacynta ma asa w rękawie — może poszczycić się znajomością języka włoskiego, a to bardzo pomocna cecha dla Garetha. Mężczyzna chce przetłumaczyć pamiętnik swojej drugiej babci i odkryć rodzinne sekrety.

    A to, że będzie musiał spędzić wolny czas w towarzystwie bezkompromisowej Hiacynty, wydaje mu się niezwykle interesującym dodatkiem.

    Jejku, jaka to była przyjemna lektura! Hiacynta ma taki charakter, że od razu ją pokochałam. A Gareth? Ta dwójka razem sprawiała, że nie mogłam oderwać się od książki. Ich przekomarzanie się mnie zauroczyło. To zdecydowanie jedna z moich ulubionych części tej serii 🤎

    Co prawda to również była instant love, co nie jest czymś zaskakującym u Julii Quinn, ale na szczęście nie pojawiły się żadne absurdalne sceny, które napotykałam w poprzednich tomach.

    Niezwykła chemia, słowne pojedynki, barwne postacie oraz tajemnica do odkrycia — czego chcieć więcej? Gorąco polecam Wam tę część serii Bridgertonowie.

    Poniżej sprawdzisz, gdzie w najlepszej cenie kupisz "Magię pocałunku".



    Share
    Tweet
    Pin
    1 komentarze
    Spark Vi Keeland recenzja

    Dotychczas twierdziłam, że wśród książek Vi Keeland najwyżej oceniam "Nie powinniśmy". Ale "Spark" już od pierwszych rozdziałów trafiło do mojego serca. A przyznam Wam, że nie była to idealna książka. Mogę wymienić kilka wad. Główny bohater był wyjątkowo wrażliwy i... ciągle miał łzy w oczach. Aż za często! To nie jest oryginalna historia, z góry wiadomo, jak wszystko się potoczy. Zabrakło mi dokładnego opisu weekendu po pierwszym spotkaniu głównych postaci. Wydarzyło się wtedy wiele, a autorka jedynie napomknęła o tych dniach.

    Jestem świadoma braków "Spark". A mimo to jestem zachwycona. Ogromem emocji. Ogromem namiętności. Oryginalnymi randkami.

    A o czym opowiada fabuła? Autumn wraca z podróży, chce rozpakować walizkę, a w środku znajduje męskie buty, a następnie koszule i już wie, że to z pewnością nie jest jej bagaż. Na szczęście właściciel pozostawił kontakt do siebie, więc umawiają się na wymianę walizek. Obiecują jednak sobie, że nie będą przeglądać swoich rzeczy. Oczywiście Autumn zagląda do środka i zna już największy sekret Donovana.

    Odbiór bagażu przeciąga się, ponieważ parze świetnie się rozmawia. Spędzają razem weekend, a potem Autumn ucieka.

    Los jednak drwi z niej i nie jest to ostatnie spotkanie z Donovanem.

    Powiem krótko — takich książek potrzebuję! Gorąco zachęcam Was do lektury "Spark". 🤎


    Poniżej sprawdzisz, gdzie zakupisz recenzowaną książkę w najlepszej cenie.



    Share
    Tweet
    Pin
    2 komentarze
     
    Niegrzeczny prezes Weronika Jaczewska recenzja

    ❗ Uwaga, recenzja może zawierać spoilery.

    "Niegrzeczny prezes" to połączenie wszystkich utartych schematów i typowych tekstów, które znajdziecie w słabych powieściach. Ta mieszanka sprawia, że chciałam rzucać książką. Schemat na schemacie. Płytkie teksty. Żadnych niespodzianek. Akcja tak przewidywalna, że ma się wrażenie, że już się to czytało. I owszem, bo to już było.

    Gdybyśmy stworzyli listę oklepanych wydarzeń i wypowiedzi z literatury, jestem przekonana, że znaleźlibyście je wszystkie w "Niegrzecznym prezesie":
    ✔️ wpadniecie na prezesa (nie zdając sobie sprawy, że to prezes),
    ✔️ wylanie kawy,
    ✔️ ukrywanie się przed firmą,
    ✔️ zmiany zdania o 180 stopni,
    ✔️ "Nie uciekałem od ciebie...",
    ✔️ "Nie jestem romantykiem, ale będę nim dla ciebie",
    ✔️ "- To było...
    - Wiem."

    Tak, jest mnóstwo książek, których akcja rozpoczyna się od rozlania kawy. Ale w dobrej powieści na tym skończą się oklepane schematy i autor pokazuje swoją historię, udowadnia swoją oryginalność. Opowiada coś swojego. W "Niegrzecznym prezesie" nie ma nic nowego. Wszystko już gdzieś kiedyś było. To zlepek scen z innych powieści, a nie coś nowego.

    A przecież nawet literaturę erotyczną można napisać kreatywnie i zaskoczyć czytelnika. Nie trzeba powielać tych samych oklepanych tekstów i scen, które już mogą się wręcz znudzić czytelnikowi, bo czytają o nich po raz kolejny.

    Ale to nie koniec — zachowanie bohaterów wręcz męczy czytelnika. Jest między nimi idealnie, a chwilę później kłócą się o to samo, co kilka dni wcześniej, rozstają się (tym razem już definitywnie i ostatecznie jak w "Milionerach"), po to, aby za chwilę do siebie wrócić i powtórzyć cały cykl. Trochę przypominało mi to "After".

    Pojawił się też tutaj brak konsekwencji. Główny bohater najpierw twierdzi, że o jego prawdziwej historii nie wie nikt, potem, że wie tylko kilka bliskich osób, a następnie, że tylko jego najbliższy przyjaciel. Żałuję, że nie zapisałam sobie numerów stron, na których pojawiały się te sprzeczne informacje.

    Na dodatek pojawiło się kilka błędów, które nie zostały wyłapane w redakcji — głównie wypowiedzi, niezaczynające się od nowego wersu, przez co trudno się czytało dialogi.

    Może się czepiam. I pewnie tak jest. Ale dla mnie czytanie "Niegrzecznego prezesa" nie było rozrywką. Często sięgam po niegrzeczne książki, ale cenię sobie oryginalność, której tutaj zdecydowanie zabrakło.

    Nie lubię pisać negatywnych opinii. Rzadko mi się to zdarza, bo potrafię wybrać książki, które są w moim stylu. Ale czasami ta metoda zawodzi. I tak było tym razem. ☹️


    Poniżej sprawdzisz, gdzie w najlepszej cenie kupisz recenzowaną książkę.
    Share
    Tweet
    Pin
    2 komentarze
    Slammed Colleen Hoover recenzja


    To nowe, już trzecie wydanie pierwszego tomu "Slammed" ("Pułapki uczuć") Colleen Hoover. Trylogię tę można zakwalifikować jako coś pomiędzy young adult a new adult — bohaterowie są młodzi i mają zaledwie 18 i 21 lat. Kolejne tomy w nowym wydaniu są zaplanowane na wrzesień 2022 roku.

    Dla mnie lektura "Slammed" była powrotem do przeszłości, do starej dobrej Colleen Hoover. Choć przyznam się, że nie jest to moja ulubiona książka tej autorki, to niewątpliwie wywołuje w czytelniku masę emocji — głównie smutku.

    Nie byłabym sobą, gdybym nie zauważyła, że to taka instant love — miłość błyskawiczna. Bohaterowie znają się zaledwie trzy dni, a już mowa jest o silnych uczuciach między nimi. Ale to tak naprawdę jedyna wada tej historii, która nadaje jej nieco infantylności i naiwności.

    Poza tym jednym zarzutem nie ma do czego się przyczepić. Hoover tradycyjnie już stworzyła powieść, w której los śmieje się w twarz bohaterom, w której młodzi ludzie przeżywają więcej niż niejedna dorosła osoba i muszą szybko nauczyć się pokory.

    "Slammed" nagradzam czterema kostkami czekolady, bo to bardzo dobra lektura, ale wiem, że Colleen ma jeszcze lepsze książki.



    Poniżej sprawdzisz, gdzie w najlepszej cenie kupisz "Slammed".

    Share
    Tweet
    Pin
    2 komentarze
     
    For Ever More Julia Biel recenzja


    To książka, której rereadingu nie planuję. To byłby masochizm. Julia Biel przeprowadza czytelników i bohaterów książki przez piekło. Zadaje cios za ciosem. Odbiera nadzieję na szczęśliwe zakończenie. (Napisałam te słowa przed maratonem z "Be My Ever", więc jak wiecie - ostatecznie zdecydowałam się na rereading. 😂)

    Ta powieść mnie przeczołgała. Działo się tak dużo! Kciuki bolały mnie od ich zaciskania, ale musiałam je trzymać, bo drżałam o los bohaterów.

    Narracja jest pierwszoosobowa, ale narratorów mamy aż sześcioro! SZEŚCIORO! Sześć tak różnych i tak wspaniałych postaci, za których musiałam trzymać kciuki, żeby Julia nie zesłała na nich kolejnej katastrofy. 

    Tak samo jak podczas lektury pierwszego tomu wypisałam mnóstwo cytatów. Styl Julii Biel jest nie do podrobienia. I choć wszyscy śmieliśmy się, że od niej z przyjemnością przeczytamy nawet instrukcję obsługi widelca, to ja sugeruję, aby to jednak był nóż. Julia mistrzowsko operuje nożem, zadając bohaterom cios za ciosem. Nie ma litości. 

    Więc tak - For Ever More było dla mnie emocjonalnym rollercoasterem, podczas którego okazało się, że ta piekielna maszyna nie ma ważnego przeglądu. Byłam przerażona, zła, ale ostatecznie - wszyscy wyszliśmy z tego cało.

    Zawałów nie brakowało. Julia zaskoczyła mnie kilkoma zwrotami akcji. Pamiętajcie, aby tej książki nie przekartkowywać, bo spoilery są niestety trudne do przeoczenia, nie psujcie sobie tych niespodzianek!

    Cóż mogę więcej dodać? Że nie mogę się doczekać kolejnej książki Julii? To już wiecie. Życzyłabym sobie tylko tak utalentowanych pisarzy!

    Ode mnie oczywiście cztery kostki czekolady i czekam na więcej. 🤎


    Share
    Tweet
    Pin
    No komentarze
     
    Tylko przetrwaj noc Riley Sager recenzja

    "Tylko przetrwaj noc" to moje trzecie już spotkanie z twórczością Rileya Sagera. Czy najlepsze? Trudno mi to ocenić, ponieważ każda jego książka jest zupełnie inna. Tym razem żadnych duchów i nawiedzonych domów, a jedynie... Kampusowy Zabójca.

    Fabuła książki jest mocno związana z filmami, dlatego miłośnicy kinematografii powinni sięgnąć po tej tytuł. Mamy tutaj nie tylko wiele nawiązań do kultowych filmów, ale również tytuły rozdziałów mogą nam się kojarzyć ze scenariuszem - podane jest miejsce i czas akcji.

    A sama akcja książki trwa zaledwie kilka nocnych godzin. Kilka godzin, w których dzieje się tak wiele.

    Jedyny minus tej książki to nieco zbyt wiele scen z krwawymi opisami. To kompletnie nie moja bajka. Gdyby to był film, zamknęłabym oczy. Z racji, że jest to książka, wykrzywiałam twarz i dosłownie wszystko mnie bolało. Mimo to czytałam dalej i nie mogłam się oderwać od lektury. 

    Po raz trzeci Riley Sager wyprowadził mnie w pole i pozwolił sądzić, że wiem, jak zakończy się ta historia. Nie wiem. Nie jestem w stanie nawet się domyślić, bo liczba zwrotów akcji jest... Zawrotna!

    Ode mnie cztery kostki czekolady.


    Share
    Tweet
    Pin
    No komentarze
    cytaty z książek

    Czas na kolejną porcję moich ulubionych cytatów z książek.

    wczoraj – odziera mnie z teraz
    sen – gmatwa mi wspomnienia
    koniec – wykrada mi chwile
    mrok – odbiera mi światło

    zadziej się inaczej
    wczoraj wyśnij koniec mroku
    teraz wspomnij chwile światła
    For Ever More — Julia Biel

    Miłość to pułapka, z której nie ma wyjścia.
    For Ever More — Julia Biel

    (...) to, że druga osoba chce być przy tobie dwadzieścia cztery godziny na dobę niekoniecznie oznacza osaczanie. Nie ma nic złego w pragnieniu oddania się komuś całkowicie i bezgranicznie. Pragnąć dać komuś siebie w całości, aż po paznokcie, jelita i cebulki włosów i przyjąć go z nadbagażem. Ryzyko wpisane jest w miłość, co robić. Bez ryzyka nie byłoby dreszczyku emocji.
    For Ever More — Julia Biel

    (...) byliśmy zdegradowani do funkcji respiratora – mieliśmy pomagać naszym przyjaciołom w nabieraniu tlenu, aż sami sobie przypomną, jak się to robi.
    For Ever More — Julia Biel

    (...) czułam, że potrzebuję znaleźć dla siebie najpierw latarnię, która wskaże mi drogę, a następnie kotwicę, która mnie gdzieś zatrzyma. I jakiś port, do którego zawinę na chwilę i dobrze się zastanowię, dokąd chcę pożeglować.
    For Ever More — Julia Biel

    Chcę żyć, a nie uciekać przed życiem.
    For Ever More — Julia Biel

    – Nawet nie wiesz, Abi, jak bym chciała znaleźć drugą połówkę, która zawsze po pierwsze by o mnie pomyślała, tak jak ty teraz o Scarlett, i która wspierałaby mnie na każdym kroku.
    – Ale?
    – Ale mam wrażenie, że żeby to zrobić, trzeba błądzić jak w baśniach po zaczarowanych krainach, wykonywać trudne zadania, z sukcesem doświadczyć niejednej próby i wielokrotnie udowodnić swoją wartość. A ja nie mam magicznych artefaktów.
    For Ever More — Julia Biel

    Ktoś mądry mi wreszcie wytłumaczył, że nie mogę zmienić przeszłości. Jedyne, na co mam realny wpływ, to przyszłość. A ona i tak nadejdzie, niezależnie od tego, czy jesteśmy na nią gotowi. Więc mogę przynajmniej spróbować zrobić coś sensownego.
    For Ever More — Julia Biel

    (...) ludzie odczuwają powiew świeżości wraz z nastaniem stycznia, bo każdy z nas ma potrzebę, żeby żyć lepiej. Pełniej. I właśnie wtedy sobie o tym przypomina.
    Żyć bardziej – to byłoby całkiem dobre hasło.
    For Ever More — Julia Biel

    (...) nasza przeszłość nie definiuje naszej przyszłości, mimo że ta zawsze będzie ją przypominać. I że ja zawsze będę o niej pamiętać, choć nie będę nią żyć.
    For Ever More — Julia Biel

    Wyświetl ten post na Instagramie

    Post udostępniony przez Karola | BOOKSTAGRAM (@ksiazkidobrejakczekolada)


    Dorosłość. Uderza w nas nagle i niespodziewanie. Coś, na co czekaliśmy tyle czasu, o czym nawijaliśmy od dzieciaka, w końcu nas dosięga. I chyba najgorsze w tym wszystkim jest to, że cała ekscytacja z powodu wejścia w ten świat bardzo szybko mija, a zastępuje ją strach. Wraz z pojawieniem się pierwszego dorosłego problemu uświadamiamy sobie, jak błahe były te poprzednie. Jesteśmy w pełni odpowiedzialni za siebie i swoje życie. Podejmujemy decyzje — mniejszej lub większej wagi. Niemniej jednak każda z nich wpływa w jakiś sposób na to, jak potoczą się nasze losy...
    Spark — Monika Rutka

    Naprawdę jestem krytykantką. Tak bardzo boję się własnych słabości, że karzę ludzi, którzy sami je mają. Przez to jest im trudno mi zaufać. I mnie pokochać.
    Pod przykrywką — Lyssa Kay Adams

    Mam wręcz obsesję na tym punkcie, a jednocześnie udaję, że nie czekam rozpaczliwie na tę chwilę, kiedy ktoś mnie zwali z nóg i sprawi, że poczuję się tak absolutnie pewien swoich uczuć, jak jeszcze nigdy nie byłem.
    Autoboygraphy — Christina Lauren

    (...) moje myśli o Sebastianie przypominają uciekający pociąg: maszynista gdzieś przepadł, a lokomotywa praktycznie staje w płomieniach. Zauroczenie wymsknęło mi się spod kontroli.
    Autoboygraphy — Christina Lauren

    Teraz do mnie dociera, że zadanie, które uważałem za łatwe - pisanie książki - rzeczywiście takie jest. Względnie. Każdy może zacząć. Za to skończenie okazuje się niemożliwe.
    Autoboygraphy — Christina Lauren

    Zakochiwanie się w nim było jak stanie na krawędzi klifu i wpatrywanie się we wzburzone morze ze świadomością, że wystarczy zaledwie jeden krok, by szalejący żywioł pochłonął cię bezpowrotnie — nie jesteś w stanie się odsunąć, chociaż rozsądek krzyczy, byś zawróciła.
    Zakochiwanie się w niej było jak letnie wieczory, kiedy po upalnym dniu przychodzi moment wytchnienia. Cenne minuty, zaraz po zachodzie słońca, gdy niebo przybiera pastelowe kolory. I chociaż wiesz, że wraz z nastaniem nocy z cieni znów wyłonią się twoje demony, przez krótką chwilę czujesz w sercu niewytłumaczalny spokój.
    Flaw(less) - Marta Łabęcka

    (...) to w porządku zostawić pewnych ludzi za sobą, kiedy tworzysz jakiś etap w życiu. Nigdy nie masz pewności, czy twoje plany nie posypią się w ostatniej chwili, a ty zostaniesz z pustymi rękoma. Pamiętaj, że tęsknota za tym, co było, jest lepsza niż żal za tym, co mogło być.
    Flaw(less) - Marta Łabęcka

    (...) nieważne, jak długo dane ci będzie kogoś kochać. Miesiące czy całe lata, to nie ma znaczenia. Ostatecznie nie liczy się to, ile, ale czy kochałaś.
    Flaw(less) - Marta Łabęcka

    Jednak serce ma to do siebie, że nie słucha żadnych rad. Nawet jeśli mogłoby je uratować przed roztrzaskaniem się na kawałki.
    Flaw(less) - Marta Łabęcka

    Niekiedy los nie dawał ludziom długo cieszyć się szczęściem, a oni przynajmniej byli tego świadomi. Ta świadomość pozwalała im czuć wszystko bardziej i kochać mocniej, zamiast rozkładać tę miłość na raty. Josie czasem myślała, że są jak ogień, który pali się jaśniej i piękniej, lecz znacznie krócej.
    Flaw(less) - Marta Łabęcka

    Poznaj wszystkie moje ulubione cytaty z książek:
    Część I
    Część II
    Część III
    Część IV
    Część V
    Część VI
    Część VII
    Część VIII
    Część IX
    Część X
    Część XI
    Część XII
    Część XIII
    Część XIV
    Część XV
    Część XVI
    Część XVII
    Część XVII
    Część XVIII
    Część XIX
    Część XX
    Część XXI
    Część XXII
    Część XXIII
    Share
    Tweet
    Pin
    No komentarze
    Nowsze Posty
    Starsze Posty

    Bookstagram

    Patronat

    Patronat

    Czekoladowa Skala

    Czekoladowa Skala

    Wybierz coś dla siebie

    • artykuł (15)
    • cytaty (23)
    • hate-love (17)
    • Kalendarze/dzienniki (4)
    • Kryminał/sensacja/thriller (37)
    • Literatura dla dzieci (2)
    • Literatura fantastyczna (37)
    • Literatura historyczna (13)
    • Literatura kobieca (191)
    • Literatura młodzieżowa (80)
    • Literatura piękna (1)
    • Literatura świąteczna (13)
    • Literatura współczesna (7)
    • Patronat (13)
    • Poezja (4)
    • Reportaż (1)
    • wywiad (4)

    Najpopularniejsze

    • Zostawiłeś mi tylko przeszłość
      (...) wiedz, że mi przykro, ale nie bądź na mnie zły, że znowu to wszystko przeżywam. Zostawiłeś mi tylko przeszłość. Tak to się wszyst...
    • Karminowe serce
      Czasami, kiedy wszystkie drogi prowadzą donikąd, ucieczka wydaje się jedynym rozwiązaniem. Brakuje słów, żeby wytłumaczyć to, co było. Br...
    • Moje ulubione cytaty z książek (I)
      Ponieważ na moim Instagramie zdjęcia z cytatami są Waszymi ulubionymi postami, postanowiłam podzielić się z Wami jeszcze większą ilości...

    Archiwum

    • ►  2023 (2)
      • ►  stycznia (2)
    • ▼  2022 (42)
      • ▼  listopada (4)
        • Narzeczony na miesiąc
        • Icebreaker
        • Grudzień drugich szans
        • It starts with us
      • ►  października (5)
        • Rodzina Monet. Skarb
        • Jak stracić hrabiego w dziesięć tygodni
        • The Atlas Six
        • Neon Gods
        • A jak to się wyda
      • ►  września (3)
        • Bridgertonowie. Magia pocałunku
        • Spark
        • Niegrzeczny prezes
      • ►  sierpnia (4)
        • Slammed
        • For Ever More
        • Tylko przetrwaj noc
        • Moje ulubione cytaty z książek (XXIII)
      • ►  lipca (5)
      • ►  czerwca (2)
      • ►  maja (4)
      • ►  marca (3)
      • ►  lutego (8)
      • ►  stycznia (4)
    • ►  2021 (51)
      • ►  grudnia (9)
      • ►  listopada (4)
      • ►  października (1)
      • ►  września (3)
      • ►  sierpnia (1)
      • ►  lipca (4)
      • ►  czerwca (3)
      • ►  maja (6)
      • ►  kwietnia (3)
      • ►  marca (4)
      • ►  lutego (8)
      • ►  stycznia (5)
    • ►  2020 (71)
      • ►  grudnia (5)
      • ►  listopada (3)
      • ►  października (10)
      • ►  września (12)
      • ►  sierpnia (1)
      • ►  lipca (4)
      • ►  czerwca (5)
      • ►  maja (2)
      • ►  kwietnia (5)
      • ►  marca (13)
      • ►  lutego (10)
      • ►  stycznia (1)
    • ►  2019 (55)
      • ►  grudnia (1)
      • ►  listopada (6)
      • ►  października (2)
      • ►  sierpnia (6)
      • ►  lipca (7)
      • ►  czerwca (4)
      • ►  maja (5)
      • ►  kwietnia (8)
      • ►  lutego (15)
      • ►  stycznia (1)
    • ►  2018 (85)
      • ►  grudnia (4)
      • ►  listopada (6)
      • ►  października (6)
      • ►  września (9)
      • ►  sierpnia (4)
      • ►  lipca (19)
      • ►  czerwca (5)
      • ►  maja (8)
      • ►  kwietnia (8)
      • ►  marca (6)
      • ►  lutego (6)
      • ►  stycznia (4)
    • ►  2017 (65)
      • ►  grudnia (7)
      • ►  listopada (7)
      • ►  października (4)
      • ►  września (5)
      • ►  sierpnia (4)
      • ►  lipca (9)
      • ►  czerwca (8)
      • ►  maja (5)
      • ►  kwietnia (4)
      • ►  marca (4)
      • ►  lutego (4)
      • ►  stycznia (4)
    • ►  2016 (21)
      • ►  grudnia (4)
      • ►  listopada (8)
      • ►  października (9)
    Facebook Instagram Pinterest

    Created with by ThemeXpose | Distributed By Gooyaabi Templates