Obsługiwane przez usługę Blogger.
  • STRONA GŁÓWNA
  • O AUTORCE
  • SPIS RECENZJI
  • WSPÓŁPRACA
  • MÓJ BOOKSTAGRAM
  • PATRONATY
  • ARTYKUŁY
    • Wizyta w studio Harry'ego Pottera
    • Co podarować książkoholikowi na święta?
    • Bookstagram - jak zacząć?
    • 21 ulubionych książek na 21 urodziny
    • Podróż z książką
    • Czytelnicy polecają świąteczne książki
    • Blogerzy polecają świąteczne książki
    • Jak poradzić sobie z lekturami szkolnymi?
    • Co blog zmienił w moim życiu?
    • O BOOKSTAGRAMIE
    • CYTATY
    Facebook Instagram Pinterest

    Książki Dobre Jak Czekolada | blog z recenzjami książek


    Już tylko trzy tygodnie dzielą nas od wigilijnego wieczoru. Czas na kolejną porcję poleceń świątecznych książek. Tym razem rekomendacje napisali dla Was moi ulubieni i najbardziej zaufani blogerzy książkowi. To ich recenzjami kieruję się przy wyborze lektur. Sprawdźmy więc, co polecają nam przeczytać podczas okresu przedświątecznego.

    Podlinkowałam Wam adresy blogów (i kont na Instagramie, jeśli dany bloger nie ma strony internetowej), zajrzyjcie do nich, bo warto. :)


    Diana (Bardziej Lubię Książki Niż Ludzi)
    Uwielbiam święta, ale chyba nie mam ulubionej świątecznej powieści. Trochę przeraża mnie coroczny wysyp romantycznych historii ze świątecznym klimatem w tle. Choć jestem w stanie zrozumieć potrzebę czytania ciepłych opowieści akurat w tym czasie, sama jednak po nie nie sięgam. I dlatego pójdę trochę w innym kierunku przy swoich polecajkach. 
    Po pierwsze - święta mogą być doskonałą okazją, żeby nadrobić klasykę, a więc czytajmy Opowieść wigilijna Dickensa czy Dziadka do orzechów Hoffmanna. Wyobrażam sobie, że z czytania tych książek można zrobić piękną tradycję.
    Po drugie nie byłabym sobą, gdybym nie podrzuciła czegoś popularnonaukowego - książki Naumowicza Narodziny Bożego Narodzenia i Historia świątecznej choinki wprowadzą nas w historię samych świąt i świątecznych zwyczajów. A zawsze warto wiedzieć więcej, prawda?
    Po trzecie - powieści. Ale nie te pluszowe historie, tylko takie bardziej prawdziwe. Bo święta to czas, który powinien być cudowny, ale nie zawsze taki jest i warto o tym pamiętać. Święta mogą przybrać różne oblicza. Wspaniała powieść Whartona Wieści, święta z przymrużeniem oka u Pratchetta (Wiedźmikołaj) czy u Moore’a (Najgłupszy anioł). No i muszę wspomnieć o najnowszej Śnieżnej siostrze - przepiękna opowieść Mai Lunde, która z pewnością zostanie z Wami na dłużej.


    Paulina (@readforrhys)
    Powoli zaczyna się ten uwielbiany przeze mnie okres – czas przygotowań do świąt Bożego Narodzenia. Ten przedświąteczny szał i same święta to mój ulubiony czas w roku. W każdym razie, Karolina poprosiła mnie o napisanie kilku słów na temat świątecznej historii, którą najbardziej lubię – szczerze mówiąc nie mam takiej stricte ukochanej. Ale pomyślałam sobie o „Tajemnicy pod jemiołą” R.P. Evansa. „Tajemnica pod jemiołą” to jedna z tych książek, które idealnie nadają się do zakopania pod kocykiem z kubkiem ulubionej herbaty w ręce... gdyby jeszcze za oknem prószył śnieg to już w ogóle bajka. To taka historia na wieczór, max dwa – Richard ma tak przyjemny styl, że czyta się naprawdę szybko i wciąga niemalże od pierwszych stron. Nie zabrakło (niestety) kłótni i nieporozumień, ale są i radosne momenty – jak w prawdziwym życiu jakby nie było. Ta pozycja skłania do pewnych przemyśleń, może nawet melancholii, ale jednocześnie... daje nadzieję i pokazuje, że czasem tę właściwą osobę mamy pod nosem, lecz musimy to po prostu dostrzec. Ale niekiedy też warto, że tak powiem, ruszyć tyłek z kanapy i samemu zawalczyć o własne szczęście. „Tajemnica pod jemiołą” nie jest jedną z najlepszych książek, które czytałam... ale z pewnością należy do tych, których czytanie sprawiło, że miło spędziłam czas i jeśli szukacie delikatnej, świątecznej historii, która zarazem porusza jakiś ważny temat, to to może być dobry wybór! ;)


    Aniela (@zaczytana.anielka)
    Na początku chciałam podziękować Karolinie za możliwość polecenia Wam świątecznej książki. Dzisiaj chciałabym Wam szybciutko powiedzieć o pozycjach mistrza świątecznych opowieści, a mianowicie o historiach tworzonych przez Richarda Paula Evansa.

    Mam za sobą dopiero trzy książki tego autora, ale jak tylko pomyśle o świętach i jakiejś historii miłosnej dziejącej się w tym okresie na myśl przychodzi mi właśnie „Kolekcja pod jemiołą". Ja od takich historii nie wymagam zbyt wiele. Ważne dla mnie jest to, aby był to romans ze świątecznym klimatem i właśnie to dostaję w tych pozycjach. Ponadto Evans potrafi rozgrzać serce, podarować nam coś słodkiego i uroczego, a także wprowadzić nutkę tajemniczości, dzięki czemu książki nie są tak do końca zwyczajne. Jak już wspomniałam, Richard Paul Evans umiejętnie wplata w swoje powieści świąteczny klimat, dzięki czemu czytając książkę, czujemy magię świąt, a ja to kocham. Jeśli szukacie romansu idealnego na świąteczny czas, to serdecznie polecam Wam „Obietnica pod jemiołą”, „Hotel pod jemiołą”, a także „Tajemnica pod jemiołą". Zakładam, że najnowsza książka autora, czyli „Dziennik Noel” (27.11.2019) również będzie idealną zimową pozycją.


    Natalia (Prostymi Słowami)
    Wybranie ulubionych książek świątecznych, w moim przypadku, jest dosłownie misją lotu na Marsa. Nie wspominam już o tym, że gdybym miała wybrać tą jedną, jedyną... to chyba zapłakałabym się na śmierć ;D Serio! Uwielbiam świąteczny klimat i książki o tej tematyce zaczynam czytać już w październiku. Zawsze mam wrażenie, że jeśli zacznę później, to nie zdążę przeczytać wszystkiego co mam w planie ;) Mówcie co chcecie, ja je po prostu uwielbiam.

    Jedną z ukochanych świątecznych serii, która zajmuje szczególne miejsce w moim sercu, jest cykl powieści Asi Szarańskiej, którego pierwsza część nosi tytuł „Cztery płatki śniegu”. Kolejny tom to „Anioł na śniegu” oraz tegoroczna premiera „Choinka cała w śniegu” (ta dopiero przede mną, także skupię się na poprzednich tytułach :)). Asia genialnie łączy w swoich powieściach humor, świąteczny klimat, unikatowe i bardzo barwne postaci oraz... nutkę melancholii, dzięki czemu powieści na długo zapadają w pamięć. Do teraz mam w głowie wspomnienia dotyczące lektury tych powieści. Kiedyś czytałam jeden z tomów w autobusie i kryłam twarz w szaliku. Najpierw przysłaniając uśmiech, a później ocierając nim łzy. Emocjonalny rollercoaster gwarantowany :)

    Jeśli szukacie książki nietuzinkowej, ciut enigmatycznej, bardzo eleganckiej, to polecam również tegoroczną premierę od Agnieszki Lis pt. „Zapach goździków”. Ahh mam ciarki na samo wspomnienie tego tytułu. W głowie mam uspokajające brzmienie klasycznej muzyki, smak cierpkiego wina i ciepło rozchodzące się z kominka. I pomimo tego, że żadna z tych rzeczy fizycznie nie towarzyszyła mi podczas lektury, to Agnieszka tak pięknie maluje słowem, że moja wyobraźnia działała na zwiększonych obrotach i czułam się jakbym była w zupełnie innym miejscu, otoczona tymi wspaniałymi atrybutami.

    Na koniec polecę Wam również powieść Karoliny Wilczyńskiej pt. „Spełnione życzenia”. To bardzo zaskakująca książka, która wydaje się dość niepozorna (przez swoją uroczą okładkę i niewielką objętość), ale niesie ze sobą ogrom emocji, trudnych wydarzeń i morał, który zostaje z czytelnikiem na długo. Akcja jest dynamiczna, nieprzegadana i bardzo zaskakuje. Pokazuje Święta od tej mniej uroczej, klimatycznej strony i nie pozostawia obojętnym na opisane trudne losy bohaterów. Fabuła obejmuje okres jednego, wigilijnego dnia, a narracja prowadzona jest tak sprawnie, że nie sposób się od tej książki oderwać. Gorąco polecam.


    Weronika (@ver.reads)
    Świąteczna powieść? Na myśl od razu przychodzi mi tytuł "Zimowe Serca" Belindy Jones!
    Lodowy zamek, owinięty szarfą bałwan Bonhomme i przybierające najróżnorodniejsze kształty śniegowe rzeźby - to właśnie zastała Krista po przyjeździe do zaśnieżonego Quebec, kanadyjskiego miasta słynącego z prawdopodobnie największego na świecie zimowego karnawału. Jej zadaniem było jedynie wykonanie reportażu, jednak z każdym kolejnym dniem dziennikarka nieświadomie coraz bardziej zakochuje się w tym niesamowitym mieście. Gdy wkrótce na horyzoncie pojawia się Jacques, tajemniczy mężczyzna znany miejscowym jako Człowiek Wilk, Krista nie może oprzeć się nieustającej chęci poznania go. Czy sekret, który kobieta skrywa przed światem, powstrzyma ją przed nawiązaniem bliższej relacji?
    To, co w książce tej urzeka najbardziej, to niepowtarzalny, wręcz bijący z kartek zimowy klimat. Chociaż Mikołaja zastępuje Bałwan, korzenne pierniki wymienione są na słodycze wykonane z syropu klonowego, a akcja wcale nie dzieje się w same Boże Narodzenie, to mimo to pozycja ta oddaje niezwykły nastrój o wiele lepiej, niż inne przeczytane przeze mnie książki. Ponadto porusza dosyć trudną dla kobiet tematykę, jednocześnie ukazując, jak ogromnie ważna jest akceptacja i wiara w samą siebie.
    Jeżeli znajdziecie wolny wieczór, a za oknem będzie prószył śnieg, zaparzcie sobie kubek gorącej kawy (najlepiej posłodzonej syropem klonowym!) i sięgnijcie po tę książkę. Chociaż nie lubię tego określenia, pozycja ta była niesamowicie "ciepła". Wzruszająca, dająca nadzieję, będąca w stanie roztopić każde serce.


    Julia (@books_district)
    Pierwsze co przychodzi mi do głowy, gdy słyszę "książki bożonarodzeniowe" to bardzo leciutka młodzieżówka pt. "Księga wyzwań Dasha i Lily". Główna bohaterka zostawia w bibliotece notes z zadaniami (wiecie, na zasadzie - jeśli chcesz je poznać, odwróć na nastepną stronę, jak nie - odłóż notes na półkę 😎). Więc notes tak czeka na idealnego chłopaka, który podejmie się wyzwania i bum!

    Zadania, które proponują sobie bohaterowie są komiczne! Niesamowicie pozytywna książka, uśmiechałam się ciągle podczas czytania! Bożonarodzeniowy Manhattan, wątek czytelniczy, zabawne sytuacje i magia świąt dookola, czego chcieć więcej? Po ciężkich miesiącach szkolnych idealna książka do czytanie w święta między pieczeniem pierniczków, a oglądaniem świątecznych filmów!


    Malwina (@szkielko.malwiny)
    Czas przedświąteczny jest najlepszym do czytania książek o tej tematyce. Ja zaczynam już w listopadzie, żeby zdążyć, przeczytać wszystkie interesujące mnie pozycje.

    W tym roku bardzo polecam dwie nowości. Obie propozycje to lekkie powieści obyczajowe
    pełne uczuć i zaskakujących zwrotów akcji. Pierwsza książka to „Wigilijna przystań”
    autorstwa Sylwii Trojanowskiej. Historia rozgrywa się w małej nadmorskiej miejscowości
    gdzie, splatają się ze sobą historie mieszkańców. Na początku wydawałoby się zupełnie ze
    sobą niezwiązane, aby po kilkunastu stronach odkryć, że każdy bohater jest z innym w jakiś sposób powiązany. Dużo miłości, ale i zazdrości, a co najważniejsze stopniowo odkrywanych tajemnic gwarantują, że nie oderwiesz się aż do ostatniej strony.

    Druga powieść to „Nieświęty Mikołaj” Magdaleny Kordel. Opowieść o marzycielce, której
    świat nagle i niespodziewanie spada na głowę. Ukochany chłopak okazuje się zdrajcą i
    generuje ogromną ilość długów, które musi spłacić Jaśmina. I to wszystko przed świętami! Na szczęście główna bohaterka może liczyć na pomoc niezawodnych przyjaciółek, babci i ciotki. W międzyczasie w jej życiu pojawia się dziewięcioletni chłopiec, który za wszelką cenę chce zarobić na prezent gwiazdkowy dla taty i tytułowy nieświęty Mikołaj, który podrzuca Jaśminie prezenty. Zakończenie tej historii naprawdę mnie zaskoczyły tak samo, jak odkrycie kim jest „nieświęty”.



    To wszystkie już polecenia świątecznych książek, jakie dla Was przygotowaliśmy. Poniżej znajdziecie planszę, na której możecie odhaczać przeczytane już świąteczne powieści.

    Która świąteczna historia najbardziej Was zaciekawiła?

    Zachęcam też do zajrzenia do zakładki zatytułowanej "Na święta", gdzie znajdują się wszystkie recenzje i posty o tematyce bożonarodzeniowej.



    Share
    Tweet
    Pin
    12 komentarze

    Za cztery tygodnie wigilijny wieczór, warto więc zadbać o świąteczny nastrój, a to zadanie książek o tematyce bożonarodzeniowej. Owszem, można je czytać w pozostałych miesiącach roku. Przypomina mi to jednak słuchanie "Last Christmas" w lipcu. Jest przyjemnie, ale brakuje magii. A właśnie o tę magię nam chodzi. Chcemy, aby okres przedświąteczny był dla nas radosnym oczekiwaniem. Zapalamy lampki, przyrządzamy sobie gorącą czekoladę i pieczemy pierniczki. Brakuje nam tylko dobrej świątecznej książki. Po przeczytaniu tego posta (oraz drugiego, który ukaże się dokładnie za tydzień, 3 grudnia) będziecie uzbrojeni w bożonarodzeniowe powieści na kilka kolejnych lat.


    Poznajcie moich odważnych czytelników, którzy postanowili podzielić się z Wami swoimi ulubionymi książkami utrzymanymi w świątecznym klimacie. Klikając w imię czytelniczki, przeniesiecie się na jej Instagrama. Na swoich kontach dziewczyny poruszają też tematykę książkową, zajrzyjcie do nich.


    Za tydzień swoje rekomendacje przedstawią moi ulubieni blogerzy książkowi.







    Nie wiem czy zauważyliście, czy może to tylko moje mylne wrażenie, ale z roku na rok pojawia się co raz więcej powieści w klimacie świątecznym. Jeśli tak jak ja należycie do typu ludzi "opornych" i nadmiar pozycji skutecznie zniechęca Was do sięgnięcia po ten rodzaj literatury, może skusicie się na coś odrobinę innego?

         Książką "Ominąć święta" John Grisham popełnił mały, lecz bardzo udany skok w bok. Myślę, że znakomita większość z Was tę opowieść zna, jeśli nie z literatury, to przynajmniej z adaptacji telewizyjnej, która jest równie zabawna i zaskakująco wierna oryginałowi. Małżeństwo Kranków- Nora i Luter, mieszkańcy spokojnej uliczki w typowym amerykańskim mieście, zostają sami w okresie świątecznym. Ich córka Blair wyjechała na rok do Peru z ramienia Korpusu Pokoju. Pierwsze święta bez dziecka wydają się być pozbawione sensu. Wtedy właśnie Luter wpada na iście diaboliczny plan- a gdyby tak nie wyprawiać świąt? Zamiast marnować czas i pieniądze na wystawne przyjęcia i niepraktyczne prezenty, wykupuje rejs po Karaibach. Okazuje się jednak, iż łatwiej powiedzieć niż zrobić. Z każdym kolejnym dniem Krankowie odczuwają co raz większą presję ze strony sąsiadów, którzy nie rozumieją ich postępowania, bądź po prostu zazdroszczą im świątecznych planów. Nasi bohaterowie, mimo wielu zabawnych perypetii i incydentów dzielnie trwają przy swoim postanowieniu. Do czasu... jeden telefon zmienia wszystko... ;)

          Świetnie się bawiłam czytając "Ominąć święta", choć już nie raz oglądałam film na podstawie książki. Koncerty kolędników pod oknami Kranków, łysiejąca w trakcie jazdy choinka czy choćby malowniczy zjazd Lutra z dachu, to tylko niektóre z przekomicznych scen w tej opowieści (pozwoliłam sobie na mały spoiler, gdyż jestem pewna, że i tak znacie te fragmenty). Jednak mimo pozornie lekkiej formy, w jakiej Grisham przekazuję nam swoją historię, książka pozostawia po sobie pewną refleksje. Jak bardzo jesteśmy omotani społecznymi konwenasami? W każdym z nas jest coś z Lutra, który próbuje wyrwać się z rutyny i walczy ze sobą, by nie ulec presji otoczenia. Lecz przede wszystkim autor każe nam zastanowić się, czy w całym tym okołoświątecznym pędzie i przygotowaniach nie tracimy przypadkiem istoty Bożego Narodzenia?

          Jeśli jednak komedia to nie Wasza bajka, może skusicie się na zbiorek opowiadań? Przyznam, że na lekturę książki "W śnieżną noc" byłam namawiana dość długo, romanse to nie do końca moja bajka, do tego młodzieżówka… Zaintrygował mnie jednak sposób, w jaki trzech różnych autorów opowiedziało trzy różne historie tak, by zazębiały się i współgrały. I wiecie co? Udało im się to wyśmienicie! Dzień Wigilii, miasteczko Gracetown tonie w śniegu, który sparaliżował życie mieszkańców i skomplikował losy kilkorga nastolatków, przewijających się przez książkę. Najbardziej podobało mi się pierwsze opowiadanie autorstwa Maureen Johnson- "Podróż wigilijna". Gdy pociąg, którym podróżuje Jubilatka (przyznajcie, że to ciekawe imię) utyka w śniegu, dziewczyna ląduje w nieznanym sobie miasteczku. W Waffle House, gdzie przyszła się ogrzać spotyka Stuarta, specyficznego chłopca, który składa jej propozycję noclegu. Johnson stworzyła słodką, pełną magii świąt, humoru i uroku opowieść w sam raz do poczytania w długi, zimowy wieczór. Kolejne opowiadania podobały mi się mniej, ale Green i Myracle także dali radę, wpasowali się w nastrój i ciekawie wykorzystali znanych nam z "Podróży" bohaterów, których dzięki zgrabnemu zabiegowi Lauren Myracle finalnie spotykamy w jednym miejscu. Może są to lekko naiwne historie, może ja jestem już trochę za stara na literaturę młodzieżową, ale od powieści świątecznej wymagam przede wszystkim ciepła i zapachu choinki. Jeśli miałabym określić tę książkę jednym słowem, powiedziałabym, że jest po prostu urocza. To chyba idealne określenie. Trzech autorów, trzy odrębne, lecz zadziwiająco spójne historie  i trzy happy endy. Nie przepadam za słodkimi finałami w powieściach, ale kurczę, idą święta i nawet tak pokręceni ludzie jak ja trochę miękną ;)








    Tytuł: Cicha noc
    Autor: Małgorzata Rogala
    Wydawnictwo: Czwarta Strona
    Liczba stron: 312
    Seria: Agata Górska i Sławek Tomczyk
    Tom VII
    Premiera: 30 października 2019

    Świąteczne melodie, migoczące światełka, pięknie przystrojone drzewka, białe płatki śniegu, zakupowe szaleństwo, zapach piernika i gorąca herbata z dodatkami – tego z pewnością w tej książce nie zabraknie, a NOC wcale nie będzie taka CICHA.

    Pojawi się też trup, porwanie, handel żywym towarem, prostytucja, szokujące realisty show i wstrząsające kulisy wyboru miss.
    Jeśli masz ochotę na lukrową historię, dużą dawkę romantycznych chwil, przesłodzone święta i happy end – NIE CZYTAJ.

    Jeśli jednak masz smaka na dużą dawkę emocji, poznanie świąt z zupełnie innej strony, szybką akcję i mnóstwo kryminalnych zagadek będzie to książka IDELANA dla Ciebie.

    Mimo, że CICHA NOC to tom 7 kryminalnej serii o warszawskich policjantach Agacie Górskiej i Sławku Tomczyku nie zrażaj się, każdą część można czytać osobno, ponieważ dotyczy innych spraw kryminalnych. Ale zaręczam Ci, że polubisz głównych bohaterów i z pewnością sięgniesz po poprzednie części.

    Wydarzenia rozpoczynają się na kilka dni przed Bożym Narodzeniem. Świąteczne przygotowania i zakupowe szaleństwo trwa w najlepsze. Jednak nie dla wszystkich będą to spokojne święta. Tomczyk leci na szkolenie do Budapesztu, a Agata wracając z lotniska znajduje w skrzynce niemiłą niespodziankę, a wkrótce potem dostaje pilne wezwanie do pracy. Wraz z Chudym zostaje przydzielona do prowadzenia śledztwa w sprawie śmierci reżysera kontrowersyjnego realisty show "Nowe życie".  A gdyby tego było mało kłopoty ma również siostra Sławka – Kinga, która zamiast romantycznego wyjazdy do Wiednia przeżywa najgorsze chwile w swoim życiu.


    Cichą noc miałam okazje przeczytać jeszcze przed oficjalną premierą. Pięknie zapakowana i pachnąca świętami wywołała duży uśmiech na mojej twarzy i stała się priorytetem do przeczytania. Byłam bardzo ciekawa co słychać u Agaty i Sławka oraz jaki problem społeczny tym razem weźmie na warsztat Autorka.  Nie zawiodłam się!


    W tej książce nie ma miejsca na nudę, akcja nie zwalnia tempa nawet na chwilę, serce i umysł Czytelnika zostają poruszone dogłębnie, a historia zapada w pamięć na długi czas. Zakończenie otwiera furtkę do ponownego spotkania z Agatą i Sławkiem i sprawdzenia czy Wszystkie Noworoczne Życzenia się spełniły. 

    Polecam Wszystkim tym którzy nie lubią cukierkowych historii świątecznych, ale chcą przeczytać książkę ze świętami w tle, spotkać świetnych bohaterów, inaczej spojrzeć na wiele spraw i na koniec zapytać: Dlaczego już koniec?








    Wieczór taki jak ten – Gabriela Gargaś

    Dość długo zwlekałam z rozpoczęciem swojej literackiej przygody z książkami Gabrieli Gargaś. Pewnego dnia się odważyłam. Sięgnęłam po „Wieczór taki jak ten”. Czy było warto? Zdecydowanie, TAK!


    Powieść łączy w sobie słodki posmak cynamonowych ciasteczek oraz cierpkie jak wino wspomnienia z przeszłości. Jedyna i niepowtarzalna opowieść o Świętach Bożego Narodzenia, która zostanie w Waszej głowie na bardzo długi czas. Uwierzcie mi, będziecie chcieli więcej …









    Książkę: "Księga wyzwań Dasha i Lily" Rachel Cohn oraz Davida Levithana przeczytałam pierwszy raz trzy lata temu. Od tej pory czytam ją co roku w okresie świątecznym. Płynnie wskoczyła na miejsce mojej absolutnie ulubionej książki świątecznej. Mam nadzieję, że po przeczytaniu tej recenzji też dodacie tę pozycję do waszej tbr okresu świątecznego.

    Szesnastoletnia Lily jest samotna. Sama tak nie uważa, ale jej starszy brat ciągle próbuje ją namówić na spotkania, aby znalazła swoją drugą połówkę. Tak więc, bez jej zgody zostawia czerwony notesik ze wskazówkami na półce w jej ulubionej księgarni. Jego celem jest oczywiście znalezienie idealnego chłopaka dla Lily. Jej tak samo samotny, cyniczny i sarkastyczny rówieśnik Dash znajduję notes parę dni później.


    I tak zaczyna się ta piękna, wspaniała przygoda po Manhattanie ogarniętym świąteczną gorączką. Główni bohaterowie urządzają gigantyczne podchody, gdzie muszną znaleźć notes i siebie samych przy okazji. Ale jak można nawiązać kontakt i zakochać się w kimś tylko na podstawie krótkich wpisów? I jak będzie wyglądało ich pierwsze spotkanie? Czy będzie to ich największe wyzwanie?


    W tej książce jest taki nastrój świąteczny, że kapcie spadną ci z nóg i zaczniesz szalenie tańczyć i śpiewać do wszystkich ci znanych piosenek świątecznych. Książka ta wprowadzi Cię w beztroskie lata nastoletnie (choć nie bez problemów). Idealne uspokojenie po ciężkim tygodniu, nie jest to trudna, a bardzo ciekawa książka od której nie sposób się oderwać. Dodatkowym bonusem jest ciekawa forma książki, gdzie na zmianę widzicie perspektywę chłopaka i dziewczyny napisaną przez dwóch różnych autorów. Musicie spróbować! 10\10 Szczęśliwych świąt!







    Czytanie "W śnieżną noc" w okresie Świąt Bożego Narodzenia stało się moją małą prywatną tradycją. Ta książka doskonale pomaga mi wprowadzić się w świąteczny nastrój ( nawet pomimo świątecznych ozdób, które królują w sklepach już od listopada i pomagają nastrój świąt skutecznie utracić).

    Po prostu uwielbiam przenosić się do pełnego śniegu Gracetown.
    "W śnieżną noc" to zbiór trzech opowiadań autorstwa Maureen Johnson, Johna Greena  i Lauren Myracle. Tłem ich wydarzeń jest śnieżyca, która spada na Gracetown w czasie Bożego Narodzenia.
    Każde z opowiadań ma swój unikatowy klimat i wyrazistych bohaterów. Uwielbiam to, że historie subtelnie się ze sobą łączą i tworzą spójną całość.

    Moim niezmiennym faworytem pozostaje opowiadanie o Jubilatce. Dziewczyna nagle musi dostać się na Florydę aby spędzić Święta z dziadkami. Śnieżyca skutecznie zatrzymuje pociąg w Gracetown i Jubilatka musi całkowicie zmienić plany.


    W książce znajdziemy również szaloną podróż przez zaspy z Twisterem oraz maleńką świnkę. Więcej szczegółów nie będę zdradzać, ale na koniec dodam, że opowiadania są pełne niespodzianek, uroku i... śniegu! Myślę, że są idealną, lekką lekturą na okres Świąt i zachęcam żeby się z nimi zapoznać.




    Świąteczne książki mają swój niepowtarzalny klimat. Dzięki nim można poczuć święta w środku lata. I choć wybór nie był prosty, wybrałam 4 powieści, dzięki którym poczujecie świąteczną atmosferę.

    1. „Anioł do wynajęcia” Magdalena Kordel

    Cudowna, pełna miłości i ciepła powieść, splatająca losy kilku osób. Idealnie wprowadza w bożonarodzeniowy nastrój i przypomina, co jest ważne w tych dniach. Kim jest tytułowy Anioł? Dla mnie, to nie tylko tajemniczy „pan” w granatowej czapce, to też, a może przede wszystkim, drugi człowiek.

    2. „Biuro przesyłek niedoręczonych” Natasza Socha

    Zuzanna rozpoczyna pracę w biurze przesyłek niedoręczonych i choć początkowo nudzi ją to zajęcie, dzięki współpracowniczce odkrywa misję… Poznawszy treść pewnych listów chce je doręczyć do ich adresatów.

    3. „Dwanaście niedokończonych snów” Natasza Socha

    Ta opowieść początkowo nie przekonała mnie do siebie, jednak postanowiłam czytać dalej. Czytałam, czytałam i strona za stroną podobało mi się coraz bardziej. „Dwanaście niedokończonych snów” nie jest typową bożonarodzeniową historią. Momo, główna bohaterka, nie jest fanką Gwiazdki, a tym bardziej zimy i śniegu, prowadzi uporządkowane życie, które zakłócają sny i ciotka Regina – dodatkowy atut książki.

    4. „Serce z piernika” Magdalena Kordel

    Ta powieść to pierwsza część trylogii „Miasteczko”. To historia krążąca wokół zwariowanej babki Agaty i pierników, które zawodowo wytwarza Klementyna. Chociaż „Serce z piernika” porusza trudne tematy, to wprawi nas w magiczny, świąteczny nastrój.








    Czasami każdy z nas ma w życiu takie momenty, kiedy potrzebuje duchowego wsparcia i miłości.
    Jeśli chcecie przeczytać słowa, które trafią prosto do Waszego serca to śmiało sięgnijcie po książkę "Szczęście przy kominku" Gabrieli Gargaś. Dawno nie czytałam czegoś tak motywującego do zmiany życia na lepsze.

    W książce znajdziemy historie różnych osób, które pogubiły się w pewien sposób w życiu.

    Wszyscy trafiają do antykwariatu Buni, w którym życie nabiera barw.
    Małżeństwo staje się trudne kiedy na świecie pojawia się dziecko. Jak nie utracić miłości do siebie? Jak przetrwać ten czas?

    Kiedy jesteś rodzicem to stawiasz dobro swojego dziecka na pierwszym miejscu. Najgorzej jednak kiedy dzieci tego nie doceniają i buntują się przeciwko rodzicom. Czy zgoda zapanuje w rodzinie do Świąt?


    Życie bywa trudne. Człowiek ma prawo podejmować decyzje ale czasami los sam decyduje o jego przyszłości. Kiedy w rodzinie pojawia się choroba - cierpią wszyscy. Najważniejsze to się nie załamać i dalej czerpać z życia jak najwięcej.


    Miłość ma wiele znaczeń. Dla każdego objawia się inaczej. Jedni widzą ją jako coś, co uskrzydla. Drudzy mają ją za coś, co obciąża.


    A czym dla Ciebie jest miłość? Zawsze jest czas na zmianę swojego życia. Ale moim zdaniem najlepszym czasem jest zima, grudzień.


    Zacznij zauważać więcej w okresie przedświątecznym. Nie odwracaj wzroku i kochaj.









    Natalia Sońska – „Obudź się Kopciuszku”
    Alicja Zakrzewska to lekarka z powołania i pracoholik z wyboru. Jej historia rodzinna do złudzenia przypomina bajkę o Disney’owskiej księżniczce, która jeździ dynią zaklętą w karocę, za matkę chrzestną ma wróżkę, a sama gubi pantofelek uciekając o północy z przyjęcia. Czy jednak Alicja może liczyć na happy end, podobnie jak Kopciuszek? Ala nie utrzymuje kontaktów z rodziną. Stroni od najbliższych jak tylko może, również w święta. Z chęcią zastępuje wówczas swoje koleżanki na oddziale i daje się porwać wirowi pracy, który przerywa symbolicznym czerwonym barszczem, wypitym z plastikowego kubka w szpitalnej kantynie. Jest kobietą bardzo samotną, nie lubi jednak zawierać nowych znajomości i unika tłumów jak ognia. Pewnego roku ulega jednak namowom swoich przyjaciół i wyjeżdża wraz z nimi na Sylwestra do Zakopanego. Jako dziecko kochała góry, wierzy więc, że powrót do znajomego miejsca przywróci jej spokój ducha. Życie pisze jednak własne scenariusze i konfrontuje ją tam z Michałem Janikiem: przystojnym, małomównym góralem, niezwykle troskliwym i bardzo oddanym swej pracy ratownikiem TOPR. Podczas gdy Alicja jest kobietą niezwykle skrytą, Michał zaskarbia sobie przyjaźń wszystkich wokół. Czy jednak da radę otworzyć serce Ali na otaczający ją świat… i na siebie samego?

    Zakochałam się w tej książce rok temu. Nie tylko dlatego, że kocham Tatry całym sercem, ale przede wszystkim dlatego, że dzięki autorce dane mi było przenieść się do miejsca, które tak mocno wryło się w moją duszę. Przewracając kolejne strony niemal czułam zapach lasu, wolności i góralskich przysmaków. Dzięki świetnie wykreowanym, realnym i niezwykle ludzkim bohaterom doświadczyłam całego wachlarza emocji: od współczucia dla Alicji, na której przeszłość odbiła się piętnem i samotnością, przez radość, gdy los w końcu zaczynał się do niej uśmiechać. Przeżywałam jej emocje, kibicując Ali jak najlepszej koleżance! Wraz z nią zauroczyłam się Michałem, nam obu serce biło jak szalone przy każdym spotkaniu z młodym góralem, a kiedy autorka posyłała go na kolejne akcje ratownicze w zasypane śniegiem Tatry, odczuwałam autentyczny strach o jego życie. Czułam się tak, jakbym była częścią ich świata, jakby moje ciche prośby faktycznie mogły się spełnić. Bardzo rzadko historie, które czytam, tak silnie na mnie wpływają. To historia o tym, by mieć odwagę sięgnąć po swoje szczęście, odnaleźć swoje miejsce na Ziemi i żyć w zgodzie z samym sobą. Nawet jeżeli wymaga to zmiany aktualnego stylu życia o 180 stopni.


    Gabriela Gargaś – „Wieczór taki jak ten”

    Ciepła opowieść o młodej, zaradnej i dzielnej kobiecie, Michalinie, oraz jej najbliższej rodzinie: jej babci oraz młodszym bracie, którego Miśka sama wychowuje. Historia osadzona jest w Złotkowie, małej górskiej miejscowości, w czasie na kilka dni przed Wigilią. A musicie wiedzieć, że całe Złotkowo kocha święta! Ekspedientki w sklepach przebierają się za elfy, a po ulicach miasteczka mknie prawdziwy Mikołaj w saniach. Babcia Zosia piecze piernikowe serca w swojej cukierence, a każde podwórko przystrojone jest lampkami, bombkami i kolorowymi łańcuchami. Są jednak ludzie, którzy nie lubią świąt. Kilku takich delikwentów przyjeżdża do pensjonatu Michaliny właśnie na czas świąt, by uciec od szału związanego z przygotowaniami do gwiazdki, od problemów, a czasem i od rodziny. Czy jednak nie wpadli z deszczu pod rynnę…? Przecież ani Michalina, ani tym bardziej jej kochana babcia nie pozwolą, by ich goście snuli się po miasteczku ze smutnymi minami!

    Ta książka to opowieść o miłości, o poszukiwaniu szczęścia i niesamowitej sile, jaką daje rodzina. Nie jest jednak próbą wyretuszowania ludzkich błędów i słabości. Każdy z gości Michaliny nauczy Was czegoś wyjątkowego. Jest to powieść o samotności, stracie, rozczarowaniu drugą osobą. Porusza naprawdę trudne tematy, jednocześnie przywracając wiarę w drugiego człowieka oraz w magię świąt, którą nie jeden z nas mógł zatracić w biegu codzienności i komercji, jaka coraz mocniej otacza te święta. Czytałam ją 2 lata temu i była to moja pierwsza świąteczna książka w życiu. Niewiele już z niej pamiętam poza tym, jak duże wywarła na mnie wrażenie. Na tyle duże, że pod jej wpływem, po raz pierwszy w życiu, zakupiłam świąteczne ozdoby do domu. Po raz pierwszy w życiu wzruszyłam się w trakcie czytania książki. I to po pierwszych 30 stronach, jeśli wierzyć moim instagramowym wspomnieniom! Jeśli to nie jest wystarczająca zachęta do zatopienia się w tej niezwykle ciepłej lekturze, nie wiem, jak inaczej miałabym Was do niej przekonać. :)




    Dziękuję wszystkim, którzy postanowili podzielić się swoimi ulubionymi świątecznymi powieściami. Na koniec mam dla Was planszę, którą możecie wypełnić i udostępnić na Instagramie. Sprawdźcie, ile z wymienianych w poście książek mieliście okazję już przeczytać. :)




    Wracam za tydzień, tym razem z poleceniami blogerów!
    Share
    Tweet
    Pin
    4 komentarze

    Makijaż to nieodłączna część naszego życia. Ile z nas jest na tyle odważna, aby wyjść z domu nieumalowana? Jak często nam się to zdarza? Odpowiedni makijaż może sprawić, że nasza samoocena wzrośnie, poczujemy się lepiej we własnej skórze, ale powinnyśmy zadbać też o to, by dobrze się czuć bez makijażu. 

    Z racji, że zupełnie nie znam się na kosmetykach, a tajemnice udanego makijażu cóż... są dla mnie wciąż tajemnicami, postanowiłam sięgnąć po poradnik, który ma na celu naukę podstawowych zasad pielęgnacji skóry. Moja wiedza na ten temat jest niewielka, dlatego zastanawiałam się, czy ta książka będzie dla mnie odpowiednia.



    #Polish Beauty. Przewodnim piękna dla Polek" powstał z potrzeby. Brakowało na rynku poradnika typowo dla Polek. Znajdziemy liczne publikacje napisane przez kobiety z całego świata, ale ich rady niekoniecznie sprawdzą się u nas. Dlaczego? Na naszą cerę wpływa klimat, dieta, tryb życia, a ten różni się w zależności od miejsca zamieszkania. Geny też odgrywają tu sporą rolę. Dlatego nie powinnyśmy ślepo naśladować trendy przychodzące do nas z najdalszych zakątków świata. I teraz już nie musimy, ponieważ mamy poradnik stworzony specjalnie dla nas.


    Jak widzimy "#Polish Beauty. Przewodnim piękna dla Polek" jest podzielony na 10 rozdziałów. W środku znajduje się ogrom wiedzy. To nie jest kolejna książka, która składa się głównie z pięknych grafik, a treść jest jedynie dodatkiem. Nie. To książka, którą naprawdę się czyta. Sama byłam zaskoczona, widząc, ile wiedzy zostało tam przekazanej. Owszem, o stronę wizualną też zadbano, ale nie jest ona najważniejsza, a to się ceni.


    A czego konkretnie dowiemy się z "#Polish Beauty"? A na przykład, że olejek musi być hydrofilny, aby usuwał makijaż. Czy wiedziałaś, że po oczyszczeniu twarzy płynem micelarnym, należy przemyć ją jeszcze wodą lub tonikiem, aby nie pozostawiać tłustej warstwy i przywrócić prawidłowy poziom pH? To samo po użyciu mleczka czy śmietanki do demakijażu. Czy pamiętasz, aby stosować olejek zawsze na wilgotną skórę?

    W środku znajdziesz też przepisy na domowe maseczki. Dowiesz się, jakie kosmetyki przywieźć z zagranicznych wakacji. Rozdział #smogalert zawiera cenne informacje o tym, jak zanieczyszczenie powietrze wpływa na naszą skórę. Autorka wyjaśnia też, na czym polega szkodliwość niebieskiego światła i jak się bronić przed jego działaniem.


    Rozdział #lesswaste nauczy cię racjonalnych zakupów. Przypomni ci podstawowe zasady, które sprawią, że nie będziesz marnować kosmetyków i szkodzić środowisku. Dzięki podręcznikowi zrobisz też przegląd swojej kosmetyczki, dowiesz się, które produkty są dla ciebie niezbędne, a jakich możesz spokojnie się pozbyć.



    Dla mnie ważne jest, że wiedza zawarta w "#Polish Beauty" jest potwierdzona badaniami. To nie są informacje wyszukane w internecie na niepewnych stronach. Za treść tej książki odpowiadają specjaliści, których przedstawiono nam już w pierwszych stronach. To kosmetolożki z wieloletnim doświadczeniem, lekarz medycyny estetycznej, a także makijażystka.



    W książce znajdziemy też rozdział skupiony wokół męskiej pielęgnacji. O swoją skórę powinniśmy dbać bez względu na płeć. Chcemy mieć zadbanych mężczyzn, dlatego warto zapoznać się z tą wiedzą i uświadomić naszych ukochanych, jak mają dbać o siebie.



    To jeszcze nie wszystko. Cieszy mnie fakt, że z tego poradnika dowiedziałam się, jak czytać składy kosmetyków, czego powinnam unikać, a co nie szkodzi, mimo że mówi się inaczej. 

    A kim jest autorka "#Polish Beauty"? To Marta Krupińska, szefowa działu urody ELLE i ELLE MAN.

    Czy warto sięgnąć po tę książkę? Zdecydowanie. Jest to kompendium wiedzy, wiem, że będę regularnie wracać do tego tytułu. Już podczas lektury zaznaczałam sobie najważniejsze dla mnie informacje i zamierzam zacząć świadomą pielęgnację. "#Polish Beauty" to nie jest książka, która ma nas nauczyć wykonywać makijaż. Żaden makijaż nie ukryje perfekcyjnie niedoskonałości. Celem tej publikacji jest nauczyć nas dbania o swoją skórę. Pamiętajmy jednak, że książka ta nie zastąpi wizyty u lekarza specjalisty. 

    Jestem pod wrażeniem ilości wiedzy, jaką dostarczył mi ten podręcznik. Jak już podkreśliłam, będę wracać do tego tytułu, bo informacje tam zamieszczone są potwierdzone i przydadzą się podczas codziennej pielęgnacji, która pomoże mi wyjść z domu nieumalowana i nie wstydzić się tego.

    Może w tym roku zamiast kosmetyków podarujesz bliskiej osobie właśnie tę książkę? Uważam, że to bardzo dobry pomysł. Co więcej - książka jest tak pięknie wydana, że świetnie będzie wyglądać pod choinką jedynie przewiązana wstążką. :)

    "#Polish Beauty. Przewodnik piękna dla Polek" zdobywa cztery kostki czekolady.
    Jeśli nie jesteś jeszcze przekonana do tej książki, pobierz darmową próbkę książki. Aby zeskanować kod, potrzebujesz jedynie czytnika kodów QR, który pobierzesz za darmo.




    Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Burda Książki.

    A jeśli jesteś zainteresowana zakupem, sprawdź poniżej, gdzie kupisz ten tytuł w najlepszej cenie. Na dole tabelki możesz ustawić, czy poszukujesz wersji papierowej czy elektronicznej.
    Share
    Tweet
    Pin
    11 komentarze

    Długo wyczekiwałam kolejnej książki Lucindy Riley. Moi stali czytelnicy wiedzą, że jestem miłośniczką twórczości tej autorki. I tym razem Riley nie zawiodła mnie.

    "Pokój motyli" opowiada historię życia siedemdziesięcioletniej Posy. Zaczynając od lat 40 i czasów drugiej wojny światowej, przemieszczamy się w czasie i poznajemy kluczowe momenty, które wywarły piętno na naszej bohaterce.

    Akcja toczy się głównie wokół Domu Admirała w Suffolk, który mając 300 lat, jest świadkiem wielu emocjonujących wydarzeń i skrywa liczne tajemnice. A czytelnik rozdział po rozdziale odkrywa te sekrety.

    Pamiętaj kochanie, że coś, co jednemu wydaje się śmieciem, dla kogoś innego może być cenne jak złoto. Możliwe, że my wszyscy jesteśmy takimi poszukiwaczami (...) Nie dajemy za wygraną, stale mamy nadzieję, że odnajdziemy ten wymykający się, ukryty skarb, który wzbogaci nasze życie, a kiedy odkrywamy czajnik zamiast mieniącego się klejnotu, musimy szukać dalej.

    Znając twórczość Riley, wiemy, czego możemy się spodziewać. Po pierwsze - barwnych postaci. Poznajemy nie tylko Posy, ale wszystkie osoby, które odegrały ważną rolę w jej życiu. Zagłębiamy się w trudności i problemu, jakie przez lata dotykały główną bohaterkę i całą jej rodzinę.

    Po drugie - opisy niezwykłych miejsc. Riley jest specjalistką od tworzenia wyjątkowego klimatu, a to wszystko dzięki szczegółowym opisom budynków, przestrzeni, ubrań, zwyczajów. Autorka sprawia, że w naszej wyobraźni powstaje dokładna wizja miejsca rozgrywanej akcji.

    Po trzecie - przemycanie wiedzy historycznej. Uwielbiam sposób, w jaki Lucinda łączy przeszłość z teraźniejszością, fikcję z rzeczywistością. Fabuła obejmuje czasy wojny, a dzięki pisarce z przyjemnością chłoniemy każdą informację o historii.

    Po czwarte - niezwykłe wątki. Autorka ma ogromny talent i wydaje się, że z łatwością przychodzi jej wymyślanie przygód naszych bohaterów, a są one naprawdę zaskakujące.

    To wszystko sprawia, że czytając książki Lucindy Riley, nie można się nudzić.

    Czym różni się "Pokój motyli" od pozostałych tytułów Riley? Odnoszę wrażenie, że tym razem autorka bardziej skupiła się na jednej postaci, a mniej na jej przodkach. Zazwyczaj u Lucindy poznajemy historię głównej bohaterki, a także jej matki, babki, prababki, praprababki... W "Pokoju motyli" nie sięgamy aż tak daleko przeszłość, bo mamy okazję spotkać jedynie babkę Posy, a akcja nie cofa się dalej niż do 1943 roku.

    "Pokój motyli" obraca się wokół tematyki związanej z botaniką. Dzięki postaci Posy zgłębiamy tajemnice przyrody. Wraz z nią i jej ojcem badamy gatunki motyli, a później jesteśmy świadkami pracy naukowej Posy.

    Mam nadzieję, że nie muszę dłużej namawiać do zapoznania się z twórczością Lucindy Riley. Niecierpliwie wyczekuję premiery każdej kolejnej jej książki, zastanawiając się, gdzie tym razem ta zdolna pisarka nas zabierze i co postanowi nam opowiedzieć.

    "Pokój motyli" zdobywa cztery kostki czekolady.

    Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Albatros.

    Premiera książki zaplanowana jest na 13 listopada.
    Share
    Tweet
    Pin
    7 komentarze

    Autorka "Dotyku Julii", serii, którą namiętnie czytałam, będąc młodziutką dziewczynką, powraca z nową książką. Od razu uprzedzam, że "Gdyby ocean nosił twoje imię" jest zupełnie inną historią niż "Dotyk Julii" i nie można ich porównywać. O ile ta pierwsza jest dystopią, to nową powieść Tahereh Mafi nazwałabym przeciętną młodzieżówką. Ale do oceny przejdziemy później.

    Stałam się tematem dyskusji, statystyką. Nie mogłam już być zwyczajną nastolatką, zwyczajnym człowiekiem z krwi i kości - nie, musiałam być czymś więcej.
    Byłam zniewagą. Niewygodą.

    "Gdyby ocean nosił twoje imię" wyróżnia się okładką i tytułem. Znane nazwisko autorki sprawia, że jest to obecnie jedna z książek, które wyskakują ci z lodówki. Czy słusznie promuje się tak intensywnie ten tytuł? Zapewne tak. Przecież głównym wątkiem jest tutaj rasizm, a to temat, o którym należy mówić głośno.

    Tahereh Mafi opisuje losy szesnastoletniej Shirin, która po raz kolejny przybywa do nowej szkoły. Jej rodzina regularnie zmienia miejsce zamieszkania, przeprowadzają się zawsze do nieco lepszej dzielnicy, nieco ładniejszego i większego domu, kiedy tata otrzyma awans w pracy. Rodzice - dumni imigranci z Iranu - wkładają mnóstwo wysiłku, aby zapewnić swoim dzieciom wszystko, co najlepsze. Jednak zupełnie nie interesuje ich to, jak dzieciaki radzą sobie w szkole z rówieśnikami.

    Odkąd tylko pamiętam, ludzie wylewali na mnie pomyje, bo miałam niewłaściwe imię/pochodzenie/religię i status socjoekonomiczny, jednak moje życie było łatwe w porównaniu do życia moich rodziców, więc naprawdę nie potrafili zrozumieć, dlaczego nie budziłam się każdego ranka ze śpiewem na ustach.

    Akcja książki rozgrywa się rok po zamachu terrorystycznym na World Trade Center. To wydarzenie znacznie wpłynęło na to, jak ludzie odbierają Shirin. Boją się jej, więc ją atakują. Nie rozumieją, dlaczego nosi chustę, ale wyciągają mylne wnioski, zamiast zapytać. Każdego dnia Shirin zmaga się z rasizmem.

    Nie miało znaczenia, że byłam tak samo wstrząśnięta jak wszyscy; nikt nie wierzył w mój żal. Ludzie, których nigdy wcześniej nie znałam, nagle oskarżali mnie o zabójstwo. Obcy ludzie wrzeszczeli na ulicy, w szkole, w sklepie, na stacji paliw, w restauracji, żebym wracała do domu, z powrotem do Afganistanu, ty pieprząca wielbłądy terrorystko. 
    Chciałam im powiedzieć, że mój dom jest przecznicę dalej. Że nigdy nie byłam w Afganistanie. Że tylko raz w życiu widziałam wielbłąda, w czasie wycieczki do Kanady, a wielbłąd był zdecydowanie milszy od ludzi, których poznałam. 

    Shirin urodziła się w Ameryce, ale nikogo to nie interesuje. Nikt nawet nie zapytał.

    Poruszana w tej książce tematyka nie jest obca Tahereh Mafi, ponieważ sama jest pochodzenia irańsko-amerykańskiego. Szczegółowo i bez skrupułów opisuje okrucieństwo nastolatków, którzy nie do końca rozumieją, co się dzieje. Atakują, bo boją się inności. Zamiast spróbować poznać Shirin, wolą znęcać się nad nią psychicznie i fizycznie.

    Wyjątkiem od tej reguły jest zachowanie Oceana, chłopaka, z którym Shirin pracuje na zajęciach z biologii. Ocean nieco nieśmiało zadaje pytania, co zaczyna bawić dziewczynę. Ich rozmowy sprawiają, że czytelnik wraz z Oceanem poznaje prawdziwe oblicze życia Shirin.

    Ocean był miłym, przystojnym, heteroseksualnym białym chłopakiem, a świat oczekiwał od niego wspaniałych rzeczy. Do tych wspaniałych rzeczy nie należało zakochiwanie się w wyjątkowo kontrowersyjnej dziewczynie z Bliskiego Wschodu, która nosi chustę na głowie. Musiałam go uratować przed nim samym.

    Co ciekawe, autorka pisze nie tylko o złej postawie uczniów szkoły i ich zachowaniu względem nowej uczennicy, ale ukazuje też, że i Shirin nie jest bez wad. Dziewczyna jest nieufna. Zapomniała już, że na świecie są też dobrzy ludzie. Każdego podejrzewa o złe intencje. To zrozumiałe, że boi się nieprzewidywalności ludzkich zachowań, bo doświadczyła już zbyt wiele okrucieństwa, ale Tahereh Mafi pokazuje nam, co może się wydarzyć, jeśli Shirin odważy się komuś zaufać. Pokazuje nam, że nie każdy jest rasistą.

    Na początku tej recenzji napisałam, że mogłabym ocenić "Gdyby ocean nosił twoje imię" jako mocno przeciętną książkę. I to zdanie utrzymywałam przez 70% powieści. Dopiero w tym momencie akcja rozkręciła się na tyle, że bez ostrzeżenia zostałam wciągnięta w świat Shirin. Wcześniej mocną stroną tej historii był dla mnie jedynie wątek rasizmu. Zastanawiałam się, czy jest to kolejny przypadek przereklamowanego tytułu. Na szczęście pod koniec wszystko się odmieniło, a ja czytałam ostatnie rozdziały z otwartymi ustami.

    I choć przez większą część fabuły, nie byłam zachwycona, a może i nawet nieco znudzona, zakończenie poprawiło moją opinię o tej książce. Ogromny plus za poruszenie w książce młodzieżowej tak trudnego tematu, jakim jest rasizm. Duży minus za zbyt powolną akcję. Wątek miłosny rozgrywa się tutaj powoli, ale jest dobrze opisany. Czytelnik kibicuje bohaterom, co nie jest łatwe, bo autorka zadbała o emocjonalny rollercoaster.

    Tahereh Mafi dostarczyła młodym czytelnikom spory materiał do przemyśleń, mam nadzieje, że ta książka otworzy oczy ludziom na całym świecie.

    Może wystarczy, że nauczyłam się, że miłość to niespodziewana broń, że to nóż, który był mi potrzebny, by przeciąć kamizelkę kuloodporną, jaką nosiłam na co dzień.


    "Gdyby ocean nosił twoje imię" zdobywa trzy kostki czekolady.
    Za egzemplarz recenznecki dziękuję Wydawnictwu We Need Ya.
    Share
    Tweet
    Pin
    6 komentarze

    "Najcenniejszy podarunek" to druga książka Klaudii Bianek i już możemy być pewni, że będą kolejne — świąteczna opowieść została podzielona, więc będziemy musieli poczekać na zakończenie tej historii.

    Książka, jak możecie się domyślić, utrzymana jest w świątecznym klimacie. Wraz z bohaterką wybieramy się na bożonarodzeniowy jarmark we Wrocławiu, jesteśmy świadkami zapalenia światełek na choince na rynku w rodzinnym mieście Oliwii, a także typowo polskich przygotowań do świąt.

    Jednak w domu tej rodziny magiczny czas oczekiwania na Boże Narodzenie jest wypełniony kłótniami i nerwową atmosferą. Ojciec sióstr nigdy nie poradził sobie z odejściem żony i wpadł w alkoholizm. W ostatnich dniach stracił pracę, a obowiązek utrzymania rodziny spoczął na starszej z sióstr. To ona jest tą odpowiedzialną, to ona szuka drugiej pracy, aby odłożyć pieniądze na skromne święta. Dwudziestolatka dźwiga na swoich plecach zbyt wiele problemów. To wszystko sprawia, że Oliwia jest zbyt zajęta, aby ujrzeć, że pod nosem ma prawdziwą miłość.

    Nie wyobrażałam sobie otworzyć się przed nim w żaden sposób, bo odsłonienie wrażliwych części byłoby jak proszenie się o zadanie nowego, bolesnego ciosu. Byłby kolejną osobą, która jest w stanie mnie zranić.

    Momentami wzruszyła mnie ta opowieść, ale trudno, aby książka o tematyce świątecznej nie wywołała w nas emocji. Dodatkowo Klaudia Bianek opisuje skomplikowaną sytuację rodzinną, tęsknotę, a potem złość na rodzicielkę i ogromną odpowiedzialność, która spadła na młodą dziewczynę. Jednocześnie mam wrażenie, że właśnie w tym momencie pojawia się schematyczność powieści o tematyce bożonarodzenioej - bohaterka wiedzie kiepskie życie, ale nagle nadchodzi świąteczny cud, zakochuje się, a jej sytuacja momentalnie się poprawia. Jest to historia nieco przewidywalna, ale nadrabia swoim prostym, polskim świątecznym klimatem. Coś jest w tej książce. I chociaż napisana jest w prosty sposób, może ująć, szczególnie w ten nadchodzący zimowy czas.

    "Najcenniejszy podarunek" czytało się miło, ale muszę przyznać, że nie będzie to mój świąteczny "must read". Zaskoczeniem było dla mnie nagłe urwanie książki, ale jak się dowiedziałam historia, która miała być jednotomówką, została podzielona, co sprawia, że na zakończenie losów Oliwii będziemy musieli poczekać.

    Czy sięgnę po drugi tom? Raczej tak, ponieważ jestem ciekawa, jaki będzie finał.

    Podsumowując - "Najcenniejszy podarunek" to książka przeciętna, ale nie oczekujcie po niej fajerwerków (okay, znajdziecie je tam, ale tylko dlatego, że akcja zahacza o Sylwestra 😂). Ode mnie dwie kostki czekolady.
    Na Instagramie aż 3 osoby mają szansę wygrać swój egzemplarz "Najcenniejszego podarunku". Rozdanie ruszy we wtorek (5 listopada) wieczorem.
    Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu We Need Ya.
    Poniżej możecie sprawdzić, gdzie kupicie recenzowaną książkę w najlepszej cenie, zarówno w wersji papierowej, jak i elektronicznej.

    Share
    Tweet
    Pin
    2 komentarze
    Nowsze Posty
    Starsze Posty

    Bookstagram

    Patronat

    Patronat

    Czekoladowa Skala

    Czekoladowa Skala

    Wybierz coś dla siebie

    • artykuł (15)
    • cytaty (23)
    • hate-love (18)
    • Kalendarze/dzienniki (4)
    • Kryminał/sensacja/thriller (38)
    • Literatura dla dzieci (2)
    • Literatura fantastyczna (37)
    • Literatura historyczna (13)
    • Literatura kobieca (195)
    • Literatura młodzieżowa (81)
    • Literatura piękna (1)
    • Literatura świąteczna (13)
    • Literatura współczesna (7)
    • Patronat (13)
    • Poezja (4)
    • Reportaż (1)
    • wywiad (4)

    Najpopularniejsze

    • Zostawiłeś mi tylko przeszłość
      (...) wiedz, że mi przykro, ale nie bądź na mnie zły, że znowu to wszystko przeżywam. Zostawiłeś mi tylko przeszłość. Tak to się wszyst...
    • Karminowe serce
      Czasami, kiedy wszystkie drogi prowadzą donikąd, ucieczka wydaje się jedynym rozwiązaniem. Brakuje słów, żeby wytłumaczyć to, co było. Br...
    • Bookstagram. Jak zacząć?
      2 października 2018 roku minął rok odkąd prowadzę bookstagrama. Zakładając konto na Instagramie, nie przypuszczałam, że osiągnie ono tak ...

    Archiwum

    • ►  2023 (8)
      • ►  marca (2)
      • ►  lutego (4)
      • ►  stycznia (2)
    • ►  2022 (42)
      • ►  listopada (4)
      • ►  października (5)
      • ►  września (3)
      • ►  sierpnia (4)
      • ►  lipca (5)
      • ►  czerwca (2)
      • ►  maja (4)
      • ►  marca (3)
      • ►  lutego (8)
      • ►  stycznia (4)
    • ►  2021 (51)
      • ►  grudnia (9)
      • ►  listopada (4)
      • ►  października (1)
      • ►  września (3)
      • ►  sierpnia (1)
      • ►  lipca (4)
      • ►  czerwca (3)
      • ►  maja (6)
      • ►  kwietnia (3)
      • ►  marca (4)
      • ►  lutego (8)
      • ►  stycznia (5)
    • ►  2020 (71)
      • ►  grudnia (5)
      • ►  listopada (3)
      • ►  października (10)
      • ►  września (12)
      • ►  sierpnia (1)
      • ►  lipca (4)
      • ►  czerwca (5)
      • ►  maja (2)
      • ►  kwietnia (5)
      • ►  marca (13)
      • ►  lutego (10)
      • ►  stycznia (1)
    • ▼  2019 (55)
      • ▼  grudnia (1)
        • Blogerzy polecają świąteczne książki
      • ►  listopada (6)
        • Czytelnicy polecają świąteczne książki
        • #POLISH BEAUTY. PRZEWODNIK NATURALNEGO PIĘKNA DLA ...
        • Pokój motyli
        • Gdyby ocean nosił twoje imię
        • Najcenniejszy podarunek
      • ►  października (2)
      • ►  sierpnia (6)
      • ►  lipca (7)
      • ►  czerwca (4)
      • ►  maja (5)
      • ►  kwietnia (8)
      • ►  lutego (15)
      • ►  stycznia (1)
    • ►  2018 (85)
      • ►  grudnia (4)
      • ►  listopada (6)
      • ►  października (6)
      • ►  września (9)
      • ►  sierpnia (4)
      • ►  lipca (19)
      • ►  czerwca (5)
      • ►  maja (8)
      • ►  kwietnia (8)
      • ►  marca (6)
      • ►  lutego (6)
      • ►  stycznia (4)
    • ►  2017 (65)
      • ►  grudnia (7)
      • ►  listopada (7)
      • ►  października (4)
      • ►  września (5)
      • ►  sierpnia (4)
      • ►  lipca (9)
      • ►  czerwca (8)
      • ►  maja (5)
      • ►  kwietnia (4)
      • ►  marca (4)
      • ►  lutego (4)
      • ►  stycznia (4)
    • ►  2016 (21)
      • ►  grudnia (4)
      • ►  listopada (8)
      • ►  października (9)
    Facebook Instagram Pinterest

    Created with by ThemeXpose | Distributed By Gooyaabi Templates