Obsługiwane przez usługę Blogger.
  • STRONA GŁÓWNA
  • O AUTORCE
  • SPIS RECENZJI
  • WSPÓŁPRACA
  • MÓJ BOOKSTAGRAM
  • PATRONATY
  • ARTYKUŁY
    • Wizyta w studio Harry'ego Pottera
    • Co podarować książkoholikowi na święta?
    • Bookstagram - jak zacząć?
    • 21 ulubionych książek na 21 urodziny
    • Podróż z książką
    • Czytelnicy polecają świąteczne książki
    • Blogerzy polecają świąteczne książki
    • Jak poradzić sobie z lekturami szkolnymi?
    • Co blog zmienił w moim życiu?
    • O BOOKSTAGRAMIE
    • CYTATY
    Facebook Instagram Pinterest

    Książki Dobre Jak Czekolada | blog z recenzjami książek

    Lilka to niewidoma licealistka. Mając trzynaście lat, straciła w wypadku mamę i wzrok. Po kilku latach radzi sobie z kalectwem, ale nie wychodzi z domu. Jest jak księżniczka uwięziona w wieży. Boi się wyjść na zewnątrz, zmierzyć się ze światem. Wtedy w jej życie wkracza Tomek, który jest jej zdaniem aroganckim, bezczelnym chłopakiem na dodatek z wielkim ego. Niestety nie pozbędzie się go tak łatwo. Tomek będzie jej nowym korepetytorem fizyki. Jak poradzi sobie z nauczaniem niewidomej dziewczyny tak eksperymentalnego przedmiotu?


    Dość szybko zrozumiałam, że prawdziwa ciemność trwa wiecznie. Dopada cię i zostaje z tobą na zawsze, niezależnie od tego, czy tego chcesz, czy nie. Nie zdołasz przed nią uciec. Nie oddalisz się nawet na milimetr. Wchłania cię niczym czarna dziura, a ty nie możesz się jej poddać albo spróbować ją oswoić i nauczyć się z nią żyć.

    Koniec końców ja wybrałam to drugie.

    Ta historia wydaje się lekka, przyjemna, idealna na odstresowanie. I w sumie taka jest. Ale przy okazji porusza ważne tematy. Nie spodziewałam się takiej tematyki. Losy Lilki i Tomka pokazują nam jakie niespodzianki mogą na nas czekać. Widzimy walkę z ograniczeniami, jakie stawia na nas kalectwo. Czytamy o miłości, trosce i pragnieniu zapewnieniu bezpieczeństwa silniejszej niż cokolwiek innego. A do tego uczymy się, że nie powinno się zbyt szybko oceniać innych, a także, że każdy zasługuje na drugą szansę.

    On po prostu nie boi się życia. No i... kocha ryzyko. (...) Sama nie wiem, co jest bardziej pociągające: jego wygląd czy charakter. Wiem tylko, że ich kombinacja jest całkowicie obezwładniająca.

    Lilka to bohaterka niezwykła. Wyjątkowo inteligentna, wrażliwa i zabawna. I mimo wszystko jest silna. Czy uda jej się przełamać lęk przed światem zewnętrznym? Czy wciąż będzie ją omijało tak wiele wspaniałych rzeczy? Może Tomek jest przekonywający, ale czy wystarczająco, aby zmienić życie Lilki? Jakie sekrety ukrywa rodzina Lilki i jak wpłynie to na jej sytuację?

    Dlaczego on to robi? Dlaczego zadaje sobie tyle trudu, żeby odbudować most pomiędzy moim odseparowanym życiem a światem zewnętrznym?

    Po raz kolejny Martyna Senator kończy książkę w sposób, którego nikt się nie spodziewa. Zaskakujące zakończenia są jej mocną stroną. Uwielbiam to, że nigdy nie odgadnę, jak potoczą się losy głównych bohaterów. Historia jest wyjątkowa i wcale nie oklepana. Mimo opisywanej tragedii, jaką jest utrata matki i wzroku, w tej historii jest mnóstwo romantyzmu i uroczych momentów. A do tego z tej opowieści można wiele się nauczyć. Cztery kostki czekolady są jak najbardziej zasłużone.

    Pada deszcz. Wystawiam serce za próg. Nie wpuszczę go do środka, dopóki nie zmyje z siebie tej głupiej miłości.


    Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Videograf. 
    Share
    Tweet
    Pin
    20 komentarze
    Poppy i Rune - przyjaciele od zawsze i na zawsze. Przynajmniej tak sobie zaplanowali. Babcia Poppy przed śmiercią daje jej w prezencie słoiczek, aby wypełniła go tysiącem karteczek z datami pocałunków, które sprawiły, że serce niemal wyrwało jej z piersi. Od tamtej pory dwójka przyjaciół staje się kimś więcej i razem dzień po dniu wypełniają słoiczek. Mija kilka lat cudownej młodzieńczej miłości.

    Ten słój jest dla ciebie, byś wypełniła go pocałunkami twojego chłopaka, Poppy. Chowaj w nim wszystkie te, dzięki którym Twoje serce niemal wyrwie ci się z piersi. Te naprawdę wyjątkowe. Te, które będziesz chciała pamiętać, gdy będziesz już stara (...)

    Po kilku latach Rune dowiaduje się, że z dnia na dzień ma przeprowadzić się ze Stanów do Norwegii. We łzach para obiecuje sobie, że nigdy nie obdarzą nikogo innego swoim pocałunkiem. Wierzą, że ich związek przetrwa próbę czasu.

    Niestety, po krótkim czasie Poppy przestaje odpowiadać na wiadomości, telefony, maile od Rune. Chłopak ma złamane serce i nie wie, co spowodowało te dziwne zachowanie jego dziewczyny.




    Życie bez Poppy.
    Nie było po wsze czasy.
    Nie było na wieki wieków.
    Nie było już nic.

    Po dwóch latach wraca do Stanów jako zupełnie inny człowiek. Dramat, przez który musiał przejść jako piętnastolatek, odcisnął na nim swoje piętno. Teraz ma obojętny stosunek do swoich bliskich, lubuje się w alkoholu i papierosach, a uśmiech nie gości już na jego twarzy.

    Kiedy po raz pierwszy po dwóch latach widzi Poppy, jego uczucie do niej wraca ze zdwojoną siłą. Musi dowiedzieć się, co sprawiło, że ukochana zerwała z nim kontakt, ale to, czego się dowie, po raz kolejny złamie mu serce.

    Może jesteśmy jak ten wiśniowy kwiat, Rune. Jak spadająca gwiazda. Może kochaliśmy się za mocno, zbyt wcześnie. Może płonęliśmy tak jasno, że musimy zniknąć. (...) Uderzające piękno, nagła śmierć. Nasza miłość, która przyszła, by dać nam lekcję. By pokazać, jak naprawdę jesteśmy zdolni kochać.



    Czy dwójka młodych ludzi, która kochała się od zawsze, podaruje sobie drugą szansę? Co dzieje się z Poppy? Czy miłość w takim młodym wieku może przetrwać tak trudną próbę?

    Okładka, tytuł i opis z tyłu książki zdecydowanie zachęca do zakupienia jej. Historia jest piękna i wzrusza. Nie przeszkadzał mi młody wiek bohaterów. Tillie Cole napisała wspaniałą opowieść. Narracja pierwszoosobowa jest prowadzona zamiennie przez Runego i Poppy, dzięki czemu możemy poznać uczucia i myśli obojga bohaterów. Jednak kilka rzeczy zrobiłabym inaczej. Nie podobało mi się, że dwuletnia rozłąka głównych bohaterów trwa dosłownie na dwóch stronach. To trochę za mało dla mnie, czytelnik nie jest w stanie poczuć tęsknotę Runego za Poppy. Jednak mimo kilku małych szczególików, ta książka pokazuje nam, jak kruche jest życie i że mimo wszystko, musimy cieszyć się nim i doceniać je. Autorka umiejętnie posługuje się przenośnią, a jej porównania Poppy do kwiatu wiśni poruszyły moje serce. Powieść idealna na letni wieczór. Przeczytajcie, aby oderwać się od rzeczywistości. Przeczytajcie, dla rozrywki. "Tysiąc pocałunków" zdobywa trzy kostki czekolady.


    Share
    Tweet
    Pin
    35 komentarze
    Oto historia obłędu, prawdy, utraconych nadziei i upadku. To opowieść o początku zwiastującym koniec i rozpaczliwym końcu będącym początkiem jeszcze większego koszmaru... A może to nic więcej aniżeli sen szaleńca, w który ktoś desperacko pragnął uwierzyć?
    Śmiało, przekonaj się o tym osobiście.
    Jeśli tylko starczy ci odwagi...

    Lisa jest znaną i cenioną aktorką w samym Hollywood. Piękna, szczupła, zabawna, a do tego utalentowana i bogata. Przy swoim boku ma przyjaciółkę, na którą zawsze może liczyć. Lisa wiedzie cudowne życie, ale jak to w książkach bywa, do czasu...

    Znalazłam się po niewłaściwej stronie lustra i boję się, co będzie, jeśli nie znajdę drogi do domu.

    Kiedy po wypadku na planie budzi się w szpitalu, jeszcze nie podejrzewa niczego złego. Dopiero gdy lekarz zwraca się do niej "Sarah", ona sama nie wyczuwa pod palcami swojej blizny, a w odbiciu widzi szare, a nie zielone tęczówki, wie, że ma kłopoty.

    Od tego czasu dziewczyna wiedzie dwa życia w alternatywnych rzeczywistościach, a co najgorsze - przenosi się do nich mimowolnie.

    Ja jestem tobą, a ty jesteś mną
    Nie możemy istnieć obie,
    Więc jedną z nas pochłonie mrok



    Każdy wie, że nie może to długo porwać. Lisa musi rozszyfrować, co się dzieje i zawalczyć o swoje dawne życie. Ale co, jeśli okaże się, że to wszystko jest jedynie chorobą psychiczną uaktywnioną w wyniku stresu po wypadku? Co jeśli Lisa jest po prostu chora?

    Wielkie kuku w główkę, do tego jeszcze alkohol i leki. Ot i cała zagadka. Chryste, weź się w garść, zamiast od razu krzyczeć: SZALEŃSTWO!

    Zaczynając lekturę tej książki, nie przypuszczałam nawet, jak wspaniałe chwile czekają mnie dzięki tej opowieści. Autorka spisała się na medal. Fabuła jest wyjątkowa i oryginalna, wcześniej nie czytałam czegoś podobnego. Wciągnęłam się od prologu, który jest napisany po prostu MISTRZOWSKO, nie przesadzam. Szybko zauważyłam jak zbudowane są zdania - jak gdyby ktoś bardzo starannie wybierał każde słowo, a to przyczyniło się do powstania niezwykłej książki.

    Odczuwałam to, co kłębiło się w głowie głównej bohaterki. Martwiłam się razem z nią. Oszalałam razem z nią. Próbowałam jej pomóc zrozumieć, co się dzieje. Ta książka ma ponad 400 stron, a mnie ciągle było mało. Zakończenie okazało się ogromnym zaskoczeniem, a po dobrnięciu do ostatniej strony wciąż nie mogłam otrząsnąć się z zachwytu. Jakby tego było mało, spójrzcie na okładkę! Czyż nie jest piękna? Ja jestem nią oczarowana. Grafik zdecydowanie spisał się na 6+.

    Nie wiem, jak mam Was przekonać, że mój zachwyt to nie są puste słowa. Jak najszybciej zajrzyjcie do księgarni internetowej, bo "Po złej stronie lustra" miało wczoraj swoją premierę, a na ten tytuł warto wydać każdą złotówkę.

    Gdybym dziś miała wybrać najlepszą książkę, jaką przeczytałam w 2017 r., byłaby to "Po złej stronie lustra". Nie będziecie więc zdziwieni, kiedy napiszę, że nagradzam ten tytuł czterema kostkami czekolady. Emocjonująca, wciągająca, trzymająca w napięciu i zaskakująca - taka jest nowa powieść K. C. Hiddenstorm.

    Dziękuję Oli z bloga "Stan: Zaczytany" oraz autorce - K.C. Hiddenstorm za możliwość przeczytania "Po złej stronie lustra".

    A jaka jest najlepsza przeczytana PRZEZ CIEBIE książka w 2017 roku? Daj znać w komentarzu. :)
    Share
    Tweet
    Pin
    17 komentarze
    Zawsze sądziłam, że pisanie o tańcu jest wyzwaniem, któremu nie każdy pisarz podoła. Czytelnik musi dokładnie wyobrazić sobie każdy ruch tancerzy, dlatego autor ma obowiązek bardzo obrazowego pisania. Tym bardziej chciałam przeczytać "W rytmie passady", aby dowiedzieć się, czy udało się Annie Dąbrowskiej podołać temu trudnemu zadaniu, jakim jest książka o kizumbie.

    Julita ma za sobą traumatyczne wydarzenia, które sprawiły, że wraz z matką przeprowadziła się z Sopotu do Warszawy, odcinając się od dawnego życia. Beztroskie lata pełne śmiechu i zabawy ma już dawno za sobą. Mimo młodego wieku nastolatka zrezygnowała z normalnego życia, ukrywając się za paraliżującym ją strachem.

    Jedno złe wydarzenie nie powinno aż tak bardzo zaważyć na moim życiu. Powinnam odrodzić się na nowo i spróbować zawalczyć o siebie, nim będzie na to za późno...


    Marcel, odwiedzając swoją matkę w szpitalu na oddziale onkologicznym, czuje się coraz gorzej. Nie potrafi pomóc ukochanej mamie. Potrzebuje pieniędzy, aby chociaż uśmierzyć jej ból. To wtedy dzwoni do niego jego przyjaciel Kuba z informacją o konkursie tańca w podziemiach, gdzie do wygrania jest spora gotówka, a on już nawet znalazł Marcelowi tancerkę.

    Marcel próbuje przekonać Julitę do wspólnej nauki kizumby, ale jak namówić dziewczynę, która panicznie boi się jakiegokolwiek dotyku ze strony mężczyzny, do zatańczenia tak seksownego tańca? Tym bardziej że Marcel jest dla niej obcym człowiekiem.

    Skrywała w sobie jakąś tajemnicę, chociaż bardzo nie chciała dać po sobie tego poznać, ale ja dobrze rozpoznałem smutek w jej oczach.

    Kiedy Julita zgadza się na próby kizumby, robi to dla siebie. Chce pokonać swój lęk, ale już pierwszy trening pokazuje, że to nie będzie łatwe. Napady paniki, płacz i wymioty powodują, że zarówno Marcel, jak i Julita tracą jakiekolwiek nadzieje. Jednak po chwili przerwy dalej walczą. Starają się przełamać bariery. I widać tego efekty. Julita powolutku otwiera się na Marcela, darzy go zaufaniem, a jej ruchy stają się odważniejsze.

    Nasza muzyka ukryta jest w tobie, Jula. Podążaj za mną. Usłysz rytm passady, który nosisz w sobie.


    "W rytmie passady" to niezwykła książka. Czytaliście kiedyś opowieść o tańcu? Oglądaliście na pewno, ale czy czytaliście? Pewnie nie. Jak wspominałam na początku tej recenzji, jest to ogromne wyzwanie, ale autorka sprostała temu zadaniu.

    Nie znoszę książek, w których główna bohaterka od lat zmaga się z poważnym problemem, a tu nagle w jej życiu pojawia się przystojniak, który jak za pomocą czarodziejskiej różdżki, w jednej chwili sprawia, że wszystkie zmartwienia dziewczyny znikają. To fikcja literacka, a ja lubię historie, które trzymają się rzeczywistości. Na szczęście Anna Dąbrowska jest inteligentną pisarką i nie trzyma się schematów. Tutaj wyraźnie widać walkę Julity ze swoimi słabościami. Nie jest łatwo. Jeden dotyk Marcela nie sprawił, że dziewczyna nagle się przemogła i została uzdrowiona.

    Jest taki taniec, który nazywa się życiem. Nigdy nie wiesz, jak potoczy się twoja historia.

    Kiedy w "W rytmie passady" nasi bohaterowie tańczą, podają nam tytuł piosenki, którą od razu włączałam, aby jeszcze lepiej wczuć się w akcję i wyobrazić sobie ich ruchy w rytm kizumby.

    Podsumowując "W rytmie passady" to wyjątkowa książka, która nie trzyma się żadnych schematów. Nie sposób poczuć nudę, czytając ją. Ta opowieść rozpala czytelnika do czerwoności i nawet Ci najbardziej oporni, nagle zaczynają myśleć, czy i oni nie spróbowaliby tańczyć. Do tego całkowicie nieprzewidywalne zakończenie, którego zupełnie się nie spodziewałam i nie tak je sobie wyobrażałam. Ta książka jest niespodzianką. Pozytywną niespodzianką. Jak najbardziej zasłużone są cztery kostki czekolady.

    Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Zysk i S-ka.

    Szczęście mierzy się ilością uśmiechów i rytmem bicia naszych serc, przypominającym tempo tańczenia passady.
    Share
    Tweet
    Pin
    23 komentarze
    Marguerite od dziecka ma do czynienia z nauką, jej rodzice są znanymi i utalentowanymi fizykami, a w ich domu roi się od naukowców. Rodzice od lat pracowali nad maszyną mogącą przenosić ludzi do innych wymiarów. Kiedy to się udaje, ktoś zabija ojca Marguerite. Podejrzenie spada na Paula, jednego z ulubionych pomocników fizyka. Paul, wykorzystując maszynę, ucieka do innego wymiaru. Wtedy Marguerite i jej przyjaciel Theo decydują się zacząć poszukania zabójcy, mimo ryzyka zgubienia się wśród innych światów.

    W tym momencie dociera do mnie, że Firebird naprawdę działa. Podróż między alternatywnymi wymiarami jest możliwa. (...) Teorie mamy są prawdziwe. Udowodniłam to, nad czym pracowali moi rodzice. Gdyby tylko tata mógł się o tym dowiedzieć.

    Podróżując z głównymi bohaterami, zwiedzamy futurystyczny Londyn, Rosję za panowania cara Aleksandra V, a także "Salację" - stację oceanograficzną.

    W każdym wymiarze Marguerite, Paul i Theo odgrywają inną rolę i są w innym otoczeniu, ale zawsze natrafiają na swój trop, bo jeśli ktoś jest Ci przeznaczony, odnajdziecie się bez względu na okoliczności. Jednak kto przeznaczony jest Marguerite? Kto zabił jej ojca? Kto kłamie - Paul czy Theo? Komu dziewczyna może ufać?



    Każda Marguerite, którą byłam, była odrębną indywidualnością, z mocnymi i słabymi stronami. Ale wszystkie one były mną, Theo. Nie jestem pewna, czy byłoby w nich cokolwiek, czego nie znalazłoby się we mnie.

    W pewnym momencie maszyna się psuje, a nad dziewczyną wisi groźba utknięcia w jednym z wymiarów, ale to nie jest najgorsze. Sprawy nabierają niekorzystny obrót i Marguerite może podzielić los swojego ojca.

    Każdy wspaniały wynalazek może stać się zagrożeniem dla społeczeństwa, jeśli tylko trafi w niewłaściwe ręce.

    Nie wiem, czy jestem osobą, która potrafi zabić kogoś z zimną krwią. Ale zamierzam to sprawdzić.

    Trudno mi oceniać tę książkę. Ponieważ na 50 stronie dostałam olśnienia, jak może zakończyć się ta książka i cóż... Moje przeczucie się sprawdziło. Czy to oznacza, że jest ona przewidywalna czy że moja kobieca intuicja się spisała na medal?



    Czytając tę książkę, mamy okazję poznać historię, ale i przyszłość. Autorka miała bardzo dobry pomysł na powieść i na pierwszy rzut oka już widać jej ciężką pracę. Opisy są tak szczegółowe (ale nie nudne!), że czujemy się, jakbyśmy byli wraz z główną bohaterką w Rosji za panowania cara. A Londyn w przyszłości może wyglądać właśnie tak, jak pokazuje nam to Claudia Gray.

    Za oryginalną, interesującą fabułę, za bardzo obrazowe opisy miejsc, ale i za nieco przewidywalne zakończenie, "Tysiąc odłamków Ciebie" zdobywa trzy kostki czekolady.

    Share
    Tweet
    Pin
    21 komentarze
    Kiedy Maja i Kamil poznają się zupełnie przypadkowo, od razu ich coś do siebie ciągnie. Nie nazwę tego miłością od pierwszego wejrzenia, ale "chemią" jak najbardziej. Właśnie dlatego Kamil postanowił bliżej poznać dziewczynę, która go tak zafascynowała. A ona? Cóż, stawia pewne ultimatum już na początku ich znajomości - tylko przyjaźń i nic więcej. Kamil nie mógł wiedzieć, w co się pakuje i co to dla niego oznacza...

    Obiecaj mi jedno. (...) Obiecaj mi, że to będzie tylko przyjaźń i niczego więcej nie będziesz oczekiwał.

    Mimo że przyciąganie między tą dwójką jest niezaprzeczalne, to Majka nie chce się angażować, a Kamila doprowadza to do szewskiej pasji, ale nie ma wyboru. Przyjaźń albo nic.



    Nie do końca wiedziała, czego od niej oczekiwał, ale czegokolwiek by te nadzieje dotyczyły, nie mogła ich spełnić. Bardzo chciała, ale nie mogła. Jej życie było jedną wielką niewiadomą i nie mogłam mu niczego dać, niczego obiecać, a tym bardziej pozwolić sobie na zaangażowanie w jakikolwiek związek.

    W końcu Majka nie wytrzymuje napięcia między nimi. Proponuje mu układ - friends with benefits, czyli przyjaciele z korzyściami. Czy to jest dobre rozwiązanie? Dlaczego Majka tak bardzo boi się związków? Czy ta sytuacja nie zniszczy ich przyjaźni?

    Gdzie więc znajdowała się ta granica, która powinna oddzielić to, co przed chwilą zrobili, od ich przyjaźni? Czy coś takiego można w ogóle oddzielić?


    Co sprawia, że nie chcemy się angażować? Jakie smutne doświadczenia trzeba mieć za sobą, by bać się spróbować jeszcze raz? Czy Majka jest w stanie przełamać lęk, który niszczy jej relację z Kamilem? Opowieść o przyjaźni, miłości i obawie, która jest zawsze w pakiecie z tymi uczuciami.

    Maja nie odwzajemnia tego, co ty czujesz - przemawiał do siebie w myślach. Pragnie, lubi - to na pewno, ale nigdy nie da mu tego, czego od niej najbardziej potrzebował.
    W jej życiu wydarzyło się coś tak okropnego, że boi się mu zaufać. Chociaż sama pragnie bliskości, nie zdecyduje się dla niego zaryzykować.


    To już trzecia książka Agaty Czykierdy-Grabowskiej (przeczytajcie recenzje "Jak powietrze" i "Kiedy na mnie patrzysz") i ponownie nie rozczarowałam się. Książka jest długa, ale to rodzaj tej książki, która mogłaby mieć tysiąc stron, a mnie i tak byłoby mało. Historia Majki i Kamila wciąga, jest to temat, po który chętnie sięgną osoby w moim wieku. Nie sposób nie polubić bohaterów. Nie ma żadnych zgrzytów, fabuła nie nudzi ani przez chwilę, wręcz trudno oderwać się od lektury. Bardzo podobał mi się fakt, że akcja ma miejsce w Warszawie, a raz wspomniana jest nawet moja miejscowość! Serdecznie polecam Wam "Wszystkie Twoje Marzenia" bo to idealna opowieść na lato. Cztery kostki czekolady są jak najbardziej zasłużone, bo gdybym chciała to i tak nie mam do czego się przyczepić. :)
    Share
    Tweet
    Pin
    33 komentarze
    Miłość jest piękna, czysta i wyidealizowana, ale tylko wtedy, gdy jest niespełniona. Nie ma wtedy okazji pokazać swojego brzydszego, nieidealnego oblicza: zazdrości, zaborczości, zawodu, zdrady. Kiedy nie oczekujesz i nie spodziewasz się niczego, nic nie może cię zaskoczyć i zranić.

    Opowieść o przeznaczeniu, którego nie da się kontrolować. O sile, która potrafi ściągnąć osoby z drugiego końca świata i sprawić, że ich życie diametralnie się odmieni. O małych rzeczach, które mają ogromny wpływ na nas i naszą przyszłość. O dramatycznych wydarzeniach, które mogą sprawić, że nasze losy będą lepsze. Bo w końcu nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, prawda?

    Karina i Aleksander to dwójka osób z trudną przeszłością. Poznają się przez przypadek. Ona w ulewie zatrzymuje auto, aby pomóc potrąconemu psu. On widząc auto na poboczu, sprawdza co się dzieje. Razem wiozą psa do weterynarza. Już podczas pierwszego spotkania sobie dogryzają. Karina jest tak wzburzona, że wychodzi bez pożegnania. Olkowi jest przykro, że tak zakończyła się ich krótka znajomość, ale nie wie, że to nie było ich ostatnie spotkanie.



    Kiedy Olek spotyka Karinę w klubie, wie, że to jego druga szansa. Zakrada się za nią, kiedy ta wychodzi z Adamem na zewnątrz, który niespodziewanie ją całuje i wyznaje miłość. Olek czuje się dziwnie. Jest wściekły na mężczyznę i zazdrosny o Karinę. Dziewczyna chce wracać do domu, a Aleksander dołącza do niej, mimo że ona znowu denerwuje się o byle co.

    Karina musiałaby wyrazić się bardzo czytelnie i dosłownie, jeśli rzeczywiście nie chciałaby mieć z nim nic do czynienia, Do tego czasu nie miał zamiaru trzymać się od niej z daleka.

    Po kolejnych spotkaniach Karina informuje Aleksandra, że nic z tego nie będzie. Ma za sobą dramatyczne przejścia, dlatego chce trzymać Olka na dystans. Ten jednak akceptuje jej przyjaźń, chociaż oboje pragną czegoś więcej. Karinę powstrzymuje tylko strach.

    Znała się na tyle dobrze, że umiała nazwać to, co właśnie robiła. Uciekała. Znowu. Od dwóch lat uciekała. Od niewygodnych rozmów, kłopotliwych sytuacji, trudnych pytań i skomplikowanych uczuć. Nie krzyczała i nie płakała, jej sposobem na radzenie sobie z tym, co ją spotkało, była ucieczka.



    Spędzając razem czas, Karina się zmienia. Coraz częściej się uśmiecha, otwiera się, mówi mu coraz więcej o sobie. Obecność Kariny również działa na niego korzystnie. Po kilku latach wreszcie nie czuje się samotny i ma dla kogo wstawać z łóżka.

    Nie wiedziała. Skąd mogła wiedzieć, co się dzieje, gdy Aleksander jest blisko niej? Jak się czuje, gdy on na nią patrzy i kiedy się uśmiecha? Właśnie wtedy czuje się "zdrowa". Co będzie, gdy się o niej dowie? Co się stanie, gdy wyjedzie?

    Jeśli nie wierzysz w przeznaczenie, to po przeczytaniu tej książki, to się zmieni. Cała historia jest zaplanowana od A do Z. Tutaj nie ma miejsca na przypadek. Wszystkie wydarzenia są ściśle ze sobą powiązane, jedno ma wpływ na drugie.

    Wzajemnie dogryzanie sobie głównych bohaterów często doprowadzały mnie do śmiechu. Książka jest obszerna, ponieważ zawiera prawie 500 stron, ale tego się nie zauważa, ponieważ wciąga czytelnika od początku i trzyma w napięciu aż do końca.

    Często słyszę, że "a nie przeczytam tej książki, bo jest napisana przez polskiego autora". Kiedyś również tak mówiłam. Uważałam, że to, co polskie jest gorsze, ale to błąd. Książki Agaty Czykierdy-Grabowskiej są niezwykłe. Zakochałam się w jej twórczości. Ale nie tylko ona zaskoczyła udaną powieścią. Inni polscy pisarze również mają się czym pochwalić. Nie skreślajcie jakiejś pozycji, tylko dlatego, że napisana jest przez Polaka. Jedyne co zauważyłam, to fakt, że w polskich książkach można częściej znaleźć chochliki drukarskie, np. literówki. Ale to kwestia korekty, która może jest mniej sprawna, niż za granicą. To jednak nie wpływa w żadnym stopniu na fabułę książki, która przecież jest najważniejsza. Dajcie szansę polskim autorom.

    "Kiedy na mnie patrzysz" za perfekcyjne dopracowanie każdego szczególiku, za bohaterów, których nie da się nie lubić, za fabułę, która bawi, wzrusza i buduje napięcie, zdobywa cztery kostki czekolady. 

    – Otwórz oczy – szepnął jej do ucha. – Spójrz na mnie, patrz na mnie. – Przytrzymał jej brodę kciukiem i palcem wskazującym. – Kiedy na mnie patrzysz, wiem, że żyję, wiem, że istnieję.

    W sobotę będziecie mogli przeczytać na moim blogu recenzję najnowszej (trzeciej już) książki Agaty Czykierdy-Grabowskiej. Sprawdźcie, czy ta autorka w końcu mnie czymś rozczarowała.

    W komentarzach dajcie znać, jaki Wy macie stosunek do twórczości polskich autorów.
    Share
    Tweet
    Pin
    22 komentarze
    17 lat. Tyle Maddy spędziła w zamknięciu. Biały, sterylny pokój. Filtr powietrza. Żadnego dotyku. Żadnych obcych. Nauka online. Jedyny kontakt z ludźmi miała ze swoją matką i pielęgniarką. Jedyny kontakt ze światem miała dzięki książkom. Takie życie zgotowała jej choroba. Alergia prawie na wszystko. Wyjście na zewnątrz mogłoby ją zabić. Maddy to rozumiała, akceptowała. Po tylu latach po prostu pogodziła się z losem. Bo jak tęsknić za czymś, czego się nigdy nie poznało?

    Moje schorzenie jest bardzo rzadkie, ale dobrze znane. To forma ciężkiego złożonego niedoboru odporności, większość ludzi zna je jako chorobę chłopca z bańki.



    W skrócie - mam alergię na cały świat. (...) Nikt nie wie jaki czynnik wywołuje chorobę, wszyscy jednak dobrze znają konsekwencje. Według tego, co mówi moja mama, prawie umarłam jako niemowlę. I dlatego jestem uwięziona w domu. Nie wyszłam z niego od siedemnastu lat.

    Kiedy do sąsiedniego domu wprowadza się nowa rodzina, Maddy jeszcze nie wie, jak bardzo to na nią wpłynie. Chłopak z sąsiedztwa jest pełen życia. Biega, skacze, staje na głowie, żyje pełną piersią. Maddy zazdrości mu i pragnie go poznać. Kiedy on przychodzi do domu dziewczyny, jej matka każe mu odejść. Maddy nie jest zdziwiona. Nikt poza pielęgniarką nie ma wstępu. Wtedy zaczyna się kontaktować z Ollym mailowo.

    Myślę o Ollym, odkażonym i czekającym, aż przyjdę. On jest zupełnym przeciwieństwem mojego pokoju. Nie jest bezpieczny. Ani znajomy. I cały czas pozostaje w ruchu.
    Jest największym ryzykiem, jakie podejmuję w życiu.

    Olly pokazał jej prawdziwe życie. Był jej oknem na świat. Maile szybko stały się uzależnieniem a chłopak kimś więcej niż przyjacielem.

    Niemal żałuję, że go poznałam. Jak mam teraz wrócić do dawnej rzeczywistości, w której każdy dzień ciągnie się z okrutną i niekończącą się powtarzalnością? 



    Jak wiele jesteś w stanie poświęcić dla miłości? Czy mógłbyś zaryzykować własne życie dla drugiej osoby? Jak byś zareagował, gdyby okazało się, że twoje życie to jedno wielkie kłamstwo, a ty zmarnowałeś 18 lat?

    Bezpieczeństwo to nie wszystko, życie nie polega jedynie na oddychaniu.

    Ta książka jest niesamowita. Każdy musi ją przeczytać. To nie romans. To historia choroby, poświęceń i miłości matczynej tak silnej, że aż przerażającej. 

    "Ponad wszystko" nauczy cię doceniać własne życie. Pozwoli Ci spojrzeć na świat inaczej niż dotychczas. Cztery kostki czekolady to za mało dla tej książki. Obowiązkowa lektura dla każdego, bez względu na wiek.

    Tę książkę przeczytałam już jakiś czas temu. 9 czerwca do kin wchodzi ekranizacja "Ponad wszystko", dlatego postanowiłam przypomnieć sobie i zachęcić Was do zapoznania się z tą historią. Zaciekawiła Was ta historia? Sięgniecie po książkę, czy po film, a może po oba? Dajcie znać w komentarzach. :)

    Przypominam o trwającym na fanpage bloga KONKURSIE, gdzie do wygrania jest "Chłopak, który zakradał się do mnie przez okno".
    Share
    Tweet
    Pin
    38 komentarze
    Nowsze Posty
    Starsze Posty

    Bookstagram

    Polecany post

    Wydane w Polsce książki z zestawień Goodreads

    Od 2022 roku z niecierpliwością czekam na nowe zestawienie najlepszych romansów według Goodreads. W lutym 2022 roku pojawiła się lista 64 na...

    Wybierz coś dla siebie

    • Kalendarze/dzienniki (4)
    • Kryminał/sensacja/thriller (38)
    • Literatura dla dzieci (2)
    • Literatura fantastyczna (40)
    • Literatura historyczna (14)
    • Literatura kobieca (232)
    • Literatura młodzieżowa (90)
    • Literatura piękna (1)
    • Literatura współczesna (7)
    • Literatura świąteczna (14)
    • Patronat (29)
    • Poezja (4)
    • Reportaż (1)
    • artykuł (15)
    • cytaty (23)
    • hate-love (18)
    • wywiad (4)

    Najpopularniejsze

    • Bookstagram. Jak zacząć?
      2 października 2018 roku minął rok odkąd prowadzę bookstagrama. Zakładając konto na Instagramie, nie przypuszczałam, że osiągnie ono tak ...
    • Zostawiłeś mi tylko przeszłość
      (...) wiedz, że mi przykro, ale nie bądź na mnie zły, że znowu to wszystko przeżywam. Zostawiłeś mi tylko przeszłość. Tak to się wszyst...
    • Karminowe serce
      Czasami, kiedy wszystkie drogi prowadzą donikąd, ucieczka wydaje się jedynym rozwiązaniem. Brakuje słów, żeby wytłumaczyć to, co było. Br...

    Archiwum

    • ►  2025 (3)
      • ►  lutego (3)
    • ►  2024 (27)
      • ►  listopada (3)
      • ►  października (4)
      • ►  września (5)
      • ►  sierpnia (1)
      • ►  lipca (4)
      • ►  czerwca (1)
      • ►  maja (2)
      • ►  kwietnia (1)
      • ►  marca (2)
      • ►  lutego (3)
      • ►  stycznia (1)
    • ►  2023 (25)
      • ►  listopada (2)
      • ►  października (2)
      • ►  września (5)
      • ►  sierpnia (1)
      • ►  lipca (1)
      • ►  czerwca (4)
      • ►  maja (1)
      • ►  marca (3)
      • ►  lutego (4)
      • ►  stycznia (2)
    • ►  2022 (42)
      • ►  listopada (4)
      • ►  października (5)
      • ►  września (3)
      • ►  sierpnia (4)
      • ►  lipca (5)
      • ►  czerwca (2)
      • ►  maja (4)
      • ►  marca (3)
      • ►  lutego (8)
      • ►  stycznia (4)
    • ►  2021 (51)
      • ►  grudnia (9)
      • ►  listopada (4)
      • ►  października (1)
      • ►  września (3)
      • ►  sierpnia (1)
      • ►  lipca (4)
      • ►  czerwca (3)
      • ►  maja (6)
      • ►  kwietnia (3)
      • ►  marca (4)
      • ►  lutego (8)
      • ►  stycznia (5)
    • ►  2020 (71)
      • ►  grudnia (5)
      • ►  listopada (3)
      • ►  października (10)
      • ►  września (12)
      • ►  sierpnia (1)
      • ►  lipca (4)
      • ►  czerwca (5)
      • ►  maja (2)
      • ►  kwietnia (5)
      • ►  marca (13)
      • ►  lutego (10)
      • ►  stycznia (1)
    • ►  2019 (55)
      • ►  grudnia (1)
      • ►  listopada (6)
      • ►  października (2)
      • ►  sierpnia (6)
      • ►  lipca (7)
      • ►  czerwca (4)
      • ►  maja (5)
      • ►  kwietnia (8)
      • ►  lutego (15)
      • ►  stycznia (1)
    • ►  2018 (85)
      • ►  grudnia (4)
      • ►  listopada (6)
      • ►  października (6)
      • ►  września (9)
      • ►  sierpnia (4)
      • ►  lipca (19)
      • ►  czerwca (5)
      • ►  maja (8)
      • ►  kwietnia (8)
      • ►  marca (6)
      • ►  lutego (6)
      • ►  stycznia (4)
    • ▼  2017 (65)
      • ►  grudnia (7)
      • ►  listopada (7)
      • ►  października (4)
      • ►  września (5)
      • ►  sierpnia (4)
      • ►  lipca (9)
      • ▼  czerwca (8)
        • Ósmy kolor tęczy
        • Tysiąc pocałunków
        • Po złej stronie lustra
        • W rytmie passady
        • Tysiąc odłamków Ciebie
        • Wszystkie Twoje Marzenia
        • Kiedy na mnie patrzysz
        • Ponad wszystko
      • ►  maja (5)
      • ►  kwietnia (4)
      • ►  marca (4)
      • ►  lutego (4)
      • ►  stycznia (4)
    • ►  2016 (21)
      • ►  grudnia (4)
      • ►  listopada (8)
      • ►  października (9)
    Facebook Instagram Pinterest

    Created with by ThemeXpose | Distributed By Gooyaabi Templates