Obsługiwane przez usługę Blogger.
  • STRONA GŁÓWNA
  • O AUTORCE
  • SPIS RECENZJI
  • WSPÓŁPRACA
  • MÓJ BOOKSTAGRAM
  • PATRONATY
  • ARTYKUŁY
    • Wizyta w studio Harry'ego Pottera
    • Co podarować książkoholikowi na święta?
    • Bookstagram - jak zacząć?
    • 21 ulubionych książek na 21 urodziny
    • Podróż z książką
    • Czytelnicy polecają świąteczne książki
    • Blogerzy polecają świąteczne książki
    • Jak poradzić sobie z lekturami szkolnymi?
    • Co blog zmienił w moim życiu?
    • O BOOKSTAGRAMIE
    • CYTATY
    Facebook Instagram Pinterest

    Książki Dobre Jak Czekolada | blog z recenzjami książek

    Wredny szef Katarzyna Rzepecka

    "Wredny szef" na początku niczym nie zaskoczył. Ile to już było książek, które rozpoczęły się dokładnie w ten sam sposób? Młoda kobieta odkrywa zdradę swojego chłopaka i spędza wieczór w klubie, aby odreagować i zapomnieć. Przygoda na jedną noc, chociaż nie jest w jej stylu, pomaga jej ponownie poczuć się pożądaną. Nieznany mężczyzna okazał się idealnym partnerem w łóżku, ale nie oczekują od siebie niczego więcej. Rozchodzą się i zapominają.

    Niestety jakiś czas później Karolina otrzymuje pracę marzeń. A jej szefem jest nie kto inny jak właśnie jej jednonocna przygoda.

    Jak widzicie, nie jest to nic nowego czy odkrywczego. Ale autorka nadała temu własny charakter i sprawiła, że schematyczna historia przestała być banalna.

    Po pierwsze postacie były bardzo dobrze nakreślone. Nie mamy tu do czynienia z głupiutką dziewczyną i zaborczym szefem. Ich charaktery są rozbudowane, co doceniam, bo coraz częściej w literaturze kobiecej pomija się opis psychiki postaci, aby pozostawić więcej miejsca na zachwyty nad wyglądem zewnętrznym.

    Miłość wymaga pracy. Wymaga tego, żebyśmy sami od siebie wymagali. Byśmy na chwilę się zatrzymali i zrobili sobie rachunek sumienia. Szczerze porozmawiali.

    Akcja książki rozpoczyna się w styczniu 2020 roku. Pojawia się tam wątek pandemii, do którego początkowo nie byłam przekonana. Nie dlatego, że Katarzyna Rzepecka źle go poprowadziła, ale dlatego, że ja jeszcze sceptycznie podchodzę do motywu pandemii w powieściach. Pojawia się on coraz częściej, ale moim zdaniem jest to dość ryzykowny ruch. Czytanie traktujemy jako ucieczkę od rzeczywistości, a koronawirus w książce przypomina nam o realiach trudnych czasów, w jakich żyjemy. Oczywiście będzie się pojawiać coraz więcej książek, filmów, a nawet piosenek odnoszących się do obecnej sytuacji, ale te pierwsze zawsze muszą liczyć się z tym, że nie każdemu odbiorcy się to spodoba.

    W pierwszej chwili zniechęcił mnie wątek pandemii we "Wrednym szefie", ale ostatecznie autorka świetnie go wykorzystała i stał się kluczowy dla relacji głównych bohaterów. Nie miałam powodów do narzekania.

    Naprawdę wierzysz w bajki o tym jedynym? To wymysł człowieka, który chyba chciał poczuć się lepiej po jakimś rozstaniu (...) Nie ma czegoś takiego jak jedyna miłość, no bo jak niby miałoby to być? Przecież wielu ludzi nie miałoby szansy znaleźć swojej pary. Łączy nas chemia. A gdy ona już jest, to mamy zaczątek. Potem wszystko zależy od nas samych. Jeżeli nie dbamy o uczucie, to wszystko spowszednieje (...) Dlatego tak ważne jest, aby pielęgnować relację. W każdym związku zdarzają się lepsze i gorsze dni. Przychodzą chwile zwątpienia. Ale tak jest nawet z rzeczami materialnymi, bo jeżeli coś niszczeje, w końcu się psuje.

    "Wredny szef" to kolejna z książek, która zaciekawiła mnie nie tylko głównymi postaciami, ale również drugoplanowymi. Z przyjemnością przeczytałabym drugi tom o bracie Karoliny, ponieważ autorka wzbudziła zainteresowanie czytelnika tą postacią.

    Podusmowując - nie spodziewałam się niczego wybitnego i początek sugerował, że będzie to kolejna schematyczna historia. Na szczęście z każdym rozdziałem autorka rozwijała skrzydła i dodawała powieści swój własny styl. Zaskoczeniem była nie tylko pandemia, ale i niespodzianka czekająca na czytelników pod koniec książki. Nie będę zdradzać, co to było, aby nie odebrać Wam radości z czytania.

    "Wrednego szefa" nagradzam czterema kostkami czekolady i gorąco zachęcam Was do przeczytania tej powieści.


    Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Niezwykłemu.

    Poniżej sprawdzisz, gdzie kupisz "Wrednego szefa" w najlepszej cenie.
    Share
    Tweet
    Pin
    3 komentarze

     

    Niespokojne niebo Charlotte Link

    "Niespokojne niebo" to trzeci i ostatni tom sagi historycznej. Jeśli nie czytaliście poprzednich tomów ("Czas burz", "Dziki łubin"), to poniższa recenzja może zdradzić Wam zbyt wiele.

    Saga "Czas burz" rozpoczyna się przed I wojną światową. Wtedy Felicja jest nastolatką. Z każdym kolejnym rozdziałem poznajemy losy tej kobiety, jej rodziny, znajomych. A to wszystko na tle wydarzeń historycznych, które autorka opisuje w taki sposób, że czytelnik nie jest znudzony, a zafascynowany.

    Trzeci tom, czyli "Niespokojne niebo", to już lata 70-90 i czas starości Felicji. Nadeszła pora wycofania się ze sceny głównej i przekazania pałeczki młodemu pokoleniu.

    Czytelnik może odnieść wrażenie, że Felicja była tak niezwykłą osobą, że na jej potomkach leży zbyt duża presja. Dobrze wiedzą, że ich babka przeszła przez wiele trudnych sytuacji, ale poradziła sobie z nimi. Tymczasem oni mają łatwiejsze życie. Nie zaznali biedy, sytuacja polityczna nie jest idealna, ale jest o wiele spokojniejsza niż lata temu. A mimo to życie ich nie oszczędza. Każdej ich decyzji towarzyszy lęk, jak skomentuje to Felicja.

    Tylko na nieszczęście kolejne pokolenia nie są już tak silne, solidne i pracowite. Ale coś takiego wydarza się w wielu rodzinach. Zawsze trafia się ktoś tak fantastyczny, że przez następne sto lat paraliżuje wszystkich, którzy usiłują mu dorównać!

    Wydaje mi się, że tak jak Felicja powoli wycofuje się i przygotowuje miejsce dla swojej wnuczki Alexy, tak Charlotte Link stopniowo zmniejsza rolę Felicji, a więcej opowiada nam o Alexandrze. Kobieta, która nie do końca wie, czego chce. Która nie robi niczego z myślą o sobie. Podjęła w życiu kilka złych decyzji, a one rzucają teraz cień na jej obecny los. Utknęła w związku, którego nie chciała. Ta relacja trochę przypomina złotą klatkę, w którą zamknięto Alexandrę. Czy kobieta odważy się zaryzykować? Czy zacznie podejmować własne decyzje? A może rola następcy babki ją przerośnie?

    Uwierzcie mi, że kiedyś bym nie pomyślała, że będą mnie interesować takie historie. A jednak. Do pierwszego tomu podchodziłam z lekką rezerwą, ale szybko przekonałam się, że to coś dla mnie. A teraz? Nie mogę uwierzyć, że to już zakończenie tej znakomitej trylogii. 

    (...) pani matka ma skłonność do zamiatania problemów pod dywan (...) A im więcej kurzu się tam zbiera, tym piękniejszy musi być dywan.

    Charlotte Link z każdym kolejnym tomem lepiej radziła sobie z opisywaniem relacji między bohaterami. Pamiętam, że czytając pierwszą część, miałam zastrzeżenia, bo brakowało mi uczuć. Wszystko to było takie beznamiętne. A w "Niespokojnym niebie" aż iskrzy między Alexą a... Tego nie będę zdradzać. :)

    Zachęcam Was do zapoznania się z sagą "Czas burz", ponieważ to świetna okazja, by spojrzeć na wydarzenia historyczne z innej perspektywy. Zapewniam, że wbrew pozorom nie będziecie się nudzić.

    Trzeci tom nagradzam 3 kostkami czekolady.


    Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Znak.

    Premiera "Niespokojnego nieba" zaplanowana jest na 27 stycznia.

    Poniżej sprawdzisz, gdzie kupisz recenzowaną książkę w najlepszej cenie.
    Share
    Tweet
    Pin
    2 komentarze
    Cytaty z książek

    Zapraszam Was na jedenastą już część moich ulubionych cytatów z książek. Znajdziecie tutaj cytaty o miłości, o przyjaźni, a także zupełnie inne.

    Tak naprawdę, upominam samą siebie, ledwie się znamy - na tyle, by wymieniać uśmiechy i przelotne uwagi, niczym gwiazdy z sąsiednich galaktyk mrugające w swoją stronę przez bezkresne połacie nieba.
    Nas Dwoje

    Rozumiem, dlaczego mówi się, że niewiedza jest błogosławieństwem. Bo gdyby okazało się, że moja śmierć jest bliska, brutalna albo i taka, i taka, wiem, że nie potrafiłabym żyć z tym lękiem.
    Nas Dwoje

    Bo miłość to nie tylko łatwe wybory, proste rozwiązania - to również ciężka praca i trudne decyzje, ofiary, których tak naprawdę wcale nie chce się ponosić.
    Nas Dwoje

    - Śmierć pewnie tak działa. Sprawia, że człowiek dokonuje inwentaryzacji. Wciska "pause".
    (...)
    - Byle tylko nie zapomnieć, żeby w pewnym momencie znowu wcisnąć "play".
    Nas Dwoje

    Życie bez zmian zawsze wydawało mi się jakieś bezpieczniejsze. To trochę tak, że jeśli nie podążasz za marzeniami, nie poczujesz się źle, jeśli nigdy ich nie spełnisz.
    Nas Dwoje

    Wciąż mieszkam w miasteczku, w którym się urodziłam, a tymczasem gdzieś tam jest szeroki świat - pulsujący możliwościami, gdy tak krąży sobie wokół Słońca.
    Nas Dwoje

    Ona z kolei sądzi, że ja boję się życia, wycofuję się i chowam w kącie, mrugając niepewnie, kiedy padnie na mnie promień słońca. I pewnie ma rację.
    Nas Dwoje

    Ludzie zbyt łatwo z siebie rezygnowali, zbyt chętnie pielęgnowali niechęć i urazy, zamiast wyrwać je niczym chwasty i skupić się na walce o to, co dobre, ciepłe, chociaż nie zawsze łatwe do zdobycia.
    Gwiazdka pełna życzeń

    Miłość była magią, bo tylko ona potrafiła sprawiać tyle samo bólu, co dawać radości, i czynić człowieka zupełnie bezbronnym wobec siły i pragnienia jej odczuwania.
    Gwiazdka pełna życzeń

    - Zmiana to pocałunek po ciemku. Róża na śniegu. Dzika droga w wietrzną noc (...)
    - W ciemnościach żyją potwory. Róże umierają na śniegu. Dziewczyny gubią się na dzikich drogach (...)
    Przyrodnia siostra

    Wyświetl ten post na Instagramie.

    Post udostępniony przez Karolina | BOOKSTAGRAM (@ksiazkidobrejakczekolada) Lis 6, 2020 o 10:02 PST


    Nie wiedziała, że dobrze mieć silną wolę, ponieważ ciągle słyszała, że to coś okropnego. Wszyscy mówili jej, że dziewczyna z silną wolą źle skończy. Powtarzali, że wolę dziewczyny należy nagiąć do życzeń tych, którzy wiedzą, co jest dla niej najlepsze.
    Przyrodnia siostra

    Książki historyczne twierdzą, że to królowie, diukowie i generałowie wywołują wojny. Nie dawaj temu wiary. My je zaczynamy - ty i ja. Za każdym razem, gdy się odwracamy, jesteśmy cicho, nie mieszkamy się i zachowujemy grzecznie. To, co złe, tchórzostwo to pójście na łatwiznę. Robisz to szybko. Zostawiasz za sobą. Mówisz sobie, że już minęło. Odchodzisz pośpiesznie. Koniec sprawy.
    Przyrodnia siostra

    Brzydka dziewczyna to za duża obraza. Wierz mi, jestem stara i wiele widziałam. Widziałam nieuczciwą dziewczynę, która ukradła bajońską sumę w klejnotach. Darowano jej, bo się uroczo uśmiechała. I agresywną dziewczynę rabującą z bronią karety, która wyszła z więzienia, bo miała długie czarne rzęsy. I zabójczynię, która uniknęła szubienicy dzięki wydatnym ustom oraz dołeczkom w policzkach. Sędzia zakochał się w niej po uszy. Ale brzydula? Dziecko, świat jest stworzony dla mężczyzn. Brzydkiej dziewczynie nigdy się nie wybacza.
    Przyrodnia siostra

    Zapragnęłam zagiąć czasoprzestrzeń. Zestawić ze sobą ten moment i tamten, w którym przez niego straciłam całą pewność siebie. Nie poddawaj się - chciałam powiedzieć swojej młodszej wersji. Nie pozwól, żeby czyjaś opinia zachwiała twoim poczuciem wartości. Słuchaj zdania tych, którzy cię kochają.
    Co powiesz na spotkanie?

    Kiedy potrzebuje cię przyjaciel, zatrzymujesz świat.
    Co powiesz na spotkanie?

    Znali dobrze swoje pragnienia.
    Były ich kompasem we wspólnej podróży przez życie.
    Pragnienia

    Mimo młodego wieku znali życie na tyle dobrze, by wiedzieć, że nie można igrać z uczuciami. Skrzywdzeni, poturbowani złymi wyborami, chcieli mieć pewność, że to, co się między nimi rodzi, jest naprawdę wyjątkowe.
    Pragnienia

    Odpychałam ludzi, którzy za bardzo się zbliżali, bo cholernie się bałam, że ich skrzywdzę, gdy mój czas się skończy. Natomiast w momencie, kiedy ta chwila miała niebawem nastąpić, niczego bardziej nie pragnęłam, niż mieć u boku ukochaną osobę.
    Miłosny blef

    Jednego nauczyłam się o życiu: nie jest próbą generalną.
    Dziewczyna z Neapolu

    To ciało jest nieadekwatną skorupą, nie odzwierciedla silnej, pewnej siebie osoby, którą jestem w środku. Mimo tego, co się stało, tkwi we mnie cząstka, która wie, że to nie powinno mieć znaczenia. Wie, że nieważne, jaki noszę rozmiar, pozostaję tak samo bystra, ambitna, życzliwa i hojna.
    Zablokowany rzut


    Poznaj wszystkie moje ulubione cytaty z książek:
    Część I
    Część II
    Część III
    Część IV
    Część V
    Część VI
    Część VII
    Część VIII
    Część IX
    Część X
    Część XI
    Część XII
    Część XIII
    Część XIV
    Część XV
    Część XVI
    Część XVII
    Część XVII
    Część XVIII
    Część XIX
    Część XX
    Część XXI
    Część XXII
    Część XXIII
    Share
    Tweet
    Pin
    1 komentarze

    Love-Hate, Hate-Love, Anna Wolf

    Kto mnie zna, wie, że uwielbiam wątek hate-love, więc jak mogłabym przejść obojętnie obok książki "Love-hate, hate-love"?

    Oglądaliście film "Och, życie"? Czytając powieść Anny Wolf, od razu miałam przed oczami tę historię. Mel i Nicka w młodości łączyło uczucie, ale los sprawił, że musieli się rozstać. On obwinia ją, ona jego. Najrozsądniej byłoby zejść sobie z oczu, niestety nie jest to możliwe. Brat Nicka poślubił siostrę Mel, więc spotykają się co kilka lat na uroczystościach rodzinnych.

    Spotkania te są pełne jadu, ponieważ oboje są dla siebie okrutni i nie szczędzą sobie przykrych słów. Tym razem nie jest inaczej. Kolejna rocznica ślubu ich bliskich sprawia, że ich drogi ponownie się krzyżują.

    To wtedy dochodzi do tragicznego wypadku, w którym ginie siostra Mel i brat Nicka. Dzieci mogą zostać pod opieką tej dwójki, tylko jeśli wezmą ślub.

    Mel i Nick stają przed trudnym wyborem. Jeśli zgodzą się na małżeństwo dla dobra dzieci, czy nie pozabijają się pierwszego dnia?

    Byłam pozytywnie nastawiona do tej historii, ale czekało mnie rozczarowanie.

    Historia wciąga, ale jest pełna dość absurdalnych zdarzeń. Główna bohaterka ciągle mdleje. Zarówno Mel, jak i Nick, uwielbiają niedopowiedzenia, które powodują mnóstwo konfliktów. Wielokrotnie kwestionowałam ich zachowanie, które wydawało mi się zupełnie bezsensowne. Co więcej - mężczyzna kilkukrotnie prosi o rozmowę na poważny temat, by za chwilę stwierdzić, że jednak jest to nieistotne.

    Kolejny wątek, który moim zdaniem był potraktowany po macoszemu to żałoba dzieci, a raczej dziecka, bo synek był zbyt mały, aby zapamiętać rodziców. Ale dziewczynka miała 4 lata, więc powinna tęsknić za rodzicami. Tymczasem po płaczu przy tłumaczeniu, co stało się z jej mamą i tatą, nie powrócono do tego tematu. W dodatku 4-latka w naprawdę krótkim czasie zaczęła mówić do rodziców chrzestnych "mamo" i "tato". Wydaje się to zbyt idealne, aby było prawdziwe.

    Najciekawsza jest jednak narracja. Autorka zdecydowała się na trzecioosobową, ale to w moim odczuciu wyszło to dość nieudolnie. Jedno zdanie odnosi się do Nicka, kolejne zaś do Mel. Uwierzcie, że po kilku takich szybkich zmianach można się zagubić.

    Miałam też zastrzeżenia do korekty. Wyłapałam kilka błędów stylistycznych, które nie powinny mieć miejsca.

    Podsumowując - niestety nie uważam "Love-hate, hate-love" za udaną książkę, ale biorąc pod uwagę liczne pozytywne opinie i wysoką ocenę na Lubimy Czytać, jestem świadoma, że niewiele osób podzieli moje zdanie.

    Ode mnie jedna kostka czekolady.
    Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Niezwykłemu.

    Poniżej możecie sprawdzić, gdzie kupicie tę książkę w najlepszej cenie.
    Share
    Tweet
    Pin
    1 komentarze

    "Zablokowany rzut" Kennedy Ryan seria Obręcze


    "Zablokowany rzut" tom serii "Obręcze", którą poznaliśmy na początku tego roku dzięki "Ryzykownemu rzutowi". Jak dobrze pamiętacie, byłam zachwycona tą książką i wiedziałam, że sięgnę po kolejne części. "Zablokowany rzut" co prawda opowiada o bracie głownej postaci z "Ryzykownego rzutu", więc teoretycznie można czytać bez znajomości pierwszego tomu, ale odradzam to rozwiązanie. Po pierwsze: w ten sposób trochę sobie zaspoilerujecie. Po drugie: "Ryzykowny rzut" warto przeczytać, więc nie odbierajcie sobie tej przyjemności.

    Cały czas pozostajemy w temacie koszykówki, co bardzo mnie cieszy, ponieważ nie jest to popularny sport w książkach. Najczęściej spotykam się z hokeistami w powieściach, ewentualnie bohaterowie grają w piłkę nożną. A tutaj taka miła odmiana.

    Jared i Banner zaprzyjaźnili się na studiach. On przystojny i popularny. Ona - schowana za obszernymi ubraniami, niezwykle zdolna studentka. Razem spędzają czas na nauce. Banner dostaje szansę wyjazdu na staż do Nowego Jorku, więc przyjaciele spędzają ostatnią noc razem. Noc, która stała się ich koszmarem i zniszczyła ich relację.

    Prawie dekadę później ich ścieżki ponownie się przecinają. Oboje pracują jako agenci gwiazd sportu, są dla siebie konkurencją. Okazuje się, że chemia i napięcie między nimi nie wygasły pomimo upływu czasu. Jared zamierza odzyskać zaufanie Banner. Banner zamierza go ignorować.

    Co wydarzy się dalej?

    To ciało jest nieadekwatną skorupą, nie odzwierciedla silnej, pewnej siebie osoby, którą jestem w środku. Mimo tego, co się stało, tkwi we mnie cząstka, która wie, że to nie powinno mieć znaczenia. Wie, że nieważne, jaki noszę rozmiar, pozostaję tak samo bystra, ambitna, życzliwa i hojna.

    "Ryzykowny rzut" zaskoczył mnie, bo spodziewałam się jedynie romansu, a dostałam głęboką historię z przekazem. Tym razem nie było inaczej. "Zablokowany rzut" opowiada historię Banner, która całe życie walczyła ze swoimi kompleksami. Owszem, teraz staje przed tłumem kobiet i wygłasza motywujące przemówienia, ale kiedyś ukrywała się pod workowatymi ubraniami. To nie przyszło samo. Musiała powalczyć o siebie, a wciąż nie jest idealnie. Uważam, że jej postać będzie inspiracją dla wielu czytelniczek. Autorka pokazuje nam też, jak wygląda codzienność kobiet w zawodach zdominowanych przez mężczyzn. Uświadamia, że nie jest łatwo, ale udowadnia też, że nie jest to niemożliwe, żebyśmy były równe płci męskiej.

    Jestem zachwycona sposobem, w jaki Kennedy Ryan buduje napięcie. Chemia między bohaterami była wręcz namacalna, przy każdym ich spotkaniu przeskakiwały iskry. Jestem dodatkowo usatysfakcjonowana, bo znalazłam tutaj wątek hate-love, który bardzo lubię.

    Książka jest obszerna, ale czytałam ją błyskawicznie, bo nie mogłam się oderwać. Chciałam dla tego tytułu zarwać nockę, a to nie zdarza się często. Ryan jest odkryciem tego roku i nie mogę się doczekać trzeciego tomu serii "Obręcze", ale także innych jej książek. Uważam, że pisarka ta ma ogromny talent i warto mieć na uwadze jej nazwisko, bo jeszcze może namieszać na rynku literackim. Dlatego czym prędzej nadrabiajcie jej powieści. :)

    Ode mnie oczywiście cztery kostki czekolady. Dodam też, że seria "Obręcze" na pewno trafi na listę najlepszych książek 2020 roku według mnie.
    Poniżej sprawdzisz, gdzie kupisz "Zablokowany rzut" w najlepszej cenie.
    Share
    Tweet
    Pin
    No komentarze
    Małe sekrety Jennifer Hillier

    Marin popełniła jeden błąd, który zrujnował jej dotychczasowe życie - wypuściła dłoń swojego czteroletniego synka. Podczas przedświątecznych zakupów wszędzie panował tłok, a ona musiała napisać smsa, brakowało jej wolnej dłoni, więc puściła synka i kazała mu się trzymać blisko.

    Chwilę później Sebastiana nigdzie nie ma. Monitoring zarejestrował moment porwania - dziecko z uśmiechem odeszło w towarzystwie osoby przebranej za Świętego Mikołaja. Każde dziecko zaufałoby tak ubranej osobie.

    Tego dnia idealne życie Marin rozsypuje się w drobny mak. Choć jest cenioną fryzjerką gwiazd, odnosi sukcesy, ona i jej mąż zarabiają fortunę - to wszystko straciło znaczenie w chwili zniknięcia synka. To było ich upragnione dziecko, o które starali się wielokrotnie, ale za każdym razem dochodziło do poronienia. Sebastian był ich cudem.

    Chociaż poszukiwania dziecka są bardzo nagłośnione, nie przynoszą rezultatu. Nawet nagroda w wysokości miliona dolarów nie pomaga w odnalezieniu Sebastiana.

    Szesnaście miesięcy później Marin próbuje jakoś funkcjonować. Uczęszcza na spotkania grupy rodziców zaginionych dzieci, niedawno wróciła do pracy. Jest to jedynie namiastka normalności. W dodatku między nią a jej mężem z dnia na dzień rośnie dystans. Praktycznie ze sobą nie rozmawiają.

    To wtedy Marin dostaje od życia ostateczny cios - prywatna detektyw, która zajmuje się poszukiwaniem Sebastiana, odkrywa, że mąż Marin ją zdradza.

    Do czego będzie zdolna Marin, aby uratować swoje małżeństwo?

    Do czego doprowadzą skrywane małe sekrety?

    Po thrillery sięgam, kiedy robi mi się za słodko od romansów. Lubię przeczytać coś innego, aby nie znudzić się jednym gatunkiem. Nie lubię jednak krwawych książek, pełnych przemocy i agresji. Wolę skupić się na rozszyfrowaniu zagadki przygotowanej przez autora książki.

    "Male sekrety" to książka, która szybko wciąga i trzyma w napięciu. Cała historia przepełniona jest smutkiem i żalem po stracie dziecka. Czytelnik jest świadkiem kryzysu w życiu bohaterów. Autorka świetnie oddała emocje Marin, która się zagubiła i nie potrafi się pozbierać. Każdego dnia towarzyszą jej wyrzuty sumienia, każdego dnia obawia się telefonu od detektywa z informacją o odnalezieniu martwego ciała synka.

    Przyznam, że ciekawą postacią jest też kochanka męża Marin. Młoda, o idealnym ciele, popularna na Instagramie i z różowymi włosami nie może bardziej różnić się od Marin.

    Czytelnik może mieć problem z polubieniem bohaterów "Małych sekretów", bo każdy z nich ma coś na sumieniu. Łatwiej nam się czyta książkę, w której szybko obdarzamy sympatią główne postacie, a w tym przypadku nawet Marin jest trudną do polubienia osobą.

    Na początku fabuła nie do końca do mnie przemawiała. Porwanie dziecka, mąż, który nie jest święty i kryzys matki nie są niczym oryginalnym. Na szczęście autorka wykazała się w zakończeniu, które może zaskoczyć niejednego czytelnika.

    "Małe sekrety" to nie idealna książka, ale z pewnością na tyle dobra, abym mogła ją Wam polecić na jesienny wieczór. Emocje gwarantowane! Nagradzam ten tytuł trzema kostkami czekolady.

    Bądźcie czujni, bo w najbliższych dniach będę miała do wygrania 3 egzemplarze tej książki. Rozdanie oczywiście na Instagramie.

    Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu MUZA.
    Share
    Tweet
    Pin
    2 komentarze

    Miłość u Tiffany'ego Karen Swan

    Cassie podczas swojej dziesiątej rocznicy ślubu odkrywa, że mąż ją zdradza. Co więcej - nie jest to jednorazowy wybryk, bo mąż ma już dziecko z kochanką. Sytuacji nie ułatwia fakt, że kochanką jest jedna z bliskich koleżanek Cassie.

    Kobieta wyszła młodo za mąż i nie pamięta już jak żyć bez ukochanego. Na ratunek przybywają jej trzy wierne przyjaciółki. Choć na co dzień są rozsiane po całym świecie, wiedzą, że są teraz potrzebne Cassie. Szybko tworzą genialny plan, który ma pomóc kobiecie odnaleźć siebie. W ten sposób Cassie ma spędzić każdą porę roku z jedną z przyjaciółek - najpierw w Nowym Jorku u boku Kelly, w Paryżu z Anouk i na koniec w Londynie z Suzy.

    Jedno jest pewne - Cassie nie będzie miała czasu na rozpaczanie po zdradzie. Przyjaciółki od razu wciągają ją w wielki świat i rozpoczynają metamorfozę - od włosów zaczynając, na duszy kończąc. Cassie, która ostatnie dziesięć lat spędziła, chodząc w kaloszach po szkockiej wsi, trafia do świata mody i rozpoczyna pracę przy pokazie mody.

    Jak to na nią wpłynie? Jakie przygody ją czekają? I czy po drodze odnajdzie siebie? Tego wszystkiego dowiecie się jedynie sięgając po "Miłość u Tiffany'ego".

    Przyznam szczerze, że na początku nie byłam przekonana do tej książki. Miałam wrażenie, że tak jak Cassie jestem zagubiona w Nowym Jorku, nie znam nazw sławnych projektantów i nie pasuje do takiego życia - to po prostu nie moje klimaty. Świetnie mogłam sobie wyobrazić, jak czuje się główna bohaterka. Na szczęście z każdym rozdziałem nie tylko Cassie powoli odnajdywała radość z nowego życia, ale i ja zaczęłam przekonywać się do tej historii.

    Przygody Cassie, która często dość nieporadnie radziła sobie w nowej rzeczywistości, bawiły mnie i mimo że książka liczy sobie ponad 500 stron, musiałam jak najszybciej poznać zakończenie.

    Tłem do przemiany Cassie były oczywiście światowe metropolie, a ja jako miłośniczka podróż, byłam zafascynowana opisami Nowego Jorku, Paryża i Londynu.

    Chętnie przyznałabym cztery kostki czekolady, ale nie mogę - pierwsze rozdziały nie przekonały mnie, akcja rozkręciła się dopiero później. Wadą też był fakt, że od razu odgadłam, z kim będzie główna bohaterka. Mimo to dobrze wspominam tę książkę. "Miłość u Tiffany'ego" to urocza i zabawna historia o tym, jak to, co wydaje się dla nas dramatem, może zmienić nasze życie na lepsze. Po pewnym czasie nawet na bolesne wydarzenie możemy spojrzeć inaczej i zauważyć, że pozwoliło nam wyrwać się z odrętwienia i zawalczyć o siebie. A to cenna lekcja.

    "Miłość u Tiffany'ego" zdobywa trzy kostki czekolady.

    Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Bukowy Las.
    Poniżej sprawdzisz, gdzie kupić recenzowaną książkę w najlepszej cenie.
    Share
    Tweet
    Pin
    4 komentarze

     

    Lucinda Riley "Dziewczyna z Neapolu"

    Od pierwszego spotkania z twórczością Lucindy Riley, jestem jej wierną fanką i niecierpliwie wyczekuję kolejnych jej książek. Przeczytałam wszystkie i wciąż mi mało. W powieściach Lucindy Riley można zauważyć pewien schemat, który stał się jej znakiem charakterystycznym. Jest to oczywiście silny wpływ przeszłości na teraźniejszość. U Lucindy bohaterowie odkrywają losy swoich przodków, które oddziałują na ich życie jeszcze wiele lat później. Co więcej - postacie te zabierają nas w podróż nie tylko po świecie, ale i w czasie. Często cofamy się o wiele lat do najdalszych zakątków, aby poznać wyjątkowe historie. Wszystko to jest niezwykle fascynujące i sprawia, że książki tej irlandzkiej pisarki sprzedają się jak świeże bułeczki.

    Sięgając po "Dziewczynę z Neapolu" można bardzo się zdziwić, ponieważ zupełnie nie przypomina wcześniejszych powieści Lucindy. Pierwsza różnica jest taka, że "Dziewczyna z Neapolu" jest jedną spójną historią i nie jest przeplatana opowieściami o życiu przodków głównej bohaterki. U Lucindy zazwyczaj mamy dwie główne postacie, dwie linie czasu, dwie narracje.

    Tym razem jest inaczej. Poznajemy Rossanę, która opowiada w liście swojemu synowi historię jej miłości. Wszystko zaczęło się, kiedy Rossana miała jedenaście lat i podczas skromnego przyjęcia została odkryta przez znajomego śpiewaka operowego. Polecił on rodzinie zapisać Rossanę na lekcje śpiewu, aby szlifować jej niezwykły talent. Dziewczynka zauroczona młodym mężczyzną jeszcze tego samego dnia postanawiła, że kiedyś zostanie on jej mężem.

    Choć w rodzinie się nie przelewa, starszy brat przeznaczył swoje oszczędności na lekcje dla Rossany i w ten sposób w ukryciu przed rodzicami, dziewczynka rozpoczęła naukę śpiewu.

    Jednego nauczyłam się o życiu: nie jest próbą generalną.

    Najważniejsze jest to, że w "Dziewczynie z Neapolu" Lucinda zrezygnowała z równoległej opowieści o losach innej postaci z przeszłości, co przecież jest jej wizytówką. Było to dla mnie zaskoczeniem i przyznam szczerze, że brakowało mi tych przeskoków w czasie, którymi Lucinda potrafiła namieszać czytelnikowi w głowie.

    Lucinda Riley w najnowszej książce pokazuje nam Neapol, Londyn, Paryż i Nowy Jork, ale odniosłam wrażenie, że miejsca te nie grają aż takiej roli, jak w poprzednich książkach Lucindy. Tam były ważnym elementem fabuły, prowadziły do odkryć losów przodków, tutaj są zaledwie tłem.

    Oczywiście mimo zmian, jakie zafundowała nam Riley, jestem oczarowana tą powieścią i spędziłam cały dzień przyklejona do książki, aby poznać zakończenie. Jednocześnie muszę przyznać, że była to moim zdaniem najsłabsza książka Lucindy. Kilka wątków było łatwych do przewidzenia, mimo że dotychczas Riley słynęła z zaskakiwania czytelników niespodziewanymi zwrotami akcji.

    W odbiorze tej książki przeszkadzał mi fakt, że nie polubiłam głównej postaci męskiej. Ale jak to ja, zafascynowana byłam postaciami drugoplanowymi - szczególnie zaciekawiła mnie historia Abi i Luki, mężczyzny, który poczuł powołanie, a kobieta stała się dla niego próbą od Boga.

    Z pewnością "Dziewczyna z Neapolu" jest książką, z którą spędzicie kilka miłych wieczorów i polecam ją, ale fani twórczości Riley mogą być nieco zawiedzeni.

    "Dziewczyna z Neapolu" zdobywa cztery kostki czekolady.

    Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Albatros.
    Poniżej sprawdzisz, gdzie kupisz recenzowaną książkę w najlepszej cenie.
    Share
    Tweet
    Pin
    3 komentarze
    Miłosny blef D.B. Foryś

    To niestety nie była dobra książka. Opis zachęcił mnie do sięgnięcia po "Miłosny blef", ale po raz opis i powieść to dwie odrębne historie na zupełnie innym poziomie.

    Krótko o fabule: Hela trafia do szpitala, potrzebuje przeszczepu. Okazuje się, że z powodu braku miejsc, dzieli salę z mężczyzną - przystojnym, ale bezczelnym Kubą. To flirciarz jakich mało, a Heli nie podoba się, że z ich sali zrobił sobie romantyczny kącik. Nie pomaga też fakt, że mężczyzna ma świetne ciało i eksponuje je podczas codziennych ćwiczeń. Niestety Kuba ma też cięty język, który doprowadza do szaleństwa Helę.

    Wkrótce okazuje się, że te wzajemne dogryzki to jedyne, co sprawia, że pobyt w szpitalu staje się całkiem znośny, a współlokator nie jest taki zły...

    Odpychałam ludzi, którzy za bardzo się zbliżali, bo cholernie się bałam, że ich skrzywdzę, gdy mój czas się skończy. Natomiast w momencie, kiedy ta chwila miała niebawem nastąpić, niczego bardziej nie pragnęłam, niż mieć u boku ukochaną osobę.

    Pierwsze, co zauważyłam to fakt, że autorka bardzo szybko przeskakiwała ze sceny do sceny. Bohaterka budzi się, szykuje do pracy, a za chwilę jest już na imprezie, z której trafia do szpitala. A to wszystko na jednym wdechu.

    Niestety działo się tak w całej książce - sceny, w których Hela spędzała czas z Kubą, były dobrze rozpisane, ale kiedy tylko każde miało spędzić chwilę w samotności, autorka sprowadzała je do krótkich zdań. W moim odczuciu było to za mało i wyglądało tak, jakby Hela nie miała życia poza Kubą. Z tego też powodu książka jest krótka, bo liczy zaledwie 209 stron.

    Miałam też zastrzeżenia co do stylu autorki. Pierwsze skojarzenie? Infantylny. Zauważyłam dużo wykrzykników, które moim zdaniem były zbędne. Sprawiały jedynie, że główna bohaterka przypominała mi swoim zachowaniem rozemocjonowaną, niezbyt inteligentną osobę.

    Brakowało mi też konsekwencji. W jednym rozdziale Hela żaliła się, że nie ma rodziny, nikogo bliskiego, a chwilę później okazywało się, że znajomi z pracy są bardzo troskliwi i dbają o nią na każdym kroku, kolejna koleżanka wisi z nią całymi dniami na telefonie, a mama specjalnie dla niej przylatuje z Londynu. Ja już bym zaczęła tęsknić za samotnością.

    Ale w "Miłosny blefie" spodobały mi się nazwy rozdziałów, które były zbudowane na zasadzie "Jestem" + przymiotnik odnoszący się do uczuć głównej bohaterki w tym rozdziale (np. oszołomiona, zawstydzona, niespokojna). Pierwszy raz spotkałam się z takim zabiegiem i oceniam je pozytywnie.

    Największym zaskoczeniem było zakończenie. I chyba jeszcze żadna książka nie zszokowała mnie tak jak "Miłosny blef". Uwierzcie, że chętnie bym Wam opisała, co konkretnie wywołało we mnie tyle emocji, ale byłby to spoiler. Wobec tego powiem tylko tyle, że zakończenie to coś nieprawdopodobnego i sprawiło, że o tej historii zaczęłam myśleć w kategorii fantastyki, bo takie rzeczy nie mają miejsca w rzeczywistości. Kompletnie pozbawione logiki zakończenie.

    A wiecie, co jest najlepsze? To jest pierwszy tom i czekają nas kolejne. Po takim zakończeniu boję się, co będzie dalej i raczej nie sięgnę po kontynuację.

    "Miłosny blef" zdobywa dwie kostki czekolady.

    Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Niezwykłemu.

    Poniżej sprawdzisz, gdzie w najlepszej cenie kupisz "Miłosny blef".
    Share
    Tweet
    Pin
    3 komentarze
    Holly Miller Nas dwoje recenzja

    Joel obiecał sobie, że już nigdy więcej się nie zakocha. To zabronione w jego przypadku. Miłość może mu przynieść więcej cierpienia niż dobrych wspomnień. Jego życie jest dość smutne. Zrezygnował z pracy, którą uwielbiał, zrezygnował ze snu, zrezygnował z miłości. Czy przypadkiem nie zrezygnował też z życia?

    Callie jest w żałobie po swojej przyjaciółce, Grace. Śmierć kobiety sprawiła, że Callie rzuciła swoją dotychczasową pracę i zajęła się kawiarni, która była marzeniem Grace. Niejako weszła w jej buty - dba o jej oczko w głowie, troszczy się też o jej męża. Co prawda nie tak wyobrażała sobie swoją przyszłość, ale przecież nie zostawi kawiarni zmarłej przyjaciółki, prawda? Marzenia o zostaniu ekologiem i obcowaniu z naturą będą musiały poczekać. Czy przypadkiem Callie nie zrezygnowała z siebie?

    Kiedy Joel odwiedza kawiarnię, Callie od razu wie, że to ona - miłlość jego życia. Powinien trzymać się od niej z daleka. Nie powinien dawać sobie nadziei na normalne życie. Popełnił błąd.

    Tak naprawdę, upominam samą siebie, ledwie się znamy - na tyle, by wymieniać uśmiechy i przelotne uwagi, niczym gwiazdy z sąsiednich galaktyk mrugające w swoją stronę przez bezkresne połacie nieba.

    "Nas dwoje" łamie serca. I to dosłownie. Ta książka powinna być sprzedawana w zestawie z chusteczkami do nosa. Płacz jest gwarantowany.

    Co najważniejsze - sięgając po tę powieść nie spodziewa się wodospadu łez. Historia szybko wciąga, bohaterowie błyskawicznie dają się polubić, romans jak wszystkie inne. A potem ni stąd, ni zowąd, autorka postanawia zabawić się uczuciami czytelników i połowę książki zdobią ślady łez.

    Holly Miller uczyniła śmierć ważnym elementem fabuły. Nie dość, że Callie jest w żałobie po przyjaciółce, to jeszcze jedna z postaci dowie się, że wkrótce umrze. 
    Podobał mi się wątek ze snami. Nie chcę za dużo zdradzić, aby nie odebrać Wam przyjemności czytania, ale wizje senne nadały tej historii oryginalności i sporo namieszały.

    Uwagę czytelnika najbardziej przyciąga chemia między głównymi bohaterami. Wydają się dla siebie stworzeni, a mimo to są bardzo ostrożni wobec siebie. Miałam wrażenie, że żadne z nich nie wykonało pierwszego kroku, zrobiło to za nich życie, los, przeznaczenie, jakaś siła wyższa, która stale ich pchała ku sobie. 

    Życie bez zmian zawsze wydawało mi się jakieś bezpieczniejsze. To trochę tak, że jeśli nie podążasz za marzeniami, nie poczujesz się źle, jeśli nigdy ich nie spełnisz.

    Miłośniczki powieści, które łamią serca, będą zachwycone. W pewnym momencie struktura "Nas dwoje" zaczęła delikatnie przypominać mi "Love, Rosie". O ile powieść Cecelii Ahern nie przypadła mi do gustu, o tyle debiut Holly Miller mnie zachwycił. Polecam Wam "Nas dwoje z całego serca" i nagradzam ten tytuł czterema kostkami czekolady.

    Premiera książki zaplanowana jest na 28 października.

    Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu MUZA.

    Poniżej możecie sprawdzić, gdzie najtaniej kupicie recenzowaną książkę.


    Share
    Tweet
    Pin
    1 komentarze
    Ilona Gołębiewska "Pragnienia"

    To najlepsze lata życia Janka. Jest w szczytowej formie. Rok akademicki dobiega końca, jego drużynę czeka mecz o tytuł mistrza Polski, wszystko się układa. Właśnie spędza jeden z niewielu "luźnych" wieczorów w warszawskim klubie. Tam poznaje Wiktorię, która od razu wpada mu w oko. Świetnie się razem bawią i czują, że to może być początek wyjątkowej znajomości.

    Chwilę później Wika widzi Janka obściskującego się z inną dziewczyną. Ucieka bez słowa.

    Kiedy spotykają się rok później, ich życie wygląda zupełnie inaczej.

    Janek spadł na dno, a o Wice mówią, że jest rozpuszczoną panienką. Oboje są nieco zagubieni i przytłoczeni dorosłym życiem, które okazało się zbyt trudne dla nich. Przed nimi wiele wyzwań. Czy będą gotowi stanąć do walki o swoje pragnienia?

    Znali dobrze swoje pragnienia.
    Były ich kompasem we wspólnej podróży przez życie.

    "Pragnienia" zaciekawiło mnie opisem i byłam pozytywnie nastawiona do tej książki. Oczekiwałam dobrego new adult I je dostałam, ale daleko mi do zachwytów.

    Ta powieść była "poprawna". Nie przyspieszyła bicia mojego serca, rumieńce nie pojawiły się na moich policzkach. Z drugiej strony - nie nudziłam się, polubiłam głównych bohaterów i nie chciałam wyrzucić książki przez okno. Nie było źle, nie było świetnie - było okej.

    Podobał mi się wątek z koszykówką, bo w książkach rzadko można spotkać bohatera uprawiającego ten sport. Koszykówka była całym życiem Janka, wiązał z nią swoją przyszłość, otrzymywał poważne oferty. Był znakomitym graczem, a w sport wkładał całe swoje serce. Los jednak lubi być przewrotny. Janek stanął przed ogromnym wyzwaniem - ułożeniem sobie życia na nowo. Być może nie będzie w nim miejsca na jego pasję.

    Mimo młodego wieku znali życie na tyle dobrze, by wiedzieć, że nie można igrać z uczuciami. Skrzywdzeni, poturbowani złymi wyborami, chcieli mieć pewność, że to, co się między nimi rodzi, jest naprawdę wyjątkowe.

    Bałam się nieco, że Wika będzie rozpuszczoną młodą dziewczyną. Zresztą za taką ją uważali sąsiedzi. Nic dziwnego - jest córką bogatego właściciela fabryki. Pomaga ojcu w firmie, uczestniczy w coraz większych projektach. Rodzina mieszka prawie że w willi. Nikt jednak nie wie, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami. Pieniądze szczęścia nie dają, ale potrafią ukryć wiele brudnych sekretów.

    Jak widzicie - fabuła jest ciekawa, po prostu zabrakło mi w tym wszystkim emocji. Doceniam fakt, że Janek i Wika stale sobie dogryzali, to nadawało ich relacji charakteru. Ale mimo to nie jestem usatysfakcjonowana. Jak już wspomniałam - "Pragnienia" nie przyspieszyły bicia mego serca. Wciągnęłam się, czytałam szybko rozdział za rozdziałem, ale autorka nie wywołała we mnie żadnych emocji.

    "Pragnienia" zdobywają trzy kostki czekolady.


    Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu MUZA.

    Poniżej sprawdzisz, gdzie najtaniej kupisz recenzowaną książkę.
    Share
    Tweet
    Pin
    1 komentarze
    Rachel Winters "Co powiesz na spotkanie?"

    Evie od lat pracuje jako asystentka agenta i marzy o awansie. Jej staż na tym stanowisku sprawia, że ludzie z branży ją rozpoznają. To przygnębiające.

    Kiedy Ezra, młody scenarzysta z Oskarem na koncie, ciągle wymiguje się od wysłania tekstu scenariusza, Evie postanawia się tym zająć. Widząc, że Ezra cierpi na blokadę twórczą, decyduje się dostarczać mu materiałów do filmu. Kobieta nie cofnie się przed niczym - ta komedia romantyczna musi powstać na czas.

    Kiedy potrzebuje cię przyjaciel, zatrzymujesz świat.

    Evie rozpoczyna plan odtwarzania scen z filmów romantycznych. A jak na ekranie pary się poznają? Na przykład poprzez wysłanie soku na nieznajomego. Albo dzięki podrzuconej wizytówce w książce. A także z powodu buta, który utknął w kratce - mężczyźni uwielbiają ratować kobiety w opałach! Evie przerobi wszystkie te scenariusze, aby zainspirować Ezrę.

    Czy to możliwe, że przy okazji odnajdzie prawdziwą miłość?

    "Co powiesz na spotkanie?" to kolejna książka z serii Mała czarna wydawnictwa Albatros. W tym cyklu poznajemy zabawne komedie romantyczne. Za nami już "Współlokatorzy", "Lista, która zmieniła moje życie" i "Zamiana" - czas na czwarty tytuł.

    Powieść Rachel Winters nie odstaje poziomem od poprzednich powieści z Małej czarnej. Powiedziałabym nawet, że jest najzabawniejsza. Nie oszukujmy się - dziewczyna, która godzinami poluje na mężczyznę, aby oblać go sokiem, w celu zakochania się od pierwszego wejrzenia - to już brzmi zabawnie, a to dopiero początek.

    Zapragnęłam zagiąć czasoprzestrzeń. Zestawić ze sobą ten moment i tamten, w którym przez niego straciłam całą pewność siebie. Nie poddawaj się - chciałam powiedzieć swojej młodszej wersji. Nie pozwól, żeby czyjaś opinia zachwiała twoim poczuciem wartości. Słuchaj zdania tych, którzy cię kochają.

    Polubiłam Evie, choć czasami zachowywała się jak taka "typowa" kobieta. Wyciągała pochopnie wnioski, nie doceniała małych rzeczy, a odrobina egoizmu sprawiła, że nieco zaniedbała wieczór panieński przyjaciółki. Ale poza tym była zdeterminowana, aby nie stracić pracy, a nawet awansować. Każdego dnia musiała wykazać się odwagą, aby odtworzyć kolejną sławną scenę z filmu i zainspirować scenarzystę. Kto z nas znalazłby w sobie tyle motywacji, aby zrobić coś takiego?

    Ważnym wątkiem jest też pewność siebie i wiara w swoje umiejętności. Evie kilka lat temu usłyszała, że po prostu "nie ma tego czegoś" i nie nadaje się do pracy jako scenarzystka. To mocno zachwiało jej samooceną. Porzuciła pisanie. Teraz praca z Ezrą zmusza ją do tworzenia raportów z odgrywanych scen. Kobieta musi przełamać strach i wrócić do swojej pasji, choć w głowie zapętlone ma te kilka słów, które odebrały jej radość z pisania.

    Jedyną wadą tej książki jest fakt, że jest nieco przewidywalna. Jeszcze nie dotarłam do 100 strony, a już napisałam do przyjaciółki wiadomość, opisując, jak widzę zakończenie. Cóż. Trafiłam z wybrankiem Evie, kilka szczegółów na szczęście mnie zaskoczyło. "Co powiesz na spotkanie?" jest nieco schematyczna, jeśli chodzi o zachowania bohaterów i ich wybory, ale książka nadrabia oryginalnością z pomysłem na fabułę i odtwarzaniem scen z filmów.

    Powieść Rachel Winters zapewni wam kilka godzin spędzonych w przyjemnej atmosferze. Dzięki nietuzinkowym postaciom oderwiecie się od rzeczywistości i szybko wciągnięcie do świata Evie. Uśmiech nie będzie schodził Wam z twarzy i nawet jeśli odgadniecie zakończenie, będziecie zadowoleni z lektury.

    "Co powiesz na spotkanie" zdobywa trzy kostki czekolady.

    Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Albatros.
    Poniżej sprawdzisz, gdzie najtaniej kupisz recenzowaną książkę.
    Share
    Tweet
    Pin
    1 komentarze
    Nowsze Posty
    Starsze Posty

    Bookstagram

    Polecany post

    Wydane w Polsce książki z zestawień Goodreads

    Od 2022 roku z niecierpliwością czekam na nowe zestawienie najlepszych romansów według Goodreads. W lutym 2022 roku pojawiła się lista 64 na...

    Wybierz coś dla siebie

    • Kalendarze/dzienniki (4)
    • Kryminał/sensacja/thriller (38)
    • Literatura dla dzieci (2)
    • Literatura fantastyczna (40)
    • Literatura historyczna (14)
    • Literatura kobieca (232)
    • Literatura młodzieżowa (90)
    • Literatura piękna (1)
    • Literatura współczesna (7)
    • Literatura świąteczna (14)
    • Patronat (29)
    • Poezja (4)
    • Reportaż (1)
    • artykuł (15)
    • cytaty (23)
    • hate-love (18)
    • wywiad (4)

    Najpopularniejsze

    • Bookstagram. Jak zacząć?
      2 października 2018 roku minął rok odkąd prowadzę bookstagrama. Zakładając konto na Instagramie, nie przypuszczałam, że osiągnie ono tak ...
    • Zostawiłeś mi tylko przeszłość
      (...) wiedz, że mi przykro, ale nie bądź na mnie zły, że znowu to wszystko przeżywam. Zostawiłeś mi tylko przeszłość. Tak to się wszyst...
    • Karminowe serce
      Czasami, kiedy wszystkie drogi prowadzą donikąd, ucieczka wydaje się jedynym rozwiązaniem. Brakuje słów, żeby wytłumaczyć to, co było. Br...

    Archiwum

    • ►  2025 (3)
      • ►  lutego (3)
    • ►  2024 (27)
      • ►  listopada (3)
      • ►  października (4)
      • ►  września (5)
      • ►  sierpnia (1)
      • ►  lipca (4)
      • ►  czerwca (1)
      • ►  maja (2)
      • ►  kwietnia (1)
      • ►  marca (2)
      • ►  lutego (3)
      • ►  stycznia (1)
    • ►  2023 (25)
      • ►  listopada (2)
      • ►  października (2)
      • ►  września (5)
      • ►  sierpnia (1)
      • ►  lipca (1)
      • ►  czerwca (4)
      • ►  maja (1)
      • ►  marca (3)
      • ►  lutego (4)
      • ►  stycznia (2)
    • ►  2022 (42)
      • ►  listopada (4)
      • ►  października (5)
      • ►  września (3)
      • ►  sierpnia (4)
      • ►  lipca (5)
      • ►  czerwca (2)
      • ►  maja (4)
      • ►  marca (3)
      • ►  lutego (8)
      • ►  stycznia (4)
    • ►  2021 (51)
      • ►  grudnia (9)
      • ►  listopada (4)
      • ►  października (1)
      • ►  września (3)
      • ►  sierpnia (1)
      • ►  lipca (4)
      • ►  czerwca (3)
      • ►  maja (6)
      • ►  kwietnia (3)
      • ►  marca (4)
      • ►  lutego (8)
      • ►  stycznia (5)
    • ▼  2020 (71)
      • ▼  grudnia (5)
        • Wredny szef
        • Niespokojne niebo
        • Moje ulubione cytaty z książek (XI)
        • Love-hate, Hate-love
        • Zablokowany rzut
      • ►  listopada (3)
        • Małe sekrety
        • Miłość u Tiffany'ego
        • Dziewczyna z Neapolu
      • ►  października (10)
        • Miłosny blef
        • Nas dwoje
        • Pragnienia
        • Co powiesz na spotkanie?
      • ►  września (12)
      • ►  sierpnia (1)
      • ►  lipca (4)
      • ►  czerwca (5)
      • ►  maja (2)
      • ►  kwietnia (5)
      • ►  marca (13)
      • ►  lutego (10)
      • ►  stycznia (1)
    • ►  2019 (55)
      • ►  grudnia (1)
      • ►  listopada (6)
      • ►  października (2)
      • ►  sierpnia (6)
      • ►  lipca (7)
      • ►  czerwca (4)
      • ►  maja (5)
      • ►  kwietnia (8)
      • ►  lutego (15)
      • ►  stycznia (1)
    • ►  2018 (85)
      • ►  grudnia (4)
      • ►  listopada (6)
      • ►  października (6)
      • ►  września (9)
      • ►  sierpnia (4)
      • ►  lipca (19)
      • ►  czerwca (5)
      • ►  maja (8)
      • ►  kwietnia (8)
      • ►  marca (6)
      • ►  lutego (6)
      • ►  stycznia (4)
    • ►  2017 (65)
      • ►  grudnia (7)
      • ►  listopada (7)
      • ►  października (4)
      • ►  września (5)
      • ►  sierpnia (4)
      • ►  lipca (9)
      • ►  czerwca (8)
      • ►  maja (5)
      • ►  kwietnia (4)
      • ►  marca (4)
      • ►  lutego (4)
      • ►  stycznia (4)
    • ►  2016 (21)
      • ►  grudnia (4)
      • ►  listopada (8)
      • ►  października (9)
    Facebook Instagram Pinterest

    Created with by ThemeXpose | Distributed By Gooyaabi Templates