Obsługiwane przez usługę Blogger.
  • STRONA GŁÓWNA
  • O AUTORCE
  • SPIS RECENZJI
  • WSPÓŁPRACA
  • MÓJ BOOKSTAGRAM
  • PATRONATY
  • ARTYKUŁY
    • Wizyta w studio Harry'ego Pottera
    • Co podarować książkoholikowi na święta?
    • Bookstagram - jak zacząć?
    • 21 ulubionych książek na 21 urodziny
    • Podróż z książką
    • Czytelnicy polecają świąteczne książki
    • Blogerzy polecają świąteczne książki
    • Jak poradzić sobie z lekturami szkolnymi?
    • Co blog zmienił w moim życiu?
    • O BOOKSTAGRAMIE
    • CYTATY
    Facebook Instagram Pinterest

    Książki Dobre Jak Czekolada | blog z recenzjami książek

    Co, jeśli miłość to choroba, niebezpieczeństwo dla naszego serca? Serce jest naszym najważniejszym organem, musimy je chronić, dlatego odkryto delirium – lek na miłość. Aplikuje się go po osiemnastych urodzinach, urząd przedstawia ci 4 kandydatów, spośród których masz wybrać osobę, z którą spędzisz resztę życia. Zero motyli w brzuchu, pożądania, miłości. Nic. Tylko bezpieczeństwo. Czy chciałbyś się wyleczyć  z miłości?

    Po zabiegu będę na zawsze bezpieczna i szczęśliwa. Wszyscy to mówią: lekarze, siostra oraz ciotka Carol. Gdy będę już mieć zabieg za sobą, zostanę sparowana z chłopakiem, którego wybierze dla mnie komisja ewaluacyjna, a za kilka lat się pobierzemy.
    Delirium


    Lenę wkrótce czekają osiemnaste urodziny, po których jej życie całkowicie się zmieni. Boi się miłości, pamięta, co miłość zrobiła z jej mamą. To przez zdradzieckie serce jej mama umarła. Trzykrotnie próbowano ją wyleczyć z tego paskudztwa, nie udało się. Matka Leny popełniła samobójstwo. Czy teraz widzisz, w jakim niebezpieczeństwie jesteś przed zaaplikowaniem lekarstwa? Lena nie może już się doczekać. Wszyscy zapewniają ją, że po tym już wszystko będzie łatwe, miłe i przyjemne. Nie będzie musiała się niczego obawiać.

    Dociera do mnie, że dziś pozwalają nam na te ostatnie wspólne wygłupy, ponieważ dobrze wiedzą, że wkrótce wszystko w naszym życiu zmieni się na zawsze.
    Delirium

    Nadchodzi czas, kiedy Lena staje przed komisją, która po zadaniu pytań dobierze jej kandydatów na męża. Kiedy pytają o ulubioną książkę, mówi „Romeo i Julia”, kiedy pytają dlaczego, mówi, że to piękna historia. Ta odpowiedź nie podoba się komisji. Dopytują, dlaczego uważa, że cierpienie jest piękne. Lena wpada w tarapaty. Na pytanie o ulubiony kolor, powinna odpowiedzieć: niebieski, ponieważ kojarzy się ze spokojem. Ona jednak opowiada o odcieniu szarości nieba tuż przed wschodem słońca. Jest coraz gorzej. A wtedy spotkanie przerywa happening przeciwników lekarstwa na miłość. Cała ta sytuacja sprawia, że Lena dostaje drugą szansę na spotkanie z komisją, wtedy już mówi to, czego od niej oczekują.

    Pewnego dnia podczas biegania wraz ze swoją przyjaciółką Lena wpada na chłopaka Aleksa. Okazuje się, że był on podczas jej spotkania z komisją. On udaje, że tego nie pamięta. Ale zaprasza ją na spotkanie. Potem spotykają się na nielegalnej imprezie. Po godzinie policyjnej. Tańczą pomimo zakazów w rytm zabronionej muzyki. Chłopcy i dziewczęta są razem w jednym pomieszczeniu, dotykają się, rozmawiają ze sobą. Łamią większość zasad podczas jednej imprezy.

    Dla niektórych z nas stawką jest coś więcej niż wolność od delirium. Niektórzy z nas, szczęśliwcy, dostaną szansę na odrodzenie, szansę, by stać się kimś nowym, poprawionym, lepszym. Uzdrowionym, pełnym i na powrót doskonałym, jak stal, która wychodzi z ognia lśniąca, twarda i zahartowana. Jedyne, czego pragnę to obietnica remedium. Niczego więcej nie pragnę i nigdy nie pragnęłam.
    Delirium


    Aleks i Lena spotykają się jeszcze kilkakrotnie. Poznają się wzajemnie, zbliżają się do siebie. Muszą być ostrożni, gdyby ktoś ich nakrył, skazano by ich na śmierć. Nieubłaganie zbliża się czas na zaaplikowanie remedium Lenie. Jednak ona się zakochała i zaczyna się buntować przeciwko rodzinie, władzy i remedium. Ona i Aleks są w niebezpieczeństwie.

    Miłość – najbardziej zdradliwa choroba na świecie: zabija cię zarówno wtedy, gdy cię spotka, jak i wtedy, kiedy cię omija. Ale to niedokładnie tak. To skazujący i skazany. To kat i ostrze. I ułaskawienie w ostatnich chwilach. Głęboki oddech, spojrzenie w niebo i westchnienie: dzięki ci, Boże. Miłość – zabije cię i jednocześnie cię ocali.
    Delirium

    „Delirium” to książka inne niż wszystkie. Podoba mi się niecodzienna fabuła, pomysł z lekarstwem na miłość jest fantastyczny. Skłania do refleksji. Sama zaczęłam się zastanawiać, czy chciałabym być wyleczona z miłości. "Delirium" zdobywa trzy kostki czekolady.

    Share
    Tweet
    Pin
    50 komentarze
    Jestem pewna, że każda nastolatka choć raz zastanawiała się, jak to jest być w związku ze sławną osobą. Pieniądze, drogie auta, wytworne suknie, blaski fleszy, czerwone dywany, piski fanek. Żyć nie umierać prawda? No cóż, niezupełnie.

    Jax jest nastoletnią gwiazdą rocka. Kocha muzykę i docenia swoją pracę, ale jak każdy ma czasami dość wszystkiego. Wtedy ucieka do swojego domu na prywatną wyspę, gdzie czeka na niego cisza, spokój i ciasteczka pani Mary.

    Sadie to nastolatka, która chyba nigdy tak naprawdę nie miała szansy być nastolatką. Jej nieodpowiedzialna matka odebrała jej lata beztroski i zabawy. Wszystkie obowiązki są na jej głowie. Kiedy matka ponownie zaszła w ciążę postanowiła wraz z Sadie przeprowadzić się z dala od domu i wraz z rozpoczęciem wakacji rzucić pracę. Oczywiście prosi, aby to córka zastąpiła ją i zarabiała na ich utrzymanie. Sadie nie ma innego wyboru. Rozpoczyna pracę w rezydencji na prywatnej wyspie, dokąd właśnie przybywa niewiele starszy od niej Jax.

    Teraz wiem, że jesteś jedyną rzeczą, dzięki której jeszcze się trzymam, kiedy cała reszta świata zdaje się popadać w ruinę.
    Oddychaj mną



    Dziewczyna zachowuje się bardzo dojrzale, nie zwraca uwagę na przystojnego gwiazdora kilka metrów od niej. Wie, jak ważna jest dla niej ta praca i nie może sobie pozwolić na incydenty, które sprawią, że ją straci. Ignorowanie Jaxa to dla niego nowość. Wie, jak działa na dziewczyny i nie może się pogodzić z faktem, że Sadie go zbywa. To sprawia, że jeszcze bardziej jest zainteresowany jej osobą. Obserwuje ją przy pracy, podwozi do domu, troszczy się o nią. Chce ją bliżej poznać. Podoba mu się.

    Miłość w świecie celebrytów nigdy nie jest prosta. Nie jest to historia jak z bajki. Za rogiem zawsze czeka paparazzi szukający skandalu. Szalone fanki, zazdrosne o swojego idola. Nic miłego. Ale mimo to nie jest łatwo zrezygnować z uczucia.

    Czy związek z gwiazdą rocka ma jakiekolwiek szanse na przetrwanie? Co zrobić, kiedy dwoje ludzi nie może bez siebie oddychać?

    Jesteś moim... powietrzem.
    Oddychaj mną

    Książka jest lekka, z przyjemnością się ją czyta. Jednak nie powaliła mnie, a fabuła nie jest wyszukana, stąd moja decyzja o przyznaniu dwóch kostek czekolady.

    Share
    Tweet
    Pin
    29 komentarze
    Słowo ma magię. Słów się nie zapomina i ciężko je wymazać. Dlatego trzeba bardzo uważać na to, co się mówi.
    365 dni. Zobaczymy się znów

    Lullaby jest młodą studentką w wielkim Los Angeles. Pewnego deszczowego dnia wpada na eleganckiego mężczyznę, z którym później idzie na kawę. Evan okazuje się bogatym biznesmenem. Proponuje jej pomoc w rozwoju kariery muzycznej. Kilka miesięcy później Lullaby i Evan są parą, mieszkają razem, a Evan oświadcza się dziewczynie, mimo że wciąż nie powiedzieli sobie „Kocham Cię”. Dziewczyna jednak tak boi się samotności, że przyjmuje oświadczyny, mimo wątpliwości, czy tak właśnie powinien wyglądać związek.

    Wakacje dobiegają końca i rozpoczyna się kolejny rok akademicki. Na zajęciach pojawia się nowy wykładowca. Louis od razu zdobywa sympatię studentów, także Lullaby. Podziwia jego umiejętność ubierania myśli w słowa, niesamowitą wiedzę, talent muzyczny, nieziemski głos i anielski wygląd. Ten mężczyzna ją fascynuje. Od słowa do słowa, od spotkania do spotkania, buduje się między nimi więź. Lullaby nie ukrywa, że ma narzeczonego. Louis nie ukrywa, że nie jest z tego faktu zadowolony. Próbują utrzymać ich relację na poziomie przyjaźni. Nie udaje im się to.

    Louis był wyrozumiały. Nie oceniał mnie. Za to byłam mu wdzięczna. Teraz miałam pewność co do jego zaufania. Był moim przyjacielem. I nieważne, że również wykładowcą. To się nie liczyło. Nie robiliśmy nic złego. 
    365 dni. Zobaczymy się znów

    Evan zauważa, że między nim, a jego narzeczoną nie jest jak dawniej. Ciągłe wymówki, coraz krótsze i bardziej niedbałe pocałunki, częste wyjścia z domu. Z każdym dniem nabierał podejrzeń. A Lullaby przepadła w uczuciu do Louisa. Z wzajemnością.

    A teraz, gdy patrzyłam w oczy Louisa, marzyłam o jednym. Niech całuje mnie bez opamiętania, aż słońce znów wzejdzie. Czy nie mogło tak być? Jak w jakiejś romantycznej książce o dwojgu kochankach… Każda dziewczyna chciała być księżniczką z bajki. Teraz brakowało mi jedynie korony.
    365 dni. Zobaczymy się znów






    Louis ukrywał przed dziewczyną bardzo istotny fakt. Lullaby sądziła, że kiedy będzie gotowy, podzieli się z nią swoim sekretem. Ona skończyła z Evanem, więc mogli żyć razem długo i szczęśliwie. Jednak to nie do końca prawda. Louis nie ma wiele czasu, a zegarek tyka i nie da się go zatrzymać.

    Tylko przypominam, Louis. Jej tam nie zabierzesz. Dałeś jej nadzieję, a teraz będziesz musiał odejść. Uważasz, że to sprawiedliwe? Mogę dać jej wiele. W przeciwieństwie do ciebie wciąż tu będę. Mogę dać jej dzieci, dom, przyszłość. A ty? Ty tylko kilka chwil.
    365 dni. Zobaczymy się znów

    Czy Lullaby ma szanse na swoją bajkę? Jaki jest sekret Louisa? Czy Lullaby i Louis będą żyli długo i szczęśliwie? A może Louis zniknie, a dziewczyna przerażona samotnością wróci do Evana?

    Jestem pod wrażeniem tej książki, a także jej autorki. Tak młoda dziewczyna stworzyła książkę, której nie powstydziłby się dojrzały pisarz. Brawa dla Alicji. W dodatku epilog przeplatany jest najpiękniejszymi cytatami o miłości. „365 dni” zdobywa trzy kostki czekolady.

    „365 dni. Zobaczymy się znów” to debiut Alicji Górskiej. Młodziutka, bo zaledwie siedemnastoletnia dziewczyna napisała przepiękną historię o zakazanej miłości na 192 stronach. Alicja prowadzi też bloga, na którym między innymi recenzuje książki.

    Na jej blogu czytamy:
    „Nadszedł ten dzień, kiedy mogę pochwalić się Wam własną książką. I na pewno nie jest nieskazitelna, nie każdemu będzie odpowiadać, ale jednak jest moja. Jestem podekscytowana, widząc ją na stronach różnych księgarni. A co, jeśli będę jechać pociągiem i ktoś obok mnie właśnie będzie ją czytał? Poczuję dumę.

    365 Dni. Zobaczymy się znów pierwotnie było fanfiction, które przerobiłam i poprawiłam. Jest to romans z wątkiem fantastycznym.”

    Spełniła swoje marzenie o wydaniu swojej własnej powieści. Ale jak to wszystko się stało? Tego dowiecie się z mojego wywiadu z Alicją.

    ------------------ WYWIAD ------------------

    Ile miałaś lat, kiedy zaczęłaś pisać historię Louisa i Lullaby? Jak to możliwe, że tak młoda osoba pisze tak pięknie i dojrzale o miłości?

    Miałam piętnaście lat. Pomysł wpadł mi przypadkiem do głowy. Oczywiście moje poglądy w tej książce są trochę naiwne i teraz sporo bym zmieniła. Pięknie i dojrzale? To bardzo duże określenia, nie wiem, czy tak właśnie jest, haha. Kiedy przerabiałam fanfiction na książkę, miałam już szesnaście/siedemnaście lat, a więc moje myślenie uległo zmianie. Parę fragmentów było absurdalnych. Ale to miłe, jeśli komuś podoba się świat przedstawiony w książce.

    Czy tworząc postać Lullaby wzorowałaś się na sobie? Czy masz z nią coś wspólnego?

    Nie wzorowałam jej na sobie. Lullaby jest inna niż ja. Na pewno bardziej pewna siebie. Piękna, inteligenta. W moich myślach wygląda jak Barbara Palvin. Nie widzę cech wspólnych, ale może jakieś istnieją. :)

    Ile czasu zajęło Ci napisanie historii Louisa i Lullaby?

    Wydaje mi się, że rok, a może nawet mniej. Czytelnicy dobrze przyjęli to opowiadanie i każdy komentarz bardzo mnie wspierał. Więcej czasu pochłonęła przemiana FF na książkę. Potem doszła również korekta autorska.

    Kiedy postanowiłaś, że warto spróbować, aby Twoje opowiadanie na Wattpadzie wysłać do wydawnictwa? Spodziewałaś się pozytywnej odpowiedzi, czy byłaś zaskoczona, kiedy ją dostałaś? 

    Od kilku lat marzyłam o wydaniu książki. Wysyłałam różne fanfiction do wydawnictw, ale nie dostawałam odpowiedzi. Tak samo było z 365 Dni. Odpisało konkretnie to jedno. Oczywiście, że byłam zaskoczona. Prawie spadłam ze schodów, kiedy biegłam powiedzieć rodzicom. 

    Dużo musiałaś zmienić pierwotnej wersji fanfiction, aby stała się książką, którą właśnie trzymam w ręku?

    Czy dużo? Nie, raczej nie. To takie kosmetyczne poprawki. Logiczne, estetyczne i stylistyczne. Ale fabuła się nie zmieniła.

    Czy piszesz teraz coś jeszcze? Planujesz wydanie kolejnej książki?

    Piszę cały czas od 2012 roku. FF to takie moje drugie życie. Poświęciłam dla idoli bardzo dużo. Louis stał się największą inspiracją. Dzięki niemu stworzyłam wiele opowiadań. Obecnie tworzę FEAR, czytelnikom podoba się ta psycho historia i zaczęłam ją przerabiać na książkę. Kto wie, może uda się wydać.

    Stwórz soundtrack do „365 dni. Zobaczymy się znów”. Przynajmniej 5 piosenek. ;)

    Na pierwszym miejscu będzie piosenka, która jest pomysłem całego opowiadania. See You Again - Charlie Puth.
    Night Changes - One Direction
    When I Look At You - Miley Cyrus
    Amy Winehouse - 
    Valerie
    Ellie Goulding - 
    Love Me Like You Do
    Whitney Houston - 
    I Will Always Love You

    Masz jakieś rady dla osób, które piszą swoje opowiadania (tzw. fanfiction) na Blogspocie, bądź Wattpadzie?

    Jakie mogę mieć rady? Hm, żeby zawsze słuchali tego, co mają do powiedzenia czytelnicy, jeśli uzasadniają to. Jeśli coś negują, niech powiedzą dlaczego. Nie przejmujcie się bezpodstawnymi hejtami. Róbcie, co lubicie robić. Piszcie i bądźcie w tym lepsi, bo przecież ćwiczenie czyni mistrza.

    Czy swoją przyszłość wiążesz z pisaniem książek?

    Och, raczej bym z tego nie wyżyła. Nie, nie chcę pisać książek. Chyba że miałaby to być przyjemność i jedynie pasja. Wtedy tak. Swoją przyszłość widzę w PR, to własnie to chciałabym studiować i mam nadzieję, że mi się uda.

    Znasz moją czekoladową skalę, na ile kostek czekolady oceniłabyś swoją książkę? 

    Nienawidzę takich pytań! Pani od angielskiego zawsze każe nam się oceniać. Wiedząc, że masz w sumie cztery kostki czekolady, ja dałabym sobie góra trzy, ale to i tak według mnie jest za dużo. Moja samoocena nie jest wysoka, wiec i o książce nie myślę górnolotnie :D. Ważne, że podoba się czytelnikom. A jeśli się nie podoba, to chętnie wysłuchuję opinii negatywnych.

    To już wszystko. Dziękuję za poświęcony mi czas. 

    Dziękuję za te wszystkie, bardzo szczegółowe, pytania. Było mi bardzo miło na nie odpowiadać.

    Książkę Alicji możecie kupić w praktycznie każdej księgarni internetowej, do czego gorąco Was zachęcam (tutaj link do empika).
    Share
    Tweet
    Pin
    67 komentarze
    Miło jest żyć z myślą, że komuś na Tobie zależy, ktoś się Tobą opiekuje, jest zawsze przy Tobie, prawda? Ale przecież tak jest. Jeśli tylko wierzysz w… anioły.

    „Cykl” to opowieść o aniołach. Na przestrzeni roku poznajemy ludzi, którzy nie radzą sobie ze swoimi problemami, właśnie przechodzą załamanie, a nawet chcą zakończyć swoje życie. Jest im naprawdę ciężko. Myślą, że nie mają do kogo zwrócić się o pomoc, że nikogo nie obchodzi ich los. Ale to nieprawda. Każdy z nas ma przydzielonego anioła stróża, który opiekuje się nami.

    Zaczął się nowy rok. Zaczęła się misja. Nasza misja. Moja misja. Staliśmy w szeregach. Obok ludzi. Mieliśmy dwanaście miesięcy. Dwanaście długich miesięcy. Pięknych? Pełnych bólu? Zapewne i jedno i drugie. Mieliśmy być przy nich. Pomagać. Czasem działaniem. Czasem tylko poczuciem, że nie są sami. Byłem świadomy powagi zadania.
    Cykl

    Akcja rozpoczyna się wraz z nadejściem Nowego Roku, który jest nowym rozdziałem zarówno dla ludzi, jak i dla aniołów.


    Rodzimy się co roku, w noc sylwestrową, po to, aby ich bronić. Aby im pomagać. Aby z nimi być, gdy tego potrzebują. Gdy NAS potrzebują, choć o tym nie wiedzą.
    Cykl

    Jest dwanaście rozdziałów, a każdy opowiada o innym miesiącu roku i innej historii człowieka, któremu pomogła nieziemska istota. Niewielka ingerencja w losy ludzi może przywrócić im chęć życia.

    Czy to możliwe, aby anioł pokochał istotę ludzką? A jeśli już to się wydarzy, to jakie będą tego konsekwencje?

    Miłość powinna dawać radość. Miłość powinna dawać szczęście. Miłość powinna dodawać, a nie podcinać skrzydła.
    Cykl

    „Cykl” nie jest obszerną książką i czyta się ją z przyjemnością. Mimo że nie jestem fanką fantastyki, to ta historia naprawdę mnie zaciekawiła. To debiut młodziutkiej autorki, bo zaledwie osiemnastoletniej, ale według mnie – udany. Chętnie przeczytam jej następne dzieła. Tej książce przyznaję trzy kostki czekolady. Nie cztery, bo jak dla mnie troszkę za krótka opowieść. Lubię rozbudowane akcje. Przeczytajcie i sami oceńcie „Cykl”.
    Share
    Tweet
    Pin
    21 komentarze
    Kiedy znajdujesz miłość, to ją trzymasz. Chwytasz ją obiema rękami i ze wszystkich sił starasz się jej nie wypuścić. Nie możesz tak po prostu odjechać, licząc, że przetrwa, aż będziesz na nią gotowa.
    November 9

    „November 9” to kolejna książka, na której premierę czekałam z niecierpliwością. Kiedy dowiedziałam się, że zostanie wydana nowe dzieło autorstwa Colleen Hoover, nawet nie czytałam, o czym będzie, po prostu zapisałam datę ukazania się i odliczałam dni. Jak już ostatnio pisałam, ta autorka mnie nie rozczarowuje. Nigdy. Tak też jest z  „November 9”.

    Nigdy nie uda ci się odnaleźć siebie, jeśli zatracisz się w drugiej osobie.
    November 9

    9 listopada to szczególna data. Tego dnia Fallon znajdowała się w domu, który ucierpiał w pożarze, a z nim ona. W ciężkim stanie trafiła do szpitala. Każdego dnia widzi w lustrze pamiątki po tym wydarzeniu – blizny, które ciągną się wzdłuż jej całego ciała. Stara się je ukryć przed spojrzeniami ciekawskich ludzi, które całkowicie zrujnowały jej samoocenę. Wypadek zaprzepaścił też jej nabierającą tempa karierę aktorki. Jej marzenia legły w gruzach.

    Byłam jedną z najlepiej zapowiadających się nastoletnich aktorek, ale gdy w wyniku pożaru zostałam oszpecona, wytwórnia momentalnie wypowiedziała mi kontrakt. Chyba bardziej nie może pogodzić się z faktem, że nie jest ojcem aktorki, niż z tym, że o mało nie stracił córki przez swoje niedbalstwo.
    November 9

    W kolejną rocznicę pożaru Fallon spotyka się w restauracji z ojcem, aby poinformować go o wyprowadzce do Nowego Jorku, gdzie zamierza spróbować przywrócić do życia jej karierę aktorki. Tym razem jednak na deskach teatru broadwayowskiego. Ojciec nastolatki jest temu przeciwny, mówi, że powinna iść do szkoły, nauczyć się czegoś nowego, ponieważ w tej ścieżce zawodowej nie ma już szans. Całej rozmowie przysłuchuje się Ben. Nie może znieść tego, jak ojciec Fallon ją traktuje. Chociaż oboje są dla niego zupełnie obcymi ludźmi, postanawia zainterweniować. Przysiada się do ich stolika udając chłopaka Fallon. Z początku zaskoczona, szybko łapie, o co chodzi i razem z udawanym chłopakiem udaje im się doprowadzić do szału ojca.

    Dlaczego w ogóle poczułem potrzebę wkroczenia w jej życie? Dlaczego uznałem, że nie poradzi sobie sama ze swoim ojcem? Pewnie strasznie się na mnie wścieka, chociaż jest moją dziewczyną na niby dopiero od jakichś trzydziestu minut.
    Właśnie dlatego nie mam prawdziwej dziewczyny. Nawet z udawaną zaczynam się od razu kłócić.

    November 9


    Fallon i Ben razem świetnie się dogadują. On pomaga jej w spakowaniu rzeczy i przygotowaniu do wyprowadzki. Kilka godzin spędzonych w swoim towarzystwie zbliża ich do siebie. Nadchodzi godzina odlotu dziewczyny, a oni nie chcą się żegnać. Wiedzą jednak, że związek na odległość nie ma sensu. Poza tym Fallon obiecała swojej matce, że nie zakocha się do dwudziestego trzeciego roku. A przecież Ben nie będzie czekał na nią kolejne pięć lat, prawda?

    (…) chociaż Benton James Kessler wydaje się żywcem wzięty z romansów, które stoją na półce w moim pokoju, przez najbliższe pięć lat nie ma u mnie najmniejszych szans.
    November 9


    Nie da jej się z nikim porównać. Co gorsza wiem to po zaledwie kilku godzinach w jej towarzystwie. Wolałbym chyba nigdy jej nie spotkać. Przecież nie interesują mnie poważne związki, ona wyjeżdża, a na dodatek mamy dopiero po osiemnaście lat i … w ogóle.
    November 9

    Ben nagle wpada na pomysł, aby przez kolejne pięć lat spotykali się w tym samym miejscu, w którym się poznali, przez pozostałe dni w roku nie będą się kontaktować. Nie obiecują sobie wyłączności. Nakazują sobie żyć. Nie ograniczać się. Poznawać ludzi. Chodzić na randki. ŻYĆ. To dość dziwne, ale i odrobinkę fascynujące. Dlatego też Fallon się zgadza.

    A jeśli spotkamy się za rok o tej samej porze? A potem znowu za rok? I tak przez pięć lat? Tego samego dnia, o tej samej porze i w tym samym miejscu? Za rok zaczniemy tam, gdzie dziś skończymy.
    November 9

    Obiecują sobie, że ona będzie próbowała swoich sił w aktorstwie aż do skutku, a on będzie sukcesywnie pisał książkę o nich samych. Bo nigdy nie zerwali ich udawanego związku.

    Mija rok. Ponownie się spotykają. Opowiadają sobie, co wydarzyło się przez ostatnie 365 dni. Znowu wspaniale razem się bawią. I chociaż przez rok próbowali umówić się z kimś innym, nikt nie dorównuje temu, co mają razem. Teraz trudniej się pożegnać.

    Myślałem, że jestem twardszy, ale właśnie dotarło do mnie, że pożegnanie z tobą jest jedną z najtrudniejszych rzeczy na świecie.
    November 9

    Okazuje się, że w ciągu jednego dnia w roku można się zakochać. Tęsknota za drugą połówką robi się coraz trudniejsza do zniesienia. W życiu pojawiają się momenty, kiedy potrzebujesz wsparcia, a osoba, którą kochasz, jest tysiące kilometrów od ciebie. I nawet nie masz jej numeru telefonu. A do kolejnego spotkania jeszcze kilka miesięcy.

    Spotkania raz w roku, miłość przez całe życie.

    Wydaje mi się, że do tej pory zupełnie nie rozumiałam idei błyskawicznej miłości. A teraz muszę wymyślić, jak przetrwać najbliższe lata, żeby wszystko zakończyło się happy endem.
    November 9

    Za co "November 9" otrzymuje cztery kostki czekolady? Za niecodzienną fabułę. Za treść tak przeładowaną pięknymi cytatami, że chce się nimi wytapetować ściany pokoju. Za to, że znowu wzruszyłam się, czytając książkę. Koniecznie przeczytajcie i dajcie znać jak wy oceniacie "November 9". 



    Share
    Tweet
    Pin
    39 komentarze
    - Czasami nie mamy drugiej szansy, Owen. Czasami rzeczy po prostu się kończą.
    (...)
    - My nawet nie mieliśmy pierwszej szansy.
    Confess

    Po czym poznajemy dobrą książkę? Po opisie na jej tyle? Recenzjach? Okładce? Ilości sprzedanych egzemplarzy? Ja stwierdzam, że książka jest dobra, jeśli wywołuje we mnie silne EMOCJE. A "Confess" sprawiła, że krzyczałam z frustracji, płakałam ze wzruszenia i ciągle mówiłam "OMG" (jak przeczytasz książkę, będziesz wiedział, dlaczego użyłam takiego nieprofesjonalnego skrótu).

    Jestem zakochana w twórczości Colleen Hoover i jeszcze nigdy na niej się nie zawiodłam. Trafia prosto do mojego serca. Jej powieści są idealne - nic dodać, nic ująć. Tak też jest z "Confess".

    Auburn jako młodziutka dziewczyna, bo zaledwie piętnastoletnia patrzyła na śmierć swojego ukochanego chłopaka. Nie można zaprzeczyć, że łączyła ich silna więź, a Auburn ciężko zniosła pożegnanie. Po krótkim czasie od śmierci okazało się, że nastolatka jest w ciąży ze zmarłym chłopcem. Dzieckiem po porodzie zajęli się rodzice ojca niemowlęcia. A Auburn nie widuje go tak często, jakby chciała.

    To dziwne uczucie, kiedy wiesz, że w wieku piętnastu lat usłyszałaś najostrzejsze słowa w swoim życiu. (...) Jak piętnastoletnia dziewczyna może bronić swojej miłości, kiedy wszyscy są przeciwko temu? Nie da bronić siebie w obliczu doświadczenia życiowego. I może mają rację. Może nie kochamy się w sposób jaki dorośli znają miłość, ale jesteśmy pewni jak cholera, że coś czujemy. I w tej chwili odczuwam to jako zbliżające się złamane serce.
    Confess



    Mijają cztery lata. Dziewczyna rozpoczyna naukę w innym mieście. Zasięga porady prawnika w sprawie odzyskania praw do opieki nad dzieckiem, ale to wymaga wielu pieniędzy. Potrzebuje kolejnej pracy i nagle zauważa ogłoszenie o poszukiwanej pomocy zawieszone na drzwiach studia, obok którego codziennie przechodzi.

    W oknie budynku jest mnóstwo karteczek z anonimowymi wyznaniami. W drzwiach znajduje się otwór, gdzie można przekazać swój sekret. Drzwi otwierają się, a w nich staje chłopak, dla którego Auburn staje się ocaleniem.

    Owen zbiera wyznania, a one inspirują go do malowania obrazów, które sprzedaje w jeden dzień w miesiącu. Właśnie rzuciła go dziewczyna, która jednocześnie pomagała mu przy organizacji sprzedaży dzieł. A Auburn nadaje się do tego idealnie.

    Dziewczyna radzi sobie świetnie, a między nią a Owenem pojawia się nić porozumienia. Po udanej współpracy spędzają razem wieczór w klubie. To pierwszy raz, kiedy Auburn tańczy z chłopakiem. Nawet nie umie z nim flirtować! Po śmierci ukochanego nie miała wielu okazji do spotykania się z płcią przeciwną. Ale uśmiech Owena sprawia, że chce to zmienić.

    Przyciąganie między tą dwójką jest niezaprzeczalne. Jednak na wierzch wychodzą sprawy, które mocno komplikują tę relację. Owen trafia do więzienia.

    Muszę wyprostować swoje życie na tyle, aby ona chciała być jego częścią.
    Confess

    W tej książce nikt nie jest tym, za kogo się podaje. Każdy ma drugie oblicze i sekrety skrywane przed całym światem. Bezinteresowność to rzadkość.

    Czy wierzysz w przeznaczenie? Jeśli nie, to gwarantuje Ci, że po przeczytaniu "Confess" uwierzysz w jego istnienie.

    - Boję się, że już nigdy z nikim nie poczuję czegoś takiego.
    (...)
    - Ja boję się, że poczujesz.
    Confess

    Nie mogłam oderwać się od tej książki. Połknęłam ją w całości, nie przerwałam czytania, dopóki nie dotarłam do ostatniej strony. Myślę, że "Confess" i "Promyczek" rywalizują teraz o miano mojej ulubionej powieści. Cztery kostki czekolady dla niej to zdecydowanie za mało.

    Ale uwaga, na koniec mam złą wiadomość. "Confess" nie została jeszcze wydana w polskiej wersji językowej i nie wiem, czy są takie plany, dlatego zachęcam do przeczytania jej po angielsku. 

    UPDATE: CONFESS ZOSTAŁA WYDANA W POLSCE! DATA PREMIERY TO 10.05.2017!
    Share
    Tweet
    Pin
    15 komentarze
    Zastanawiałeś się kiedyś, jak potężną moc ma pierwsza miłość? To miłość, której nigdy się nie zapomina. Często przemija, po niej poznajemy innych ludzi, ale czy możemy jeszcze im oddać swoje serce? Czy nie jest tak, że raz oddane serce, nigdy do nas nie wróci? „Mimo moich win” to opowieść o pierwszej miłości, która naznacza nas na całe życie i nigdy nie daje o sobie zapomnieć.

    Olivia i Caleb poznali się jeszcze na studiach. On sumiennie walczył o jej uwagę. Ona stanowczo walczyła z nim. Odrzucała go, jak mogła. Nie chciała się zadurzyć w chłopaku, którego kochała każda dziewczyna. Jednak jak długo można sprzeciwiać się miłości? Uległa. Spędzali razem czas i świetnie się bawili. Ale Olivia miała problem z wyznawaniem uczuć. Bała się odrzucenia, mimo że Caleb zapewniał ją o swojej miłości. Obawiała się powiedzieć dwa słowa, po których nie ma już odwrotu. To raniło chłopaka. On oddał jej wszystko, ona mu nie ufała.

    Cóż, nie wyobrażam sobie, aby jakakolwiek zdrowa na umyśle dziewczyna pozwoliła mu odejść. Oprócz mnie, oczywiście. No, ale nigdy nie twierdziłam, że jestem zdrowa na umyśle.
    Mimo moich win


    Pewnego dnia Olivia nakrywa Caleba na zdradzie. Odchodzi, mówiąc słowa, które tak chciał usłyszeć – „Kochałam cię”.

    Po tym nie jest w stanie normalnie żyć. Cierpi przez uczucie, którym obdarzyła niewłaściwą osobę. Mści się. Potem próbuje go odzyskać. Robi wszystko, aby uprzykrzyć mu życie. Następnie znowu walczy o jego uczucie. Jest zagubiona. Popełnia błędy, przez które cierpią niewinni ludzie. Miłość do Caleba sprawia, że Olivia staje się złym człowiekiem.

    Ja będę znowu kochał, a ty zawsze będziesz ranić. To, co zrobiłaś, jest… Przez to jesteś nic niewarta. Będziesz mnie pamiętać każdego dnia swojego życia, bo byłem tym jedynym, a ty mnie odrzuciłaś.
    Mimo moich win

    Mijają lata, a do dziewczyny uśmiecha się los i daje jej drugą szansę. Spotyka Caleba, który w wypadku stracił pamięć. Nie pamięta jej, nie pamięta wspólnie spędzonych chwil, nie pamięta, ile krzywdy wyrządziła Olivia. Dziewczyna nie potrafi nie wykorzystać tej szansy. Nie umie trzymać się od niego z daleka. Tymczasem Caleb znajduje pierścionek zaręczynowy, poznaje swoją dziewczynę, której nie pamięta i nie wie, komu chciał się oświadczyć. Uwielbia za to spędzać czas z nowo poznaną Olivią. Zakochuje się w niej drugi raz.

    Czy wierzysz, że w życiu jest nam przeznaczona tylko jedna osoba? Czy pierwsza miłość, może być tak silna, że pozostawi w cieniu wszystkie inne miłości?

    Serce można oddać tylko raz. Żadna z następnych miłości nie dorówna tej pierwszej.
    Mimo moich win

    „Mimo moich win” to kolejna książka, która trafiła prosto do mojego serca. Uderzyła we mnie silnymi emocjami. Czasami ciężko było zrozumieć akcję, bo rozgrywa się w przeszłości, kiedy to poznajemy, co spowodowało, że Caleb i Olivia się rozstali, oraz w teraźniejszości, kiedy znowu się spotykają. Jednak mimo to, z przyjemnością czytałam tę historię i z całego serca kibicowałam bohaterom, aby ponownie się zeszli. „Mimo moich win” zdobywa trzy kostki czekolady.
    Share
    Tweet
    Pin
    6 komentarze
    Byłam podekscytowana tą książką. Czekałam na jej premierę jak na szpilkach. Wiedziałam, że będzie świetna. Wyczuwałam bestseller pokroju „Hopeless” mojej ulubionej autorki. Przeliczyłam się. „Chemia naszych serc” jest dość specyficzną książką. Dlatego też długo zastanawiałam się, czy polecić ją Wam, moim czytelnikom. W końcu zobowiązałam się recenzować tylko książki warte przeczytania, prawda?

    Ostatecznie stwierdziłam, że „Chemia naszych serc” jest jak gorzka czekolada – nie każdy ją lubi. Znam jednak wiele osób, które są absolutnie zakochane w gorzkiej czekoladzie i stawiają ją ponad inne smaki. Ja jednak nie uznaję gorzkiej czekolady. To nie dla mnie.
    Jak powiedziałam, są gusta i guściki, a o gustach się nie dyskutuje. Dlatego też przedstawiam Wam recenzję książki „Chemia naszych serc”.

    Od dziecka truli cię tym gównem: „Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest”. W rzeczywistości miłość to czysta nauka. To po prostu reakcja chemiczna zachodząca w mózgu. Niekiedy reakcja trwa przez całe życie, zachodzi raz za razem. A czasami jest inaczej. Wybucha jak supernowa i zaczyna gasnąć. Miłość to tylko chemia naszych serc.
    Chemia naszych serc


    Henry i Grace to dość pogubieni nastolatkowie. On wychowany w szczęśliwej rodzinie, świetnie się uczy, niedługo wybiera się na studia. Wierzy w miłość bardzo mocno. Moim zdaniem ma dość przerysowane spojrzenie na to uczucie, ale nie o tym mowa. Grace spotkała ogromna tragedia, która odcisnęła na niej jeszcze większe piętno. Przenosi się do szkoły Henrego. Tutaj jest tajemnicą. Nosi za duże, brudne, męskie ubrania, a ona sama wygląda, jakby miała problem z higieną. Do tego kuleje i musi się wspomagać laską.

    Grace Town to zagadka owinięta w tajemnicę i zamknięta w enigmie. Ale możemy ją rozwiązać.
    Chemia naszych serc


    Im mniej potrafiłem wyczytać z Grace – im mniej ją rozumiałem -  tym bardziej byłem nią oczarowany. Musiałem, koniecznie musiałem zrozumieć, co dzieje się w tych pokręconych, mrocznych, przezabawnych zakamarkach jej umysłu.
    Chemia naszych serc

    Henry interesuje się sztuką sklejania potłuczonych naczyń. Dekoruje się je złotą nitką i w efekcie ze zniszczonego przedmiotu powstaje coś, jeszcze piękniejszego niż było wcześniej. Grace miała wypadek, podczas którego zginął jej chłopak, a ona sama została poważnie pokiereszowana. Henry chciałby posklejać Grace jak te naczynia i sprawić, że dziewczyna stanie się jeszcze wspanialsza niż była przed wypadkiem. Nie wpadł jednak na to, że Grace tego wcale nie pragnie.

    On się w niej zakochuje. Zaniedbuje szkołę i obowiązki. Zmienia się całkowicie. Jedyne co dla niego się liczy to Grace. Jest na jej każde zawołanie. Dziewczyna natomiast wykorzystuje go, aby zapomnieć o swoim zmarłym chłopaku. Nie potrafi pogodzić się z jego śmiercią i bawi się Henrym.

    Zyskałem pewność, że chcę spróbować.
    Była w żałobie, załamana, a nasze relacje z całą pewnością miały zakończyć się katastrofą dla któregoś z nas albo nawet dla obojga. Ale są przecież rzeczy, o które warto walczyć, prawda?
    Chemia naszych serc


    Troszkę pokręcona historia, prawda? Do mnie jakoś nie trafiła. Z początku czytanie jej szło tak mozolnie, że chciałam przerwać. Ale zmusiłam się i pod koniec już czytało się lepiej, bo akcja nabrała tempa.

    Nie chcę was zniechęcać do tej książki. To, że nie jest w moim typie, nie znaczy, że nie może stać się waszą ulubioną powieścią. Dlatego przeczytajcie, przekonajcie się sami, a następnie koniecznie dajcie znać, jak ją oceniacie, ile kostek czekolady byście jej przyznali. Ja oceniam „Chemię naszych serc” na jedną kostkę.

    Historie z happy endem to po prostu opowieści, które jeszcze nie dobiegły końca.
    Chemia naszych serc
    Share
    Tweet
    Pin
    8 komentarze
    Nowsze Posty
    Starsze Posty

    Bookstagram

    Patronat

    Patronat

    Czekoladowa Skala

    Czekoladowa Skala

    Wybierz coś dla siebie

    • artykuł (15)
    • cytaty (23)
    • hate-love (18)
    • Kalendarze/dzienniki (4)
    • Kryminał/sensacja/thriller (38)
    • Literatura dla dzieci (2)
    • Literatura fantastyczna (37)
    • Literatura historyczna (13)
    • Literatura kobieca (195)
    • Literatura młodzieżowa (81)
    • Literatura piękna (1)
    • Literatura świąteczna (13)
    • Literatura współczesna (7)
    • Patronat (13)
    • Poezja (4)
    • Reportaż (1)
    • wywiad (4)

    Najpopularniejsze

    • Zostawiłeś mi tylko przeszłość
      (...) wiedz, że mi przykro, ale nie bądź na mnie zły, że znowu to wszystko przeżywam. Zostawiłeś mi tylko przeszłość. Tak to się wszyst...
    • Karminowe serce
      Czasami, kiedy wszystkie drogi prowadzą donikąd, ucieczka wydaje się jedynym rozwiązaniem. Brakuje słów, żeby wytłumaczyć to, co było. Br...
    • Bookstagram. Jak zacząć?
      2 października 2018 roku minął rok odkąd prowadzę bookstagrama. Zakładając konto na Instagramie, nie przypuszczałam, że osiągnie ono tak ...

    Archiwum

    • ►  2023 (8)
      • ►  marca (2)
      • ►  lutego (4)
      • ►  stycznia (2)
    • ►  2022 (42)
      • ►  listopada (4)
      • ►  października (5)
      • ►  września (3)
      • ►  sierpnia (4)
      • ►  lipca (5)
      • ►  czerwca (2)
      • ►  maja (4)
      • ►  marca (3)
      • ►  lutego (8)
      • ►  stycznia (4)
    • ►  2021 (51)
      • ►  grudnia (9)
      • ►  listopada (4)
      • ►  października (1)
      • ►  września (3)
      • ►  sierpnia (1)
      • ►  lipca (4)
      • ►  czerwca (3)
      • ►  maja (6)
      • ►  kwietnia (3)
      • ►  marca (4)
      • ►  lutego (8)
      • ►  stycznia (5)
    • ►  2020 (71)
      • ►  grudnia (5)
      • ►  listopada (3)
      • ►  października (10)
      • ►  września (12)
      • ►  sierpnia (1)
      • ►  lipca (4)
      • ►  czerwca (5)
      • ►  maja (2)
      • ►  kwietnia (5)
      • ►  marca (13)
      • ►  lutego (10)
      • ►  stycznia (1)
    • ►  2019 (55)
      • ►  grudnia (1)
      • ►  listopada (6)
      • ►  października (2)
      • ►  sierpnia (6)
      • ►  lipca (7)
      • ►  czerwca (4)
      • ►  maja (5)
      • ►  kwietnia (8)
      • ►  lutego (15)
      • ►  stycznia (1)
    • ►  2018 (85)
      • ►  grudnia (4)
      • ►  listopada (6)
      • ►  października (6)
      • ►  września (9)
      • ►  sierpnia (4)
      • ►  lipca (19)
      • ►  czerwca (5)
      • ►  maja (8)
      • ►  kwietnia (8)
      • ►  marca (6)
      • ►  lutego (6)
      • ►  stycznia (4)
    • ►  2017 (65)
      • ►  grudnia (7)
      • ►  listopada (7)
      • ►  października (4)
      • ►  września (5)
      • ►  sierpnia (4)
      • ►  lipca (9)
      • ►  czerwca (8)
      • ►  maja (5)
      • ►  kwietnia (4)
      • ►  marca (4)
      • ►  lutego (4)
      • ►  stycznia (4)
    • ▼  2016 (21)
      • ►  grudnia (4)
      • ▼  listopada (8)
        • Delirium
        • Oddychaj mną
        • 365 dni. Zobaczymy się znów + WYWIAD
        • Cykl
        • November 9
        • Confess
        • Mimo moich win
        • Chemia naszych serc
      • ►  października (9)
    Facebook Instagram Pinterest

    Created with by ThemeXpose | Distributed By Gooyaabi Templates