Obsługiwane przez usługę Blogger.
  • STRONA GŁÓWNA
  • O AUTORCE
  • SPIS RECENZJI
  • WSPÓŁPRACA
  • MÓJ BOOKSTAGRAM
  • PATRONATY
  • ARTYKUŁY
    • Wizyta w studio Harry'ego Pottera
    • Co podarować książkoholikowi na święta?
    • Bookstagram - jak zacząć?
    • 21 ulubionych książek na 21 urodziny
    • Podróż z książką
    • Czytelnicy polecają świąteczne książki
    • Blogerzy polecają świąteczne książki
    • Jak poradzić sobie z lekturami szkolnymi?
    • Co blog zmienił w moim życiu?
    • O BOOKSTAGRAMIE
    • CYTATY
    Facebook Instagram Pinterest

    Książki Dobre Jak Czekolada | blog z recenzjami książek


    Ostatnio zachwalałam twórczość Klaudii Bianek, bo ta polska autorka rozwija się dosłownie na naszych oczach. Z każdą książką jest coraz lepiej. Doszło do tego, że "Przy naszej piosence" stało się moją ulubioną powieścią Bianek, a ja zakochałam się w Antku. ;)

    Antka mieliście okazję poznać, czytając "Ocalało tylko serce". Pamiętacie Klarę? Antek jest jej bratem. Ciężko pracuje we własnej kawiarni i zachwyca klientów, tworząc latte art. Pewnego wieczoru barista zapomina włączyć alarm, a do jego lokalu ktoś się włamuje. Chłopakowi udaje się złapać włamywacza na gorącym uczynku. Złodziejem okazuje się drobna, młoda dziewczyna, a jej zdobyczą jest stos kanapek.

    Kornelia opowiada Antkowi o tym, że od dwóch dni wraz z bratem nic nie jedli. Nie mają pieniędzy, matka się nimi nie interesuje, a na dodatek mieszkają w najbardziej parszywej dzielnicy miasta. Być może Antek jest idiotą. Być może nie powinien ufać złodziejce. Być może nie powinien wysłuchiwać jej wyjaśnień, a zamiast tego od razu zadzwonić po policję. Zrobił inaczej. Okazał serce. Pytanie, czy Kornelia doceni ten gest i nie złamie jego serca w pół.

    Czułam do niego coś wielkiego. Czułam przy nim wszystko, co dobre. Czułam to całą sobą. Czułam myślą, uśmiechem, gestem, sercem. Czułam spojrzeniem, czułam dotykiem. Czułam go każdym tygodniem, dniem, godziną, minutą i sekundą.

    Zacznę od głównego bohatera, bo nad Antkiem mogę zachwycać się godzinami. To chłopak pełen pasji, praca jest jego miłością. Choć nikt nie wierzył w jego sukces, on stanął na głowie, aby pomysł z kawiarnią wypalił. Udało mu się to tylko i wyłącznie dzięki jego ciężkiej pracy. Wielokrotnie udowodnił, że ma dobre serce. Być może nawet zbyt dobre. Nie waha się ani chwili, błyskawicznie podaje pomocną dłoń i nie oczekuje niczego w zamian. Widziałam w nim syndrom superbohatera - na każdym kroku musiał udowodnić, że jest dobrym człowiekiem. 

    Tak naprawdę miał jedną wadę, o ile w ogóle. Wciąż zastanawiam się, czy jest to wada, może lepiej nazwać ja rysą na jego idealnym wizerunku. Antek nie był w związku, więc często korzystał z przygód na jedną noc, co głównej bohaterce się nie podobało. :)

    Czasami wręcz wydawał się postacią zbyt idealną. Brakowało jeszcze sceny, kiedy ratuje jakieś potrącone zwierzę. ;) Mimo to nie da się go nie lubić, a jestem pewna, że Antek daje nadzieję, że tacy dobrzy ludzie naprawdę istnieją. Oby nie była to złudna nadzieja.

    Kornelia, jak już wspomniałam, nie ma łatwo w życiu. Ma prawie 18 lat, a przeszła więcej niż niejeden dorosły. Nie zna swojego ojca, matka natomiast żyje ze sponsoringu i nie zwraca żadnej uwagi na swoje dzieci. Uważa, że powinny rzucić szkołę i rozpocząć pracę, córce znalazła już sponsora. Kornelia nie chce takiego życia. Decyduje się na kradzież, bo wraz z bratem kolejny dzień nic nie jedli. Nie jest złym człowiekiem, to kiepski los zmusił ją do równie kiepskich wyborów.

    Historia Antka i Kornelii jest pełna muzyki i przesiąknięta zapachem kawy. Piosenki są bardzo ważnym elementem wspólnej przygody tej dwójki bohaterów, dlatego polecam Wam wsłuchiwać się w teksty utworów, których słuchają.

    Mogę Was zapewnić, że "Przy naszej piosence" wciąga błyskawicznie. Sięgnęłam po tę książkę, a chwilę później byłam już na setnej stronie, a w oczy zmieniły mi się w serduszka wpatrzone w Antka.

    Powieść Bianek wywołała we mnie mnóstwo emocji. Od złości po wzruszenie aż do radości. Historia ta pokazuje, że zawsze jest jakieś rozwiązanie, a dobrych ludzi nie brakuje.

    Z radością przyznaję najnowszej książce Klaudii Bianek cztery kostki czekolady.

    Premiera "Przy naszej piosence" zaplanowana jest na 1 lipca.

    Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu We Need Ya.
    Poniżej sprawdzisz, gdzie kupisz "Przy naszej piosence" w najlepszej cenie.
    Share
    Tweet
    Pin
    5 komentarze

    Kamil, student ratownictwa medycznego, zauważa na drodze wypadek. Zderzyło się wiele aut. Natychmiast zaczyna udzielać pomocy. Odnajduje w jednym z aut uwięzioną młodą dziewczynę. Wyciąga ją z auta i dba o nią aż do przyjazdu karetki. Maja zawdzięcza mu życie.

    Chłopakowi trudno rozstać się z dziewczyną o pięknych oczach i kilkukrotnie odwiedza ją w szpitalu. Niestety Maja zmienia się we wrak człowieka. Wypadek prawdopodobnie przekreślił jej przyszłość baletnicy, a taniec jest wszystkim, co zna. Nie ma planu B. Matka wymaga od niej perfekcyjności, ojciec zakłada nową rodzinę, a chłopak z nią zrywa krótko po wypadku. To wszystko przerasta dziewiętnastolatkę, a jej jedynym pocieszeniem są wizyty Kamila.

    Kamila życie już niejednokrotnie doświadczyło. Ma swoje sekrety i mroczne tajemnice. Na barkach dźwiga wiele bólu. Wie, że niebezpieczne jest dla niego zbliżenie się do Mai, nie potrafi jednak o niej zapomnieć.

    On - jest na drodze do wyjścia z ciemności. Ona - właśnie stacza się na samo dno. Do czego dojdzie, kiedy ich drogi się skrzyżują?

    Nasze drogi zupełnie się rozchodzą. Jakby nic nas nie łączyło. Może dlatego, że byliśmy tylko dwojgiem ludzi, których los przypadkiem ze sobą zetknął.

    Miałam okazję czytać wszystkie książki Elżbiety Rodzeń, więc miałam wysokie oczekiwania co do "Jesteś cudem". Ale pisarka nie zawiodła, jak zawsze mnie poruszyła przedstawianą historią i wzbudziła we mnie mnóstwo emocji.

    Po pierwsze - wielkie brawa dla autorki. Z okładki możecie się dowiedzieć, że kupując swój egzemplarz, wspieracie DKMS. Ja już kilka lat temu zarejestrowałam się w bazie potencjalnych dawców szpiku. Mimo to fabuła "Jesteś cudem" uświadomiła mi wiele rzeczy. Musicie wiedzieć, że nie jest to wesoła historia, zresztą możecie się tego domyślić, skoro związana jest z fundacją, która skupia wokół siebie dawców szpiku. Jest to książka pełna bólu i cierpienia, książka przesiąknięta sterylnym zapachem szpitala i przemoczona łzami współczucia. Nie czyta się ją łatwo, ale powinno się ją przeczytać, bo otwiera oczy na wiele ważnych kwestii.

    Zastrzeżenie miałam trochę do skoków w czasie, bo czasami były one tak nagłe, że gubiłam się w akcji. Ale szybko cofałam się o stronę i okazywało się, że autorka napisała, że minęły 4 tygodnie, tylko ja byłam tak daleko myślami z bohaterami, że nie zwróciłam na to uwagę. Szczególnie na początku książki mamy dużo takich przeskoków. Ale nic dziwnego - opowiadane są wydarzenia z prawie całego roku, a uwierzcie mi, że wiele jest do opowiedzenia.

    Podoba mi się, że Elżbieta Rodzeń pokazała, że tak silna relacja potrzebuje czasu, aby się rozwinąć. W wielu książkach spotykam związki po kilku dniach znajomości i równie szybkie wyznania miłości. Tutaj wszystko przychodzi z czasem, dzięki czemu jest autentycznie.

    Jego ręce nie należą do mnie. Wargi nie chcą mnie już całować. Ramiona nie zamkną mnie już w uścisku.

    Potrzebujemy takich książek jak "Jesteś cudem". Potrzebujemy takich głębokich historii z przesłaniem. Potrzebujemy powieści, które skłonią nas do refleksji, przemyśleń, a być może część z Was po przeczytaniu najnowszej książki Elżbiety Rodzeń zarejestruje się w bazie DKMS. Potrzebujemy, aby ktoś otworzył nam oczy. Przeczytajcie "Jesteś cudem", bo warto.

    "Jesteś cudem" zdobywa cztery kostki czekolady.
    Premiera książki zaplanowana jest na 1 lipca.
    Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Znak.
    Poniżej sprawdzisz, gdzie kupisz "Jesteś cudem" w najlepszej cenie.
    Share
    Tweet
    Pin
    No komentarze

    Olivia i Mike są wrogami od dzieciństwa. Kiedyś dokuczali sobie w szkole. Wzajemne psikusy wypełniały ich codzienność. Sklejanie butów czy obcinanie włosów nie było dla nich niczym nadzwyczajnym. Ich misją zawsze była zemsta. To wszystko skończyło się, kiedy Olivia wyjechała do szkoły z internatem.

    Kiedy dziewczyna wraca do rodzinnego miasta po latach, nie poznaje Michaela, a on nie kojarzy jej. Los postanawia się nimi zabawić i sprawia, że muszą razem zamieszkać. Jak wielką katastrofą to się zakończy?

    Opis brzmiał bardzo zachęcająco. Widoczny wątek hate-love sprawił, że miałam wysokie oczekiwania co do "Bad Boys go to Hell". Historia ta odniosła również sukces na Wattpadzie, więc byłam przekonana, że czeka mnie świetny czas z tą książką.

    Nie mogłam się bardziej mylić.

    Autorka była bardzo niekonsekwentna i gubiła się w tym, co pisała. Najpierw nasz bohater nie był za bardzo umięśniony, za chwilę dziewczyny zachwycały się jego wysportowanym ciałem. Główna bohaterka nie mogła się napatrzeć na widok chłopaka bez koszulki. Na koniec jego ojciec stwierdził, że jego syn nie jest sportowym typem. Można się pogubić już w opisie bohatera.

    Olivia nie wie, czego chce. Jej zachowanie mnie doprowadzało do szału. 18-latka zachowywała się bardzo niedojrzale. Była w związku, ale wielokrotnie całowała się z innym chłopakiem, po czym go odpychała, mówiąc, że nie chce zdradzić swojego partnera. Długo nie utrzymywała swojego postanowienia i szybko lądowała w ramionach Michaela.

    Brakowało mi chemii między bohaterami. Niby się nienawidzili, za chwilę się całowali, a na koniec (uwaga spoiler, ale to logiczne, że tak się skończy książka, więc dużo nie stracicie, czytając dalej) zostali parą. Jak do tego doszło - nie pytajcie mnie. Nie widziałam tam żadnego budowania relacji. Bum i nagle wyznania miłości. A one mogą zaskoczyć czytelnika. Ja się ich nie spodziewałam. Autorka kiepsko sobie poradziła w tej kwestii.

    Ale najwięcej zastrzeżeń mam do scen przemocy i wyzwisk, których nie brakuje. Mnóstwo było też szczeniackich odzywek. Poniżej dwa fragmenty.

    "- Nie będę się powtarzać, gówniaro. - warknął. Mocniej zacisnął rękę na mojej szyi, a mnie zaczęło brakować tlenu."

    "Jak na ciebie patrzę, to mi ziemniaki w piwnicy gniją".

    Ach! Zapomniałabym o wisience na torcie, czyli scenie pierwszego razu. Kompletnie oderwana od rzeczywistości. Lekkie ukłucie, chwilę później orgazm, zero krwawienia, następnego dnia żadnego dyskomfortu. Ja rozumiem, że każdy organizm jest inny i inaczej reaguje, ale to przypominało mi opis jak z bajki.

    Dla mnie tego typu książki są szkodliwe. Młode dziewczyny mogą wzorować się na takich historiach. A tego bardzo bym nie chciała. To nie jest powieść, która daje dobry przykład. Wierzę, że można napisać świetną książkę o młodzieży ze scenami sexu i jednocześnie zrobić to realistycznie. Wierzę, że w książkach z wątkiem "od nienawiści do miłości" (hate-love) nie musi występować przemoc. To wszystko można zrobić na poziomie, którego tutaj zabrakło.

    Z przykrością przyznaje "Bad Boys go to Hell" jedną kostkę czekolady.

    Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Niezwykłe.

    Poniżej sprawdzisz, gdzie kupisz recenzowaną książkę w najlepszej cenie.
    Share
    Tweet
    Pin
    2 komentarze
    "W tę samą stronę" to książka, która nie dała mi spokoju, dopóki jej nie skończyłam czytać. :) Wszystko musiałam odłożyć na później - na po przeczytaniu powieści Marty Radomskiej.

    Czy kochać zawsze oznacza patrzeć w tę samą stronę?

    Nina i Adrian poznają się przez przypadek, ale od razu pałają do siebie nienawiścią. No, może to za dużo powiedziane, ale z pewnością nie jest to przyjaźń od pierwszego wejrzenia. Od razu zaczynają się kłócić i ledwo powstrzymują się od powodzenia o jedno słowo za dużo. Na szczęście są obcymi sobie osobami, więc nie będą się spotykać, prawda? Nic bardziej mylnego!

    Chwilę później Nina trafia do lekarza. Jest nim... Adrian! A to dopiero początek. :)



    Nina dostaje tajemniczy list od przyjaciółki. Izka znika bez śladu. Nikt nie wie, dokąd się wybrała. To wszystko jest jakieś podejrzane. Nina wyrusza na poszukiwania Izy. Czy uda jej się ją odnaleźć?

    Tylko pogodzenie się z własnymi możliwościami, ograniczeniami i tym, co pragnie się ofiarować światu lub zachować dla siebie, pozwoli podjąć dobrą decyzję.

    Historia Niny wciągnęła mnie od pierwszych stron. Obyczajówka, ale z wątkiem kryminalnym szybko mnie zainteresowała i próbowałam odgadnąć zakończenie. To oczywiście mi się nie udało. Intryg nie brakuje, dzięki czemu czytelnik się nie nudzi.

    Podobała mi się powoli rozwijająca się relacja między głównymi bohaterami. Choć na początku nie mogli wręcz na siebie patrzeć, szybko to się zmieniło. Ale autorka nie zrobiła tego na zasadzie strzały amora, która błyskawicznie uświadamia bohaterów, że są w sobie zakochani. Nie. Tutaj subtelnie, krok po kroczku wszystko jest budowane. Doceniam to. Dzięki temu jest realistycznie.

    Muszę jeszcze zwrócić uwagę na scenerię. Wydarzenia rozgrywają się głównie w domu otoczonym lasem. Jest tam nawet jeziorko. Ach, aż chciałoby się tam przenieść! Poniekąd to się udało, bo Marta Radomska bardzo obrazowo opisała okolicę, dzięki czemu moja wyobraźnia miała materiał do pracy. ;)

    Wady? Zakończenie! Nie tego się spodziewałam! Myślałam, że na końcu czeka mnie wyraźne zamknięcie tej historii i ostatnia kropka. Okazało się, że będzie kolejny tom, a ja muszę cierpliwie czekać na  dalsze przygody Niny i Adriana.

    Podsumowując - "W tę samą stronę" to wciągająca historia o nieoczywistej miłości w sielskiej scenerii. Książka idealna na lato. :)

    Ode mnie trzy kostki czekolady.
    Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.

    Poniżej sprawdzisz, gdzie kupisz "W tę samą stronę" w najlepszej cenie.

    Share
    Tweet
    Pin
    No komentarze


    Opowieść pełna magii, choć nie jest to literatura fantastyczna.
    Opowieść pełna przeskakujących iskier między bohaterami, choć nie jest to romans.
    Czym więc jest "New Orleans Rush"? Literaturą obyczajową? Raczej nie - ta zawsze kojarzyła mi się z nudnymi książkami o wszystkim i o niczym. Powieść Kelly Siskind w żadnym razie nie można nazwać nudną. Zamiast głowić się nad szufladkowaniem tej historii, skupmy się na jej wyjątkowości.

    Dawno nie czytałam tak pasjonującej książki. Opis nie przekonywał mnie do sięgnięcia po ten tytuł, ale z braku innej lektury pod ręką, zaczęłam czytać "New Orleans Rush", a teraz aż drżę z przerażenia, że mogłam zrezygnować z tak niesamowitej opowieści.

    Powieść Kelly Siskind opowiada o Beatrice, która uciekła do Nowego Orleanu przed lichwiarzem. Obiecała spłacić długi ojca, przez co sama wpadła w tarapaty. Postanowiła zacząć nowe życie z chłopakiem u boku i przeprowadziła się do odległego miasta. Skąd mogła wiedzieć, że ukochany zostawi ją dla innej już po kilku dniach od rozpoczęcia nowego rozdziału w ich życiu?

    W ten sposób Bee ma zapewniony świeży start - bez chłopaka, pracy, mieszkania i pieniędzy. Ale za to nie brakuje jej optymizmu. Jest osobą, która dostrzega jasne strony każdej sytuacji i widzi dobro w każdym człowieku.

    W wieczór, który ma zakończyć "najgorszy dzień jej życia" (jak już wiemy, jest bezdomna i samotna w obcym mieście), trafia do pobliskiego baru. Tam jej spojrzenie spotyka mężczyznę w magicznej pelerynie. Wypity alkohol budzi w niej wojowniczy charakterek, a ten sprowadza na nią nowe problemy. Tak Bee poznaje Huxleya Marlowa - magika, który pilnie potrzebuje asystentki.

    Świat magii uchyla swoje drzwi dla Beatrice, a najgorszy dzień jej życia faktycznie rozpoczyna nowy rozdział w życiu Bee.

    "New Orleans Rush" wciąga od pierwszej strony. Jak już wspominałam, na początku nie byłam przekonana do tej książki. Magik? Ekscentryczna główna bohaterka? Nie brzmiało to jak coś, co może mi się spodobać. Jakże się myliłam! Już pierwszy rozdział udowodnił mi, że byłam w błędzie.

    Dobrze wiecie, że uwielbiam wątek hate-love. Tutaj występuje on w niewielkim stopniu, ale występuje, więc jestem już zadowolona. A to nie koniec. Kelly Siskind okazała się mistrzynią w budowaniu chemii między bohaterami. To przekonało mnie, żeby sięgnąć po inne książki tej autorki. Postacie są niezwykle barwne. Sama Bee, która nie znosi, kiedy ktoś nazywa ją Pszczółką, nawiązując do jej imienia, odwdzięcza się najdziwniejszymi wyzwiskami na świecie. Ubiera się tylko w żywe kolory i nie toleruje szarości. Kiedy wchodzi do pomieszczenia, ludzie się uśmiechają. Jest chodzącym słońcem. Dzięki pracy w teatrze odkrywa pokłady weny i godzinami oddaje się swojej pasji, jaką jest malarstwo.

    Huxley jest częścią Nowoorleańskich Wspaniałych Chłopców Marlowa. Chodzi po mieście w kapeluszu i pelerynie. Jego twarz jest pokryta bliznami, które nadają mu tajemniczości. Nie pamięta już, czym jest zabawa. Od lat próbuje postawić teatr na nogi. Teatr, który jest jego dziedzictwem, oczkiem w głowie zmarłego ojca. Robi wszystko, aby ojciec był z niego dumny. Walczy dzielnie, choć problemy nawarstwiają się i los mu nie sprzyja. Ale czy na pewno? W końcu postawił na jego drodze uśmiechniętą Bee.

    Uwierzcie mi, że w "New Orleans Rush" wszystkie postacie są niezwykłe. Staruszka pracująca w budce z biletami w teatrze straszy wszystkich swoją laską o zakończeniu w kształcie węża. Foks, brat Huxleya, który potrafi czytać w myślach. Della, przyjaciółka rodziny, która tworzy wyjątkową biżuterię. Przyznam Wam, że z przyjemnością przeczytałabym książkę jedynie o Foksie i Delli. :)

    Barwne postacie, chemia, magiczne sztuczki, humor i klimat Nowego Orleanu. Czy potrzebujecie czegoś jeszcze, aby sięgnąć po "New Orleans Rush"? Dawno nie czytałam tak dobrej książki, więc nie zwlekajcie i zaopatrzcie się w swój egzemplarz tej historii.

    "New Orleans Rush" zdobywa cztery kostki czekolady.

    Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Papierówka.
    Poniżej sprawdzisz, gdzie kupisz tę książkę w najlepszej cenie.
    Share
    Tweet
    Pin
    4 komentarze
    Nowsze Posty
    Starsze Posty

    Bookstagram

    Patronat

    Patronat

    Czekoladowa Skala

    Czekoladowa Skala

    Wybierz coś dla siebie

    • artykuł (15)
    • cytaty (23)
    • hate-love (18)
    • Kalendarze/dzienniki (4)
    • Kryminał/sensacja/thriller (38)
    • Literatura dla dzieci (2)
    • Literatura fantastyczna (37)
    • Literatura historyczna (13)
    • Literatura kobieca (195)
    • Literatura młodzieżowa (81)
    • Literatura piękna (1)
    • Literatura świąteczna (13)
    • Literatura współczesna (7)
    • Patronat (13)
    • Poezja (4)
    • Reportaż (1)
    • wywiad (4)

    Najpopularniejsze

    • Zostawiłeś mi tylko przeszłość
      (...) wiedz, że mi przykro, ale nie bądź na mnie zły, że znowu to wszystko przeżywam. Zostawiłeś mi tylko przeszłość. Tak to się wszyst...
    • Karminowe serce
      Czasami, kiedy wszystkie drogi prowadzą donikąd, ucieczka wydaje się jedynym rozwiązaniem. Brakuje słów, żeby wytłumaczyć to, co było. Br...
    • Bookstagram. Jak zacząć?
      2 października 2018 roku minął rok odkąd prowadzę bookstagrama. Zakładając konto na Instagramie, nie przypuszczałam, że osiągnie ono tak ...

    Archiwum

    • ►  2023 (8)
      • ►  marca (2)
      • ►  lutego (4)
      • ►  stycznia (2)
    • ►  2022 (42)
      • ►  listopada (4)
      • ►  października (5)
      • ►  września (3)
      • ►  sierpnia (4)
      • ►  lipca (5)
      • ►  czerwca (2)
      • ►  maja (4)
      • ►  marca (3)
      • ►  lutego (8)
      • ►  stycznia (4)
    • ►  2021 (51)
      • ►  grudnia (9)
      • ►  listopada (4)
      • ►  października (1)
      • ►  września (3)
      • ►  sierpnia (1)
      • ►  lipca (4)
      • ►  czerwca (3)
      • ►  maja (6)
      • ►  kwietnia (3)
      • ►  marca (4)
      • ►  lutego (8)
      • ►  stycznia (5)
    • ▼  2020 (71)
      • ►  grudnia (5)
      • ►  listopada (3)
      • ►  października (10)
      • ►  września (12)
      • ►  sierpnia (1)
      • ►  lipca (4)
      • ▼  czerwca (5)
        • Przy naszej piosence
        • Jesteś cudem
        • Bad Boys go to Hell
        • W tę samą stronę
        • New Orleans Rush
      • ►  maja (2)
      • ►  kwietnia (5)
      • ►  marca (13)
      • ►  lutego (10)
      • ►  stycznia (1)
    • ►  2019 (55)
      • ►  grudnia (1)
      • ►  listopada (6)
      • ►  października (2)
      • ►  sierpnia (6)
      • ►  lipca (7)
      • ►  czerwca (4)
      • ►  maja (5)
      • ►  kwietnia (8)
      • ►  lutego (15)
      • ►  stycznia (1)
    • ►  2018 (85)
      • ►  grudnia (4)
      • ►  listopada (6)
      • ►  października (6)
      • ►  września (9)
      • ►  sierpnia (4)
      • ►  lipca (19)
      • ►  czerwca (5)
      • ►  maja (8)
      • ►  kwietnia (8)
      • ►  marca (6)
      • ►  lutego (6)
      • ►  stycznia (4)
    • ►  2017 (65)
      • ►  grudnia (7)
      • ►  listopada (7)
      • ►  października (4)
      • ►  września (5)
      • ►  sierpnia (4)
      • ►  lipca (9)
      • ►  czerwca (8)
      • ►  maja (5)
      • ►  kwietnia (4)
      • ►  marca (4)
      • ►  lutego (4)
      • ►  stycznia (4)
    • ►  2016 (21)
      • ►  grudnia (4)
      • ►  listopada (8)
      • ►  października (9)
    Facebook Instagram Pinterest

    Created with by ThemeXpose | Distributed By Gooyaabi Templates