Obsługiwane przez usługę Blogger.
  • STRONA GŁÓWNA
  • O AUTORCE
  • SPIS RECENZJI
  • WSPÓŁPRACA
  • MÓJ BOOKSTAGRAM
  • PATRONATY
  • ARTYKUŁY
    • Wizyta w studio Harry'ego Pottera
    • Co podarować książkoholikowi na święta?
    • Bookstagram - jak zacząć?
    • 21 ulubionych książek na 21 urodziny
    • Podróż z książką
    • Czytelnicy polecają świąteczne książki
    • Blogerzy polecają świąteczne książki
    • Jak poradzić sobie z lekturami szkolnymi?
    • Co blog zmienił w moim życiu?
    • O BOOKSTAGRAMIE
    • CYTATY
    Facebook Instagram Pinterest

    Książki Dobre Jak Czekolada | blog z recenzjami książek

    Jessie ma za sobą trudny okres, który zapoczątkowała śmierć jej mamy. Do tego jej ojciec oznajmił, że niedawno poślubił inną kobietę i z tego powodu mają przeprowadzić się na drugi koniec kraju. Nowy dom, nowa rodzina, nowa szkoła. To wszystko wiąże się ze stresem, ale najwidoczniej jest ktoś, kto chce pomóc dziewczynie w zaaklimatyzowaniu się w nowym miejscu.

    To mało prawdopodobne, żeby K/N rzeczywiście był dobrą duszą, której zrobiło się żal „nowej”. Albo moim cichym wielbicielem – bo oczywiście moja wyobraźnia natychmiast powędrowała w stronę takiej hipotezy, zapewne w rezultacie wielu godzin pochłaniania komedii romantycznych i czytania książek o mało realistycznych fabułach. 


    Jessie dostaje maila, który w normalnych okolicznościach pewnie by ją zaskoczył, ale teraz mało co jest dla niej niespodzianką, od kiedy ojciec diametralnie zmienił jej życie. Pierwsza myśl po przeczytaniu wiadomości "czy to jakiś żart?" zupełnie nie dziwi. Nadawca maila pisze, że kiedy zobaczył Jessie w szkole, zaintrygowała go i chętnie by się z nią bliżej poznał. Wie, jak trudne są pierwsze tygodnie w nowym miejscu, proponuje jej nawet sporządzenie listy osób, z którymi warto się zaprzyjaźnić. Jednak pragnie zachować anonimowość. Jessie odrzuca jego propozycje, ale kiedy kolejne dni w szkole są dla niej kompletną porażką i nie ma nawet do kogo się odezwać, stwierdza, że może jednak warto skorzystać z pomocy nieznanego chłopaka.

    W prawdziwym życiu zawsze po fakcie przeredagowuję w myślach każdą rozmowę, poprawiam tak długo, aż uzyskam błyskotliwe, beztroskie i swobodne odpowiedzi – coś, co innym dziewczynom przychodzi zupełnie naturalnie. Oczywiście to całkowita strata czasu, ponieważ jest już za późno. Gdybym przedstawiła swoje życie za pomocą zbiorów, wyimaginowana ja oraz prawdziwa ja nie miałyby ani jednego punktu wspólnego. Ale w korespondencji mailowej i SMS-ach mam dodatkowy czas, który jest mi potrzebny, żeby zaprezentować lepszą, dopracowaną wersję siebie.

    I tak od maila do maila, od wiadomości do wiadomości zaprzyjaźniają się. Dzięki jego wskazówkom Jessie powoli zaaklimatyzowała się w nowym miejscu.

    Na horyzoncie pojawia się dwójka przystojniaków, z którymi Jessie lubi spędzać czas, ale ciągle myśli o jej anonimowym przyjacielu. Nieustannie szuka go w szkole, próbuje domyślić się, kim on jest. 


    Idealne dni są dla ludzi, którzy mają niewielkie, realne marzenia.
    A może są dla nas wszystkich, tylko miały miejsce: są idealne wyłącznie dlatego, że zawierają coś, co zostało bezpowrotnie i nieodwracalnie stracone. 

    Czy jesteś w stanie zaufać komuś, kogo nie widziałaś, nie wiesz, kim jest, czy mówi prawdę? Po jakim czasie internetowej znajomości powinno nastąpić spotkanie twarzą w twarz? 

    Zdecydowanie lepiej się czuję, pisząc, niż mówiąc na głos. Jaka szkoda, że nie mogę przeżyć całego życia na papierze.

    Prawda jest taka, że "Coś o tobie i coś o mnie" nie jest książką wysokich lotów. Ale jest wystarczająca, aby odstresować się i zrelaksować. Wciągnęłam się w fabułę, tak, że spędziłam trzy godziny nad tą książką, nie mogłam doczekać się momentu spotkania Jessy i anonimowego chłopaka. Głowiłam się razem z główną bohaterką, kim jest jej przyjaciel. Teraz kiedy to wiem, chętnie przeczytałabym książkę od nowa, aby zwrócić uwagę na jego zachowanie.Ta opowieść nie nauczyła mnie niczego, ale odprężyłam się, czytając ją, a do tego została pięknie wydana, okładka jest prześliczna, dlatego trzy kostki czekolady to sprawiedliwa ocena.
    Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Dolnośląskiemu.
    Share
    Tweet
    Pin
    21 komentarze
    Łucja to młoda kobieta, powoli rozpoczynająca dorosłe, samodzielne życie. Nowa praca, własny samochód, wyprowadzka od rodziców. Może, nie jest tak kolorowo, jak by chciała, kredyt hipoteczny sprawia, że nie może sobie na wszystko pozwolić, ale jest zadowolona z tego, co ma i lubi swoje nieco nudne życie.


    W zasadzie wszystko było w porządku, naprawdę nie miałam na co narzekać. I właśnie to mnie zastanawiało, bo w głębi duszy nie byłam w pełni szczęśliwa. Czegoś mi brakowało i nie miałam pojęcia, co to może być.

    Pewnej nocy ma bardzo realistyczny sen, w którym zakochuje się w mężczyźnie. Nawet kilka dni po owej nocy nie może się otrząsnąć z wrażenia.

    Łucja próbuje odnaleźć tego mężczyznę.

    Dawno nie miałam tak wyjątkowego nastroju. Nic mnie nie złości, nie irytuje, nie czuję nawet głodu, mimo iż od rana zjadłam tylko jedno jabłko. Dopiero po mniej więcej dwóch godzinach zaczęłam rozumieć, co jest przyczyną wspaniałego humoru. Jestem zakochana.


    A ja tęskniłam. Potwornie tęskniłam za kimś, kto nawet nie istniał. Brakowało mi cienia, bo nie było słońca, które mogłoby go rzucić. Czułam pustkę i niedosyt. Byłam niepełna, zabrano mi część mnie i nie zamierzano oddać. Na dodatek miałam wrażenie, jakby coś było nie tak, jakby brakowało jednego elementu łamigłówki, który jest niezbędny, żeby rozwiązać zagadkę.

    Niespodziewanie w życiu młodej kobiety pojawia się dwóch mężczyzn, którzy są jak ogień i woda. W jej szarą codzienność wkraczają wampiry i aniołowie. Nic nie jest już jak wcześniej. Łucja musi zrozumieć, że jest częścią czegoś ważnego i odkryć, kto jest z nią, a kto przeciw niej.

    Powinnaś zdawać sobie sprawę z tego, że jesteś wyjątkowa, bardzo ważna dla... świata. Moim zadaniem jest ciebie chronić.


    Cóż. Muszę przyznać - ta książka mnie rozczarowała. Przed jej lekturą przeczytałam kilka recenzji, wszystkie były pozytywne, z opisów innych recenzentów wyczułam, że to książka dla mnie. Dlatego cieszyłam się, kiedy wydawnictwo mi zaproponowało jej zrecenzowanie. Otrzymałam powieść, wzięłam się za czytanie, ale niestety, między mną a książką chemii nie było. Jej lektura mnie nudziła. Zmuszałam się do koncentracji, kilkukrotnie musiałam cofać stronę, bo przeczytałam fragment i nic z niego nie rozumiałam. Nie polubiłam Adama - jednego z głównych bohaterów. Nie znalazłam wad, które mogłabym tutaj wymieniać. Po prostu "Ósme niebo" nie wzbudziło we mnie żadnych emocji, poza znużeniem, a szkoda, bo książka zapowiadała się naprawdę dobrze. "Ósme niebo" zdobywa dwie kostki czekolady.
    Za jego uśmiechem kryje się bardzo zdradliwa dusza. Jego celem jest usidlenie ciebie i osób tobie podobnym.

    Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Videograf.

    Zainteresowała Was ta książka? Sięgnięcie po nią? Dajcie znać!

    Od teraz recenzje będą ukazywały się w ŚRODY i SOBOTY. :)
    Share
    Tweet
    Pin
    28 komentarze
    Ale co najważniejsze, był ktoś, komu mogłam całkowicie i bezwarunkowo zaufać. Kto ochroni mnie przed każdym zagrożeniem. Kto zajmie się mną i osłoni mnie przed każdym zagrożeniem. Kto zabierze mnie do naszego prywatnego świata, gdzie nikt nie będzie miał wstępu. Z kim mogłam otwarcie rozmawiać. Komu mogłam powiedzieć, że go kocham, a on odpowie mi tym samym.



    "Grzech pierworodny" to kontynuacja losów bohaterów książki "Widmo grzechu". Nel ma za sobą traumatyczne wydarzenia, podczas których jej jedynym oparciem okazał się Kraszewski Gilbert. Mimo zakazów rodziny dziewczyny para nadal się spotyka. Jednak tajemnica, która wiąże oba rody, wisi nad ich związkiem niczym chmura burzowa.

    Należy pamiętać, że wszystkie czyny, jakich dokonamy teraz, będą miały swoje skutki w przyszłości. A przeszłość, jak widać bardzo szybko potrafi dogonić teraźniejszość, aby zniweczyć plany układane z myślą o przyszłości.

    Nikt nie chce wyjawić prawdy Nel. Do tego powszechnie lubiana przewodnicząca szkoły stała się wrogiem publicznym numer jeden. Nieustające plotki na jej temat nie poprawiają jej samopoczucia. Dziewczyna postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i rozpoczyna śledztwo. Skoro nikt nie zamierza jej wyjaśnić, dlaczego ma się trzymać od Kraszewskiego z daleka, dowie się tego sama.



    Ale to, co odkrywa, przechodzi jej wszelkie oczekiwania.

    A to dopiero wierzchołek tej historii, która jak lodowiec zatopi związek nastolatków.

    Historia Romea i Julii dwudziestego pierwszego wieku.

    Czy Nel będzie zmuszona wybierać między swoją rodziną a ukochanym? A co najważniejsze, czy wybierze dobrze? Czy w tej sytuacji jest w stanie stanąć po jednej stronie i nie utracić szansy na szczęśliwe życie?

    Jeszcze w środę zarzekałam się, że nigdy nie zrezygnuję z Gilberta, że będziemy razem już na zawsze i nic nie będzie w stanie nas poróżnić.
    Ale stało się inaczej.

    Podzielił nas rów nienawiści, którego nigdy nie będziemy w sanie zasypać.

    Jak nie pozwolić, aby przeszłość, o której nie sposób zapomnieć, nie miała wpływu na nasze obecne życie?

    Poznaj rodzinny sekret i sam zdecyduj, jak byś postąpił na miejscu Nel.

    Ta książka wciąga jak dobry romans. Trzyma w napięciu jak kryminał. Pokochasz ją jak "Widmo grzechu".

    Na "Grzech pierworodny" czekałam z niecierpliwością, od kiedy przeczytałam "Widmo grzechu". Okładka drugiego tomu podoba mi się o wiele bardziej niż pierwszego. Z początku przeszkadzało mi, że jest w tej historii znaczne podobieństwo do Romea i Julii, ale w miarę czytania, autorka odchodziła od tego schematu, albo po prostu przestałam zwracać na niego uwagę. Temat rodzinnej tajemnicy niesamowicie mnie nurtował i nie mogłam powstrzymać się przed pewnymi przypuszczeniami. Na szczęście autorka wykazała się kreatywnością, ponieważ nie sposób przewidzieć, co spowodowało, że obie rodziny stały się śmiertelnymi wrogami. Zmartwiła mnie informacja, że to ostateczne zakończenie historii Nel i Gilberta, ale z drugiej strony nie lubię rozwlekania historii, które już dawno powinny być skończone, więc może to dobrze, że seria nie jest ciągnięta w nieskończoność. Pocieszeniem jest dla mnie wieść, że autorka zdecydowała się opisać losy przyjaciółki Nel - Olgi, którą szczerze polubiłam. Więc znowu czekam z niecierpliwością na kolejną książkę Anny Szafrańskiej...

    "Grzech pierworodny" zdobywa trzy kostki czekolady.

    Za przedpremierowy egzemplarz recenzencki dziękuję autorce - Annie Szafrańskiej - i wydawnictwu Novae Res. 

    Premiera książki zaplanowana jest na 14 czerwca 2017 r.

    Share
    Tweet
    Pin
    40 komentarze
    Zegar tyka, nie da się go zatrzymać. Czy warto się zakochać, jeśli się wie, że zostało tak niewiele czasu?

    Lekarz jest bezlitosny. Informuje Rose, że ma zaledwie 50% szans na przeżycie​ kolejnych dwóch lat. Od tej pory dziewczyna zaczyna odliczać do końca.

    Nie piję alkoholu, za to piję dużo wody, nie palę, jem zdrowo, badam się i biorę leki - nie żebym robiła to z własnej woli. Jednak ciśnienie mierzy mi brat, to również on współpracuje z moim lekarzem i prowadzi dziennik mojej choroby. To w końcu on chce przedłużyć moje życie. Natomiast ja chcę po prostu przeżyć te swoje sześćset dni czy ile mi tam zostało.


    Wtedy też los postanawia sobie z niej zakpić, stawiając na jej drodze Daniela. Przystojny, inteligentny, zabawny. Czego chcieć więcej? Rose postanawia spróbować. Chwytać każdy dzień. Cieszyć się małymi rzeczami. Przeżyć resztę życia i niczego nie żałować. Dlatego daje szansę Danielowi i się angażuje. Czy to słuszna decyzja?

    - Gdybym hipotetycznie miała tylko pięćset dziewięćdziesiąt osiem dni życia przed sobą, to czy mogę się zakochać? Ja po prostu chciałabym wiedzieć, jak to jest... 
    (...)
    - Każdy ma prawo przeżyć miłość, Rose, każdy. Nieważne, ile dni mu zostało...

    Jak zaplanować każdy dzień, kiedy wiesz, jak mało ich pozostało? Kiedy powiedzieć bliskiej osobie, że nie czeka ich wspólna przyszłość i happy end? Jak znaleźć odwagę, aby stawić czoła chorobie?

    Jeśli kogoś naprawdę kochasz, to nie opuścisz go, gdy zacznie spadać na dno. Będziesz po prostu robił wszystko, by go stamtąd wyciągnąć.

    Autorka zaskakuje już od początku. Byłam pewna, że to książka zagranicznej pisarki. Okazało się, że pod pseudonimem ukrywa się zdolna POLSKA autorka. To cieszy, że kolejna świetna powieść wyszła spod pióra naszej rodzimej pisarki.


    W ostatnim rozdziale każdy już w miarę spodziewa się, jak zakończy się książka. Ja też miałam pewne założenia. Wtedy przebiegła Diane sprawiła, że akcja książki zmieniła się o 180 stopni i nic nie zakończyło się tak, jak się spodziewałam. Nic tutaj nie dzieje się po myśli czytelnika, nie da się przewidzieć kolejnych wydarzeń. W ten sposób nie ma miejsca na nudę. Książka nie jest utrzymana w żadnym schemacie, bije od niej świeżość i oryginalność. Każdy rozdział zatytułowany jest liczbą dni do końca życia głównej bohaterki, co buduje napięcie i oczekiwanie.



    Podsumowując "Carpe diem" jest naprawdę udanym debiutem Diane Rose. Z przyjemnością przeczytam inne jej powieści, bo ta kobieta ma niezaprzeczalny talent. Zachęcam Was do przeczytania recenzowanej książki. "Carpe diem" zdobywa cztery kostki czekolady. 


    Share
    Tweet
    Pin
    54 komentarze
    Kiedy Wojtek budzi się w szpitalu, nie ma pojęcia, jak tam trafił. Nie potrafi sobie nic przypomnieć. Lekarz stwierdza jednoznacznie — amnezja powypadkowa, ale niedługo powinno wszystko wrócić do normy, a on zacznie odzyskiwać wspomnienia. Jednak nie to najbardziej martwi chłopaka. Sen, który przyśnił mu się przed wybudzeniem w szpitalu, nie daje mu spokoju. Mała dziewczynka, która podarowała mu klepsydrę, informując go, że musi uratować nieznajomą dziewczynę — Wojtek ma dziwne wrażenie, że ten sen był czymś więcej.

    - Przyszłam tu, bo chcę ci coś dać.
    Wojtek zmarszczył brwi, nie mając pojęcia, co to wszystko znaczy. Tymczasem dziewczynka sięgnęła do torebki i wyjęła z niej niewielką klepsydrę. Przez chwilę wpatrywała się w złocisty piasek spoczywający w dolnej bańce, po czym odwróciła klepsydrę i postawiła ją na półce.
    - Masz mało czasu - oznajmiła. - Musisz ją uratować, zanim piasek przestanie się sypać. W przeciwnym razie ona umrze.


    Chłopak wraz ze swoimi przyjaciółmi próbuje wrócić do normalnego życia i przyspieszyć proces przywracania pamięci. Oglądają wspólne zdjęcia, jedzą ulubione dania, podróżują do odwiedzanych wcześniej często miejsc. Jednak nic nie przynosi efektów. Do tego ciągle nawiedzają go wizje, których nie rozumie. Mała dziewczynka przypomina mu, że uciekającego piasku w klepsydrze nie da się zatrzymać.

    Jeśli życie było książką pisaną ręką czasu, to w opowieści Wojtka brakowało kilkunastu pierwszych rozdziałów. Wprawdzie jego przyjaciele próbowali streścić mu niektóre z brakujących fragmentów, ale nawet to nie pomagało mu zrozumieć, o czym tak naprawdę jest jego historia.



    Pewnego dnia po jednej z dziwnych wizji obudził się na ulicy. Obok zatrzymało się auto, z którego wysiadła dziewczyna. Nagle do jej głowy zostaje przystawiony pistolet. Wojtek w ostatniej chwili ratuje dziewczynę. Uciekają, ale niebezpieczeństwo depcze im po piętach. 

    Przypomniały mu się słowa małej dziewczynki: "Nie możesz pozwolić jej umrzeć". Czyżby chodziło jej o Milenę? Natychmiast zganił się w myślach. To była fikcja, tłumaczył sobie, nadaktywna wyobraźnia, która podstępnie przejęła kontrolę nad jego umysłem.

    W ten sposób Wojtek poznaje Milenę. Kiedy okazuje się, że ktoś nieustannie usiłuje ją zabić, chłopak postanawia, że ta schroni się u niego w mieszkaniu. Ale przecież nie mogą się ukrywać w nieskończoność. Postanawiają sami sprawdzić, czego od Mileny chcą niebezpieczni mężczyźni.

    Tkwię w martwym punkcie i patrzę, jak nasze gwiazdy gasną... Jedna po drugiej... Jest coraz ciemniej, coraz ciszej...

    "Zanim zgasną gwiazdy" oczarowuje najpierw przepiękną okładką, ale i tytułem. Akcja szybko wciąga. Czytelnik chce jak najszybciej dowiedzieć się, kogo Wojtek ma uratować i czy to wszystko nie jest tylko snem. I tak okazuje się, że spędziliśmy cały wieczór, czytając książkę i zapominając o całym świecie...

    Autorka ma wyjątkowy talent do pisania. To pierwsza jej powieść, z którą mam do czynienia, ale nie ostatnia. Jest w tej książce tak wiele pięknych myśli i cytatów, które chciałabym tutaj zapisać.

    Zupełnie nie spodziewałam się takiego obrotu akcji, nie sposób na początku książki odgadnąć zakończenia — jest ono nieprzewidywalne, a to się chwali.

    Podsumowując "Zanim zgasną gwiazdy" możecie oceniać po okładce, bo treść jest tak dobra (albo nawet lepsza) jak wizualna strona powieści. To perełka, na którą natknęłam się przypadkowo, z czego bardzo się cieszę. Ta opowieść zdobywa cztery kostki czekolady.

    To, czy dana historia ma szczęśliwe zakończenie, zależy od tego, w jakim momencie skończymy ją opowiadać.

    Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Videograf.

    Share
    Tweet
    Pin
    50 komentarze
    Nowsze Posty
    Starsze Posty

    Bookstagram

    Polecany post

    Wydane w Polsce książki z zestawień Goodreads

    Od 2022 roku z niecierpliwością czekam na nowe zestawienie najlepszych romansów według Goodreads. W lutym 2022 roku pojawiła się lista 64 na...

    Wybierz coś dla siebie

    • Kalendarze/dzienniki (4)
    • Kryminał/sensacja/thriller (38)
    • Literatura dla dzieci (2)
    • Literatura fantastyczna (40)
    • Literatura historyczna (14)
    • Literatura kobieca (233)
    • Literatura młodzieżowa (90)
    • Literatura piękna (1)
    • Literatura współczesna (7)
    • Literatura świąteczna (14)
    • Patronat (30)
    • Poezja (4)
    • Reportaż (1)
    • artykuł (15)
    • cytaty (23)
    • hate-love (19)
    • wywiad (4)

    Najpopularniejsze

    • Bookstagram. Jak zacząć?
      2 października 2018 roku minął rok odkąd prowadzę bookstagrama. Zakładając konto na Instagramie, nie przypuszczałam, że osiągnie ono tak ...
    • Zostawiłeś mi tylko przeszłość
      (...) wiedz, że mi przykro, ale nie bądź na mnie zły, że znowu to wszystko przeżywam. Zostawiłeś mi tylko przeszłość. Tak to się wszyst...
    • Karminowe serce
      Czasami, kiedy wszystkie drogi prowadzą donikąd, ucieczka wydaje się jedynym rozwiązaniem. Brakuje słów, żeby wytłumaczyć to, co było. Br...

    Archiwum

    • ►  2025 (4)
      • ►  czerwca (1)
      • ►  lutego (3)
    • ►  2024 (27)
      • ►  listopada (3)
      • ►  października (4)
      • ►  września (5)
      • ►  sierpnia (1)
      • ►  lipca (4)
      • ►  czerwca (1)
      • ►  maja (2)
      • ►  kwietnia (1)
      • ►  marca (2)
      • ►  lutego (3)
      • ►  stycznia (1)
    • ►  2023 (25)
      • ►  listopada (2)
      • ►  października (2)
      • ►  września (5)
      • ►  sierpnia (1)
      • ►  lipca (1)
      • ►  czerwca (4)
      • ►  maja (1)
      • ►  marca (3)
      • ►  lutego (4)
      • ►  stycznia (2)
    • ►  2022 (42)
      • ►  listopada (4)
      • ►  października (5)
      • ►  września (3)
      • ►  sierpnia (4)
      • ►  lipca (5)
      • ►  czerwca (2)
      • ►  maja (4)
      • ►  marca (3)
      • ►  lutego (8)
      • ►  stycznia (4)
    • ►  2021 (51)
      • ►  grudnia (9)
      • ►  listopada (4)
      • ►  października (1)
      • ►  września (3)
      • ►  sierpnia (1)
      • ►  lipca (4)
      • ►  czerwca (3)
      • ►  maja (6)
      • ►  kwietnia (3)
      • ►  marca (4)
      • ►  lutego (8)
      • ►  stycznia (5)
    • ►  2020 (71)
      • ►  grudnia (5)
      • ►  listopada (3)
      • ►  października (10)
      • ►  września (12)
      • ►  sierpnia (1)
      • ►  lipca (4)
      • ►  czerwca (5)
      • ►  maja (2)
      • ►  kwietnia (5)
      • ►  marca (13)
      • ►  lutego (10)
      • ►  stycznia (1)
    • ►  2019 (55)
      • ►  grudnia (1)
      • ►  listopada (6)
      • ►  października (2)
      • ►  sierpnia (6)
      • ►  lipca (7)
      • ►  czerwca (4)
      • ►  maja (5)
      • ►  kwietnia (8)
      • ►  lutego (15)
      • ►  stycznia (1)
    • ►  2018 (85)
      • ►  grudnia (4)
      • ►  listopada (6)
      • ►  października (6)
      • ►  września (9)
      • ►  sierpnia (4)
      • ►  lipca (19)
      • ►  czerwca (5)
      • ►  maja (8)
      • ►  kwietnia (8)
      • ►  marca (6)
      • ►  lutego (6)
      • ►  stycznia (4)
    • ▼  2017 (65)
      • ►  grudnia (7)
      • ►  listopada (7)
      • ►  października (4)
      • ►  września (5)
      • ►  sierpnia (4)
      • ►  lipca (9)
      • ►  czerwca (8)
      • ▼  maja (5)
        • Coś o tobie i coś o mnie
        • Saga czasu przemiany. Ósme niebo
        • Grzech pierworodny
        • Carpe diem
        • Zanim zgasną gwiazdy
      • ►  kwietnia (4)
      • ►  marca (4)
      • ►  lutego (4)
      • ►  stycznia (4)
    • ►  2016 (21)
      • ►  grudnia (4)
      • ►  listopada (8)
      • ►  października (9)
    Facebook Instagram Pinterest

    Created with by ThemeXpose | Distributed By Gooyaabi Templates