Nie wszystko stracone


Danielle Steel znana jest na całym świecie, dzięki swoim powieściom, które podbiły serce niejednej kobiety. Ja jednak do tej pory nie miałam okazji, by przeczytać choć jedną z jej książek. "Nie wszystko stracone" było moim pierwszym spotkaniem z twórczością tej autorki, mimo że o niej słyszałam wcześniej. Czy to spotkanie można uznać za udane? Niezupełnie.

Sydney, główna bohaterka "Nie wszystko stracone", jest po czterdziestce, ma dwójkę dorosłych córek. Kilkanaście lat temu zajmowała się projektowaniem ubrań i była w tym naprawdę dobra. Potem poznała Andrew - nieco starszego od niej mężczyznę, dla którego straciła głowę. Po jakimś czasie pobrali się, a mąż zapewnił jej luksusowe i szczęśliwe życie. Cieszyli się każdym dniem i nie martwili się przeszłością czy przyszłością. I to był błąd.

Gdy Andrew zginął w wypadku, Sydney została z niczym. Wszystko, co należało do jej męża, stało się własnością jego córek z poprzedniego małżeństwa. Wdowa dostała jedynie trzydzieści dni na wyprowadzkę i to, co jej mąż kiedykolwiek jej podarował, a nie było tego dużo.

Nie tylko nagle straciła ukochanego mężczyznę, ale także wygody, dom, status mężatki, a nawet własną tożsamość. Kim była bez Andrew? Nagle stała się biedaczką, wdową po bogatym mężczyźnie.

Sydney jest zmuszona poszukać zajęcia, które dałoby jej stały dochód. Nie byłoby to problemem, gdyby nie kilkanaście lat przerwy od pracy. W tym czasie technologia rozwinęła się, pozostawiając świetną projektantkę w tyle. Teraz nikt nie chce jej zatrudnić.


To wtedy w dość niecodziennych okolicznościach spotyka Paula Zellera - właściciela ogromnego przedsiębiorstwa modowego, które zarabia spore pieniądze, ale nie cieszy się dobrą sławą. Firma Zellera kopiuje wzory z oryginalnych, markowych i drogich ubrań, a później sprzedaje je w o wiele niższych cenach. Dzięki temu nawet osoby bez pięciu zer na koncie mogą pozwolić sobie na złudzenie luksusu. Jednak działania Zellera nie zawsze są uczciwe.

Gdy Paul proponuje jej pracę, Sydney waha się. Splamienie nazwiska od lat działającego w najlepszych firmach modowych, nie jest takie złe, gdy nie ma się czym zapłacić za czynsz i jedzenie.

Jak postąpi wdowa i czy jest w stanie odnaleźć się w nowej sytuacji bez bogactwa i bez męża?

"Nie wszystko stracone" zaciekawiło mnie, mimo mojego młodego wieku. Autorka kieruje swoje książki raczej do starszych ode mnie osób (30-50 lat). Jednak nie mogłam cieszyć się tą opisywaną historią z uwagi na styl pisania Danielle Steel. Powtórzenia są tu na porządku dziennym, co widać nawet w cytacie z tej książki, który umieściłam nieco wyżej. Do tego pisarka uważa za konieczne przypominanie co kilka stron wydarzeń, o których zdążyliśmy już przeczytać. Jeśli sięgasz po tę książkę z miesięcznymi przerwami, a nie jak ja czytasz ją w dwa dni, to może jest to pomocne. Dla mnie był to zabieg nużący i irytujący oraz absolutnie zbędny. Nie zapominam tak szybko o scenach z poprzedniego rozdziału.

Kilka razy akcja mnie zaskoczyła. Sydney zaprosiła swojego prawnika na wigilijną kolację. I nie byłoby nic w tym dziwnego, gdyby byli przyjaciółmi, albo chociaż znali się od dłuższego czasu, ale to naprawdę była krótka znajomość. Nie była nim też zainteresowana jako potencjalnym partnerem czy krótką przygodą, więc naprawdę byłam zdziwiona, gdy o tym czytałam. Wy też zapraszacie osoby z którymi pracujecie na święta?

Danielle Steel chciała opowiedzieć, o tym, że nawet, gdy w naszym życiu dzieje się źle, a niepowodzenie goni kolejną tragedię, to jeszcze nie koniec. "Nie wszystko stracone" to historia o tym, jak wsparcie bliskich osób jest ważne szczególnie, gdy mamy gorszy okres. Z rodziną i przyjaciółmi możemy przetrwać każdą burzę. Wtedy też życie pokazuje kto, tak naprawdę jest naszym wsparciem, a kto znika, gdy tylko pojawiają się pierwsze trudności.

Podsumowując, "Nie wszystko stracone" to ciekawa książka, jednak kiepsko napisana. Obawiam się, że większość czytelników zauważy liczne powtórzenia i może ich to zniechęcić do sięgnięcia po inne tytuły Danielle Steel. Tak niestety jest ze mną, ta autorka mnie nie zachwyciła, mimo że miała dobry pomysł na opowieść, a wątki kryminalne, które tam występują, rozruszały akcję.

"Nie wszystko stracone" zdobywa dwie kostki czekolady.



Premiera tej książki zaplanowana jest na 18 kwietnia.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Znak.


Może zainteresuje Cię również

7 komentarze

  1. Ja lubię książki tej autorki, więc dam i tej szansę. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Słyszałam same negatywne opinie o tej książce, ale mimo wszystko jestem ciekawa ogólnie całej twórczości Danielle Steel - głośne nazwisko, a ja nie wiem, o co tyle szumu :D

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jedna książki autorka ma lepsze, inne gorsze ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. ciekawa recenzja. chyba się skuszę :)


    recenzjebynikaa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Tę książkę sobie odpuszczę. Do tej pory nie przeczytałam nic od tej autorki, a nie chciałabym zepsuć sobie jej obrazu poprzez wybranie na pierwszy raz słabej książki.

    Pozdrawiam,
    ksiazkowa-przystan.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam jakiś czas temu jedną książkę tej autorki i była całkiem w porządku :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Widzę, że i Ty też zwracasz uwagę na te liczne powtórzenia i ogólnie słaby sposób napisania tej książki, a szkoda, bo wydaje się, że historia ma potencjał, a tu taki klops. ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za aktywność na blogu. Miłego dnia. :)