O pisaniu na chłodno


Najnowsza książka Remigiusza Mroza jest zupełnie inna niż wszystkie pozostałe. Tym razem autor postanowił podzielić się cząstką siebie, swojego życia, swojej pasji, czyli sztuką pisania.

Sięgając po "O pisaniu na chłodno", z jakiegoś powodu założyłam, że będzie to książka pełna porad, jak zacząć swoją przygodę z pisarstwem, jak wydać własną książkę. Jednak czytając pierwszą część, odniosłam wrażenie, że jest to jednak autobiografia Remigiusza Mroza, przez co byłam rozczarowana. Wynikało to z mojego błędnego przekonania o tematyce najnowszej publikacji bestsellerowego polskiego pisarza. Druga część "O pisaniu na chłodno" faktycznie skupia się już na warsztacie, jednak, by dotrzeć do tej właściwej treści, musimy przebrnąć przez życie prywatne Remigiusza Mroza, a nie każdego to interesuje.

Autor opowiada o swoim dzieciństwie, potem studiach. Wspomina, skąd wzięła się u niego miłość do książek, jak zaczął pisać. Podoba mi się humor autora oraz jego felietonowe zacięcie. Momentami ironicznie pisze o samym sobie, czym szybko zyskał moją sympatię. Jednak ile można czytać o tytułach powieści, które Mróz czytał... Przyznaję - to, przynajmniej dla mnie, stało się nużące.

W dalszej części autor szczerze i prosto z mostu wyjaśnia, w jaki sposób udaje mu się pisać tak szybko. Jego sekret nie jest spektakularny, jednak ludzie mają skłonności do dramatyzowania i spiskowania. Ileż to powstało teorii, że to nie Remigiusz Mróz pisze swoje książki, a ktoś robi to za niego, bo przecież jeden człowiek nie jest w stanie napisać i wydać tak wielu książek rocznie! Okazuje się, że to możliwe. I to w całkiem łatwy sposób.

Czy dobrze zrobiłem, podejmując to ryzyko i podporządkowując wszystko pisaniu? Zajmuję się tym, o czym zawsze marzyłem, nie muszę martwić się o przyszłość i każdy nowy dzień to każda kolejna przygoda. W tej chwili nie zrobiłbym niczego inaczej, ale czy za dziesięć, dwadzieścia lat będę uważał podobnie?

Jak wspomniałam wcześniej, książka dzieli się na dwie części - "Pisarski memuar" opowiada o życiu prywatnym Mroza, dowiadujemy się, jak zaczęła się jego przygoda z książkami, ale także jakie trudne były początki oraz czego to go nauczyło; część druga zatytuowana jest "Przybornik użytkownika słowa" i porusza tematykę warsztatową. Tutaj znajdziemy mnóstwo cennych porad od uwielbianego w Polsce autora, ale nie tylko. Pisarz przytacza także rady i wskazówki, a także zwyczaje i zabobony twórców literatury z całego świata. Część warsztatowa porusza naprawdę ważne zagadnienia, istotne głównie dla amatorów i osób, które dopiero chcą rozpocząć swoją literacką karierę. Moja wspólokatorka studiuje pisarstwo i faktycznie, część tematów omawianych przez Mroza jest w zakresie już wstępnych zajęć na pierwszym roku tego kierunku.

Dzięki Remigiuszowi Mrozowi zaglądamy za kulisy świata wydawców i możemy poznać rynek wydawniczy od tej drugiej strony. Pisarz pomaga nam zrozumieć machiny sterujące działaniami wydawnictw i wyjaśnia, jak najlepiej przygotować się na odmowę, która raczej na pewno nastąpi. I to nie jedna. I nawet nie dwie. Tak naprawdę przyda nam się hak na te odmowy, bo będzie ich wiele.

Mróz niejednokrotnie sprawił, że naprawdę głośno się śmiałam. Jego analiza twórczość L.A James czy przekazywanie wiedzy o procesie przedredakcji, które pokazał za pomocą metafory odnoszącej się do kebaba... Nigdy bym się nie domyśliła, że to taki zabawny i sarkastyczny człowiek. Co prawda do tej pory przeczytałam jedynie "Hashtag", choć w domu nie brakuje żadnej książki Mroza, o co zadbała moja mama, to jednak nie sądzę, abyśmy byli w stanie poznać tę stronę pisarza, czytając jego twórczość. Dopiero "W pisaniu na chłodno" uwidatnia się jego humor, cięty język (czy raczej pióro), którym zyskał moją sympatię.

Nie byłam przygotowana na otrzymanie takiej książki. Spodziewałam się poradnika, jak pisać, a otrzymałam książkę, w której tak naprawdę znajdują się dwa gatunki, bo poza wspomnianym i wyczekiwanym przeze mnie poradnikiem, znajdziemy tam też autoobiografię, która była dla mnie zupełnym zaskoczeniem. Muszę jednak przyznać, że prawdopodobnie potrzebowaliśmy tej biografii. Powstawało zbyt dużo dziwnych teorii o osobie Remigiusza Mroza, stał się on niemal zjawiskiem mitologicznym, a każdy Polak chciał znać jego sekret szybkiego pisania. Z teorii, że Remigiusz Mróz jest tak naprawdę grupą ludzi, piszącą książki, śmiał się nawet sam Mróz. Jednak Polacy naprawdę tak sądzili, bo przecież "nie da się" tak szybko pisać i wydawać. Da się. Mróz to udowadnia, a także przełamuje o wiele więcej znanych zasad pisania w swojej książce.

Zapadły mi w pamięć słowa autora "Hashtagu" o wenie. Uważa on, że nie ma pojęcia weny, jest profesjonalizm i konsekwencja. Zgodzę się z nim w tej kwestii, ale ciekawa jestem Waszych opinii.

Tak na marginesie "O pisaniu na chłodno" jest pięknie wydana, co widać na na pierwszy rzut oka. Twarda oprawa, świetna kolorystyka, czego chcieć więcej? Nawet jakość papieru jest wyższa niż zazwyczaj. A tytuł? Przyklaskuję pomysłodawcy (nie wiem, czy był to sam autor, czy ktoś w wydawnictwie), bo jest genialny w swojej prostocie.

Dlaczego nie cztery kostki czekolady, skoro wiele się nauczyłam, wielokrotnie śmiałam się i po prostu dobrze bawiłam podczas czytania? Dlatego, że to miał być poradnik, nie autobiografia. Przypomnę, że w paczce z książką znalazłam także notes i długopis, więc zadbano o to, bym mogła zaraz po lekturze zasiąść do pisania. Sam tytuł sugeruje, że będzie o pisaniu. Było, ale tylko połowicznie. Nie mówię, że nie podobała mi się część autobiograficznie, bo przecież już wcześniej przyznałam, że moim zdaniem potrzebowaliśmy tego spojrzenia na życie prywatne pisarza. Jednak reklamuje się tę książkę jako poradnik, a nie autobiografię z poradnikiem.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.

Może zainteresuje Cię również

2 komentarze

  1. Fajnie się sprawdzi dla osób, które planują wydać własną książkę. Na pewno inspiruje. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. i dla mnie chyba właśnie lepiej, że jest też cześć biograficzna, ale rozumiem, że każdego to zainteresuje ;P również byłam przekonana, że t będzie poradnik, a tych nie lubię, ale już kolejna recenzja tej książki podkreśla dystans do siebie autora oraz jego poczucie humoru, więc coraz poważniej myślę o tej pozycji ;P

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za aktywność na blogu. Miłego dnia. :)