Obsługiwane przez usługę Blogger.
  • STRONA GŁÓWNA
  • O AUTORCE
  • SPIS RECENZJI
  • WSPÓŁPRACA
  • MÓJ BOOKSTAGRAM
  • PATRONATY
  • ARTYKUŁY
    • Wizyta w studio Harry'ego Pottera
    • Co podarować książkoholikowi na święta?
    • Bookstagram - jak zacząć?
    • 21 ulubionych książek na 21 urodziny
    • Podróż z książką
    • Czytelnicy polecają świąteczne książki
    • Blogerzy polecają świąteczne książki
    • Jak poradzić sobie z lekturami szkolnymi?
    • Co blog zmienił w moim życiu?
    • O BOOKSTAGRAMIE
    • CYTATY
    Facebook Instagram Pinterest

    Książki Dobre Jak Czekolada | blog z recenzjami książek


    To jedna z najbardziej wyczekiwanych polskich książek tego roku. Na kontynuację przygód Severa i Ariadny musieliśmy długo czekać, ale było warto. Zapraszam na recenzję drugiego tomu "Klątwy Przeznaczenia".

    Severo i Ariadna uciekają z Ravillonu, jednak to nie koniec, a właściwie dopiero początek ich przygód. Los nie zamierza im sprzyjać, jednak oni nie boją się, są sobie przeznaczeni i wiedzą, że w końcu nadejdą dla nich dobre dni, niestety, będą musieli o nie zawalczyć, a nawet zapłacić wysoką cenę za swoje szczęście.

    Mistrz Walk, by uratować ukochaną, dobija targu, który zagraża całej ludzkości. Severo musi zabić osiem milionów osób. Czy życie Ariadny jest warte tak ogromnej ilości zmarłych? Severo nawet się nie zastanawia, to jego serce podejmuje decyzję. Kobieta jego życia jest ciężko chora, a on nie potrafi patrzeć, jak znowu ją traci. Jest w stanie zrobić wszystko, aby przywrócić jej zdrowie.

    Jesteś przyczyną jej choroby, ale też jej jedynym lekarstwem i nadzieją.

    Walka o ukochaną nie jest jedynym zmartwieniem głównego bohatera. Dostaje propozycję powrotu na tron i odzyskanie tytułu Cesarza, którego nie czuje się godny. Severo codziennie zabijając setki ludzi, by, paradoksalnie, uratować jedno życie, jednak dla niego to najcenniejsze, staje się potworem. Mrok i Ciemność stają się jego najbliższymi. Czy to wszystko jest tego warte? Czy nasi bohaterowie powinni pragnąć wspólnego życia, jeśli wiedzą, jak wysoką cenę muszą za to zapłacić? Czy na pewno są sobie przeznaczeni? A może Ariadna stanie przed ołtarzem z kimś, w kogo sercu jest jedynie Światłość, z kimś, kto nosi tytuły, pozwalające mu na proszenie o rękę tak wysoko urodzonej damy? Severo nie ma nic, poza szaleństwem i miłością, którą darzy Ariadnę. Czy jest to wystarczające, aby ta dwójka miała szansę na szczęśliwe i spokojne życie?

    Przyznaję, pierwszy tom całkowicie mnie pochłonął, drugi również, jednak trochę mniej. Ulubioną częścią tej książki jest jednak to, co znalazłam po jej zakończeniu. Opowiadanie nazwane "Zapisane w toni", opowiadające o przygodach sióstr: Lukrecji i Mityleny, które pięknie ukazuje przekorne działanie Przeznaczenia. Ten krótki fragment nowej historii uświadomił mi, jak chętnie przeczytałabym coś jeszcze spod pióra duetu autorek dylogii "Klątwa Przeznaczenia".

    Uwielbiam sposób, w jaki autorki zbudowały świat przedstawiony w tych książkach. Opisy pomieszczeń, strojów, krajów, magów. Wymyślne spiski przeciwko naszym bohaterom, zbrodnie, zabójstwa - dzieje się naprawdę sporo! Czasami trudno nadążyć za akcją, ale uwierzcie, to nie jest powieść, przy której będziecie się nudzić. Jestem całkowicie oczarowana i urzeczona tą serią. Na takie książki warto czekać, o takie książki warto walczyć.

    Cieszę się niezmiernie, że miałam przyjemność patronować temu tytułowi, gdyż po przeczytaniu pierwszego tomu, długo czekałam na kontynuację niezwykłych przygód Severa i Ariadny. 

    Kolejnym plusem jest to, że jest to książka polskich autorek, co powinno Was ostatecznie przekonać po sięgnięcie po ten przykład fantastyki.

    Premiera już 25 października.
    Share
    Tweet
    Pin
    1 komentarze

    Alex jest sam, odkąd jego żona zostawiła go kilka lat temu. Jego kumple widzą, jak bardzo brakuje mu drugiej osoby, dlatego namawiają przyjaciela do założenia konta w serwisie randkowym. To tam Alex trafia na bloga o samotności. Autorka, podpisująca się jedynie inicjałami LBH, w prosty, ale pełen uczuć sposób pisze o skutkach braku drugiej połówki. Przytacza wyniki badań na ten temat, ale też dzieli się własnymi emocjami. To urzeka Alexa. Czyta jej wpisy z zafascynowaniem i wyczekuje kolejnego postu. W każdym z nich szuka wskazówek, kim jest autorka bloga, gdzie mieszka, jak brzmi jej imię. Kiedy LBH pisze, że po Nowym Roku przeprowadza się, Alex wie, że to jego jedyna szansa, aby odnalazł tę kobietę. Z listą kilku szczegółów wypisanych ze wpisów LBH Alex rusza w podróż do małego zimowego miasteczka w poszukiwaniu kobiety swojego życia.

    (...) prawdziwym problemem nie jest życie w pojedynkę, lecz samotność. Różnica pomiędzy samotnym życiem a samotnością polega na tym, że pierwsze istnieje w świecie fizycznym, a drugie w sercu. Człowiek może być sam, ale wcale nie musi być samotny, i na odwrót.

    Mężczyzna tak naprawdę nie ma planu. Nie wie, co zrobi, jeśli trafi do drzwi blogerki. Nie zastanawia się nad tym, bo wie, że poszukiwania nie będą łatwe, nawet pomimo faktu, że miasteczko, w którym prawdopodobnie mieszka LBH jest niewielkie.

    To, co urzekło mnie w "Tajemnicy pod jemiołą" to cytaty, które musiałam Wam wypisać, bo naprawdę są warte podzielenia się nimi. Jeden z nich zamierzam zapisać sobie nad biurkiem. Po raz pierwszy czytałam książkę autorstwa Richarda Paula Evansa, ale raczej nie ostatni. Autor zdecydowanie zachęcił mnie do sięgnięcia po inne jego powieści. Znakomicie włada piórem, potrafi zainteresować i zachwycić. 

    Muszę wspomnieć o niezwykłych postaciach drugoplanowych. Evans zadbał o każdy szczegół, uwierzcie mi. Nie skupił się jedynie na głównych bohaterach, dopieścił również każdy detal postaci dalszych. Dzięki temu poznajemy fantastyczne osoby oraz ciekawe anegdotki i wzruszające historie z ich życia. Za to należy się ogromny plus autorowi, bo niejednokrotnie czytałam powieści, w których postacie poza głównymi bohaterami byli po prostu nijacy. Tutaj coś takiego nie ma miejsca.

    "Tajemnica pod jemiołą", jak sam tytuł wskazuje, jest książką o tematyce świątecznej, a zapach choinki i ciepło kominka czuć podczas lektury tej historii. Nie wiem, kiedy powinno się rozpocząć czytanie świątecznych książek i słuchanie tego typu piosenek, pewnie jeszcze jest na to za wcześnie, ale kto by się tym przejmował. Jestem typem osoby, która chętnie posłucha "Last Christmas" w lipcu, więc zdecydowanie nie uważam, aby na czytanie "Tajemnicy pod jemiołą" było za wcześnie. ;)

    Nie poddawaj się. Na świecie jest mnóstwo nieodkrytych skarbów. Większość z nich to ludzie.

    Evans nie poruszył mojego czytelniczego serca historią o znalezieniu miłości przez internet. Nie. Taka opowieść w jego książce właściwie nie ma miejsca, nie dajcie się zmylić opisowi. Fabuła skupia się tutaj na poszukiwaniach, niesłabnącej nadziei na odnalezienie bratniej duszy. Wpisy LBH dotknęły mnie do żywego, są proste, ale jednocześnie przepełnione szczerością, są jej wyznaniem, które pewnie dotyczy większości z nas. Tę książkę powinniście przeczytać chociażby dla tego przesłania dotyczącego samotności. To nie jest zwykła opowieść o tematyce świątecznej, zaufajcie mi. To książka, w której każdy znajdzie coś dla siebie. 

    "Tajemnica pod jemiołą" zdobywa cztery kostki czekolady. Mam nadzieję, że nie zawahacie się po nią sięgnąć. :)

    A w komentarzach piszcie, kiedy jest odpowiednia pora na świąteczne książki. :)

    Premiera "Tajemnicy pod jemiołą" już 14 listopada. 
    Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Znak.
    Share
    Tweet
    Pin
    6 komentarze

    Historia Kopciuszka znana jest dziewczynkom na całym świecie. Niejednokrotnie czytałam książki młodzieżowe, które wykorzystywały ten motyw, chociażby "Cinder" Melissy Meyer czy "Cinder i Ella" Kelly Oram. "Geekerella" również wzoruje się na Kopciuszku, o czym świadczy już sam tytuł (połączenie wyrazów geek - kujon, maniak, oraz Cinderella - kopciuszek). Czym  więc zaskakuje nowa książka Ashley Poston? Niczym.

    Książka opowiada o Elle, która wychowywana przez macochę, pozbawiona jest jakiejkolwiek rodzicielskiej miłości. Macocha wraz z córkami, oczywiście bliźniaczkami, każdego dnia uprzykrza życie pasierbicy i wykorzystuje ją do ciężkiej pracy. Jedyną radością w życiu Elle jest jej miłość do serialu, którą zaszczepił w niej jeszcze ojciec. "Starfield" towarzyszył jej od zawsze - to na konwencie poznali się jej rodzice, to ta historia ich połączyła, to do piosenki z tego serialu tańczyli jej rodzice, a Elle pisała fanfiki i pokazywała je tacie. Ten serial jest jej jedynym wspomnieniem związanym z rodzicami, a także ogromną częścią jej samej.

    Serial, o którym Elle prowadzi również bloga, w najbliższym czasie ma się doczekać nowej filmowej wersji i to, ku złości prawdziwych fanów, z bożyszczem nastolatek - Darienem Freemanem. Kiedy zostaje ogłoszony konkurs na cosplay, w którym do wygrania są bilety na premierę "Starfield", Elle czuje, że wreszcie nadeszła jej pora. Zrobi wszystko, by wygrać. Nie wie jeszcze, że ten konkurs odmieni całe jej życie.

    "Geekerella" łączy wszystko, co kocham - fanowskie klimaty i baśń o Kopciuszku. W tej książce znajdziemy nie tylko mnóstwo przepięknych cytatów, które zamierzam pokazywać Wam na Instastory każdego dnia aż do premiery, ale i nadzieję, że wszystko jest możliwe. Historia Elle udowadnia, że miłość do serialu może być czymś, co poprawia nasz humor, a czasami jest jedyną rzeczą, która nas uszczęśliwia. W tej książce widzimy prawdziwość przysłowia: "Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie". Jesteśmy także świadkami sytuacji, kiedy to w nasze życie nagle i niespodziewanie wkracza ktoś nowy i w naturalny sposób po chwili nie potrafimy sobie wyobrazić naszego życia przed poznaniem tej osoby.

    Występuje tu wiele elementów przeniesionych wprost z Kopciuszka (poza oczywistymi postaciami wrednej macochy i jej córek). Elle pracuje w food trucku "Magicznej Dyni", w pewnym momencie gubi pantofelek i chociaż w sprzątaniu nie pomagają jej zwierzątka, nie rozstaje się ze swoim ukochanym psiakiem.

    Dobrze wiecie, że najbardziej cenię sobie oryginalność i kreatywność, a mimo to tak spodobała mi się "Geekerella". W tej książce jedynym nowym elementem jest wykorzystanie miłości do serialu, pokazanie społeczności fanowskiej, fandomu. Poza tym wszystko jest powieleniem (po raz wtóry) bajki o Kopciuszku. Co mnie tak urzekło, że zakochałam się w tej książce? (Tak, zakochałam się - w trakcie czytania "Geekerelli" przytulałam książkę do siebie i powtarzałam, jak bardzo nie chcę jej kończyć czytać...) Czym kupiła mnie Ashley Poston? To proste - marzeniami i bajkowym klimatem. Autorka pokazała nam, że wszystko jest możliwe. Udowodniła, że nie powinniśmy wstydzić się naszego uwielbienia do serialu, filmu, wokalisty, zespołu, książki, itd., jeśli jest to coś, co nas uszczęśliwia. Dlaczego mamy ukrywać, że coś nam sprawia radość?

    Tak jak w Kopciuszku, w "Geekerelli" nie brakuje dramatów i przykrych, bolesnych momentów. Serce mi się krajało, kiedy czytałam o sposobie, w jaki rodzina traktowała Ellę... Ale w tej historia jest zawarta nadzieja, że to wszystko jest przejściowe, że los jeszcze może się odmienić i że wytrwałość oraz wiara w marzenia może czynić cuda.

    W postaci Elle ujął mnie jej charakter. Niezłamanie marzyła w swoje plany, a pomimo tego, co ją spotkało, nigdy nie narzekała, nie skarżyła się na swoją rodzinę. Posłusznie wykonywała wszystkie polecenia macochy i spełniała zachcianki przyrodnich sióstr, pragnąc jedynie odrobiny miłości i akceptacji. Chciała poczuć się częścią rodziny, a nie służby.

    Narzekanie nic nie zmieni. Jeśli powiem ci, czego chcę; jeśli wyznam, że nienawidzę swojej rodziny, że moje życie jest do bani, że zakochuję się w kimś, kogo nawet nie znam, i że marzę, bardzo gorąco marzę, żeby znaleźć się w innym wszechświecie, czy to cokolwiek zmieni?

    Właśnie za to tak lubię czytać młodzieżówki. Jest w nich tyle magii, że moje serce rozpływa się, kiedy poznaję taką historię jak Elli.

    Wiedziałam, że "Geekeerella" mi się spodoba, ale nie sądziłam, że aż tak. Naprawdę nie chciałam jej kończyć. Zabawne, ale i mądre dialogi. Mnóstwo wspaniałych cytatów, którymi zamierzam się z Wami podzielić, bo są tego warte. A także przesłanie, które autorka zawarła w tej książce. Koniecznie przeczytajcie "Geekerellę" i dajcie znać, jak Wam się podobała. Mam nadzieję, że Wasze fanowskie serca też wypełnią się nadzieją i tak jak Ella nie będziecie się bali walczyć o swoje marzenia.

    Spójrz w gwiazdy. Obierz kurs. Leć.

    Z radością przyznaję cztery kostki czekolady. Takich młodzieżówek nam trzeba!



    Dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona za możliwość przeczytania tej książki.
    Premiera "Geekerelli" już 31 października.

    Share
    Tweet
    Pin
    8 komentarze

    Victoria Page i Thomas Wilde od kilku lat są małżeństwem. Oboje zajmują się zawodowo pisarstwem. Teraz w ich życiu pojawia się wiele zmian - Thomas proponuje przeprowadzkę do luksusowego mieszkania w Nowym Jorku, a także informuje żonę, że zamiast pisać jak dotychczas literaturę faktu, zaczyna swoją przygodę z kryminałami.

    Nikt nie może przypuszczać, że mroczne i niezwykle krwawe dzieło zainspiruje kogoś do zabijania ludzi w sposób opisany w książce.

    Thomas coraz częściej zachowuje się dziwnie, co niepokoi Victorię. Pojawiają się u niego dziwne fanaberie, robi się drażliwy i wybuchowy. Kiedy po raz pierwszy podnosi rękę na własną żonę, Victoria zaczyna zastanawiać się, czy to nie on sam stoi za tymi zabójstwami. 

    W dodatku każdej nocy śni jej się jej własna śmierć z rąk Thomasa. Długo zastawiałam się, czy Victoria nie jest jedną z chorych psychicznych osób, które w swoim obłąkaniu zaczynają obwiniać najbliższych o najgorsze rzeczy? Jedną z tych osób, którym rzeczywistość miesza się z koszmarem sennym? 

    Czy moje sny to coś w rodzaju proroczych wizji, swoista odpowiedź na zmieniające się zachowanie Thomasa, czy raczej są one przyczyną mojego lęku i rosnącej w sile paranoi? (...) Czym są? Przyczyną czy skutkiem? Czy wykrzywiają moją percepcję, każąc myśleć, że on się zmienia, czy raczej ukazują mi prawdę, której nie chcę i boję się zobaczyć?

    Co zrobisz, jeśli okaże się, że poślubiłaś diabła?

    Karina Hiddenstrom słynie ze swoich mrocznych i pełnych krwi książek. Okładka i tytuł jej najnowszej powieści zapowiadała, że i tym razem możemy spodziewać się tego typu scenerii. I tak było. Przemoc domowa, gwałt, ale z drugiej strony miłość do męża i przebaczenie. Kryminał, który inspiruje kogoś do zabijania. Nieuchwytny morderca. Drastyczne, a jednocześnie realistyczne sny, które nawiedzają Victorię - czy są one przyczyną, czy skutkiem nieludzkiego zachowania jej męża? A w tle tego wszystkiego księżyc, który raz na jakiś czas staje się czerwony, niczym krwawy pączek, a naukowcy mimo wielu lat badań nie potrafią wytłumaczyć tej anomalii.

    Przeszłość zaklęta jest w dźwiękach, zapachach, kształtach. A my ochoczo przestępujemy jej próg, niepomni, że zwiedzając kolejne komnaty i bratając się z duchami, gubimy teraźniejszość. Jednak  czasami warto ją zgubić, czasem warto zgubić teraźniejszość, która okazuje się być niczym więcej jak tylko przereklamowanym produktem, oszustwem z przeceny. Bywa tak, że to właśnie przeszłość jest naszym jedynym azylem, mydlaną bańką, która zagwarantuje nam pozorne, błogie bezpieczeństwo.

    Uwielbiam książki K.C Hiddenstorm, pomimo ich mrocznego nastroju. Autorka zawsze potrafi mnie zaskoczyć zakończeniem i tak było i tym razem. Nie lubię otwartych zakończeń, ale przyznaję, że świetnie zostało to rozegrane. Nie mogłam przypuszczać, że taki będzie finał "Krwawego księżyca". Oczywiście po przeczytaniu miałam niedosyt i od razu zapragnęłam więcej.

    To, co nie podobało mi się w tej historii to jedynie fakt, że zbyt często sny Victorii myliły mi się z rzeczywistą akcją. Na początku było to ciekawe zagranie, jednak o kilka razy za często wykorzystane sprawiło, że poczułam się nieco zagubiona. Oczekujcie też, że spotkacie się tu z wieloma może nie drastycznymi, ale mocnymi scenami. Nie jest to historia fiołkami i różami usłana.

    Książkę pochłonęłam w trzy godziny, czyta się ją błyskawicznie. Jestem zachwycona pomysłem na fabułę, postacią zabójcy inspirującego się książką. Wciągnęło mnie obserwowanie przemiany idealnego męża w diabła wcielonego. Uwielbiam cięty język i czarny humor autorki, który nieodłącznie towarzyszy jej bohaterom. 

    "Krwawy księżyc" zdobywa trzy kostki czekolady, a ja zachęcam Was do przeczytania pozostałych książek Kariny Hiddenstorm - "Władczyni Mroku" i "Po złej stronie lustra".

    Za egzemplarz recenzencki dziękuję autorce - Karinie Hiddenstorm.



    Share
    Tweet
    Pin
    9 komentarze

    Okładkę "Okrutnego księcia" w ostatnim czasie można było zobaczyć wszędzie. Była to jedna z książek, które wyskakiwały nam z lodówki. Ogromna promocja, same "ochy i achy" oraz przepiękna szata graficzna sprawiły, że postanowiłam sprawdzić, czy te pozytywne opinie nie są naciągane i tak miesiąc po premierze "Okrutnego księcia" sięgnęłam po tę książkę.

    Jude i jej siostry w dzieciństwie przeżyły ogromną tragedię - były świadkami zabójstwa ich rodziców. Co więcej - mężczyzna, który brutalnie zamordował ich najbliższych okazał się ojcem jednej z sióstr i byłym mężem ich matki. Wiedział, że dziewczęta nie mają żadnej rodziny, dlatego zabrał je do siebie. W ten sposób Jude wraz z siostrami trafiła do magicznego świata, gdzie wychowywała się pod okiem elfów i innych bajkowych istot.

    Niestety, mimo że dziewczynkom niczego nie brakowało, miały co jeść, mieszkały w pięknym domu, nie były szczęśliwe. Pomijając fakt, że opiekował się nimi zabójca ich rodziców, co nieustannie przypominało im o tragedii z dzieciństwa, to ludzkie istoty nie były dobrze traktowane w bajecznym świecie o nazwie Elysium. Elfy cieszą się wiecznym życiem, dlatego wyśmiewają kruche istnienie sióstr, dokuczają im też chociażby z powodu odmiennego kształtu uszu. Przewodnikiem w codziennym uprzykrzaniu życia Jude jest książę Cardan, do którego Jude pała nienawiścią.

    Dziewczyna postanawia stać się "kimś" w Elysium, przez co zostaje wplątana w okrutną intrygę, która będzie miała tragiczne skutki dla wszystkich. 

    (...) nie zdają sobie sprawy z tego, że owszem, przerażają mnie, ale ja bałam się zawsze, odkąd się tu znalazłam, od pierwszego dnia. Dorastałam pod opieką potwora, który zamordował moich rodziców, a mnie porwał do tej potwornej krainy. Żyję z tym lękiem, nasiąkłam nim do szpiku kości (...)

    Pierwsza rzecz, o której nie miałam pojęcia to fakt, że jest to pierwszy tom serii. Gdy poznałam zakończenie tak coś czułam, że ta historia jeszcze się nie zakończyła i miałam rację. Od razu przyznaję się, że wciągnęła mnie ta historia i chciałabym już móc przeczytać kolejne tomy. 

    Magiczny świat elfów, ich przebiegłe sztuczki i intrygi, zabójstwa, a nawet odrobina romansu - w "Okrutnym księciu" czytelnik nie może się nudzić. Najbardziej zainteresowały mnie sekrety rodzinne i tajemnice skrywane przez wiele lat.

    Jude jest nieustraszona pomimo swojego młodego wieku. Nie waha się zaryzykować własnego życia dla bliskich sobie osób, ale i dla nowo poznanych. Jest swego rodzaju bohaterką. Każdego dnia dokuczają jej tylko ze względu na fakt bycia kimś innym w Elysium. Siostry tłamszą ją, pragną, by nie reagowała na zaczepki i z pokorą odeszła, jednak Jude tak nie potrafi. Jej nieco wybuchowy charakter wprowadzi ją w tarapaty, dzięki czemu akcja nabiera tempa, a czytelnik nie może odłożyć książki dopóki nie pozna zakończenia - wiem z własnego przykładu.

    Teraz nie dziwię się, że ta książka była tak zachwalana. Podobała mi się ta historia i zaciekawiła wystarczająco, bym chciała sięgnąć po kolejne tomy. Nagradzam ten tytuł trzema kostkami czekolady.

    Za możliwość przeczytania "Okrutnego księcia" dziękuję Legimi.

    Share
    Tweet
    Pin
    8 komentarze

    Penny właśnie rozpoczyna studia pisarskie. To dla niej początek nowego rozdziału. Chce uwolnić się od matki, która przypomina nastolatkę bardziej niż jej córka i chłopaka, który był z nią, bo nie chcieli być sami. 

    Za sprawą współlokatorki poznaje Sama, który pracuje w Domu Kawy, gdzie wszyscy zachwycają się jego wypiekami. Trudna rodzinna sytuacja zmusiła go do ucieczki z domu i zamieszkania w pracy. Samowi marzy się zostanie sławnym reżyserem filmowym, jednak spełnianie marzeń kosztuje.

    Ta dwójka przez przypadek staje się dla siebie podporą i kontaktem alarmowym. Obiecali sobie, że jeśli coś się stanie, mogą do siebie zadzwonić. Jednak kiedy zaczęli wymianę smsów, tak naprawdę nie mogli przestać.

    Chyba tak działają kontakty alarmowe. Wyjawiasz coś drugiej osobie, zanim zwariujesz i na dobre puszczą ci nerwy.

    Nie widywali się w rzeczywistości, bo współlokatorka Penny wymusiła obietnicę nieumawiania się z Samem. Poza tym nie chcieli psuć ich wyjątkowej relacji, opierającej się głównie na wiadomościach tekstowych.Twarzą w twarz trudniej powiedzieć, co nas boli, co skrywamy na dnie swego serca. Szli na łatwiznę, ale podobało im się to. Mieli siebie i wiedzieli, że zawsze mogą polegać na swoim kontakcie alarmowym.

    Trudno napisać książkę młodzieżową, która nie tylko wciągnie czytelnika, ale i zaprezentuje coś nowego, wykaże się oryginalnością. Rzadko zdarzają się udane debiuty. A jednak Mary Choi to się udało. Bardzo spodobał mi się pomysł na ten "kontakt alarmowy" i sama zaczęłam żałować, że nie mam takiej osoby, do której mogłabym bez problemu zadzwonić, nie tylko gdyby coś mi się stało, gdybym potrzebowała pomocy, ale i gdy miałabym gorszy dzień i chciałabym usłyszeć dobre słowo.

    Relacja między Penny a Samem nie była jak w innych relacjach. Gdy poznali się, nie było serduszek w oczach i miłości od pierwszego wejrzenia. Czytelnik był świadkiem stopniowego, a nawet powolnego budowania zaufania między bohaterami, rozwijania ich przyjaźni. Widzimy, że za pomocą jedynie wymiany smsów można komuś poprawić dzień, zwierzyć się z tego, co gryzie nas od lat, a nawet zbudować trwałą, prawdziwą relację.

    Dodatkowym plusem tej książki jest wprowadzenie naprzemiennej narracji, która znacznie ułatwia czytelnikowi zrozumienie przyjaźni Penny i Sama z dwóch perspektyw. Wgłębiamy się w ich psychikę, wiemy dokładnie, co czują i co było motywacją do takiego, albo innego zachowania.

    Jednak przyznaję, że kilka momentów mnie rozczarowało. Zachowanie młodzieży w tej książce sprawiło, że poczułam się staro. Zresztą przeczytajcie sami i dajcie znać w komentarzach, co o tym myślicie. Czy tylko mnie takie zachowania irytują i sprawiają, że trudniej polubić bohaterkę? A może niepotrzebnie się czepiam, a młodość rządzi się swoimi prawami? (Oba fragmenty dotyczą podejścia Penny do jej byłego chłopaka.)
    "Traktowała go raczej jak tymczasową zapchajdziurę, dzięki czemu nie była całkiem towarzysko wyizolowana (...)"
    "Skoro miała z nim zerwać, to chciała się dobrze prezentować."

    Podsumowując, "Kontakt alarmowy" jest młodzieżówką, którą mogę polecić z czystym sumieniem. Jasne, nie jest idealna, ale naprawdę szybko się ją czyta. To historia, dzięki której oderwiecie się na chwilę od szarej, jesiennej rzeczywistości, ale i zastanowicie się, czy macie kogoś takiego, kto mógłby odgrywać rolę tego "kontaktu alarmowego" i czy Wy bylibyście w stanie być kimś takim. 

    "Kontakt alarmowy" zdobywa trzy kostki czekolady.
    Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Zysk i Ska.

    Share
    Tweet
    Pin
    4 komentarze
    Nowsze Posty
    Starsze Posty

    Bookstagram

    Polecany post

    Wydane w Polsce książki z zestawień Goodreads

    Od 2022 roku z niecierpliwością czekam na nowe zestawienie najlepszych romansów według Goodreads. W lutym 2022 roku pojawiła się lista 64 na...

    Wybierz coś dla siebie

    • Kalendarze/dzienniki (4)
    • Kryminał/sensacja/thriller (38)
    • Literatura dla dzieci (2)
    • Literatura fantastyczna (40)
    • Literatura historyczna (14)
    • Literatura kobieca (233)
    • Literatura młodzieżowa (90)
    • Literatura piękna (1)
    • Literatura współczesna (7)
    • Literatura świąteczna (14)
    • Patronat (30)
    • Poezja (4)
    • Reportaż (1)
    • artykuł (15)
    • cytaty (23)
    • hate-love (19)
    • wywiad (4)

    Najpopularniejsze

    • Bookstagram. Jak zacząć?
      2 października 2018 roku minął rok odkąd prowadzę bookstagrama. Zakładając konto na Instagramie, nie przypuszczałam, że osiągnie ono tak ...
    • Zostawiłeś mi tylko przeszłość
      (...) wiedz, że mi przykro, ale nie bądź na mnie zły, że znowu to wszystko przeżywam. Zostawiłeś mi tylko przeszłość. Tak to się wszyst...
    • Karminowe serce
      Czasami, kiedy wszystkie drogi prowadzą donikąd, ucieczka wydaje się jedynym rozwiązaniem. Brakuje słów, żeby wytłumaczyć to, co było. Br...

    Archiwum

    • ►  2025 (4)
      • ►  czerwca (1)
      • ►  lutego (3)
    • ►  2024 (27)
      • ►  listopada (3)
      • ►  października (4)
      • ►  września (5)
      • ►  sierpnia (1)
      • ►  lipca (4)
      • ►  czerwca (1)
      • ►  maja (2)
      • ►  kwietnia (1)
      • ►  marca (2)
      • ►  lutego (3)
      • ►  stycznia (1)
    • ►  2023 (25)
      • ►  listopada (2)
      • ►  października (2)
      • ►  września (5)
      • ►  sierpnia (1)
      • ►  lipca (1)
      • ►  czerwca (4)
      • ►  maja (1)
      • ►  marca (3)
      • ►  lutego (4)
      • ►  stycznia (2)
    • ►  2022 (42)
      • ►  listopada (4)
      • ►  października (5)
      • ►  września (3)
      • ►  sierpnia (4)
      • ►  lipca (5)
      • ►  czerwca (2)
      • ►  maja (4)
      • ►  marca (3)
      • ►  lutego (8)
      • ►  stycznia (4)
    • ►  2021 (51)
      • ►  grudnia (9)
      • ►  listopada (4)
      • ►  października (1)
      • ►  września (3)
      • ►  sierpnia (1)
      • ►  lipca (4)
      • ►  czerwca (3)
      • ►  maja (6)
      • ►  kwietnia (3)
      • ►  marca (4)
      • ►  lutego (8)
      • ►  stycznia (5)
    • ►  2020 (71)
      • ►  grudnia (5)
      • ►  listopada (3)
      • ►  października (10)
      • ►  września (12)
      • ►  sierpnia (1)
      • ►  lipca (4)
      • ►  czerwca (5)
      • ►  maja (2)
      • ►  kwietnia (5)
      • ►  marca (13)
      • ►  lutego (10)
      • ►  stycznia (1)
    • ►  2019 (55)
      • ►  grudnia (1)
      • ►  listopada (6)
      • ►  października (2)
      • ►  sierpnia (6)
      • ►  lipca (7)
      • ►  czerwca (4)
      • ►  maja (5)
      • ►  kwietnia (8)
      • ►  lutego (15)
      • ►  stycznia (1)
    • ▼  2018 (85)
      • ►  grudnia (4)
      • ►  listopada (6)
      • ▼  października (6)
        • Korona Przeznaczenia
        • Tajemnica pod jemiołą
        • Geekerella
        • Krwawy księżyc
        • Okrutny książę
        • Kontakt alarmowy
      • ►  września (9)
      • ►  sierpnia (4)
      • ►  lipca (19)
      • ►  czerwca (5)
      • ►  maja (8)
      • ►  kwietnia (8)
      • ►  marca (6)
      • ►  lutego (6)
      • ►  stycznia (4)
    • ►  2017 (65)
      • ►  grudnia (7)
      • ►  listopada (7)
      • ►  października (4)
      • ►  września (5)
      • ►  sierpnia (4)
      • ►  lipca (9)
      • ►  czerwca (8)
      • ►  maja (5)
      • ►  kwietnia (4)
      • ►  marca (4)
      • ►  lutego (4)
      • ►  stycznia (4)
    • ►  2016 (21)
      • ►  grudnia (4)
      • ►  listopada (8)
      • ►  października (9)
    Facebook Instagram Pinterest

    Created with by ThemeXpose | Distributed By Gooyaabi Templates