Córka gliniarza


Indy wpadła w prawdziwe tarapaty. Strzelanina pod jej księgarnią nie wróży niczego dobrego. Jej pracownik zgubił torbę pełną brylantów, co naraziło go na gniew kilku niebezpiecznych osób. Z tej sytuacji może wyciągnąć ją tylko Liam, którego unika od 10 lat i w którym również jej beznadziejnie zakochana od dzieciństwa. Okazuje się, że Lee, pracujący jako prywatny detektyw, nie pomoże jej za darmo. Jego życzenie mocno zaskoczy Indy. Jest spełnieniem jej marzeń. Kiedy Liam proponuje jej związek, dziewczyna najchętniej zamknęłaby się z nim w bańce mydlanej i zapomniała o rzeczywistości, ale przecież niebezpieczeństwo jeszcze nie minęło. Jak rozwinie się ta sytuacja?

Dawno nie miałam takiego problemu z ocenieniem książki. Naprawdę. Pisząc te słowa, wciąż nie wiem, ile kostek czekolady przyznać, a to rzadko się zdarza.

"Córka gliniarza" nie jest ambitną powieścią, ale nie o taką mi chodziło, kiedy po nią sięgnęłam. I jeśli nie mierzycie teraz w literaturę wysokich lotów, być może spodoba Wam się ta historia. Jeśli pragniecie książki z morałem, przesłaniem, która wzbudzi w Was jakieś refleksje, "Córka gliniarza" na 100% nie jest tym, czego szukacie. Ale w porządku, chciałam czegoś lekkiego i dostałam to.

Od pierwszych stron ujął mnie humor głównej bohaterki. Dobrze jest od czasu do czasu pośmiać się podczas czytania książki. Niestety, z każdym rozdziałem Indy traciła moją sympatię. Z zabawnej, żądnej wrażeń dziewczyny, przemieniła się w idiotkę, która ryzykuje nie tylko swoim życiem, ale naraża też bliskie osoby. Co ciekawe, gdyby nie podany wprost wiek Indy, pomyślałabym, że ma ona maksymalnie 23 lata. Niespodzianką było odkrycie, że jest to trzydziestolatka. Momentami zachowuje się jak o 10 lat młodsza osoba.

Jeśli chodzi o bohaterów męskich, to gdyby był to film, byłoby na kim zawiesić oko. ;) W przypadku książki musimy sobie wszystko wyobrazić, ale jestem pewna, że każda czytelniczka znajdzie tam mężczyznę dla siebie. Każdy z nich jest odważny, inteligentny, zabawny i przystojny. A do tego walczy z przestępstwami. Nie ma na co narzekać.

Na szczęście chemia między bohaterami spisała się na medal. To głównie z jej powodu wciągnęłam się w tę książkę. Iskry aż przeskakują. Związkiem Indy i Liama ekscytowałam się prawie tak samo jak wszyscy bliscy tej dwójki. Nie jednokrotnie rozbawiły mnie pytania ciekawskich, których musiała wysłuchiwać Indy.

Element kryminalny nie był wybitny, ale miał on sprawić, że "Córka gliniarza" nie będzie nudna jak flaki z olejem i to się udało. Pościg za brylantami był pewnym urozmaiceniem, ale tak jak z charakterem Indy - w pewnym momencie autorka przesadziła i nie wyszło jej to na dobre. Za dużo strzelanin, porwań, wydarzeń z innej rzeczywistości.

Kristen Ashley ukazała w swojej książce też siłę prawdziwej, długoletniej przyjaźni i było to urocze. Miło się czytało o obietnicach, jakie w dzieciństwie złożyły sobie rodzicielki Indy i Ally, jej przyjaciółki.

Podsumowując - "Córka gliniarza" nie jest ambitną książką, ale czytałam ją z przyjemnością. Dobrze się bawiłam, dużo się śmiałam, fabuła mnie wciągnęła i chociaż kilka wątków wydaje się mocno przesadzonych, a cała historia jest nieco oderwana od rzeczywistości, to jednak nie mogę narzekać. Jeśli szukacie książki, która na chwilę pozwoli Wam zapomnieć o całym świecie - "Córka gliniarza" spisze się na medal. Przyznaję trzy kostki czekolady.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Akurat.
Sprawdź poniżej, gdzie kupisz tę książkę w najlepszej cenie.

Może zainteresuje Cię również

1 komentarze

  1. Gliniarz zawsze ma do rozwikłania różne sprawy, zagadki, nie ma mowy o nudzie w takiej pracy. A w takich książkach to i córki chętnie wchodzą w skórę tatusiów, chcą też wcielać się w rolę detektywa i często całkiem dobrze to im wychodzi. Może wrodzony talent? Ale jakby tak odwiedzić sklep detektywistyczny Gospy i popatrzeć jakie akcesoria można w tej pracy wykorzystywać to każdy z nas by został takim detektywem chętnie. Mnie się szczególnie podobają kamery chowane w malutkich przedmiotach.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za aktywność na blogu. Miłego dnia. :)