Bad Boys go to Hell


Olivia i Mike są wrogami od dzieciństwa. Kiedyś dokuczali sobie w szkole. Wzajemne psikusy wypełniały ich codzienność. Sklejanie butów czy obcinanie włosów nie było dla nich niczym nadzwyczajnym. Ich misją zawsze była zemsta. To wszystko skończyło się, kiedy Olivia wyjechała do szkoły z internatem.

Kiedy dziewczyna wraca do rodzinnego miasta po latach, nie poznaje Michaela, a on nie kojarzy jej. Los postanawia się nimi zabawić i sprawia, że muszą razem zamieszkać. Jak wielką katastrofą to się zakończy?

Opis brzmiał bardzo zachęcająco. Widoczny wątek hate-love sprawił, że miałam wysokie oczekiwania co do "Bad Boys go to Hell". Historia ta odniosła również sukces na Wattpadzie, więc byłam przekonana, że czeka mnie świetny czas z tą książką.

Nie mogłam się bardziej mylić.

Autorka była bardzo niekonsekwentna i gubiła się w tym, co pisała. Najpierw nasz bohater nie był za bardzo umięśniony, za chwilę dziewczyny zachwycały się jego wysportowanym ciałem. Główna bohaterka nie mogła się napatrzeć na widok chłopaka bez koszulki. Na koniec jego ojciec stwierdził, że jego syn nie jest sportowym typem. Można się pogubić już w opisie bohatera.

Olivia nie wie, czego chce. Jej zachowanie mnie doprowadzało do szału. 18-latka zachowywała się bardzo niedojrzale. Była w związku, ale wielokrotnie całowała się z innym chłopakiem, po czym go odpychała, mówiąc, że nie chce zdradzić swojego partnera. Długo nie utrzymywała swojego postanowienia i szybko lądowała w ramionach Michaela.

Brakowało mi chemii między bohaterami. Niby się nienawidzili, za chwilę się całowali, a na koniec (uwaga spoiler, ale to logiczne, że tak się skończy książka, więc dużo nie stracicie, czytając dalej) zostali parą. Jak do tego doszło - nie pytajcie mnie. Nie widziałam tam żadnego budowania relacji. Bum i nagle wyznania miłości. A one mogą zaskoczyć czytelnika. Ja się ich nie spodziewałam. Autorka kiepsko sobie poradziła w tej kwestii.

Ale najwięcej zastrzeżeń mam do scen przemocy i wyzwisk, których nie brakuje. Mnóstwo było też szczeniackich odzywek. Poniżej dwa fragmenty.

"- Nie będę się powtarzać, gówniaro. - warknął. Mocniej zacisnął rękę na mojej szyi, a mnie zaczęło brakować tlenu."

"Jak na ciebie patrzę, to mi ziemniaki w piwnicy gniją".

Ach! Zapomniałabym o wisience na torcie, czyli scenie pierwszego razu. Kompletnie oderwana od rzeczywistości. Lekkie ukłucie, chwilę później orgazm, zero krwawienia, następnego dnia żadnego dyskomfortu. Ja rozumiem, że każdy organizm jest inny i inaczej reaguje, ale to przypominało mi opis jak z bajki.

Dla mnie tego typu książki są szkodliwe. Młode dziewczyny mogą wzorować się na takich historiach. A tego bardzo bym nie chciała. To nie jest powieść, która daje dobry przykład. Wierzę, że można napisać świetną książkę o młodzieży ze scenami sexu i jednocześnie zrobić to realistycznie. Wierzę, że w książkach z wątkiem "od nienawiści do miłości" (hate-love) nie musi występować przemoc. To wszystko można zrobić na poziomie, którego tutaj zabrakło.

Z przykrością przyznaje "Bad Boys go to Hell" jedną kostkę czekolady.

Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Niezwykłe.

Poniżej sprawdzisz, gdzie kupisz recenzowaną książkę w najlepszej cenie.

Może zainteresuje Cię również

2 komentarze

  1. Zgadzam się. Książka bardzo słaba.

    OdpowiedzUsuń
  2. W takim razie nie będę nią sobie zaprzątać głowy :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za aktywność na blogu. Miłego dnia. :)