Love-hate, Hate-love

Love-Hate, Hate-Love, Anna Wolf

Kto mnie zna, wie, że uwielbiam wątek hate-love, więc jak mogłabym przejść obojętnie obok książki "Love-hate, hate-love"?

Oglądaliście film "Och, życie"? Czytając powieść Anny Wolf, od razu miałam przed oczami tę historię. Mel i Nicka w młodości łączyło uczucie, ale los sprawił, że musieli się rozstać. On obwinia ją, ona jego. Najrozsądniej byłoby zejść sobie z oczu, niestety nie jest to możliwe. Brat Nicka poślubił siostrę Mel, więc spotykają się co kilka lat na uroczystościach rodzinnych.

Spotkania te są pełne jadu, ponieważ oboje są dla siebie okrutni i nie szczędzą sobie przykrych słów. Tym razem nie jest inaczej. Kolejna rocznica ślubu ich bliskich sprawia, że ich drogi ponownie się krzyżują.

To wtedy dochodzi do tragicznego wypadku, w którym ginie siostra Mel i brat Nicka. Dzieci mogą zostać pod opieką tej dwójki, tylko jeśli wezmą ślub.

Mel i Nick stają przed trudnym wyborem. Jeśli zgodzą się na małżeństwo dla dobra dzieci, czy nie pozabijają się pierwszego dnia?

Byłam pozytywnie nastawiona do tej historii, ale czekało mnie rozczarowanie.

Historia wciąga, ale jest pełna dość absurdalnych zdarzeń. Główna bohaterka ciągle mdleje. Zarówno Mel, jak i Nick, uwielbiają niedopowiedzenia, które powodują mnóstwo konfliktów. Wielokrotnie kwestionowałam ich zachowanie, które wydawało mi się zupełnie bezsensowne. Co więcej - mężczyzna kilkukrotnie prosi o rozmowę na poważny temat, by za chwilę stwierdzić, że jednak jest to nieistotne.

Kolejny wątek, który moim zdaniem był potraktowany po macoszemu to żałoba dzieci, a raczej dziecka, bo synek był zbyt mały, aby zapamiętać rodziców. Ale dziewczynka miała 4 lata, więc powinna tęsknić za rodzicami. Tymczasem po płaczu przy tłumaczeniu, co stało się z jej mamą i tatą, nie powrócono do tego tematu. W dodatku 4-latka w naprawdę krótkim czasie zaczęła mówić do rodziców chrzestnych "mamo" i "tato". Wydaje się to zbyt idealne, aby było prawdziwe.

Najciekawsza jest jednak narracja. Autorka zdecydowała się na trzecioosobową, ale to w moim odczuciu wyszło to dość nieudolnie. Jedno zdanie odnosi się do Nicka, kolejne zaś do Mel. Uwierzcie, że po kilku takich szybkich zmianach można się zagubić.

Miałam też zastrzeżenia do korekty. Wyłapałam kilka błędów stylistycznych, które nie powinny mieć miejsca.

Podsumowując - niestety nie uważam "Love-hate, hate-love" za udaną książkę, ale biorąc pod uwagę liczne pozytywne opinie i wysoką ocenę na Lubimy Czytać, jestem świadoma, że niewiele osób podzieli moje zdanie.

Ode mnie jedna kostka czekolady.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Niezwykłemu.

Poniżej możecie sprawdzić, gdzie kupicie tę książkę w najlepszej cenie.

Może zainteresuje Cię również

1 komentarze

  1. Nie brzmi to jak książka, która mogłaby mi się spodobać. Już w samym opisie znalazłam zdarzenia podszyte absurdem, a o kolejnych wspomniałaś Ty. Dziękuję za ostrzeżenie - nie będę na tę powieść traciła czasu ;)

    Pozdrawiam,
    BOOKS OF SOULS

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za aktywność na blogu. Miłego dnia. :)