Rhys. Nadzieja, która umarła
Czy szczęśliwe zakończenie jest obowiązkowe?
Dla mnie tak. Ale nie będę ukrywać, że książki, które kończą się nie po mojej myśli, zostają mi w pamięci na dłużej.
"Rhys. Nadzieja, która umarła" to dodatek do serii "Swallow". Tak, obowiązkowa jest wcześniejsza znajomość trylogii, ponieważ Rhys to bohater drugoplanowy. Wiemy już, jak zakończy się jego historia. Wiemy, że będzie bolało. Ale i tak zakochujemy się w jego postaci i jeszcze bardziej cierpimy, gdy czas się pożegnać.
Są osoby, które uwielbiają wylewać morze łez z powodu książek (to ja). Uważam, że trzeba mieć ogromny talent, aby doprowadzić czytelnika do takiego stanu. Ola Muraszka robi to bezbłędnie. Po raz kolejny łamie nam serca jedynie za pomocą słów. Nikt nie może być na to gotowy.
Rhys jest młody i szczęśliwy. Gra w baseball, przyjaźni się ze wspaniałą dziewczyną, snuje marzenia i plany. Otoczony jest wspierającą rodziną. W jednej chwili traci to wszystko i nie ma już dla niego żadnego ratunku.
"Rhys. Nadzieja, która umarła" to poruszająca opowieść o pierwszej miłości, która wywołuje rumieńce na twarzy i wzrusza do łez.
Ale romansiary, nie dajcie się nabrać - to także przypomnienie, że życie nie zawsze pisze dla nas bajkowe zakończenia.
Ola poruszyła tu ogrom tematów - od wspomnianych już uroków pierwszej miłości, przez skomplikowane relacje z rówieśnikami, aż po przemoc. Bliscy naszych bohaterów są ukazani na zasadzie kontrastu - jeden dom, w którym rodzina się kocha i wspiera oraz ten drugi, z którego chce się uciec.
Mimo że wiedziałam, że na końcu nie będzie happy endu, to i tak zakończenie rozbiło mnie na kawałki. Czytajcie, ale miejcie pod ręką zapas chusteczek. Jeśli macie w sobie tę odrobinę masochizmu czytelniczego i lubicie popłakać z powodu książki, to twórczość Muraszki jest dla Was.
Przypominam, że Ola już zapowiedziała, że to nie jest koniec uniwersum "Swallow", w przyszłym roku poznamy historię kolejnych bohaterów drugoplanowych, tym razem czeka nas dylogia o Caroline i Travisie 🤎
0 komentarze
Dziękuję za aktywność na blogu. Miłego dnia. :)