Obsługiwane przez usługę Blogger.
  • STRONA GŁÓWNA
  • O AUTORCE
  • SPIS RECENZJI
  • WSPÓŁPRACA
  • MÓJ BOOKSTAGRAM
  • PATRONATY
  • ARTYKUŁY
    • Wizyta w studio Harry'ego Pottera
    • Co podarować książkoholikowi na święta?
    • Bookstagram - jak zacząć?
    • 21 ulubionych książek na 21 urodziny
    • Podróż z książką
    • Czytelnicy polecają świąteczne książki
    • Blogerzy polecają świąteczne książki
    • Jak poradzić sobie z lekturami szkolnymi?
    • Co blog zmienił w moim życiu?
    • O BOOKSTAGRAMIE
    • CYTATY
    Facebook Instagram Pinterest

    Książki Dobre Jak Czekolada | blog z recenzjami książek


    Nigdy, przenigdy nie zapominaj, że nawet gdy mnie przy tobie nie ma, zawsze jestem z tobą.


    Czytając tytuły, jakimi została okrzyknięta ta książka oraz opinie czytelników zza granicy, wiedziałam, że będzie to niezapomniana lektura. Fakt, że od stycznia 2018 roku "Żona między nami" jest w ścisłej czołówce listy bestsellerów "New York Timesa" potęgował to przeczucie.

    "Żona między nami" opowiada historię małżeństwa w taki sposób, że zakładamy, iż zazdrosna była żona próbuje odzyskać swoją miłość, zanim jej ukochany wyjdzie ponownie za mąż. Nachodzi nową wybrankę, śledzi ją, próbuje się wszystkiego o niej dowiedzieć, pisze jej list...

    A jednak już na tylnej stronie okładki ostrzegano czytelnika, aby niczego nie zakładał i czytał między kłamstwami. Autorka oczywiście mnie przechytrzyła i zaskoczyła fabułą.

    "Żona między nami" podzielona jest na trzy części - pierwsza z nich mnie bardzo nudziła, wydawało mi się, że nic się nie dzieje i zastanawiałam się, skąd tyle pozytywnych opinii o tej książce. Kiedy dotarłam do drugiej części, wiedziałam już, dlaczego tytuł ten utrzymywał się tak długo na liście bestsellerów. Ostatnią część czytałam z zafascynowaniem wypisanym na twarzy.

    Kiedy Vanessa poznała Richarda była młodą kobietą, która bała się własnego cienia. Gdy Richard, bogaty i przystojny mężczyzna zwrócił na nią uwagę, nie mogła uwierzyć w swoje szczęście. Zrezygnowała z pracy, aby spędzać z nim więcej czasu. Przeprowadziła się do jego domu, który jej kupił i odsunęła się od przyjaciół. Była zakochana i szczęśliwa. 

    Teraz Richard znalazł sobie idealną zastępczynię Vanessy, a ona poza mężem straciła wszystko - dom i pieniądze. Pracy i przyjaciół już nie miała, pozostała jej jedynie ciotka.

    Historia Vanessy przeplata się z losami Nellie, młodej, pięknej kobiety, która szybko zakochuje się w Richardzie. Mimo różnicy wieku, świetnie się razem czują. On ją rozpieszcza, a ona nigdy nie czuła się tak dobrze i bezpiecznie.

    Po zakończeniu pierwszej części zastanawiałam się, co się właśnie wydarzyło. Nie mogłam się odnaleźć, sądziłam, że coś źle przeczytałam. Ta książka namieszała mi głowie. Dalej było jeszcze ciekawiej.

    W jej oczach to ja jestem ofiarą tej sytuacji. Ot, kolejna kobieta zostawiona przez męża, który przeżywa kryzys wieku średniego.
    Gdyby tylko znała moją rolę w rozpadzie naszego związku.

    W "Żonie między nami" nie wiesz komu można zaufać i kto jest tu ofiarą, a kto sprawcą. Nie jest łatwo się domyślić, kto tu triumfuje, a kto przegrywa.

    Dlaczego trzy, a nie cztery kostki czekolady? Tak jak wspomniałam wcześniej - na początku książka mnie nudziła. Akcja potrzebowała czasu na rozwinięcie się. Potem już nie miałam do czego się przyczepić. Nie mogłam też oderwać się od lektury, działo się naprawdę dużo.

    Premiera 21 maja.
    Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Zysk i S-ka.




    Share
    Tweet
    Pin
    7 komentarze

    Nadia z hukiem zaczyna nowy rozdział w życiu. Właśnie uciekła od swojego narzeczonego i wyruszyła do oddalonego o wiele kilometrów od domu Wrocławia. To tu dostaje drugą szansę od życia, choć nie za darmo.

    Zostaje zatrudniona jako opiekunka osoby niepełnosprawnej. Szef Nadii z góry informuje, że nie będzie to łatwa praca, a jego syn od początku udowadnia, że ojciec ma rację.

    Garrett, bo tak ma na imię podopieczny Nadii, jest trzydziestoletnim prawnikiem, a do tego bardzo przystojnym. Stawia sprawę jasno — nie potrzebuje żadnej opieki. Jego ojciec mówi Nadii coś innego. Garrett testuje granice możliwości swojego ciała, sprawdza, jak daleko może się posunąć. Zbyt wiele razy przesadził, dlatego jego rodzice powiedzieli dość, a Nadia ma być na miejscu w razie konieczności udzielenia pomocy upartemu mężczyźnie.

    Niedługo po wypadku, kiedy stało się jasne, że Garrett będzie już zawsze na wózku, coś się w nim zmieniło. Nagle pojawił się ten przymus udowadniania sobie i światu, że może wszystko, że wózek go nie ogranicza.

    Wyznaczyli sobie miesiąc jako okres próbny, ale od samego początku ten pomysł wydaje się skazany na porażkę. Garrett był przeciwny zatrudnieniu Nadii, a ja czułam rozczarowanie tą książką od pierwszych rozdziałów. Czy już nie odnosicie wrażenia, że czytacie recenzję "Zanim się pojawiłeś" bestsellerowej Jojo Moyes?

    Ja niestety takie miałam odczucie, co bardzo mi przeszkadzało.

    Miałam okazję przeczytać "Przyszłość ma Twoje imię" Elżbiety Rodzeń i byłam zachwycona tą książką. Myślałam, że będzie tak też w przypadku "Przyciągania", ale jednak już w pierwszych scenach przeraził mnie brak oryginalności, którą przecież tak sobie cenię.

    Na szczęście im więcej czytałam, tym mniej było podobieństw do bestsellera Moyes. Może przesadzam, może teraz każda książka opowiadająca o osobie na wózku inwalidzkim, będzie mi się kojarzyć z bohaterem "Zanim się pojawiłeś". Jednak tutaj wiele łączyło te dwie książki — przynajmniej na początku. Garrett tak samo, jak Will jest bogaty i nieprzychylnie nastawiony do swojej opiekunki, która w obu książkach jest zatrudniona przez rodziców niepełnosprawnego. Lou i Nadia mają nawet te samo lat! To dla mnie za dużo, aby nazwać to przypadkiem...

    Masz pojęcie, jak to jest, gdy nagle znika to wszystko, co o sobie wiedziałeś i zostajesz ze świadomością, że jesteś innym człowiekiem?

    Tak jak już wspomniałam, z każdym rozdziałem odchodziliśmy od "Zanim się pojawiłeś" i tworzyła się oryginalna historia. Zaczynało robić się naprawdę ciekawie. "Przyciąganie" nie skupia się jedynie na problemach i ograniczeniach ludzi jeżdżących na wózkach inwalidzkich, nie chodzi tu też o tytułowe przyciąganie między pracodawcą a pracownikiem. Na tę opowieść składa się wiele wątków. Mamy tu do czynienia z trudnością z angażowaniem się w związki, z toksycznymi relacjami, z trudami codziennego życia.

    Emocji tutaj nie brakuje. Uwielbiam, kiedy mam rumieńce na policzkach, gdy czytam książkę. Denerwowałam się jedynie, kiedy działo się naprawdę dużo, a ja musiałam już iść spać, albo zacząć się uczyć. Naprawdę z trudem odkrywałam się od lektury.

    Podsumowując - "Przyciąganie" ma tak naprawdę tylko jedną wadę, a jest nią zbyt duże podobieństwo do książki Jojo Moyes. Poza tym historia jest dobrze napisana, czytelnikowi od razu udzielają się emocje bohaterów, a przyciąganie między głównymi postaciami jest widoczne gołym okiem.

    Przyznaję trzy kostki czekolady, głównie z powodu tej jednej wady. "Przyciąganie" polecam i uprzedzam — wciąga!

    Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.
    Share
    Tweet
    Pin
    12 komentarze
    Po raz kolejny przekonuję się, że poezja może być interesująca. Zniechęcona omawianymi wierszami w szkole, byłam negatywnie nastawiona do tego typu twórczości. #arkusz poetycki Billie Sparrow to już czwarty tomik poezji, z którym mam do czynienia i zarazem kolejny, który mnie przekonał do wierszy.

    Weronika Maria Szymańska w Internecie znana pod pseudonimem Billie Sparrow. Możecie kojarzyć ją z filmików na Youtube, choć i w innych social mediach jest aktywna.


    Pierwsze, co urzekło mnie w #arkuszu poetyckim to szata graficzna. Proste ilustracje dotyczące treści wierszy od razu przyciągają wzrok. Sama okładka, a na niej czarny pak i fragmenty tego, co znajdziemy w środku, sugeruje, że jest to wyjątkowa książka.



    Wszystkie utwory Billie są podzielone na pięć rozdziałów:
    pokolenie
    tożsamość

    uniesienia
    w(y)rażenia
    marność.



    Autorka pisze o problemach współczesnego świata. Dzisiaj wszystko robimy szybko, stale gdzieś się spieszymy, co powoduje, że jakość naszego życia jest niższa. O tym opowiada utwór zatytułowany "Szybkie jedzenie".

    Nasze priorytety, to co jest dla nas ważne, zmieniło się na przestrzeni lat. Markowe ubrania oraz liczba lajków pod najnowszym zdjęciem na Facebooku decyduje o tym, czy jesteśmy wartościowi, czy też nie.

    Toksyczne związki niczym smog, konsumpcjonizm, łamanie wszelkich zasad - tak wygląda świat dzisiejszej młodzieży. I o tym właśnie pisze Billie Sparrow.

    #arkusz poetycki to głos młodego pokolenia - pełnego pasji i energii, ale też nieco zagubionego. Ten tomik pomoże Ci zrozumieć młodzieńczy sposób patrzenia na pewne rzeczy czy zjawiska.















    Ogólnie #arkusz poetycki jest bardzo interesujący. Podoba mi się świeżość, jaką niesie ze sobą twórczość Billie Sparrow. Grafiki mnie oczarowały, ale momentami zastanawiałam się, czy nie jest ich za dużo - mogą odciągać uwagę od tego, co ważne, czyli słów. 

    Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Znak.
    Share
    Tweet
    Pin
    3 komentarze

    Mila jest zmęczona swoim życiem. Zbyt często traci kontakt z rzeczywistością. Niejednokrotnie zdarzyło jej się ocknąć w nieznanym miejscu, nie wiedząc, jak tam się znalazła, ani jak trafić do domu. Znajomi wielokrotnie opowiadali jej o sytuacjach, w których według nich brała udział, czego jednak nie pamiętała. Kiedy zaczynają jej się wymykać całe miesiące życia, Mila postanawia poszukać pomocy. To wtedy pochłania ją ciemność, a gdy się budzi, znajduje się w Tryjonie.

    Tylko czy jej egzystencję można było w ogóle nazwać życiem? Tak wiele razy traciła kontakt z rzeczywistością, że nie potrafiła już stwierdzić, czy żyje naprawdę.

    Milę przetrzymują w celi więziennej, gdzie czeka na wyrok. Oskarżają ją o zabójstwo swojego męża. Dziewczyna czuje się zagubiona - dobrze wie, że nie ma męża, a tym bardziej że nikogo nie zabiła. Jednak, gdy zaczyna się nad tym zastanawiać, dochodzi do wniosku, że nie może sobie ufać. Zbyt często zapominała o wydarzeniach ze swojego życia, by mieć pewność, że nie wymazała ze swojej pamięci kilku lat, kiedy to wzięła ślub, a później zamordowała męża, a następnie siebie.

    Do Tryjonu trafia się po śmierci, by podczas procesu zdecydować o przyszłości. Świat, w którym znalazła się Mila, przypomina nam niebo, piekło i czyściec. Skazani przestają oddychać i się ruszać. Spędzają wieczność na dnie Sylonu jako Samotnicy. Natomiast ci, którzy żałują swoich przewinień, mają szansę na wieczny spokój. Teraz dziewczyna stanie przed sądem, w którym będzie musiała udowodnić swoją niewinność. 

    Mila musi odkryć prawdę o sobie i zawalczyć o swoje życie. Okazuje się jednak, że nie jest to takie łatwe. Pretor jej nie wierzy, a ona sama nie wie, co się z nią dzieje. Czeka ją długa droga i wiele kwestii do wyjaśnienia, a w międzyczasie przygody, których nigdy by się nie spodziewała.



    Nasza osobowość to glina, emocje to woda. Woda stanowi spoiwo dla gliny, sprawia, że dzięki niej budulec staje się plastyczny i ułatwia formowanie trwałych przedmiotów. Wypierając emocje, pozbawiamy się spoiwa, dzięki któremu stanowimy całość. im mniej wody, tym glina jest mniej podatna na formowanie, aż w końcu kruszeje się i rozpada - na dwa, trzy, a może nawet więcej kawałków.
    W przypadku Mili było ich pięć.

    Melissa Darwood to kolejna autorka, po której książki sięgam w ciemno. Wiem, że się na nich nie zawiodę. "Tryjon" wciągnął mnie tak bardzo, że po przeczytaniu całej historii nie mogłam odnaleźć się w rzeczywistości. Autorka opisała wszystko bardzo szczegółowo, dlatego wyobrażenie sobie wysp Tryjonu było łatwizną. 

    W "Tryjonie" przede wszystkim poruszany jest temat naszej tożsamości. Dowiadujemy się, jak ważne są emocje i jak wpływają one na naszą osobowość. Czytamy, co może się stać, gdy wyprzemy się swoich uczuć, gdy spróbujemy je zablokować, wyłączyć. 

    Melissa Darwood pisze też tu o tym, jak wychowanie wpływa na nasz charakter. Bohaterowie są niezwykle różnorodni i na ich przykładzie zobaczycie, co może nas skłonić do określonych działań. Ta książka to tak naprawdę kopalnia wiedzy o nas samych, naszych lękach, uczuciach i stylu bycia. 

    Historia Mili pokazuje, że każdy z nas czegoś się boi i nikt nie radzi sobie perfekcyjnie z emocjami. Jednak nie możemy pozwolić naszym lękom przejąć kontroli nad naszym życiem, czy też chować się w swojej skorupie niczym żółw.

    "Tryjon" to książka, która zachwyca nie tylko swoją fabułą. Świat tu przedstawiony został zaplanowany niezwykle szczegółowo, dlatego czytelnik nie ma problemu z wyobrażeniem sobie miejsca rozgrywanych wydarzeń. Postacie reprezentują kilka konkretnych typów osobowości i możecie odnaleźć siebie pośród bohaterów. Ja utożsamiam się z Anną i czytając o niej, zwróciłam uwagę na kilka rzeczy, których wcześniej u siebie nie zauważałam. Sam pomysł na książkę jest wyjątkowy, a wiecie, że oryginalność bardzo sobie cenię. Szczerze powiedziawszy, czytając "Tryjon", pomyślałam, że chętnie obejrzałabym ekranizację tej opowieści. 

    Poza świetnie wykreowanym światem i postaciami, znajdziemy tu mnóstwo ważnych kwestii, na których zazwyczaj się nie skupiamy. Wyobrażaliście sobie, co byłoby, gdybyście przestali się bać? Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego strach jest ważny? Czy człowiek, który w przeszłości uczynił wiele złego, ma jeszcze szansę na szczęście? Jak uwierzyć oskarżonemu o zabójstwo, który twierdzi, że nie pamięta ostatnich pięciu lat?

    "Tryjon" mnie zachwycił i jestem pewna, że jeszcze nie raz będę wracać do tej książki. Polecam Wam ją z całego serca. Z przyjemnością przyznaję cztery kostki czekolady i czekam na kolejne powieści Melissy Darwood.


    CHCESZ OBEJRZEĆ TRAILER TEJ KSIĄŻKI? KLIKNIJ TUTAJ.




    Premiera "Tryjonu" zaplanowana jest na 18 kwietnia.
    Za przedpremierowy egzemplarz recenzencki dziękuję Melissie Darwood oraz Wydawnictwu SQN.


    Share
    Tweet
    Pin
    10 komentarze


    "Perłowa Dama" to drugi tom "Króla Kier". Powraca magiczny cyrk, przygoda zaczyna się na nowo, a niebezpieczeństwo jest jeszcze większe. 

    Alicja trafia do Hadesu, więzienia pełnego magii. Nie ma jak się bronić, czy walczyć. Liczy na pomoc Circus Lumos, lecz Tristan - brat Hadriana - zasiewa w niej ziarno niepewności. Gdyby przyjaciele mieli się po nią zjawić, już dawno by to zrobili. Alicja musi wydostać się sama, jednak nie jest to takie łatwe. Póki jest w królestwie wroga, nastawia uszu i oczu, by dowiedzieć się jak najwięcej. Nastolatka dowiaduje się rzeczy, które zmienią wszystko, ale i spowodują pojawienie się nowych pytań i kwestii do zbadania.

    Każdego dnia Tristan przynosi jej posiłek. Alicja próbuje z nim rozmawiać i przekonać go, że jego ciemna strona mocy nie jest tą jedyną. Że i on ma w sobie dobro. Brat Hadriana jest jedną z niewielu osób, które Alicja widuje w więzieniu. Dziewczynie wydaje się, że pojawia się między nimi nić porozumienia. Błaga go o pomoc. Tak, zwraca się z prośbą o pomoc tego z braci, który walczy dla ciemności.

    Na jaw wychodzi skrywana przez wiele lat prawda. Co, jeśli więź łącząca Circus Lumos jest tylko iluzją? Czy można należeć zarówno do światłości, jak i ciemności? 

    Prawda - to niepozorne, krótkie słowo potrafi wszczynać wojny i burzyć domy. (...) Wielu ludzi ukrywa przed światem swoją mroczną prawdę, jednak to oczy zdradzają ich cierpienie.

    Alicja będzie musiała zmagać się z cieniami, których w więzieniu jest od groma. Czy uda jej się wydostać? Czy po tym wszystkim będzie chciała jeszcze mieć do czynienia z Circus Lumos? I wreszcie - pytanie, które musiało paść - kim jest Perłowa Dama?

    W drugim tomie dzieje się więcej niż w pierwszej części. Akcja nabiera tempa, niebezpieczeństwo stale rośnie, a w tym wszystkim Alicja stara się zachować, choć namiastkę dawnego życia. Przed nią matura, która w tej książce jest często wspominana. Nie widzę jednak w tym nic złego - autorka łączy zwyczajny świat ze światem magii. To sprawia, że zaczynamy wierzyć, iż nasz nudny świat skrywa swoje tajemnice i być może nie widzimy magii, która nas otacza.

    W recenzji "Króla Kier" zachwycałam się ilością cytatów, które z przyjemnością wypisywałam sobie do zeszytu. W "Perłowej Damie" również zaznaczyłam kilka pięknych zdań. Autorka nie zawiodła, po raz kolejny poruszyła ważne kwestie, jak zaufanie, więzi rodzinne, czy też te nieco bardziej przyziemne, ale również istotne dla młodych ludzi - decyzje dotyczące ich przyszłości. W dodatku podoba mi się sposób, w jaki Aleksandra Polak pisze. Po książce Danielle Steel, to była miła odmiana. Styl autorki sprawia, że książkę czyta się z przyjemnością. 

    Interesujące postacie, nowe wątki, wartka akcja, a do tego kilka ważnych kwestii życiowych. Dylematy i wybory, kroczenie wzdłuż cienkiej granicy światłości i ciemności. To zaledwie ułamek tego, co znajdziecie w "Perłowej Damie".

    Wszyscy powtarzali, że to w tobie Hadrianie, jest blask, że to ty dostałeś magię jasną, a Tristan utonął we własnej ciemności. Ja i w nim widziałam światło i zamierzałam o nie walczyć. Czy można kochać dwóch chłopaków naraz? 


    Mnie Aleksandra Polak przekonała do swojej twórczości dzięki "Królowi Kier". "Perłowa Dama" utwierdziła mnie w przekonaniu, że jest to autorka, która ma duży potencjał i ogromny talent. W przygotowaniu jest "Książę Cieni" i wierzę, że ostatni tom mnie również pozytywnie zaskoczy. 

    Moi drodzy, blog Książki Dobre Jak Czekolada objął swoim patronatem "Perłową Damę". Naprawdę uwielbiam tę historię, czytanie jej pochłonęło mnie i przez kilka godzin żyłam w świecie pełnym magii i czarów. Jeśli lubicie takie fanatyczne klimaty, gorąco polecam Wam zapoznanie się najpierw z "Królem Kier", a następnie z "Perłową Damą". 


    Do "Perłowej Damy" trafiają cztery kostki czekolady. Premiera tej książki już 18 kwietnia.
    Dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona za możliwość objęcia patronatem "Perłową Damę".

    Share
    Tweet
    Pin
    5 komentarze

    Danielle Steel znana jest na całym świecie, dzięki swoim powieściom, które podbiły serce niejednej kobiety. Ja jednak do tej pory nie miałam okazji, by przeczytać choć jedną z jej książek. "Nie wszystko stracone" było moim pierwszym spotkaniem z twórczością tej autorki, mimo że o niej słyszałam wcześniej. Czy to spotkanie można uznać za udane? Niezupełnie.

    Sydney, główna bohaterka "Nie wszystko stracone", jest po czterdziestce, ma dwójkę dorosłych córek. Kilkanaście lat temu zajmowała się projektowaniem ubrań i była w tym naprawdę dobra. Potem poznała Andrew - nieco starszego od niej mężczyznę, dla którego straciła głowę. Po jakimś czasie pobrali się, a mąż zapewnił jej luksusowe i szczęśliwe życie. Cieszyli się każdym dniem i nie martwili się przeszłością czy przyszłością. I to był błąd.

    Gdy Andrew zginął w wypadku, Sydney została z niczym. Wszystko, co należało do jej męża, stało się własnością jego córek z poprzedniego małżeństwa. Wdowa dostała jedynie trzydzieści dni na wyprowadzkę i to, co jej mąż kiedykolwiek jej podarował, a nie było tego dużo.

    Nie tylko nagle straciła ukochanego mężczyznę, ale także wygody, dom, status mężatki, a nawet własną tożsamość. Kim była bez Andrew? Nagle stała się biedaczką, wdową po bogatym mężczyźnie.

    Sydney jest zmuszona poszukać zajęcia, które dałoby jej stały dochód. Nie byłoby to problemem, gdyby nie kilkanaście lat przerwy od pracy. W tym czasie technologia rozwinęła się, pozostawiając świetną projektantkę w tyle. Teraz nikt nie chce jej zatrudnić.


    To wtedy w dość niecodziennych okolicznościach spotyka Paula Zellera - właściciela ogromnego przedsiębiorstwa modowego, które zarabia spore pieniądze, ale nie cieszy się dobrą sławą. Firma Zellera kopiuje wzory z oryginalnych, markowych i drogich ubrań, a później sprzedaje je w o wiele niższych cenach. Dzięki temu nawet osoby bez pięciu zer na koncie mogą pozwolić sobie na złudzenie luksusu. Jednak działania Zellera nie zawsze są uczciwe.

    Gdy Paul proponuje jej pracę, Sydney waha się. Splamienie nazwiska od lat działającego w najlepszych firmach modowych, nie jest takie złe, gdy nie ma się czym zapłacić za czynsz i jedzenie.

    Jak postąpi wdowa i czy jest w stanie odnaleźć się w nowej sytuacji bez bogactwa i bez męża?

    "Nie wszystko stracone" zaciekawiło mnie, mimo mojego młodego wieku. Autorka kieruje swoje książki raczej do starszych ode mnie osób (30-50 lat). Jednak nie mogłam cieszyć się tą opisywaną historią z uwagi na styl pisania Danielle Steel. Powtórzenia są tu na porządku dziennym, co widać nawet w cytacie z tej książki, który umieściłam nieco wyżej. Do tego pisarka uważa za konieczne przypominanie co kilka stron wydarzeń, o których zdążyliśmy już przeczytać. Jeśli sięgasz po tę książkę z miesięcznymi przerwami, a nie jak ja czytasz ją w dwa dni, to może jest to pomocne. Dla mnie był to zabieg nużący i irytujący oraz absolutnie zbędny. Nie zapominam tak szybko o scenach z poprzedniego rozdziału.

    Kilka razy akcja mnie zaskoczyła. Sydney zaprosiła swojego prawnika na wigilijną kolację. I nie byłoby nic w tym dziwnego, gdyby byli przyjaciółmi, albo chociaż znali się od dłuższego czasu, ale to naprawdę była krótka znajomość. Nie była nim też zainteresowana jako potencjalnym partnerem czy krótką przygodą, więc naprawdę byłam zdziwiona, gdy o tym czytałam. Wy też zapraszacie osoby z którymi pracujecie na święta?

    Danielle Steel chciała opowiedzieć, o tym, że nawet, gdy w naszym życiu dzieje się źle, a niepowodzenie goni kolejną tragedię, to jeszcze nie koniec. "Nie wszystko stracone" to historia o tym, jak wsparcie bliskich osób jest ważne szczególnie, gdy mamy gorszy okres. Z rodziną i przyjaciółmi możemy przetrwać każdą burzę. Wtedy też życie pokazuje kto, tak naprawdę jest naszym wsparciem, a kto znika, gdy tylko pojawiają się pierwsze trudności.

    Podsumowując, "Nie wszystko stracone" to ciekawa książka, jednak kiepsko napisana. Obawiam się, że większość czytelników zauważy liczne powtórzenia i może ich to zniechęcić do sięgnięcia po inne tytuły Danielle Steel. Tak niestety jest ze mną, ta autorka mnie nie zachwyciła, mimo że miała dobry pomysł na opowieść, a wątki kryminalne, które tam występują, rozruszały akcję.

    "Nie wszystko stracone" zdobywa dwie kostki czekolady.



    Premiera tej książki zaplanowana jest na 18 kwietnia.
    Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Znak.


    Share
    Tweet
    Pin
    7 komentarze

    Z początku nieco sceptycznie podchodziłam do tej książki. Wreszcie wciągnęłam się w akcję i miałam problem z odłożeniem książki na półkę, nie mogłam przerwać lektury, bo stałe coś się działo. "Piołun na zapomnienie" liczy sobie ponad 600 stron, więc spędziłam z bohaterami kilka miłych dni.

    A o czym tak właściwie jest ta opowieść?

    27-letnia Leokadia wychodzi za mąż za nieco starszego od niej Józefa, który prowadzi własną aptekę. Dziewczyna z prowincji przeprowadza się do Warszawy i zaczyna nowe życie. Jest końcówka XIX wieku. Kobiety noszą gustowne suknie i kapelusze. W domowych obowiązkach pomagają im gosposie. Świat wygląda zupełnie inaczej niż teraz. I w tym świecie Leokadia próbuje się odnaleźć, stawia pierwsze kroki, poznaje swojego męża, walczy o swoje marzenia, a w końcu zakochuje się w swoim wrogu.

    (...) napiła się naparu z piołunu, którego gorycz - według jej babki i ciotki - miała łagodzić wszelkie kobiece dolegliwości ciała, duszy i serca i dawać zapomnienie.

    Klimat tej książki mnie oczarował. Opisy kobiecych ubrań, zapachów pochodzących z apteki, wiejskich widoków, czy też gwaru Warszawy na przełomie XIX i XX wieku... Autorka ukazała to niezwykle barwnie, więc z łatwością zatraciłam się w tym świecie.

    Leokadia to postać skomplikowana tak bardzo, jak tylko jest to możliwe w przypadku prostej dziewczyny ze wsi. Gdy Józef prosi ją o rękę, zgadza się, bo rodzina uważa, że to porządny człowiek. Sama nie ma konkretnego zdania na temat jego kandydatury. Nie sprzeciwia się wyjściu za mąż, mimo obaw że nie uda jej się dojść do porozumienia z Józefem. Nie zna swojego męża, nie zna też Warszawy, do której się przeprowadza. Myśl o wypełnianiu obowiązków małżeńskich nocą ją przeraża. Jednak powoli do wszystkiego się przyzwyczaja, i akceptuje wszystko poza jednym - milczeniem Józefa na temat jego zmarłej żony.

    Z jednej strony nie chce denerwować męża, dlatego postanawia nie poruszać kwestii Sabiny. Z drugiej strony jednak Leokadia wie bardzo mało o przeszłości Józefa, a on uważa tamte rozdziały za zamknięte i nie chce jej się zwierzać. Niewiedza doprowadza Leokadię do szaleństwa i w końcu rozpoczyna własne śledztwo, które pochłania ją na długie miesiące. To wtedy wszystko się zmienia, a dotychczasowy wróg staje się jej bliższy niż ktokolwiek inny.

    Nie liczyła na wiele, o miłości już wcale nie myślała. Starała się być rozsądna, a ślub z panem Józefem był dla niej dobrym rozwiązaniem.

    Lea to kobieta ambitna, mimo podchodzenia z prowincji. Wytrwale dąży do tego, by mąż zaznajomił ją z funkcjonowaniem apteki, prosi o nauki, chce być kimś więcej niż żoną i gospodynią.

    Warszawa przestaje ją przerażać, wie, jak poradzić sobie z plotkami sąsiadek i zaznajamia się z najnowszymi trendami. Wszystko wskazuje na to, że Lea odnalazła się w nowej sytuacji. Jednak wtedy zaczyna odkrywać nowe fakty dotyczące jej męża i wszystko się zmienia.

    Takim jasnowłosym młodym mężczyznom o niebieskich oczach można dużo wybaczyć, więcej niż innym. Są jak motyle, delikatne i wrażliwe na zimno, jak zamorskie zioła, które dodają smaku zwykłym dniom, a bez nich życie jest smutne i nijakie.

    W tej książce nie znajdziecie miłości jak w romansach. Małżeństwa są tu aranżowane, a przyszli małżonkowie właściwie się nie znają przed ślubem. Dobry posag, niemały majątek wyznaczają dobrą kandydatkę/kandydata na partnera. Leokadia kiedyś marzyła o miłości jak z bajki, jednak wie, że taka miłość nie zapewni jej dobrego życia. W "Piołunie na zapomnienie" dowiecie się, jak wyglądały realia Polski na przełomie XIX i XX wieku. Co wypadało, a co nie, obyczaje, kultura, to wszystko było zupełnie inne od tego, co jest obecnie, dlatego tym bardziej zachęcam do przeczytania tej książki, zwłaszcza że nie jest to nudna lekcja historii, a ciekawa fabuła z mnóstwem cennych informacji.

    "Piołun na zapomnienie" nagradzam trzema kostkami czekolady. Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Zysk i S-ka.
    Share
    Tweet
    Pin
    9 komentarze

    Wielokrotnie powtarzałam, że Agata Czykierda-Grabowska jest jedną z moich ulubionych autorek. Z każdą jej książką, boję się, że nic nie może przebić poprzednich historii, są one aż za dobre. Na szczęście zawsze po przeczytaniu nowości od tej autorki, wiem, że byłam w błędzie, a poprzeczka znowu jest podniesiona wyżej. Tak samo było z "Pierwszym razem", który mnie całkowicie oczarował.

    Kuba wraca do rodzinnego miasteczka, co wcale nie napawa go radością. Uciekł stamtąd bez oglądania się za siebie, a teraz został zmuszony do powrotu. Z oczu Kuby znikają iskierki szczęścia, a z niego samego ulatuje jakakolwiek chęć. Wraz z jego przybyciem do miasta, wracają wspomnienia z nastoletnich lat. Podczas spotkania z dawnymi kumplami, zauważa dziewczynę, którą lata temu obdarzył uczuciem, a ono do tej pory nie wygasło. 

    Lena, bo tak ma na imię wybranka serca Kuby, nie zgrywa niedostępnej. Ona po prostu jest poza Kuby zasięgiem. I to nie tylko za sprawą faktu, że jest ona siostrą najlepszego przyjaciela Kuby. Dziewczyna nigdy nie wydała się nawet odrobinę zainteresowana Kubą, a on musiał to zaakceptować, co było trudniejsze, gdy dziewczyna przebywała tak blisko niego.

    Nie mógł jednak zastosować się do prośby, żeby zapomnieć i przeboleć, bo to były tylko słowa, które nie miały żadnej mocy sprawczej. Nie zapomniał i nie przebolał, tylko nauczył się z tym żyć. Dzień po dniu.

    Ku zdziwieniu Kuby, Lena traktuje go ciepło i wydaje mu się, że nawet jest skłonna dać mu szansę. Niestety młody mężczyzna ma pecha i mimo dobrych chęci, czegokolwiek się dotknie, wszystko się sypie. Cóż... Piekło jest wybrukowane dobrymi chęciami.

    Lena prędzej odwróci się od Kuby i znienawidzi go, niż da mu jeszcze jedną szansę. Nic dziwnego - dziewczyna trzyma się z daleka od jakiejkolwiek bliskości, zaangażowania, czy związków. Jednego jest pewna - każdy mężczyzna prędzej, czy później zrani swoją kobietę. A ona jest skłonna do poświęcenia swojego życia miłosnego, aby nie pozwolić zadać sobie bólu.

    (...) Lena była zimna i nieprzystępna. Już nie potrafiła być inna i nie miała siły na szukanie samej siebie w tej zmarzlinie, jaką stało się jej serce. Strach przed tym, że ktoś mógłby ją zranić, był nie do przezwyciężenia (...)

    "Pierwszy raz" czytałam z wypiekami na twarzy. Książka jak każda inna tej autorki jest przepełniona emocjami. Nie można jej odłożyć na bok, bo tak wiele się dzieje. Od razu poczułam więź z Leną, utożsamiam się z nią. Być może dzielę jej lęki. Nie widziałam tego, co ona, nie mam takich powodów jak ona, by trzymać się od mężczyzn z daleka, ale rozumiem ją w pełni. I cieszyłam się, gdy robiła krok naprzód, a serce biło mi szybciej, gdy Lena upadała w drodze do akceptacji faktu, że miłość i związki to nic złego, a nie każdy mężczyzna musi być jak jej ojciec.

    W Kubie pokochałam jego determinację. Uwierzcie mi, na początku psuł wszystko, czego się dotknął, zaprzepaścił każdą szansę od losu na zbliżenie do Leny. A mimo to nie poddał się, walczył o jej serce jeszcze intensywniej. Nie ustawał, nie pozwolił jej się odtrącić, a Lena nie raz dawała mu się w kość. 

    Myślę, że nie trzeba Was już bardziej zachęcać do przeczytania "Pierwszego razu". Po książki Agaty Czykierdy-Grabowskiej sięgam w ciemno. Wiem, że się nie rozczaruje. I tak jak wspomniałam na początku - każda jej powieść podwyższa poprzeczkę. Nie mogę już się doczekać "Adama" oraz "Stand by me", które mają być wydane jeszcze w tym roku.

    Najgorsze, co możesz zrobić, to odpychać ludzi, którym na tobie zależy, i nie pozwalać na to, żeby ktoś cię pokochał.

    "Pierwszy raz" poruszył moje serce. Na przykładzie Leny wiele się nauczyłam i być może moje zachowanie się trochę zmieni. Kto wie? Może jak jej uda mi się przezwyciężyć moje lęki. 

    Zapewniam, że "Pierwszy raz" zasługuje bez wątpienia na cztery kostki czekolady.
    Za przedpremierowy egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Novae Res. Premiera "Pierwszego razu" zaplanowana jest na 4 maja.
    Share
    Tweet
    Pin
    7 komentarze
    Nowsze Posty
    Starsze Posty

    Bookstagram

    Polecany post

    Wydane w Polsce książki z zestawień Goodreads

    Od 2022 roku z niecierpliwością czekam na nowe zestawienie najlepszych romansów według Goodreads. W lutym 2022 roku pojawiła się lista 64 na...

    Wybierz coś dla siebie

    • Kalendarze/dzienniki (4)
    • Kryminał/sensacja/thriller (38)
    • Literatura dla dzieci (2)
    • Literatura fantastyczna (40)
    • Literatura historyczna (14)
    • Literatura kobieca (233)
    • Literatura młodzieżowa (90)
    • Literatura piękna (1)
    • Literatura współczesna (7)
    • Literatura świąteczna (14)
    • Patronat (30)
    • Poezja (4)
    • Reportaż (1)
    • artykuł (15)
    • cytaty (23)
    • hate-love (19)
    • wywiad (4)

    Najpopularniejsze

    • Bookstagram. Jak zacząć?
      2 października 2018 roku minął rok odkąd prowadzę bookstagrama. Zakładając konto na Instagramie, nie przypuszczałam, że osiągnie ono tak ...
    • Zostawiłeś mi tylko przeszłość
      (...) wiedz, że mi przykro, ale nie bądź na mnie zły, że znowu to wszystko przeżywam. Zostawiłeś mi tylko przeszłość. Tak to się wszyst...
    • Karminowe serce
      Czasami, kiedy wszystkie drogi prowadzą donikąd, ucieczka wydaje się jedynym rozwiązaniem. Brakuje słów, żeby wytłumaczyć to, co było. Br...

    Archiwum

    • ►  2025 (4)
      • ►  czerwca (1)
      • ►  lutego (3)
    • ►  2024 (27)
      • ►  listopada (3)
      • ►  października (4)
      • ►  września (5)
      • ►  sierpnia (1)
      • ►  lipca (4)
      • ►  czerwca (1)
      • ►  maja (2)
      • ►  kwietnia (1)
      • ►  marca (2)
      • ►  lutego (3)
      • ►  stycznia (1)
    • ►  2023 (25)
      • ►  listopada (2)
      • ►  października (2)
      • ►  września (5)
      • ►  sierpnia (1)
      • ►  lipca (1)
      • ►  czerwca (4)
      • ►  maja (1)
      • ►  marca (3)
      • ►  lutego (4)
      • ►  stycznia (2)
    • ►  2022 (42)
      • ►  listopada (4)
      • ►  października (5)
      • ►  września (3)
      • ►  sierpnia (4)
      • ►  lipca (5)
      • ►  czerwca (2)
      • ►  maja (4)
      • ►  marca (3)
      • ►  lutego (8)
      • ►  stycznia (4)
    • ►  2021 (51)
      • ►  grudnia (9)
      • ►  listopada (4)
      • ►  października (1)
      • ►  września (3)
      • ►  sierpnia (1)
      • ►  lipca (4)
      • ►  czerwca (3)
      • ►  maja (6)
      • ►  kwietnia (3)
      • ►  marca (4)
      • ►  lutego (8)
      • ►  stycznia (5)
    • ►  2020 (71)
      • ►  grudnia (5)
      • ►  listopada (3)
      • ►  października (10)
      • ►  września (12)
      • ►  sierpnia (1)
      • ►  lipca (4)
      • ►  czerwca (5)
      • ►  maja (2)
      • ►  kwietnia (5)
      • ►  marca (13)
      • ►  lutego (10)
      • ►  stycznia (1)
    • ►  2019 (55)
      • ►  grudnia (1)
      • ►  listopada (6)
      • ►  października (2)
      • ►  sierpnia (6)
      • ►  lipca (7)
      • ►  czerwca (4)
      • ►  maja (5)
      • ►  kwietnia (8)
      • ►  lutego (15)
      • ►  stycznia (1)
    • ▼  2018 (85)
      • ►  grudnia (4)
      • ►  listopada (6)
      • ►  października (6)
      • ►  września (9)
      • ►  sierpnia (4)
      • ►  lipca (19)
      • ►  czerwca (5)
      • ►  maja (8)
      • ▼  kwietnia (8)
        • Żona między nami
        • Przyciąganie
        • #arkusz poetycki
        • Tryjon
        • Perłowa Dama
        • Nie wszystko stracone
        • Piołun na zapomnienie
        • Pierwszy raz
      • ►  marca (6)
      • ►  lutego (6)
      • ►  stycznia (4)
    • ►  2017 (65)
      • ►  grudnia (7)
      • ►  listopada (7)
      • ►  października (4)
      • ►  września (5)
      • ►  sierpnia (4)
      • ►  lipca (9)
      • ►  czerwca (8)
      • ►  maja (5)
      • ►  kwietnia (4)
      • ►  marca (4)
      • ►  lutego (4)
      • ►  stycznia (4)
    • ►  2016 (21)
      • ►  grudnia (4)
      • ►  listopada (8)
      • ►  października (9)
    Facebook Instagram Pinterest

    Created with by ThemeXpose | Distributed By Gooyaabi Templates