W pułapce


Gdy Klara budzi się na klatce schodowej, jest oniemiała. Nigdy dotąd nie zdążyło jej się wrócić w takim stanie do domu, co więcej dziewczyna nie pamięta, jak potoczyła się impreza. Kiedy próbuje odtworzyć ostatnie godziny, okazuje się, że Klary nie było dwa dni. Impreza była w sobotę, a studentka wróciła we wtorek. Co działo się nią przez dwa dni? I dlaczego niczego nie pamięta?

Klara rozpoczyna własne śledztwo. Drży z przerażenia na myśl, co mogło jej się wydarzyć, a fakt, że niczego nie może sobie przypomnieć, nie pomaga jej się pozbierać. W internecie znajduje artykuł, opisujący identyczną sytuację, która wydarzyła się Lisie z Berlina. Ale co łączy Klarę z Polski i Lisę z Niemiec?

W tej strasznej i dziwnej historii nie chcę być wyjątkiem,elementem niepasującym do reszty kompletu. Muszę się dowiedzieć, co się stało z Lisą, w jaki sposób umarła.

Książka ma aż trzech narratorów pierwszoosobowych. W dodatku akcja dzieje się na kilku płaszczyznach czasowych. Równolegle czytamy o śledztwie Klary, a także o tym, co wydarzyło się rok temu z Lisą. Podejrzanych osób jest wiele, to mógłby być każdy. Czy obie kobiety wciąż są w niebezpieczeństwie? Czego chciał od nich przestępca - nie okradł ich, nie zgwałcił, co było jego zamiarem?

Nie zostałam zgwałcona, żadna rzecz nie zginęła z mojej torebki, co więc robił ze mną porywacz przez ten czas? To pytanie nie opuszcza mnie nawet na chwilę, zasypiam i budzę się z nim.

"W pułapce" naprawdę wciąga. Moje podejrzenia z każdą stroną kierowałam na inną osobę, jednak ani przez chwilę nie oskarżałam właściwej osoby. Jak zwykle. Nie jestem w tym dobra. 😂

Pomysł na akcję też był bardzo oryginalny, ale niestety nie mogę Wam go zdradzić, o tym, co stało się Klarze i Lisie, dowiadujemy się dopiero pod koniec książki, dlatego powstrzymam się od wszelkich spoilerów. Nie mogłam doczekać się odkrycia, co łączy te kobiety, w jaki sposób są powiązane. Musiałam odkryć, co działo się z nimi, kiedy były porwane oraz oczywiście kim był sam porywacz.

Czy warto przeczytać? Jak najbardziej. Akcja trzyma w napiciu, w kilku scenach po prostu drżałam z przerażenia - moja wyobraźnia aż za bardzo wczuła się w fabułę. Magda Stachula jest nazywana mistrzynią thrillerów psychologicznych, dla mnie to było pierwsze spotkanie z twórczością tej autorki, ale z pewnością nie ostatnie. Co prawda nie obyło się bez małych szczegółów, które bym zmieniła, kilku niedociągnięć, ale nie przeszkadzało mi to aż tak. Trzy kostki czekolady wędują do "W pułapce".

Ze egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Znak.




Może zainteresuje Cię również

3 komentarze

  1. Mam ogromną chrapkę na tę książkę.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę wszędzie bardzo pozytywne recenzje tej książki, chyba aż się sama skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Masakra :D Ostatnio dokładnie coś takiego mi się śniło - że obudziłam się i nic nie pamiętałam z tego, co doprowadziło mnie do obudzenia się w obcym miejscu i urwania filmu ;) Byłam tak zdenerwowana, że już nie zasnęłam ;) Strach pomyśleć, jak bym przeżywała tę książkę :D Ale nie ukrywam, że mnie zaintrygowałaś, i to mocno, zwłaszcza ze w tym gatunku mam akurat braki w zakresie polskich autorów.

    Pozdrawiam,
    Ewelina z Gry w Bibliotece

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za aktywność na blogu. Miłego dnia. :)