Przesilenie


"Przesilenie" to zarazem czwarty i ostatni tom serii Kwiat Paproci. W życiu Gosi wiele się zmieniło. Budzi się w szpitalu, na szczęście z jej dzieckiem wszystko jest w porządku. Czas na poważne rozmowy z Mieszkiem. Czy uwierzy, że po ponad tysiącu lat bezpłodności spowodowanej działaniem kwiatu paproci, teraz będzie ojcem? Zdecydowanie nie będzie łatwo.

Nad Bielinami wciąż krąży widmo Witka, który po ostatnich wydarzeniach zniknął bez śladu. Kim jest chłopak i czy wciąż zagraża bezpieczeństwu innych?


Ku złości Gosi Swarożyc wciąż nie daje jej spokoju, a ona gdzieś na dnie serca, czuje do niego odrobinę pożądania. Czy bóg ognia zdoła rozpalić tę uczucie na tyle, by Gosława porzuciła Mieszka?


W ostatniej części przygód uczennicy szeptuchy jak zawsze nie brakuje emocji i wrażeń. Jednak zakończenie pozostawia niedosyt. Na wiele pytań nie znalazłam odpowiedzi. Na przykład chciałabym się dowiedzieć, czy Gosia w końcu zdecydowała się zostać szeptuchą czy jednak lekarzem?


Po przeczytaniu "Przesilenia" sama nasuwa się myśl "chcę więcej", ale czy na pewno? Nie lubię, kiedy autor robi z serii, która odniosła sukces tasiemca - na siłę pisze kolejne części, byle tylko sprzedać więcej egzemplarzy. Dlatego zakończenie w tym miejscu wydaje mi się dobrym pomysłem. Można nawet je nazwać zakończeniem otwartym, bo wiele wątków zostało zostawionych do interpretacji. Jak wiecie, ja całkowicie jestem zakochana w tej serii i nie mogę uwierzyć, że jest to już koniec. Z pewnością będę wracać do tych książek i zamierzam przeczytać też inne powieści tej autorki.


Polecam całą tą serię, bo szybko wciąga, ale przede wszystkim dzięki niej poznajemy bliżej słowiańską kulturę, możemy przeczytać, co by było, gdyby Mieszko I nie przyjął chrztu, jak wtedy wyglądałoby nasze życie. To również okazja do przeczytania o naturalnych sposobach leczenia wykorzystywanych przez szeptuchy, ludowych tradycjach, obrzędach, sposobie życia na wsi. To wszystko jest tak fascynujące, że po przeczytaniu pierwszego tomu "Szeptuchy" chce się upleść wianek z polnych kwiatów, założyć go na głowę i biegać boso po lesie, nie zważając na kleszcze i mrówki. Polecam z całego serca (oczywiście polecam serię "Kwiat Paproci, a nie kleszcze i mrówki).

Dziękuję Wydawnictwu WAB za możliwość zrecenzowania całej serii "Kwiat Paproci".

Może zainteresuje Cię również

5 komentarze

  1. Nie znam jeszcze tej serii, ale nie jestem pewna, czy odnajdę się w jej klimacie. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam i również zakochałam się w tej serii. O wiele bardziej podobało mi się wykorzystanie mitologi słowiańskiej w tej serii niż w "Żniwiarzu" choć i jedna i druga jest ciekawa. Gdy zabierałam się za czytanie (rok temu) "Szeptuchu" myślałam, że "Żerca" jest ostatnią częścią. Jakie było moje zdziwienie gdy "Żerca" zakończył się w takim ważnym momencie, a na kolejną część przyszło tyle czekać :P
    Pozddrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. A przede mną jeszcze cała seria, zobaczymy, czy mi się spodoba :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Było dobrze ale się skończyło. Książka była niezła, ale niestety najgorsza z całej serii. Momentami wydawało mi się, że większość autorka pisała na siłę, żeby jak najszybciej ja skończyć i mieć święty spokój. Niemniej przyjemnie się czytało i non stop coś się działo, a to najważniejsze.
    Bardzo ładna recenzja. Sam próbuję zabrać się do napisania podobnej u siebie, tylko, że całej serii naraz. Niestety idzie mi jak krew z nosa...
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za aktywność na blogu. Miłego dnia. :)