Obsługiwane przez usługę Blogger.
  • STRONA GŁÓWNA
  • O AUTORCE
  • SPIS RECENZJI
  • WSPÓŁPRACA
  • MÓJ BOOKSTAGRAM
  • PATRONATY
  • ARTYKUŁY
    • Wizyta w studio Harry'ego Pottera
    • Co podarować książkoholikowi na święta?
    • Bookstagram - jak zacząć?
    • 21 ulubionych książek na 21 urodziny
    • Podróż z książką
    • Czytelnicy polecają świąteczne książki
    • Blogerzy polecają świąteczne książki
    • Jak poradzić sobie z lekturami szkolnymi?
    • Co blog zmienił w moim życiu?
    • O BOOKSTAGRAMIE
    • CYTATY
    Facebook Instagram Pinterest

    Książki Dobre Jak Czekolada | blog z recenzjami książek

    ... i wtedy cię poznałem K. Bromberg recenzja

    Gdy spojrzy się na okładki książek K. Bromberg, można szybko zniechęcić się do zapoznania z treścią. Praktycznie wszystkie przedstawiają "gołe klaty" ("... i wtedy cię poznałem" to jeden z nielicznych ubranych wyjątków ;)). Taka moda. Moda, która doprowadza mnie do szału, bo niejednokrotnie głęboka historia z naprawdę istotnym przesłaniem, została spłycona do nagości.

    Z racji, że "Płonącą namiętność" tej autorki do dziś miło wspominam i wszystkim polecam, nie wahałam się długo i sięgnęłam również po "... i wtedy cię poznałem".

    To historia Tatum Knox, która podążyła za głosem swojego serca. Była zakochana na zabój i dla tej miłości poświęciła wszystko. Zrezygnowała z rodziny, swojego pochodzenia i swojej przyszłości. Tak bardzo pokochała mężczyznę, że zaufała mu bezgranicznie. Nie wątpiła w jego uczciwość, nie podważała jego decyzji. Kiedy on zabraniał jej wychodzić z domu, ona odbierała to jako wyraz troski. Kiedy on zabraniał jej spacerować i robić zdjęcia, co było jej pasją, uważała, że ma rację i faktycznie jest bardziej potrzebna na ranczu. Kiedy zginął, wierzyła, że był to wypadek, a nie samobójstwo, które sugerował jego list pożegnalny. Kiedy okazało się, że przez lata ją oszukiwał i ukrywał przed nią stan ich finansów, postanowiła, że już nigdy nikomu nie zaufa.

    Kiedy zmarł, została sama. Z ogromnym, upadającym ranczem i jeszcze większymi długami. Bez wiedzy, jak prowadzić tego typu obiekt. Bez kogokolwiek wsparcia.

    Całe miasto wytykało ją palcami. Była karana za błędy swojego męża.

    Czasem w życiu musisz robić rzeczy, których wcześniej nawet nie dopuszczałeś do myśli, musisz robić krok za krokiem, aż znów wyjdziesz na prostą.

    Teraz przed jej domem zjawia się Jack Sutton - jej jedyna szansa na ratunek. Ranczo nigdy nie było jej marzeniem, ale teraz, kiedy tylko ono jej zostało, postanawia zrobić wszystko, aby je ocalić. Przeszkadza jej w tym jedynie jej trudny charakter. Jest tak uparta i nieufna, że zamiast przyjąć Jacka od razu do pracy, ona go atakuje. A on nie pozostaje jej dłużny. Nienawidzą się od pierwszego spotkania. Ale, o czym nie wiedzą, mają wspólny cel i jest nim wyprowadzenie rancza na prostą.

    Niestety na ich drodze staną liczne sekrety, problemy z zaufaniem, ale też rozkwitające uczucie, które zamiast nadziei przyniesie komplikacje.

    Za pomocą historii Tatum autorka przekazuje nam cenną lekcję dotyczącą zaufania. Kiedy raz zostanie wystawione na próbę, trudno je odbudować. Tatum była latami oszukiwana przez najbliższą jej osobę. Osobę, dla której odeszła od swojej rodziny, porzuciła pasję i zamknęła się w domu. Straciła wszystko - nawet szacunek mieszkańców. A wszystko przez błędy męża - ogromne długi i zatargi z niewłaściwymi osobami.

    Kobieta nie potrafiła zaufać pracownikom, którzy przyjmowali pieniądze od jej męża, za ukrywanie prawdy przed Tatum. Zwolniła ich. Została sama z ogromnym ranczem. A kiedy u jej drzwi zjawia się jej ratunek, ona ponownie ma problem, by komuś powierzyć jedyne, co jej zostało.

    I nikt nie może jej winić.

    (...) gdy słońce zachodzi, to ty musisz położyć się do łóżka z decyzjami, które tego dnia podjąłeś. To ty musisz być pewien, że są prawidłowe, nawet jeśli wszyscy inni myślą, że są błędne.

    W tej książce najbardziej podobały mi się silne charaktery. Tatum wiele przeszła i choć wydaje się, że jest wrakiem człowieka, nie jest to prawda. Robi co może, aby uratować ranczo, choć nie ma pojęcia o pracy w tym miejscu. Rękami i nogami zapiera się przed przyjęciem pomocy od Jacka. Na szczęście on jest równie zdeterminowany co ona i tak łatwo się nie poddaje. Zamierza oswoić tę kobietę o dzikim charakterze. 

    Poza przesłaniem, barwnymi postaciami, mamy tutaj też chemię między bohaterami, która nadaje tej książce charakteru. Kto czytał serię "Życiowi bohaterowie", ten wie, że Bromberg świetnie sobie radzi w łączeniu ważnych treści z gorącymi scenami. A taka mieszanka sprawia, że czytelnik nie oderwie się od lektury.

    Moje jedyne zastrzeżenie, to fakt, że książka była nieco przewidywalna. Nie mówię o zakończeniu, bo jego akurat nie przewidziałam, ale już po pierwszych rozdziałach łatwo było odgadnąć, co dalej się wydarzy. Za to muszę odjąć jedną kostkę czekolady.

    Tym samym "... i wtedy cię poznałem" nagradzam trzema kostkami czekolady.
    Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Editio Red.

    Premiera "...i wtedy cię poznałem" Kirsty Bromberg zaplanowana jest na 10 lutego.

    Na moim Instagramie planuję rozdanie z dwoma egzemplarzami tej książki.

    Poniżej sprawdzisz, gdzie kupisz "... i wtedy cię poznałem" w najlepszej cenie.
    Share
    Tweet
    Pin
    3 komentarze

     

    Cytaty z książek

    Czas na kolejną porcję moich ulubionych cytatów z przeczytanych przeze mnie książek. Bez przedłużania, bo wstępu i tak nikt nie czyta ;), prezentuję kolejną 20 cytatów.

    Uwielbiam to, jak ich grzbiety wyglądają razem na półce. Uwielbiam dotyk papieru, gdy przewracam strony. Uwielbiam opasłe tomy i cienkie broszury. Uwielbiam słowa i to, jak są ze sobą połączone, a przede wszystkim uwielbiam opowiadane przez nie historie. Uwielbiam w książkach to, że tak naprawdę są czymś więcej - są drzwiami.
    Zaczytana i Bestia

    Tylko na nieszczęście kolejne pokolenia nie są już tak silne, solidne i pracowite. Ale coś takiego wydarza się w wielu rodzinach. Zawsze trafia się ktoś tak fantastyczny, że przez następne sto lat paraliżuje wszystkich, którzy usiłują mu dorównać!
    Niespokojne niebo

    (...) pani matka ma skłonność do zamiatania problemów pod dywan (...) A im więcej kurzu się tam zbiera, tym piękniejszy musi być dywan.
    Niespokojne niebo

    Miłość wymaga pracy. Wymaga tego, żebyśmy sami od siebie wymagali. Byśmy na chwilę się zatrzymali i zrobili sobie rachunek sumienia. Szczerze porozmawiali.
    Wredny szef

    Naprawdę wierzysz w bajki o tym jedynym? To wymysł człowieka, który chyba chciał poczuć się lepiej po jakimś rozstaniu (...) Nie ma czegoś takiego jak jedyna miłość, no bo jak niby miałoby to być? Przecież wielu ludzi nie miałoby szansy znaleźć swojej pary. Łączy nas chemia. A gdy ona już jest, to mamy zaczątek. Potem wszystko zależy od nas samych. Jeżeli nie dbamy o uczucie, to wszystko spowszednieje (...) Dlatego tak ważne jest, aby pielęgnować relację. W każdym związku zdarzają się lepsze i gorsze dni. Przychodzą chwile zwątpienia. Ale tak jest nawet z rzeczami materialnymi, bo jeżeli coś niszczeje, w końcu się psuje.
    Wredny szef

    Być może ten lęk był ceną, którą trzeba zapłacić, kiedy znajduje się swoją wielką miłość. Bo przecież, nawet jeśli najwidoczniej dostaje się ją za darmo, nie oznacza to, że można ją bez wysiłku utrzymać.
    Wiosna koloru słońca

    Czasami wydaje mi się, że to, co prawdziwe, stopniowo wymiera. A światem zaczyna rządzić to, co sztuczne. Przyszło mi do głowy wiele faktów, które potwierdzały tezę Sebastiana, ale moje myśli chwyciły się kurczowo jednego tematu, do którego zawsze podchodziłam z błyskiem w oku. Literatura. Nieważne, jak długo bym się nad tym zastanawiała, nie mogłam sobie przypomnieć, kiedy ostatnim razem miałam w rękach naprawdę dobrą, dopracowaną, kreatywną i aktualną książkę. Tematy i bohaterowie sprawiali wrażenie potraktowanych powierzchownie. Jak gdyby wcale nie chodziło o to, by się z nimi mierzyć, a ludzie szukali czegoś, co można skleić i sprzedać gotowy produkt. Książki rzadko pisano teraz z czystej pasji i przekonania, produkowano je raczej dla sztucznych potrzeb rynku.
    Wiosna koloru słońca

    Miłość to cholerna zagadka. Myślę, że jeśli prawdziwa miłość naprawdę istnieje, rozum jest nią zwyczajnie przeciążony i nie potrafi jej objąć. Wiecznie szukasz wyjaśnienia, ale nigdy go nie znajdziesz.
    Wiosna koloru słońca

    Tylko dlatego, że wiele osób robi to źle, nie wolno powstrzymywać się przed robieniem czegoś dobrze. Nawet jeśli wygląda to na walkę z wiatrakami.
    Wiosna koloru słońca

    – Powiedziałaś wcześniej, że stare książki pachną minionymi czasami. Jak to możliwe? Masz na myśli papier?
    – Nie, same historie też pachną. Jeśli są barwnie opowiedziane, przez cały czas czytania człowiek czuje najróżniejsze zapachy.
    Milczał przez chwilę, jakby zastanawiał się nad moimi słowami. A potem zaskoczył mnie pytaniem, którego się nie spodziewałam.
    – A jak pachniałaby nasza dwutomowa historia?
    Udało mu się wywołać na moje usta uśmiech, bo przypomniałam sobie naszą rozmowę na ten temat – jakby to zdarzyło się wczoraj. Poszliśmy wtedy do parku:
    – Co jeszcze przyszło ci głowy?
    – Bardzo dużo – powiedziałam i westchnęłam. – Cała nasza historia?
    Spojrzał na mnie,
    – Nasza historia?
    Skinęłam głową.
    – Czy to znaczy, że my mamy... historię? – zapytał?
    – Elyas – powiedziałam z uśmiechem. – Myślę, że materiału starczyłoby na całą książkę, i to tak grubą, że dałoby radę zrobić z niej dwa tomy!
    Jeszcze przez chwilę tkwiłam w tym pięknym wspomnieniu, a potem wróciłam do rzeczywistości.
    – Myślę, że nasza historia mogłaby objąć już przynajmniej trzy części.
    – I jak pachniałyby te części?
    Zastanawiałam się i na początku nie byłam pewna, czy w ogóle uda mi się znaleźć odpowiedź, ale potem ona sama niespodziewanie znalazła mnie.
    – Pierwsza część – latem w kolorze wiśni. Druga – zimą w kolorze turkusu. A trzecia – wiosną w kolorze słońca.
    Wiosna koloru słońca

    Wyświetl ten post na Instagramie.

    Post udostępniony przez Karolina | BOOKSTAGRAM (@ksiazkidobrejakczekolada)


    Czasem marzyłam o tym, by żyć w książce. W nich wszystko działo się tak po prostu: problem – rozpoznanie – refleksja – rozwiązanie. W rzeczywistości wyglądało to jednak inaczej, bo rozpoznanie często zajmowało kilka lat, zanim przyniosło rzeczywiste rezultaty. 
    Wiosna koloru słońca

    (...) wydaje mi się, że nie ma sensu czekać na szczęście. Wielu ludzi to robi. Każdy ma nadzieję, że pewnego dnia odnajdzie to ostateczne, wielkie szczęście albo że to ono znajdzie jego. A kiedy ono już nadejdzie – zostanie na zawsze. Myślę, że to jest złudzenie. Szczęście chyba nie jest ani darem, ani stanem, ale bardziej naszą decyzją. I tylko ty możesz ją podjąć. Jeśli to zrobisz, będziesz mogła żyć w cholernej lepiance w lesie, a mimo to będziesz najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Ważnie nie jest to, co się ma, ale to, co się z tym robi.
    Wiosna koloru słońca

    Życie zdarzało się tylko raz i było po prostu za krótkie, by pozwolić innym niszczyć nasze marzenia i cele. Nieważne, ile kosztowało to siły. Walczyliśmy o siebie samych – i to była najważniejsza walka, jaką można było stoczyć.
    Wiosna koloru słońca

    Dotąd byłam poukładana jak zawartość szuflady w IKEA, a teraz zebrało mi się na remanent.
    To nie jest, do diabła, love story

    (...) to nie jest, do diabła, love story, tylko prawdziwe życie.
    To nie jest, do diabła, love story

    Możesz się bać, ale musisz działać tak, jakbyś nie odczuwała strachu (...)
    To nie jest, do diabła, love story

    Zakochanie było najkrótszą drogą człowieka do autodestrukcji.
    To nie jest, do diabła, love story

    Chciałam jedynie spłonąć w płomieniach, które go otaczały. Obrócić się w popiół.
    Bad Boys Bring Heaven

    Bo złe rzeczy były jak fale. Zawsze będą się przytrafiać i nikt nie ma nad nimi władzy. To część życia. Kiedy stoisz na brzegu, nigdy nie wiesz, kiedy i jaka fala nadpłynie. Lecz przypłynie, ponieważ taka była kolej rzeczy. To, co niepotrzebne, zawsze przychodziło.
    Bad Boys Bring Heaven

    Grzeszyliśmy jak diabły. Kochaliśmy jak anioły.
    Bad Boys Bring Heaven


    Poznaj wszystkie moje ulubione cytaty z książek:
    Część I
    Część II
    Część III
    Część IV
    Część V
    Część VI
    Część VII
    Część VIII
    Część IX
    Część X
    Część XI
    Część XII
    Część XIII
    Część XIV
    Część XV
    Część XVI
    Część XVII
    Część XVII
    Część XVIII
    Część XIX
    Część XX
    Część XXI
    Część XXII
    Część XXIII
    Share
    Tweet
    Pin
    3 komentarze
    Bad Boys Bring Heaven C.S. Riley

    Młodzi, piękni, bogaci i... źli. Życie tych nastolatków wkraczających w dorosłe życie, zupełnie różni się od naszego. Tatuaże, alkohol, papierosy, imprezy do rana, bójki w ciemnych zaułkach miasta - łatwo przypiąć im łatkę zepsutych, rozpieszczonych młodych ludzi.

    Grzeszyliśmy jak diabły. Kochaliśmy jak anioły.

    Hope po raz kolejny zmienia miejsce zamieszkania i szkołę. Tym razem trafia do Los Angeles i już przekraczając próg budynku, wzbudza zainteresowanie. Na jej twarzy widnieje maska obojętności, a jej ciało jest pokryte tatuażami, szybko więc zostaje uznana za zimą sukę. I nie jest to dalekie od prawdy.

    Asa to typowy bad boy. Hope zna aż za dobrze takich niegrzecznych chłopców i tym razem zamierza się trzymać z daleka od problemów. Zawsze mówiło się, że przeciwieństwa się przyciągają, ale ta dwójka jest wyjątkiem od reguły. Są tacy sami - aroganccy i nieokrzesani. Przemoc też nie jest im obca.

    Od początku się nienawidzili, ale czy na pewno? Po prostu widzieli, że są do siebie zbyt podobni, a to oznaczało kłopoty. Rozpoczęli grę i każdego dnia posuwali się do coraz bardziej zuchwałych wyzwań. Szybko uzależnili się od uczucia oczekiwania na kolejny ruch przeciwnika i nie zaważyli, kiedy stali się sobie bliscy.

    Nie potrafiłam tego opisać. To nie była do końca czysta nienawiść - istnieli ludzie, których widok przyprawiał mnie o silne emocje, ale on nie zaliczał się do tej grupy. Nie znosiłam jego charakteru, parszywej arogancji i prostactwa. Bawił się mną w równym stopniu, co ja nim. Testował moje granice, zmuszając do reakcji na jego postępowanie. Sprawiał, że czułam coś, ale nie potrafiłam ubrać tego w słowa.

    "Bad Boys Bring Heaven" możecie kojarzyć z Wattpada, bo tam debiutowała ta opowieść. Wydawanie powieści z tego portalu nie jest już nowością, ale rzadko są one dopracowane (a przynajmniej ja mam pecha i często trafiam na te kiepskie książki). Powieść C.S. Riley wyróżnia się na tym tle, co zauważyłam już w pierwszych rozdziałach. To nie jest historia, która zdobyła mnóstwo czytelników w sieci, więc wydawca przeliczał już odsłony na złotówki, nie patrząc na treść. Nie. Tutaj autorka naprawdę ma potencjał. Najbardziej spodobał mi się jej styl. Świetnie posługuje się słowem, co poskutkowało tym, że zaznaczyłam wiele cytatów godnych zapamiętania. Kiedyś powiedziałam, że im więcej użytych znaczników, tym lepsza książka i tak faktycznie jest. A to oznacza, że "Bad Boys Bring Heaven" jest naprawdę dobra.

    Trochę obawiałam się, że będzie schematycznie. Już w tytule mamy złych chłopców, a mam wrażenie, że każda kolejna książka o bad boyach jest podobna do poprzedniej. Co nowego można wprowadzić do historii o licealistach? Wydaje się, że powieść usadzona w takich realiach, ma już niewiele pola do popisu.

    Nie powiem, że widziałam utartych schematów, bo tak nie było, ale C.S. Riley całkiem nieźle sobie z nimi poradziła. Owszem, mamy tu złych chłopców, ale nie jest to kolejna historia o tym, jak grzeczna dziewczyna zakochuje się w tym niegrzecznym koledze i przechodzi na "ciemną stronę mocy". Nie. Hope jest równie zepsuta jak Asa i nie przypomina niewinnej licealistki. Autorka chciała pokazać historię miłości dwóch złamanych osób, które przez długi czas wypierały się jakichkolwiek uczuć. 

    Choć dziewczyna przeprowadza się do Los Angeles, jest bogata i ma dom z basenem tylko dla siebie, to jej życie nie przypomina amerykańskiego snu. Jak każdy ma na swoim koncie jakąś przeszłość, a demony jej nie opuszczają nawet na chwilę. I co z tego, że ma pieniądze, skoro nie ma miłości? Co z tego, że ma piękny dom, skoro jest w nim sama? Co z tego, że wygląda idealnie, skoro jej dusza jest pełna blizn? 

    "Bad Boys Bring Heaven" liczy sobie ponad pięćset stron, ale nie odczuwa się tego, bo książka szybko wciąga. W każdym rozdziale dzieje się wiele, a czytelnik nie jest znudzony. Kilkukrotnie czekało mnie zaskoczenie.

    Niestety nie zainteresował mnie wątek "mafijny" (lub coś na jego podobieństwo), który zresztą nie należy do moich ulubionych. Walki, groźby, szantaże, to nie jest moja bajka, ale muszę przyznać, że bez tego książka mogłaby być nieco nudna.

    "Bad Boys Bring Heaven" zdobywa trzy kostki czekolady, a ja z przyjemnością przeczytam coś jeszcze od C.S. Riley.

    Za egzemplarz recenzencki dziękuję autorce. :)

    Poniżej sprawdzisz, gdzie kupisz "Bad Boys Bring Heaven" w najlepszej cenie.
    Share
    Tweet
    Pin
    No komentarze
    To nie jest do diabła love story Julia Biel

    Mam wrażenie, że wszyscy już przeczytali "To nie jest, do diabła, love story", tylko nie ja. :) Ale na szczęście już nadrobiłam zaległości i mogę podzielić się swoją opinią.

    To kolejna zmiana zamieszkania Elli. Tym razem przeprowadza się z Warszawy do Poznania. Sama, choć ma 16 lat. Rodzice są zbyt zajęci swoją pracą, aby móc zająć się córką. Ciągłe podróże nie ułatwiają im tworzenia więzi z Ellą. Nastolatka jest już jednak przyzwyczajona i nie ma wobec rodziców wielkich oczekiwań. Nie zmienia to jednak faktu, że boli ją brak rodzicielskiej miłości i jest samotna, choć ukrywa to lepiej niż zawodowa aktorka.

    Nowa szkoła, nowe znajomości. Jonasz szybko wpada jej w oko. Ale, ale! To nie jest, do diabła, love story, bo Ella ma ściśle określony plan: dotrwać do osiemnastki, a następnie studiować w Stanach Zjednoczonych. Rzeczywistość napisała dla niej zupełnie inny scenariusz, w którym główną rolę odgrywa Jonasz. 

    (...) to nie jest, do diabła, love story, tylko prawdziwe życie.

    Nie lubię czytać o postaciach młodszych ode mnie, a już wyjątkowo trudno czyta mi się książkę, kiedy różnica wieku między bohaterami a mną wynosi więcej niż kilka lat. Ella ma 16 lat, Jonasz jest rok starszy, więc dzieli nas przepaść. Jednak podczas lektury "To nie jest, do diabła, love story" nie przeszkadzało mi to tak bardzo, bo główni bohaterowie są dojrzalsi, niż powinni być w swoim wieku. Gdyby ich data urodzenia nie była podana, to pewnie uznałabym, że są dwudziestolatkami, studentami.

    To, co mnie zaskoczyło już od pierwszych stron to styl autorki i bogaty język. Julia Biel mogłaby zawstydzić wszystkie autorki, których książki dotychczas czytałam. Żadna z nich nie stosowała takich porównań. Przy żadnej książce nie musiałam tak często sprawdzać znaczenia słowa w słowniku i mogę się do tego z radością przyznać. Jakie były to wyrazy? Przykładowo: olfaktorycznie (odpowiadamy sobie olfaktorycznie) czy herbicyt (potraktować herbicytem). Biel to królowa porównań. Najbardziej mi się podobały: jasne jak złote piwo pszeniczne, uważna jak sternik, czyste jak sumienie noworodka.

    Kilka połączeń wyrazowych zupełnie mnie zaskoczyło (pozytywnie), np. stwierdziłam matowo czy pocałunek na dyskotece był tylko uwerturą do dalszej części.

    Teraz rozumiecie mój zachwyt? Te dwa tomy są miodem na serce miłośników języka polskiego. 

    Podejrzewam, że to właśnie warstwa językowa sprawiła, że bohaterowie wydali mi się dojrzalsi niż ich rówieśnicy. Ale jednocześnie nie byli oderwani od rzeczywistości, bo nie posługiwali się jedynie takimi skomplikowanymi wyrazami (jak herbicyt ;)). Na porządku dziennym były dla nich wtrącenia z języka angielskiego i nierzadko też występowały wulgaryzmy, które ich urealniły.

    Zakochanie było najkrótszą drogą człowieka do autodestrukcji.

    No dobrze, ale nie mogę (chociaż bardzo bym chciała) poświęcić całej recenzji na zachwyty nad stylem i słownictwem autorki.

    Julia Biel zdradziła mi, historię Jonasza i Elli napisała z myślą o fankach mojej ulubionej serii "Wiosna koloru wiśni". Może nie śmiałam się aż tak jak podczas czytania książek Cariny Bartsch, ale dobrze bawiłam się podczas lektury "To nie jest, do diabła, love story", a potyczki słowne bohaterów były miłym urozmaiceniem mojego nudnego dnia.

    Powieści Julii Biel opowiadają nie tylko o pierwszej miłości, ale też o pogoni za marzeniami, problemach typowych dla nastolatków. Ważną rolę odgrywa również wątek skomplikowanych relacji z rodzicami.

    Może nieco brakuje mi do zachwytów, bo chwilę zajęło mi wciągnięcie się do świata młodszych bohaterów, to jednak spędziłam kilka przyjemnych godzin z Ellą i Jonaszem. Powieść tę polecam głównie nastolatkom, bo starsi mogą mieć, tak jak ja, początkowe trudności ze wkręceniem się w fabułę. Choć wydaje się, że już wystarczy moich komplementów dotyczących języka, to jeszcze raz to powtórzę: pod względem językowym i stylistycznym, to najlepsza książka, jaką czytałam. 

    "To nie jest, do diabła, love story" nagradzam trzema kostkami czekolady.


    Za egzemplarze recenzenckie dziękuję autorce, Julii Biel.

    Jeśli macie w planach zakup dwóch tomów "To nie jest, do diabła, love story", zachęcam do sprawdzenia w tabelce poniżej, gdzie znajdziecie te książki w najlepszej cenie. :)
    Share
    Tweet
    Pin
    4 komentarze
    "Bridgertonowie. Mój książę" Julia Quinn. Recenzja

    Najgłośniejszy tytuł ostatnich tygodni to właśnie "Bridgertonowie". A wszystko za sprawą serialu na Netflixie. Dla niewtajemniczonych powiem, że serial jest na podstawie książki. Dla ciekawych dodam, że to jedynie pierwszy tom serii, która składa się z, uwaga, 9 części.

    Tom 1 - "Mój książę" - Daphne
    Tom 2 - "Ktoś mnie pokochał" - Anthony
    Tom 3 - "Propozycja dżentelmena" - Benedict
    Tom 4 - "Miłosne tajemnice" - Colin
    Tom 5 - "Oświadczyny" - Eloise
    Tom 6 - "Grzesznik nawrócony" - Francesca
    Tom 7 - "Magia pocałunku" - Hiacynta
    Tom 8 - "Ślubny skandal" - Gregory

    Już na samym początku przyznaję, że serialu nie oglądałam (choć zdjęcie sugeruje inaczej), więc nie znajdziecie tutaj porównania ekranizacji z książką.

    Celem matki Daphne jest wydanie ją za mąż. To sprawia, że młoda kobieta poznaje licznych kandydatów na mężów, którzy niestety nie zaskakują ją w pozytywny sposób. Właśnie odrzuca kolejną propozycję narzeczeństwa, choć mężczyzna nie do końca rozumie, co oznacza odmowa i namolnie próbuje przekonać Daff do zmiany zdania. Dziewczyna jest już zmęczona. Szuka miłości, ale większość mężczyzn, których ceni, widzi w niej jedynie przyjaciółkę. Ona pragnie namiętności, wierszy o miłości, iskier przy każdym dotyku.

    W tym czasie do miasta powraca po latach książę Hastings, który ma opinię bawidamka. Choć kobiety wzajemnie ostrzegają się przed tym mężczyzną, to ten i tak robi furorę na salonach, a wszystkie matki, córki i ich siostry po kolei mu się przedstawiają. To jego pierwsze spotkanie towarzyskie, a on ma już dość.

    Kiedy poznaje Daphne, siostrę jego najlepszego przyjaciela (co równocześnie oznacza, że Daff jest dla niego nietykalna), wpada na, jego zdaniem, genialny plan. Proponuje jej, aby udawali parę, co sprawi, że on uwolni się od tych wszystkich męczących kobiet, a ona w oczach zazdrosnych mężczyzn stanie się kobietą pożądaną. W ten sposób łatwiej jej będzie znaleźć męża.

    To co prawda pokrętna logika, ale wydaje się wystarczająca dla Daphne, która się zgadza. Nie może mieć pojęcia, do jakich problemów to doprowadzi...

    Początkowo byłam zachwycona. Anglia, XIX wiek, debiutantki, powozy, bale. Klimat był niezwykły. Co więcej - główna bohaterka miała być "inną niż wszystkie". Jej kandydaci na męża postrzegali ją bardziej jako dobrą rozmówczynię niż kobietę, dla której pisze się wiersze. Daphne kilkukrotnie udowodniła też, że ma dobry prawy sierpowy i nie jest kobietą, którą należy ratować z opresji.

    Potem wszystko się zmieniło.

    Kiedy przyszedł czas decyzji, Daphne nie popisała się rozsądkiem. Zresztą ten sam zarzut mam do pozostałych bohaterów. Z każdym rozdziałem coraz częściej łapałam się za głowę, zastanawiając się, co do licha oni wyprawiają? Uwierzcie mi, że najchętniej opisałabym Wam wszystkie te irracjonalne zachowania, ale na moim blogu nie ma miejsca na spoilery. Ale kto czytał, ten wie, o czym mówię. W pewnym momencie tak dobrze zapowiadająca się książka zamieniła się w stos manipulacji, intryg i tchórzliwych decyzji. Nie tego oczekiwałam.

    Spowodowało to, że lektura pierwszego tomu Bridgertonów powoli przeistoczyła się z przyjemności w, może nie męczarnię, ale z pewnością nic miłego. Byłam naprawdę rozczarowana. Opinie dotyczące tego tomu są raczej pozytywne, więc nie spodziewałam się takiego obrotu spraw.

    "Mój książę", pierwszy tom serii "Bridgertonowie" nagradzam dwiema kostkami czekolady.

    Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.

    Jeśli mimo wszystko chcecie sami się przekonać, jak odbierzecie tę książkę, poniżej znajduje się tabelka z zestawieniem cen "Mojego księcia".
    Share
    Tweet
    Pin
    4 komentarze
    Nowsze Posty
    Starsze Posty

    Bookstagram

    Polecany post

    Wydane w Polsce książki z zestawień Goodreads

    Od 2022 roku z niecierpliwością czekam na nowe zestawienie najlepszych romansów według Goodreads. W lutym 2022 roku pojawiła się lista 64 na...

    Wybierz coś dla siebie

    • Kalendarze/dzienniki (4)
    • Kryminał/sensacja/thriller (38)
    • Literatura dla dzieci (2)
    • Literatura fantastyczna (40)
    • Literatura historyczna (14)
    • Literatura kobieca (233)
    • Literatura młodzieżowa (90)
    • Literatura piękna (1)
    • Literatura współczesna (7)
    • Literatura świąteczna (14)
    • Patronat (30)
    • Poezja (4)
    • Reportaż (1)
    • artykuł (15)
    • cytaty (23)
    • hate-love (19)
    • wywiad (4)

    Najpopularniejsze

    • Bookstagram. Jak zacząć?
      2 października 2018 roku minął rok odkąd prowadzę bookstagrama. Zakładając konto na Instagramie, nie przypuszczałam, że osiągnie ono tak ...
    • Zostawiłeś mi tylko przeszłość
      (...) wiedz, że mi przykro, ale nie bądź na mnie zły, że znowu to wszystko przeżywam. Zostawiłeś mi tylko przeszłość. Tak to się wszyst...
    • Karminowe serce
      Czasami, kiedy wszystkie drogi prowadzą donikąd, ucieczka wydaje się jedynym rozwiązaniem. Brakuje słów, żeby wytłumaczyć to, co było. Br...

    Archiwum

    • ►  2025 (4)
      • ►  czerwca (1)
      • ►  lutego (3)
    • ►  2024 (27)
      • ►  listopada (3)
      • ►  października (4)
      • ►  września (5)
      • ►  sierpnia (1)
      • ►  lipca (4)
      • ►  czerwca (1)
      • ►  maja (2)
      • ►  kwietnia (1)
      • ►  marca (2)
      • ►  lutego (3)
      • ►  stycznia (1)
    • ►  2023 (25)
      • ►  listopada (2)
      • ►  października (2)
      • ►  września (5)
      • ►  sierpnia (1)
      • ►  lipca (1)
      • ►  czerwca (4)
      • ►  maja (1)
      • ►  marca (3)
      • ►  lutego (4)
      • ►  stycznia (2)
    • ►  2022 (42)
      • ►  listopada (4)
      • ►  października (5)
      • ►  września (3)
      • ►  sierpnia (4)
      • ►  lipca (5)
      • ►  czerwca (2)
      • ►  maja (4)
      • ►  marca (3)
      • ►  lutego (8)
      • ►  stycznia (4)
    • ▼  2021 (51)
      • ►  grudnia (9)
      • ►  listopada (4)
      • ►  października (1)
      • ►  września (3)
      • ►  sierpnia (1)
      • ►  lipca (4)
      • ►  czerwca (3)
      • ►  maja (6)
      • ►  kwietnia (3)
      • ►  marca (4)
      • ►  lutego (8)
      • ▼  stycznia (5)
        • ... i wtedy cię poznałem
        • Moje ulubione cytaty z książek (XII)
        • Bad Boys Bring Heaven
        • To nie jest, do diabła, love story
        • Bridgertonowie. Mój książę
    • ►  2020 (71)
      • ►  grudnia (5)
      • ►  listopada (3)
      • ►  października (10)
      • ►  września (12)
      • ►  sierpnia (1)
      • ►  lipca (4)
      • ►  czerwca (5)
      • ►  maja (2)
      • ►  kwietnia (5)
      • ►  marca (13)
      • ►  lutego (10)
      • ►  stycznia (1)
    • ►  2019 (55)
      • ►  grudnia (1)
      • ►  listopada (6)
      • ►  października (2)
      • ►  sierpnia (6)
      • ►  lipca (7)
      • ►  czerwca (4)
      • ►  maja (5)
      • ►  kwietnia (8)
      • ►  lutego (15)
      • ►  stycznia (1)
    • ►  2018 (85)
      • ►  grudnia (4)
      • ►  listopada (6)
      • ►  października (6)
      • ►  września (9)
      • ►  sierpnia (4)
      • ►  lipca (19)
      • ►  czerwca (5)
      • ►  maja (8)
      • ►  kwietnia (8)
      • ►  marca (6)
      • ►  lutego (6)
      • ►  stycznia (4)
    • ►  2017 (65)
      • ►  grudnia (7)
      • ►  listopada (7)
      • ►  października (4)
      • ►  września (5)
      • ►  sierpnia (4)
      • ►  lipca (9)
      • ►  czerwca (8)
      • ►  maja (5)
      • ►  kwietnia (4)
      • ►  marca (4)
      • ►  lutego (4)
      • ►  stycznia (4)
    • ►  2016 (21)
      • ►  grudnia (4)
      • ►  listopada (8)
      • ►  października (9)
    Facebook Instagram Pinterest

    Created with by ThemeXpose | Distributed By Gooyaabi Templates